Old Whiskey
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Forum RPG


You are not connected. Please login or register

Mieszkanie Jeremy'ego i Liliane Fassbender

Idź do strony : 1, 2  Next

Go down  Wiadomość [Strona 1 z 2]

Gość


Gość

Każdy musi gdzieś mieszkać. A jako że nie każdego stać na
mieszkanie w porządnym eleganckim domu, to taka chatynka musi wystarczyć.



Domek składa się z jednej izdebki służącej równocześnie za
salon, kuchenkę i jadalnię i mikroskopijnej sypialni, w której mieści się ledwo
łóżko i ewentualnie malutka szafeczka. Nie ma co spodziewać się wielkich
luksusów – mieszkanie w całości wykonane jest z drewna, często ma dziurawy dach
i nieszczelne okna. Na zewnątrz znajduje się wygódka.



Ostatnio zmieniony przez Jeremy Fassbender dnia Pon Sty 28, 2013 7:43 pm, w całości zmieniany 1 raz

Gość


Gość

Ach, to zaledwie wczoraj Jeremy oświadczył się Liliane... wczoraj też złapał Javiera, no co za noc! Szkoda, tylko że Buendia już zdążył uciec... no cóż, Fassbender jeszcze szczęśliwie o tym nie wiedział, więc na razie wszystko wydawało mu się wręcz idealne.
Podczas picia porannej herbaty, zaplanował sobie cały dzień - najpierw pójdzie do Lily, później załatwi co ma do załatwienia w biurze, sprawdzi co u Javiera i znów wróci do Lily. Może pójdą na spacer? A, koniecznie też musi załatwić tą sprawę z pierścionkiem.
Zapowiadał się świetny dzień!

Gość


Gość

W czasie, gdy Jeremy Fassbender był w trakcie planowania drugich odwiedzin u Lily, do drzwi jego domu coś załomotało. Raz, drugi, potem zapadła cisza na kilka sekund, a potem znów rozległo się walenie w drzwi.
- Panie szeryf! - ryknął ktoś, a zaraz potem rozkaszlał się niczym gruźlik, choć gruźlikiem nie był. - Panie szeryf, ja mam złe wieści, no!
Gdy Jeremy w końcu otworzył drzwi, mógł ujrzeć przed nimi starszego mężczyznę, trochę już gnącego się ku ziemi, z siwym zarostem i takim strachem w oczach przetykanym wielką determinacją, by wieść szeryfowi przynieść.

Gość


Gość

Jeremy przerwał planowanie, zostawiając na stole niedokończoną herbatę. Matko, kto się tak może dobijać? Chyba musiało chodzić o coś ważnego, HMM!
- Co się stało? - otworzył mu, a widząc w jakim starzec jest stanie, ogarnęły go złe przeczucia. Przecież mężczyzna nie fatygowałby się tutaj, gdyby wszystko było w porządku. - Może pan wejdzie, napije się czegoś? - zapytał, spoglądając na starca, który wyglądał jakby miał za chwilę wyzionąć ducha. Jeśli jednak była to sprawa nie cierpiąca zwłoki... to może lepiej rozwiązać ją od razu. Jeremy nie sądził, że starcowi może chodzić o coś tak banalnego, jak przykładowo o kota uwięzionego na drzewie...

