Dodawajcie tu śmieszne teksty z fabuły, chatboxa czy rozmów na gg! Czy czegokolwiek innego, aby śmieszne!
Old Whiskey
Elias Wilkins napisał:Elias wyszczerzył się w szerokim uśmiechu.
Tu założył nózie na nózie, zatrzepotał rzęsami u ogólnie udawał elegancją kokietkę.
- Prawda, że szykowna? Wylosowałem na loterii! - tu pomachał koszem pełnym egzotycznych owocach - A to nagroda za drugie miejsce w konkursie na jedzenie wypieków - rzekł z dumą.
- A ty coś wylosowałaś?- zapytał poprawiając sobie czapę, ku wielkiej uciesze ludzi stojących obok.
Cóż to za wspaniała i urocza para z klasą. Ona piękna, on przystojny,
oboje majętni, dojrzali i dobrze wychowani. Kroczyli w tych kurzu i
błocie, w pięknych drogich butach, dobrze dobranych ubraniach szytych na
miarę. Wszystko by było piękne i idealne, gdyby nie fakt, że to nie
dżentelmen i dama, a alfons i burdelmama.
[14:26:25] @ Mercedes Carmen Ortego : Gloria Wilkins inech sie dziecko nie wtraca w sprawy dorosłych, o[14:26:27] Gloria Wilkins : taka duża pani a nie zna Biblii?!
[14:26:32] @ Mercedes Carmen Ortego : Elias Wilkins NO\
[14:26:55] @ Mercedes Carmen Ortego : Gloria Wilkins taka mala, a taka bezczelna?
[14:27:07] @ Mercedes Carmen Ortego : PASTOR NIC NIE WIDZIAL
[14:27:21] Gloria Wilkins :
[14:27:45] Natalie Hawton : xdddddddd
[14:27:50] @ Mercedes Carmen Ortego : CHCESZ CUKIERKA, DZIEWCZYNKO?
[14:28:05] Gloria Wilkins :
[14:28:14] Elias Wilkins : AHAHAHAHAHAHA
[14:28:15] Gloria Wilkins : NIE PRZEKUPISZ MNIE ZŁA KOBIETO!
[14:28:18] @ Mercedes Carmen Ortego : dobry taki, owocowy
[14:28:24] Gloria Wilkins : ok tak nikomu nie powie
[14:28:25] @ Mercedes Carmen Ortego : nie jestem złą kobietą!
[14:28:34] @ Mercedes Carmen Ortego : nie mów tak do mnie!
[14:28:49] Gloria Wilkins : TO ZOSTAW TATUSIA!
[14:29:08] @ Mercedes Carmen Ortego : przecież go nie trzymam, dziecko kochane!
[14:29:12] Elias Wilkins : już was kocham
[14:29:24] @ Mercedes Carmen Ortego : hihih
[14:29:29] Gloria Wilkins : idź sobie
[14:29:35] @ Mercedes Carmen Ortego : Pastorze, jak pan dziecko wychowal
[14:29:59] @ Mercedes Carmen Ortego : dobrze, nie bede juz taka, odchodze
[14:30:09] Natalie Hawton : xdddddddddddddddddddddddddd
[14:30:15] Gloria Wilkins : YESSS!
[14:30:26] @ Mercedes Carmen Ortego : ŻARTOWAŁAM
[14:30:38] Natalie Hawton : Gloria Wilkins my sie chyba polubimy
[14:30:40] Gloria Wilkins :
[14:30:59] @ Mercedes Carmen Ortego : Gloria Wilkins nie denerwuj się tak, dziecko, kto to widzial
cdn..
Christopher Carswell napisał:
- Charlie - stwierdził jej obecność i odwrócił się w jej kierunku.
A to "o kurwa" nie było chyba skierowane do niego. To znaczy, raczej oznaczało |"Co ci się stało w rękę" a nie "O kurwa, jesteś taki przystojny, że cię zgwałcę w tym oto sianie".
Gloria Wilkins napisał:Skoro tej pani umarł mąż, to teraz na pewno będzie próbowała zająć miejsce mamusi. Gloria i Trupek nie pozwolą na to, ta pani musiała być zła dla męża skoro umarł.
Nie zauważył dzieciaków - było ciemno, stał do nich tyłem, a poza tym na pewno nie spodziewałby się nikogo spotkać.
-
Kurwa, co ci ludzie tutaj wożą... - mruczał do siebie, po raz
dziesiąty przegrzebując się przez damskie pantalony w rozmiarze małego
namiotu.
