Judith Olivia Milton
--------------------------------------------
INFORMACJE
Narodowość:
[Amerykanka z korzeniami angielskimi]
Wiek:
[30 lat]
Wyuczony fach/profesja:
[Lekarz]
Wizerunek:
[Rosamund Pike]
STATYSTYKI
Inteligencja: 51
Charyzma: 26
Refleks: 6
Celność: 5
Sprawność fizyczna: 16
Spostrzegawczość: 26
-----------------------------------
WYGLĄD
WZROST: [174 cm]
KOLOR OCZU: [Niebiesko-zielone]
CECHY SZCZEGÓLNE: [Brak]
KALECTWA: [Brak]
NAJCZĘŚCIEJ UBIERA: [Zanadto nie forsujące ruchów suknie, ubrania codzienne, czasem spodnie i koszula w kratę]
WZROST: [174 cm]
KOLOR OCZU: [Niebiesko-zielone]
CECHY SZCZEGÓLNE: [Brak]
KALECTWA: [Brak]
NAJCZĘŚCIEJ UBIERA: [Zanadto nie forsujące ruchów suknie, ubrania codzienne, czasem spodnie i koszula w kratę]
Wydawać się mogło, że pani z miasta będzie wyglądać w trochę inny sposób. Przede wszystkim, każdy zwraca uwagę na powab i bijący z takiej osoby patos pogłębiający się z każdym jej krokiem. Nic bardziej mylnego. Mimo nienagannej sylwetki, pewnego stąpania po ziemi, Judith daleko do wyrafinowania. Chodzi tutaj również o charakter. Nie jest damą, której winno się bić pokłony. Gdyby bardziej o siebie zadbała, pewnie uchodziłaby za niezwykłą piękność, jednak pech chciał, że umiłowała sobie raczej pracę niż przesadzanie w dbałości o aparycję. Nie popadajmy jednak ze skrajności w skrajność. Nikt nie nazwie blondynki obdartusem. Ubiera się przyzwoicie i schludnie. Często potrzebuje wygody ubioru, suknia przeszkadza, a zwykłe spodnie z koszulą wydają się dobrą alternatywą. Mimo swoich trzydziestu lat, wygląda na dwadzieścia parę. Zazwyczaj uśmiechnięta, radość promienieje z jej twarzy dając innym słodki widok. Delikatne rysy twarzy współgrają z przejmującymi, niebiesko-zielonymi oczyma i zawsze spiętymi, złotymi włosami. Jej wygląd może uchodzić za hipnotyzujący, ale w gruncie rzeczy, jak mówi dziadek – Judith jest po prostu urocza.
CHARAKTER I OSOBOWOŚĆ
ZAINTERESOWANIA: [Prowadzenie pamiętnika, jazda konno, literatura, nowości i przeszłość (filozofia, nauka, rozwój, historia)]
TALENTY: [Gra na pianinie, śpiew, haft]
NAJWIĘKSZA ZALETA: [Bezinteresowność]
NAJWIĘKSZA WADA: [Przywiązanie]
ZAINTERESOWANIA: [Prowadzenie pamiętnika, jazda konno, literatura, nowości i przeszłość (filozofia, nauka, rozwój, historia)]
TALENTY: [Gra na pianinie, śpiew, haft]
NAJWIĘKSZA ZALETA: [Bezinteresowność]
NAJWIĘKSZA WADA: [Przywiązanie]
Sylwetka Judith nie jest przesłodzona. Zalety, którymi się szczyci wynikają z wychowania oraz doświadczeń ulepionych własnymi rękami. W dziele kreacji brało udział również kilku innych ludzi. Tworzyli osobę, która teraz z dumą broni swoich racji, stoi murem za bliskimi, troszczy się o nich i stara ochraniać póki starczy jej sił. Tym co ceni sobie najbardziej jest ludzkie życie. Potrafi oddać się bez granic pracy, która stała się jej pasją. Nie przejdzie obojętnie obok krzywdy. Można powiedzieć, że jest zdystansowana. Ale kto w tych czasach może być pewien czegokolwiek? Jako, że w jej żyłach płynie krew kolonistów, kobieta nie boi się nowych wyzwań. Odważnie stawia kroki na nowej drodze wiedząc, że nie może się wycofać. Społeczeństwo w jakiś sposób przyczyniło się do jej odporności na pogardę kierowaną w jej stronę. Ludzie mając przed sobą kobietę i mężczyznę wykształconych w tym samym fachu, z pewnością zaufają opcji numer dwa. „Musisz walczyć żeby coś