Gość


Gość

Staruszek odetchnął z ulgą, widząc szeryfa, jednak tylko na chwilę się uspokoił. Pokręcił zaraz zaciekle głową, aż mu się w niej zakręciło i musiał się za nią złapać.
- Bo, panie szeryf, bo ja żem byłem z żoną wczoraj i oj, panie szeryf! - na moment na jego twarzy pojawił się szelmowski usmieszek, ale potem zszedł, jakby sobie przypomniał, że to nie na ten temat chciał rozmawiać. - Bo my zobaczyły tego fasolojada od siedmiu boleści, ojoj! Tego, wie pan, co tu miesza i miesza! On był z jakąś babą uciekał, panie, z wdową jaką, NA RANY CHRYSTUSA, my się aż przeżegnać musieli, jak to zobaczyly.
Urwał na chwilę, bo tak się przejął swoją opowieścią, że aż tchu mu zabrakło.
- Pierońska cholewa, takiej baby to ja żem jeszcze nie widział, z rozpierdakiem biegła po samą... - zaczął się chichrać jak oszalały, a potem znów rozkaszlał się w najlepsze. - No i, panie szeryf, te dwa kołtuny, to one z broniom chyba byli i strzały tam były, panie szeryf, my widzieli jak tam ludzie wbiegajo, ale już oni nie wyszli!

Gość


Gość

Jeremy nie przerywał staruszkowi, ale w miarę jak ten mówił, Fassbender zastanawiał się o co może mu dokładnie chodzić.
- Uciekał? Z wdową? - no dalej Jeremy, kto mógł uciec?
- Gdzie wbiegli? - to wszystko o czym mówił stary było takie pogmatwane, że przez chwilę szeryf zastanawiał się, czy staruszek zwyczajnie nie jest jeszcze podchmielony po świętowaniu nowego roku. - Czyli... wczoraj z żoną, widział pan jak KTO uciekał? Z aresztu, mam rozumieć? - no cóż, raczej nie od grabarza, pozostawał areszt. A tak się składa, że w areszcie w Old Whiskey siedziała tylko jedna osoba.
Szlag.
- To jeszcze raz proszę powtórzyć, na spokojnie! - powiedział wolno, spokojnym tonem. Miał nadzieję, że kiedy staruszek nieco się uspokoi jego opowieść nie będzie tak chaotyczna.

Gość


Gość

- No jo, panie szeryf, że z aresztu! - żachnął się staruszek. No co on, głupi jakiś, przecie on mu tu jak na dłoni wszystkie szczegóły podaje, a szeryf nic nie rozumie, no jak to tak!
- No panie, no ten Kha-ha-havir - rozkaszlał się próbując wymówić nie najlepiej zapamiętane imię fasolojada. - A ta wdowa to ja ni wim, ja żem pierwszy raz na oczy widział kobite, ale ona czarną suknię miała jak nic! I oni strzelaly, panie szeryf, dużo tam huków było, panie!
Rozgadała się na nowo, żywo gestykulując pomarszczonymi dłońmi i wskazując orientacyjnie kierunek, w którym pojechali, chociaż właściwie, to pomachał najpierw w jedną, potem w drugą, a potem całkiem się już zaplątał.
- Szuje przeklęte, zatłuc ich czeba raz na zawsze, panie, bo się panoszą tutaj jak smród po gaciach! - splunął charkliwie pod nogi i spojrzał na zdezorientowanego szeryfa.

Gość


Gość

Wiedział, po prostu od początku czuł, że to o tego meksykańskiego fasolojada chodziło. No błagam, jeśli nie wiesz o co chodzi, to z pewnością właśnie o Javiera!
- Uciekł z jakąś wdową? - Jeremy zbladł. Raczej nie chodziło o Mercedes, więc o kogo? - Jego to na smyczy przy domu... - mruknął do siebie, westchnął ciężko i oparł się o framugę drzwi w których stał. Był pewien, że Buendia jest już daleko, na pewno nie zmarnowałby takiej okazji. Co oczywiście nie znaczyło, że nie można go jeszcze dogonić. Dogada się z Christopherem i ruszają za nim...
Jeremy miał tylko małe wątpliwości co do tego, czy Christopher, który szczerze nienawidził Javiera, miał brać udział w pościgu, bo mogłoby się to okazać tragiczne w skutkach... ee, dobra, Fassbender obiecał sobie trzymać rękę na pulsie.
- Tylko proszę się skupić, to ważne. Kto ucierpiał i w którą stronę pojechał Javier?