Mercedes Carmen Ortego napisał:Mercedes potrafi znieść wiele. Jej ojciec nazywa ją cnotką niewydymką, okej, ludzie na mieście mają ją za zdewociałą plotkarę? świetnie! Jej własna rodzona siostra przynosi jej wstyd? Tylko o tym marzyła!
Ale tego co tu się właśnie dzieje, nie zniesie.
Oparła ręce na biodrach i podeszła do Smitha. Strzeliła go z liścia w twarz. Potem jeszcze raz. Tak dla sportu.
- Jest pan bezczelnym starym draniem, słyszy mnie pan? - warknęła, dysząc wściekle. Chociaż była między nimi dość spora różnica wzrostu, to w tym momencie czuła że ma ochotę go zgnieść pod podeszwą buta. - Proszę sobie wsadzić te pana zasrane banknoty w tyłek. Nic mnie one nie obchodzą, comprende? Co pan sobie w ogóle myśli? Że co?! Że jak ma pan te swoje pieniążki, to jest pan kimś? - uniosła palec i wymierzyła go oskarżycielsko w jego twarz - Jest pan wykidajłą w burdelu, ot czym pan jest!
A ty Mercedes jesteś jego sprzątaczką, czy to nie cudowne?
Santos Chavez napisał:Santos mimo tego, że zauważył wyjęcie i załadowanie broni przez Cristophera, nadal nucił sobie piosenki. Tym razem zmienił na coś weselszego.
- Ciam, ciam, ciam - Ciam, ciam, ciam, ciam! - Ciam, ciam, ciam, ciu ciu cieeemm....aaa.
- Ryzykanciku - Zwrócił się do Cristophera i jednocześnie zdjął z pleców załadowany Winchester - Coś mi się zdaje, że nie lubisz klasyki, co? Coś taki nerwowy? Jesteśmy tylko na środku pustkowia, bez perspektyw z nikłymi szansami na przeżycie. Oj, przepraszam bardzo, TY jesteś bez perspektyw z nikłymi szansami na przeżycie, a do tego zaraz padniesz na ziemię z wycieńczenia. I co?
Chavez wiedział, co myśli teraz Cristopher, dlatego też zwrócił strzelbę w jego kierunku i dalej jechał spokojnie podśpiewując pod nosem znane mu przeboje muzyczne.
- Hej, hej, hej, jedziemy tam, hej, hej hej, jedziemy tu, hej hej hej, droga przed nami, hej, hej, hej!
Nie mogła jednak uciec bo ten trzymał ją za rękę
- Nie ! Niech mnie Pan zostawi, ja przyrzekłam przed Bogiem zachować czystość do końca życia !!! - krzyknęła rozpaczliwie
Już nie dochodziło do niego co ta mała krzyczała, zdaje się że usłyszał
coś o Bogu. Musiało to lecieć mniej więcej tak: Och Boże, Paddy! Jesteś
cudowny, bierz mnie tu i teraz! Albo cos podobnego.
Christopher prędzej dałby sobie fiuta obciąć niż poprosił go pomoc.
No dobrze, może nie kutasa, może rękę. Tak ręka byłaby ok.
- Nie potrzebuje - powiedział obojętnym tonem - I nie wiem co się stało z osłem, musisz zapytać Wanity.
Cóż poradzić? Mówił prawdę! Był już pod koniec jazdy ledwo przytomny, potem już się obudził pozszywany w kościele.
"Ważniaczek-przystojnaiczek" zajęty był alkoholizacją, na co Krzyś patrzył z nieukrywaną zazdrością.
Nie. Musi odzyskać siły, bez tego nie dorwie Whittmore'a.
Z radości chciała wyściskać tatę. No był chory no... ale chyba
raz mogła go wyściskać? Dlatego zrobiła doskok do jego łóżka i zaraz
się przytuliła do taty z całej siły.
...FUUUUUUJ! BYŁ CAŁY SPOCONY!
Przestała szybko krzywić twarz (jeszcze tata by to zauważył!) i odsunęła się od taty.
- To ja idę na dwór! - powiedziała z szerokim uśmiechem i wyleciała za drzwi.