osiągnąć”, nic nie przychodzi za darmo, nasze ręce muszą sobie na to zapracować. Bystrość umysłu daje jej możliwość coraz to szybszego rozwoju. W relacji z innymi jest otwarta i szczera. Czasem wydaje jej się, że potrafi odnaleźć w człowieku to co skrywa najgłębiej. Lubi analizować i obserwować. Może wydać się odrobię nieśmiała, jednak przez wzgląd na wiek i bagaż przeżytych wrażeń, wie jak reagować na pewne zachowania. Pokłada ufność w ludziach, na czym zresztą często się parzy, mimo tego nie poddaje się. Wytrwałość dodała jej pazurów. Jest świadoma tego, że będzie musiała nauczyć się jak się bronić przed niegodziwościami czyhającymi nie tak daleko jak się niektórym może wydawać. Sarkazm i ironia nie wystarczą. To nie tak, że jest beznadziejnie naiwna. Zdaje sobie sprawę z wielu rzeczy, ale nie zawsze otrzymuje to, czego oczekiwała. W Oldwhiskey prawdopodobnie rozwinie się jedna z jej dominujących cech. Niezależność.
HISTORIA
DATA URODZENIA: [24 marca 1867 roku]
RODZINA: [Edwin Milton (dziadek), Jeremiah Milton (ojciec), Donna Milton (matka), Edward Milton (brat bliźniak), Mirah Rawson (młodsza siostra), Kelly Milton (najmłodsza siostra), Robert Connor (zmarły narzeczony)]
NAJWAŻNIEJSZE WYDARZENIE W ŻYCIU: [Wstąpienie Edwarda do wojska, śmierć narzeczonego, opuszczenie rodzinnego miasta z decyzją rozpoczęcia nowego życia w Oldwhiskey]
DATA URODZENIA: [24 marca 1867 roku]
RODZINA: [Edwin Milton (dziadek), Jeremiah Milton (ojciec), Donna Milton (matka), Edward Milton (brat bliźniak), Mirah Rawson (młodsza siostra), Kelly Milton (najmłodsza siostra), Robert Connor (zmarły narzeczony)]
NAJWAŻNIEJSZE WYDARZENIE W ŻYCIU: [Wstąpienie Edwarda do wojska, śmierć narzeczonego, opuszczenie rodzinnego miasta z decyzją rozpoczęcia nowego życia w Oldwhiskey]
Historia Judith sięga jeszcze XVIII wieku. Trzeba bowiem wspomnieć, że pochodzenie młodej Amerykanki ma swoje korzenie w Anglii. Rodzina Milton była zatem pokoleniem kolonistów, nie zaś emigrantów stanowiących teraz przyszłe społeczeństwo dążące do zintegrowania. Zarówno rodziców, jak i dziadków zdumiewał czar nowego kontynentu. Polityka izolacjonizmu stała się dla Stanów strzałem w dziesiątkę tworząc państwo odporne na brudy płynące z Europy. Jakkolwiek źle to słowo brzmi w następstwie dla kolejnego akapitu, przypływ ze wschodu okazał się być paradoksalnie dobry. Mowa tutaj jednak o coraz to większej imigracji do kraju Ameryki Północnej. Z otwartymi ramionami witano wszystkich, którzy mieli nadzieję na rozwój w nowej ziemi, z czasem wprowadzono specjalne kryteria, według których przyjmowano nowych ludzi. Nie byli to jedynie straceńcy bez perspektyw. Po fali nieudanych zrywów narodowowyzwoleńczych, Stany zasiliła mocna grupa intelektualistów, a przede wszystkim ludzi zaradnych i pokładających nadzieję w Ameryce, tej Ameryce, która do niedawna była podzielona między mocarstwami. Zabieg ten był niewątpliwie korzystny dla rozwoju państwa. Parafrazując myśli rządzących – po co wydawać pieniądze na kształcenie skoro pojawiają się ludzie, którzy zostali odpowiednio wyedukowani? Ba, są gotowi przelać swój potencjał w granicach ich nowego domu. Edukacja w Stanach była płatna, nie każdy mógł sobie pozwolić na tego typu wygodę. Z czasem to się zmieniło, aczkolwiek przyswajanie pewnych norm, jak i uświadamianie i przyzwyczajanie do nich społeczeństwa, wymaga czasu.