Gość


Gość

- Tak, tak! - pokiwał głową, zadowolony, że pan szeryf w końcu zaczyna łapać o co chodzi. Właściwie się dziwił, że on tak wolno rozumuje, kiedy mu się gołe fakty pod nos podsuwa, no ale dobrze, on wnikać nie będzie!
Staruszek popatrzył na Fassbendera, pomarszczył brwi, popatrzył nieco zmęczonym wzrokiem, bo ileż można tłumaczyć. Znów pocharczał i pokaszlał.
- My nie widziely, kto ucierpiał, panie, ale to pana zastępcy chyba, szeryfie - mruknął staruszek, dłubiąc butem w ziemi pod sobą. - Pojechał, eee, oczy nie te, panie, ciemno trochę było, ja nie wie tak dobrze... Ale te przeklęte fasolojady to zawsze na Meksyk ciągną, he?

Gość


Gość

Jeremy pokiwał głową, na znak, że rozumie, szybko porwał marynarkę z domu i zamknął drzwi. Był pewien, że Javier będzie chciał przekroczyć granicę, a kiedy to już zrobi, to jak kamień w wodę, nie złapią go.
Musiał lecieć do Christophera, to w pierwszej kolejności. Później do biura, ogarnąć wszystko, a następnie ruszają w pościg! Szczerze mówiąc bał się co może zastać w tym biurze. Miał nadzieję, że jego zastępcy nie ucierpieli... bardzo.
- Dziękuję bardzo, że mnie pan poinformował! - uśmiechnął się do staruszka - Może właśnie przyczynił się Pan do ujęcia największego fasolojada wszech czasów! - rzucił i już go nie było - miał nadzieję, że szybko znajdzie Krzysia.

zt.

Gość


Gość

Dom państwa Fassbender - dwa dni po weselu.
Dlaczego dwa dni? Dlaczego nie noc poślubna, była nocą poślubną?
W noc poślubną, oboje z nerwów tak się spili na weselu, że padli jeden obok drugiego i przespali całą noc. Lily nieprzyzwyczajona do sytuacji, gdy rano się obudziła wrzasnęła i uciekła pod łóżko. Dopiero po paru minutach udało jej się przypomnieć, że jest już mężatką.
Drugiego dnia dostała wręcz nerwicy z powodu tego co ją "czekało" i brzydko mówiąc rzygała jak kot. Zwalili to zgodnie na jakąś podłą jelitówkę i znów usnęli grzecznie, jak na małżeństwo nie przystało.
Nastał więc dzień trzeci i i trzeci wieczór. Liliane westchnęła cicho przed lustrem. Musi to przeżyć. Nie może wiecznie uciekać ! Wdech, wydech i bądź dzielna !
Wyszła z łazienki w eleganckim szlafroczku, który otrzymała na prezent ślubny i cała spąsowiała usiadła na łóżku.

Gość


Gość

Kiedy Liliane przygotowywała się przed lustrem, Jeremy ze zdenerwowania wykręcał sobie palce w kuchni, przypominając sobie sen, który wczoraj go nękał. Gdyby to jeszcze był zwykły sen... no niestety, raczej mógł go nazwać koszmarem.
Szeryfowi śniła się noc poślubna, którą w rzeczywistości Jeremy i Liliane przespali, ale nie ze sobą, ehehe. We śnie wszystko było dobrze, do momentu, kiedy Liliane oznajmiła mu, że tak naprawdę jest mężczyzną, niszcząc mu życie. Reszty nie pamiętał dokładnie, ale wiedział, że obudził się cały spocony. Lily się nie obudziła, ale Jeremy i tak nie miał zamiaru sprawdzać, czy jego sen okazał się proroczy... Przekona się o tym dzisiaj, ha!
Kiedy dziewczyna wreszcie weszła do sypialni, on udał się tam za nią, po czym zajął miejsce obok... jakoś wtedy kiedy wpadli na trupa, chęć pocałunku ich po prostu paliła, teraz Jeremy czuł się co najmniej niezręcznie. Co robić, co robić, trzeba być dzielnym, jak na szeryfa przystało!
- Liliane...? - zapytał niepewnie, przysuwając się do małżonki.

