moja siostra sie dzis na mnie wkurwila bo nie jestem nonstop glodna i za wolno chodze, ale pzeciez nigdzie sie nie spieszylo, dzien byl ladny i cieply a ona s zezarla i bulke i obiad i ch ja powinno obchodzic ze ja nie chce. i trudno, tak, martwie sie ze nie starczy euraskow, bo 5 musi byc na bilet i chce kupic sobie na droge pol kilo czekolady, tak chce, to moja pamiatka wakacji ktora zjem nim z nich wroce, trudno. i super, popierdolila gdzies hen i wrocila do domu, ok, zwiedzanie miasta samemu bylo bardzo ok, i byl typ ktory umial po polsku 'jak leci' i 'smacznego' i to tez bylo ok, moglam wejsc do sklepu przynajmniej. ale jeszcze poltora dnia i jutro znow bedzie pewnie chodzic wsciekla na to, ze zyje, wiec jakos mi sie to nie usmiecha. eh, eh.