Stoisko z ciastami Patricka Canizasa

Polana --->

Przechodząc z kulejącym koniem przez miasto i kierując się w stronę stajni, Siergiej przystanął na moment przed stoiskiem promującym Patricka. Uśmiechnął się pod nosem. No proszę... czyli jednak. Trzeba będzie podpytać co nieco przy najbliższej okazji. W każdym razie, zapowiadało się na to, że najbliższy okres w Old Whiskey wcale nie będzie należał do najspokojniejszych. Rusek nie miał pewności jak to się w stanach odbywa, miał jednak przeczucie, że tak jak i w Imperium, polityka jest w stanie rozgrzać do czerwoności nawet najbardziej zimne i spokojne miejsce. 

Wziął ciastko, odebrał kotylion i ruszył w stronę stajni. Przypomniał sobie też przy okazji, gdzież to miał się dzisiaj udać. Później więc pośpieszył czym prędzej do domu, a stamtąd już prosto do kościoła.

---> Salka przy kościele

<- stoisko Wiadra

Prosto ze stoiska Bucketowej nasz mały bohater udał się w stronę stoiska Patricka Canizasa. Głupi eliciarz i bogacz, myślał sobie pod nosem Langley. Nie ma mowy, żeby został burmistrze, o nie! Na burmistrza nadawał się tylko jego tatko.
Wziął ze stoiska ciastko, dzięki czemu automatycznie otrzymał piękny kotylion, który zaraz sobie przyczepił do brudnej marynary.

ZT.