Gość


Gość

Dziewczyna wyrwana z rozmyślań podskoczyła w miejscu i wyglądała jakby kazano jej usiąść na kaktusie. W końcu jednak siadła obok męża, wzięła głęboki oddech i spojrzała w sufit, jakby mówiła "Panie, oddaje się w twoje ręce".
Spojrzała na swojego męża, wyprostowana jakby połknęła kij.
- Tak, Jeremy?
Czuła, że wargi jej dygoczą. Bała się tego panicznie, bała się opowieści starych dewot, które mówiły, że to boli, że to grzeszne i w ogóle okropne. Miała jednak swoje obowiązki małżeńskie. Jedno było pewnie - dziś się nie wycofa. No chyba, że zemdleje to wtedy może mieć pełne prawo !

Gość


Gość

Jeremy obawiał się, że jego żona może zemdleć, ale jeszcze nie zastanawiał się co by zrobił w takiej sytuacji - oczywiście, jak na złość zaczął nad tym rozmyślać teraz. Hmhm, pewnie jakoś by ją ocucił, ale...ojoj, byłaby wtopa! Heheheh, Jeremy Fassbender nie stanąłby na wysokości zadania.
- Boisz się? - Matko przenajświętsza, zapytał się jej o to tylko dlatego, że sam prawie trząsł kolanami. Tak, tak, wiele razy wcześniej wyobrażał sobie tą chwilę, ale czy przewidział, że będzie aż tak przerażony? Tak, chyba tak, bo sama myśl o tym co ma się dzisiaj zdarzyć, napawała Fassbendera strachem gorszym od tego, gdyby ktoś przystawił mu lufę do skroni.
Zauważył, że wargi Liliane dygoczą i jego ręka jakby samowolnie pogłaskała dziewczynę po policzku. Hiihihih, coś coraz śmielszy robił się ten Jeremy!

Gość


Gość

No i po co jeszcze pytał! Teraz była jeszcze bardziej przerażona ! Przełknęła ślinę, przymknęła na chwilę powieki, jakby modliła się w duchu i spojrzała na swego męża. Jego dłoń była taka ciepła...
- Trochę... - skłamała perfidnie, bo miała ochotę stamtąd wybiec. - All-lle...ale pani Clark mi udzieliła kilka wskazówek... - powiedziała zawstydzona.
Teraz Jeremy mógł sobie wyobrazić przerażenie Lily, gdy Mev instruowała ją co można robić z mężczyzną !
Przełknęła więc ślinę po raz ostatni. Stało się. Przysunęła się do niego nieco ...i zgodnie z zaleceniami pani Clark, poczęła dygoczącymi z nerwów dłońmi rozpinąć mężową koszulę.
Nie mdlej...niemdlejniemdlejniemdlejniemdlej

Gość


Gość

Ręka Jeremy'ego zjechała niżej, niżej i wreszcie dotarła do pasków od szlafroka, gdzie zawahała się przed następnym ruchem. Teraz usta Jeremiasza wykonały ruch, składając na ustach swojej żoneczki delikatny pocałunek. Jego ręce pomogły Liliane ściągnąć mu koszulę i wróciły w poprzednie miejsce, czyli w okolice pasków od szlafroka. Jeremy stanął przed prawdopodobnie najważniejszą decyzją w jego życiu - rozwiązać, czy nie rozwiązać?
Tam taratam - rozwiązał!
I taki z niego dobry człowiek był, że żeby nie zawstydzać Lily jeszcze bardziej, przymknął oczy i wrócił do całowania - miał nadzieję, że jego żonę też w końcu poniesie, on już zaczynał się czuć tak jak feralnego dnia przy zagrodach. Na razie wyglądało na to, że szeryf stanie na wysokości zadania, if you know what i mean, hehehehe. Co będzie dalej, zobaczymy!