Nie było takiego domu, w którym panowałby wieczny ład i porządek. Nie chodzi tutaj o poukładanie sprzętów, całej fizycznej części świata, jednak o porządku wewnętrznym. Rodziciele, matka oraz ojciec, w wychowaniu swoich dzieci kierowali się przede wszystkim rozumem. Elisabeth, nietypowa kobieta wieku XIX zajmowała się domem jak należy, a nawet lepiej! Przyczyniała się do kreowania poglądów swoich dzieci. Zarzucić jej można było jedynie zbyt małą ufność w samodzielność potomków rodu Milton. Nie posiadała się z radości widząc jak szybko dorastają. W jej sercu budziła się bojaźń zaspokajana przez męża. Ciche pytanie – A jeśli nie wychowałam ich na dobrych ludzi? Ojciec, surowy i trzeźwo patrzący na życie, prezentował poglądy ‘szkiełka’. To on, jak przystało, dbał o dobre imię rodziny. Wylewał kubeł zimnej wody na głowę tego, kto na to zasługiwał. Być może przez przypadek albo też dzięki innej cudownej mocy, rady Jeremiaha zazwyczaj okazywały się być trafne. To on nalegał bezsprzecznie na konieczność edukacji swoich dzieci. Dzięki ciężko zarobionym pieniądzom rodzice byli w stanie wysłać Edwarda, Judith oraz Mirah na drogę przyszłości, co równa się oczywiście szkolnictwu wyższemu. Nie było łatwo. Dla blondynki ojciec był wzorem. W pracy opanowany, odpowiedzialny i silny psychicznie, musząc oglądać wszystkie cierpienia ludzi proszących go o pomoc. Zainspirowana Judith poszła w ślady dziadka i ojca kontynuując rodzinną tradycję. Podjęła się nauki na Uniwersytecie w Pensylwanii widząc szansę na wyjście z stereotypowego impasu. Nie trudno przecież się dziwić niechęci kierowanej do pani doktor. Dzięki wytrwałości i ciężkiej pracy, panna Milton zyskała nie tylko oficjalny tytuł lekarza, ale również uznanie wśród coraz to szerszego grona ludzi.
Człowiek uczy się całe życie, a los pisze mu różne ścieżki. Decyzja o wyjeździe nie była natychmiastowa, burzliwa i emocjonalna. Tkwiła w głowie Judith już przez pewien czas spotykając się z różnymi opiniami. Był to ich wspólny pomysł. Po ślubie, Robert chciał zacząć życie w nowym miejscu. Kobieta postanowiła zrealizować ich wspólne plany rezygnując z ‘wygodnego’ życia w mieście. Zmienił się cel. Tym razem jest pewna swego, chcąc pomagać ludziom, którzy pomocy potrzebują. Cała sprawa wiązała się to oczywiście z pewnymi kłopotami. Jeremiah miał obawy co do decyzji córki, jednak mimo sceptycznego poglądu na ten temat, wątpliwości oraz szeregu pytań, wiedział, a przynajmniej ufał, że poradzi sobie znakomicie. Przecież w jej żyłach płynie krew Miltonów, do cholery! Zawsze może liczyć na pomoc swojego poczciwego staruszka. Musi mieć również świadomość, że wkraczając w spokojne życie miasteczka z buciorami, nie spotka się z miłym przyjęciem. Niepokój, w swojej największej postaci osadzał się gdzieś indziej. Napędzała ją strachem myśl, że Edward, podobnie jak jej narzeczony Robert stanie się ofiarą nikczemnej kuli, która przetnie jego serce na wylot. Zyskała jednak od brata obietnicę, że jeśli tylko dostanie taką możliwość, dołączy do Judith w Oldwhiskey.
