- Tak, tak - poparła go, chociaż bez wielkiego przekonania. Bo może nie wszyscy Indianie tacy są? Może niektórzy to nieszkodliwi, łamiący cudze serca, alkoholicy-transwestyci?
- Och! Słyszałam! - Biddy prawie podskoczyła na swoim krześle. - Co za...! - Zacisnęła usta i pokręciła głową, bo nie potrafiła znaleźć słów na tę hałastrę, z którą dzieliła miasteczko do ponad dziesięciu lat. Dobrze, że w wojsku pana Popowa wyszkolili!
- Jeśli byłyby jakieś problemy w aptece, to się proszę zwrócić na ranczo Quinallych - powiedziała z przekonaniem. Jakoś odpuściła sobie na razie zostanie udziałowcem w knajpie Django, ale wciąż mogła działać.
Hm, a może zostałaby aptekarzem...
- Oczywiście - uśmiechnęła się i chwyciła kieliszek. - Pana zdrowie - wypiła alkohol i chwyciła szybciutko szklankę z sokiem, żeby pociągnąć z niej łyka.
- A jakie kompetencje ma taki aptekarz? - Zapytała, bo chciała wiedzieć, czy robi się coś więcej od czytania recept i sprzedawania pasty do zębów.
- Och! Słyszałam! - Biddy prawie podskoczyła na swoim krześle. - Co za...! - Zacisnęła usta i pokręciła głową, bo nie potrafiła znaleźć słów na tę hałastrę, z którą dzieliła miasteczko do ponad dziesięciu lat. Dobrze, że w wojsku pana Popowa wyszkolili!
- Jeśli byłyby jakieś problemy w aptece, to się proszę zwrócić na ranczo Quinallych - powiedziała z przekonaniem. Jakoś odpuściła sobie na razie zostanie udziałowcem w knajpie Django, ale wciąż mogła działać.
Hm, a może zostałaby aptekarzem...
- Oczywiście - uśmiechnęła się i chwyciła kieliszek. - Pana zdrowie - wypiła alkohol i chwyciła szybciutko szklankę z sokiem, żeby pociągnąć z niej łyka.
- A jakie kompetencje ma taki aptekarz? - Zapytała, bo chciała wiedzieć, czy robi się coś więcej od czytania recept i sprzedawania pasty do zębów.