Gość


Gość

Fanfary dla Jeremy'ego ! Jako, że pod szlafroczkiem nie było nic a ten zsunął jej się ze szczupłych ramion, był pierwszym mężczyzną, który ujrzał ją jak Bóg stworzył !
Starała się po prostu skupić na pocałunkach, nie na tym, że teraz według instrukcji obsługi mężczyzny według Mev, powinna rozpiąć mu spodnie.
Ach jak ten jej mężuś całoał, jak delikatnie rozpalał zmysły niewinnego dziewczęcia. By dać upust tym zachwytom, powiemy nawet, że żonka się w końcu odważyła (ale długo jej to zajęło z powodu dłoni trzęsących się z nerwów) te spodnie rozpiąć.
Tamtaramram.
A w tych spodniach się coś czaiło i coś jej mówiło, że to jest to o czym pani Clark mówiła!

Gość


Gość

Szlafroczek, który zsunął się z ramion Liliane, sprawił, że Jeremy na chwilkę oderwał się od jej ust, aby chociaż przez moment cieszyć się widokiem swojej żonki w negliżu! Oczywiście, zaraz wrócił do całowania blondynki, nie chciał przecież, żeby się zawstydziła!
Nie pośpieszał jej, sam też nie specjalnie nie pędził na przód, mieli dla siebie całą noc, ba! Mieli dla siebie całe życie!
W końcu kiedy Liliane udało się rozpiąć jego spodnie, sam je ściągnął, zostając w kalesonach i znów wrócił do całowania swojej małżonki. To robiło się coraz bardziej absorbujące!
W końcu, taaaaaaaratatam, przyszedł moment prawdy - Liliane wreszcie mogła się dowiedzieć co mężczyźni tak skrzętnie ukrywają w spodniach, ponieważ Jeremy ściągnął i kalesony. Żeby tylko nie wzięła zawartości fassbenderowych spodni za jakąś narośl lub guz, w dodatku taki, który się rusza (ehehehe) tak jak to było wcześniej przewidywane!

Gość


Gość

Ach pani Fassbender bardzo się zawstydziła. Pierwszy raz ją ktoś oglądał nago. Jasne, że mu było wolno, to był jej mąż, ale to było takie krępujące !
Na szczęście pani Clark przygotowała panienkę Whitby merytorycznie. Wiedziała, że to co mają mężczyźni rośnie, robi się czerwone i pulsuje, gdy chcą się kochać. Tyle, że z opisów pani Clark to nie było...TAKIE WIELKIE. JAK DORODNA KIEŁBASA.
Nie zmieniało to też faktu, że Lily wyglądała na bardziej niż przerażoną. Nie wiedziała też co dalej, bo jak pani Clark jej chciała o tym opowiedzieć to Lily uciekła z piskiem.
Lily wróciła więc do odpowiadania na męzowe pocałunki, które jej bardzo się podobały, ale to co miał nadejść nie dawało jej się skupić. Mimo to przylgnęła do niego ciałem, bo wstydziła się tych swoich nagości - nawet przed mężem. A tak to mniej widział!

Gość


Gość

Jeremy też z początku bardzo się krępował. Tak, tak Liliane jest mu najbliższą osobą pod słońcem, ale mimo wszystko on również przylgnął do niej jeszcze bardziej, żeby kiełbasy było widać jak najmniej. Pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne, a młoda para (przynajmniej Jeremy hihihi) chyba stawała się coraz śmielsza w pieszczotach!
Na szczęście Fassbender już wcześniej wiedział co kobieta ma pod sukienką, więc nie pomylił tego z żadnym produktem spożywczym. Dobrze, że nie skojarzył sobie tego podobnie jak jego żona, bo pewnie przyszły by mu na myśl brzoskwinie hihihi.
I w końcu stało się - prawie, że jęcząc z podniecenia i rozkoszy, Jeremy pozbawił swoją żonkę dziewictwa. Teraz to już najgorsze chyba miał za sobą!