Nie było takiego domu, w którym panowałby wieczny ład i porządek. Nie chodzi tutaj o poukładanie sprzętów, całej fizycznej części świata, jednak o porządku wewnętrznym. Rodziciele, matka oraz ojciec, w wychowaniu swoich dzieci kierowali się przede wszystkim rozumem. Elisabeth, nietypowa kobieta wieku XIX zajmowała się domem jak należy, a nawet lepiej! Przyczyniała się do kreowania poglądów swoich dzieci. Zarzucić jej można było jedynie zbyt małą ufność w samodzielność potomków rodu Milton. Nie posiadała się z radości widząc jak szybko dorastają. W jej sercu budziła się bojaźń zaspokajana przez męża. Ciche pytanie – A jeśli nie wychowałam ich na dobrych ludzi? Ojciec, surowy i trzeźwo patrzący na życie, prezentował poglądy ‘szkiełka’. To on, jak przystało, dbał o dobre imię rodziny. Wylewał kubeł zimnej wody na głowę tego, kto na to zasługiwał. Być może przez przypadek albo też dzięki innej cudownej mocy, rady Jeremiaha zazwyczaj okazywały się być trafne. To on nalegał bezsprzecznie na konieczność edukacji swoich dzieci. Dzięki ciężko zarobionym pieniądzom rodzice byli w stanie wysłać Edwarda, Judith oraz Mirah na drogę przyszłości, co równa się oczywiście szkolnictwu wyższemu. Nie było łatwo. Dla blondynki ojciec był wzorem. W pracy opanowany, odpowiedzialny i silny psychicznie, musząc oglądać wszystkie cierpienia ludzi proszących go o pomoc. Zainspirowana Judith poszła w ślady dziadka i ojca kontynuując rodzinną tradycję. Podjęła się nauki na Uniwersytecie w Pensylwanii widząc szansę na wyjście z stereotypowego impasu. Nie trudno przecież się dziwić niechęci kierowanej do pani doktor. Dzięki wytrwałości i ciężkiej pracy, panna Milton zyskała nie tylko oficjalny tytuł lekarza, ale również uznanie wśród coraz to szerszego grona ludzi.
Człowiek uczy się całe życie, a los pisze mu różne ścieżki. Decyzja o wyjeździe nie była natychmiastowa, burzliwa i emocjonalna. Tkwiła w głowie Judith już przez pewien czas spotykając się z różnymi opiniami. Był to ich wspólny pomysł. Po ślubie, Robert chciał zacząć życie w nowym miejscu. Kobieta postanowiła zrealizować ich wspólne plany rezygnując z ‘wygodnego’ życia w mieście. Zmienił się cel. Tym razem jest pewna swego, chcąc pomagać ludziom, którzy pomocy potrzebują. Cała sprawa wiązała się to oczywiście z pewnymi kłopotami. Jeremiah miał obawy co do decyzji córki, jednak mimo sceptycznego poglądu na ten temat, wątpliwości oraz szeregu pytań, wiedział, a przynajmniej ufał, że poradzi sobie znakomicie. Przecież w jej żyłach płynie krew Miltonów, do cholery! Zawsze może liczyć na pomoc swojego poczciwego staruszka. Musi mieć również świadomość, że wkraczając w spokojne życie miasteczka z buciorami, nie spotka się z miłym przyjęciem. Niepokój, w swojej największej postaci osadzał się gdzieś indziej. Napędzała ją strachem myśl, że Edward, podobnie jak jej narzeczony Robert stanie się ofiarą nikczemnej kuli, która przetnie jego serce na wylot. Zyskała jednak od brata obietnicę, że jeśli tylko dostanie taką możliwość, dołączy do Judith w Oldwhiskey.
--------------------------------------------
Ostatnio zmieniony przez dr Judith O. Milton dnia Sob Lip 06, 2013 3:28 pm, w całości zmieniany 1 raz