Roisin Quinally napisał:Po mszy postanowiła jednak się pomodlić, ale nie wyświechtanymi formułkami, a czymś w rodzaju "Boże, nie zabijaj pastora, to obiecuję, że nie będę tyle pić i palić,a do tego poczekam z seksem do ślubu". Miała nadzieję, że to go przekona. Boga, oczywiście.
czyli przykład smutnej degradacji komórek nerwowych w mózgu, hihihihia jutro jest akcja fotograficzna w gdańsku że będą robić zdjęcia takim xix wiecznym fotografem
Raymond Foster napisał:Raymond mierzył wzrokiem dziewczynę dość długo,
tocząc w sobie walkę, czy aby nie był dla niej zbyt ostry.
Stwierdził
jednak, że nie. Przyda jej się szkoła życia, żeby nie srała pod siebie z
byle powodu. .
A Jesus stał za barem i czyścił szklanki brudną szmatką.
No... co fco fty zlobfilaf! - jęczał prawie płącząc.
A Jesus dalej mył te cholerne szklanki.
[14:31:18] Morgan Smith : jak mozna źle zrobić kisiel ze słodkiej chwili? XD
[14:31:54] Christopher Carswell : zalać go kwasem
[23:54:48] @ Beatrice Whittmore : golibroda zwie się DICK
[23:54:57] @ Beatrice Whittmore : tzn Ruchard
[23:55:02] @ Beatrice Whittmore : Richard XD
Beatrice Whittmore napisał:
A potem tępy ból przerodził się w zupełnie inny,
rozrywający. Miała ochotę wcisnąć się w podłogę, odsunąć od siebie owo
narzędzie tortur, które bez ostrzeżenia znalazło się w jej ciele.
Doktorze, STAPH!
Javier Buendia napisał:Na gurze rurze na dole fjołki
a my się kochamy jak dwa aniołki
Mercedes, złamałaś mi serce, ale te amo, seniorita! Nawet jak mnie nie chcesz jusz nigdy wiencej widzieć na swe śliczne oczęta!
Ja nie yapomn twojej twarzzcyki, twoich ustek, falujacych piersi i ud, wymykających się spod twej sukni.
Wybaczam ci wszystkie wyzwiska, ciosz i krzywdy, bo nie umiem inaczej.
Twuj na zawsze,
Javier
[10:04:38] Salem McWild : Rosałku, buziaka na dzień dobry nie dasz.
[10:05:12] @ Roisin Quinally : Och, Ru, wybacz! Boże jedyny, cóż za nietakt... Buziaczek!
[10:05:34] Salem McWild : *cmuczka sobie polik Rosałki* Od razu jaśniej świeci trawa.
Salem OW
02:18:03 Życze Ci szczęścia,pomyślności, ciepła, zaufania, bezpieczeństwa, uśmiechu, wykwintnego żartu, odrobiny wrażeń, pozytywnej energii
02:18:08 Ale oprócz siebie...
02:18:13 Także dobrych snów :*
02:18:41 Także udam się spać. Ale jeszcze sobie trochę poczytam i porozmawiam z psem.
02:18:54 Ojej, jeszcze mam pasztet na biurku...ale co on tutaj robi,hm
02:19:01 Ah, no tak. Jadłem z czipsami.
02:19:02 Papa.
William Ford:
On w zasadzie też nigdy wcześniej nie widział Roisin. Albo, co bardziej prawdopodobne, widział gdzieś w miasteczku, lecz w codziennym zgiełku nie zwrócił na dziewczynę uwagi. Chociaż, pewnie prędzej zwróciłby uwagę na ładną dziewczynę niż, dajmy na to, wąsatego sprzedawcę paszy.
Roisin Quinally:
Dobrze wiedzieć, że na 'liście rzeczy, które rzucają mi się w oczy' Williama plasowała się wyżej od sprzedawcy paszy. Hm, może nawet wyprzedziłaby rzeźnika?
[16:13:57] @ Mistrz Gry : Patrick Canizas na razie trwa impreza urodzinowa na placu i tkm się ludzie bawią
[16:14:12] Salem McWild : Jest picie, tańce i poronienia.
[16:14:21] Patrick Canizas : xD
[16:17:06] Salem McWild : W trakcie imprezy zginęły dwa kojoty i płód.
A bo sobie tak czytam was na SB i trudno się nie uśmiechnąć na wasze teksty.[15:33:29] @ Francis Eliot Belasco : :C brzuszek mnie boli
[...]
[15:34:41] Salem McWild : Franczysko, tak boli sumienie. Przyzwyczaisz się, jak jeszcze raz wlepisz mi żółtą kartkę
Idź do strony : 1, 2, 3 ... 15 ... 29
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|