Gość


Gość

Tarararam fanfary!
Brzoskwinia i kiełbasa?.Co kto lubi!
Lily miała chyba mniej przyjemne wrażenia. Ponieważ była z niej najczystsza z dziewic i nigdy z nikim milosci nie uprawiała, było to dla niej bolesne doświadczenie.
Z początku bolesne, potem już przyjemniejsze( nawet na koniec zaczela cichutko pojekiwać!), no ale przed nimi całe życie!
Leżała więc po wszystkim wtulona w męża, słuchając jego uspokajacego się oddechu.
Nie jest juz dziewicą! Ola Boga!

Gość


Gość

Jeremy otoczył Liliane ramionami. Miał nadzieję, że i ona będzie tak samo, lub chociaż podobnie wspominać tę noc. Pewnie po latach, warto dodać, że pewnie wielu, Fassbenderowie będą to całe swoje zdenerwowanie i krępacje wspominać ze śmiechem.
Na razie jednak Jeremy czuł ulgę. I przede wszystkim był szczęśliwy, tak niesamowicie, niewypowiedzianie szczęśliwy. Żeby tylko się z tego szczęścia nie zachłysnął!
- Liliane...jak...jak się czujesz? - wyszeptał, całując żonę w czubek głowy. Miał nadzieję, że jeszcze nie zasnęła.

Gość


Gość

Dziewczę spojrzała na swojego męża. Wciąż z rumieńcami, o której je przyprawił jej mężuś, wpatrywała się w pana szeryfa.
Och cóż to za pałające spojrzenie? Czyżby jego żonka dopiero się rozkręcała ? Wszak właśnie poznała przedsmak małżeńskich uciech !
- D-dobrze... - powiedziała cicho z czerwonymi policzkami i nieco przyspieszonym oddechem
- Właściwie t-to... - och jak mu to przekazać, że ona by chciała więcej?
A to go pocałuje zmysłowo ! Nie wiedziała czy tak całuje się zmysłowo, ale gdyby ją ktoś tak całował, to uznałaby to za zmysłowe pocałunki !

Gość


Gość

Świeca, której jeszcze nie zgasili, oświetlała twarz Liliane - Jeremy nieco się zdziwił, bo bynajmniej nie była to twarz zmęczona, czy jak przystało na Liliane nieco przestraszona... czyżby szeryf obudził w swojej żonie zwierzęce instynkty?
- To... to co Liliane? - zapytał, jego oddech również przyśpieszył. Nie zdążył zapytać o więcej, ekhm, szczegółów, bo został pocałowany. Ale, ale! Nie byle jak pocałowany - te czułości znacznie różniły się od poprzednich, były o wiele bardziej pełne namiętności, a przede wszystkim bardziej śmiałe... Liliane, czy to ty?
Jeremy zaczął odwzajemniać pocałunki swojej żony, a jego pieszczoty robiły się coraz bardziej śmiałe i śmiałe.
Hihihiih czy to dopiero początek ich nocy?

Gość


Gość

Ano wygladało to na ciekawy początek!
Wszak pierwszy raz smakowała małżeńskich uciech, a zapowiadało się, że będzie boleć mniej albo w ogóle! I będzie przyjemnie, mistycznie, milosnie!
Tak więc szeryf ponownie posiadł swoją żonę i ta już,mimo poczatkowego bolu, była bardziej aktywna głosowo. A potem jeszcze raz, a wtedy to już w ogóle zaklocali ciszę nocną. Umówmy się jednak, że nawet jak dla takiego chojraka jak szeryf, trzy razy to było sporo. Po trzecim więc zasnęli od razu i nadszedł poranek- dzień czwarty!
I tak oto wygladała noc poslubnq państwa Fassbender

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 1 z 2]

Idź do strony : 1, 2  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach