Old Whiskey
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Forum RPG


You are not connected. Please login or register

Posiadłość Adelaidy Duncan

3 posters

Idź do strony : 1, 2, 3 ... 20 ... 40  Next

Go down  Wiadomość [Strona 1 z 40]

1Posiadłość Adelaidy Duncan Empty Posiadłość Adelaidy Duncan Pon Sty 07, 2013 10:49 pm

Mistrz Gry

Mistrz Gry

Dom jest duży, dwupiętrowy, zbudowany z cegły i otynkowany na biało. Posiadłość ta jest też otoczona niewysokim płotem. Główne wejście prowadzi przez zadaszoną werandę, która otacza trzy ściany domu, w kształt litery C. Drzwi prowadzą do holu, z niego zaś można dotrzeć do kilku pomieszczeń lub na klatkę schodową. Na parterze, na tyłach domu, znajduje się kuchnia, spiżarnia i zejście do piwnicy. Kuchnia sąsiaduje z jadalnią, w której oprócz stołu znajdują się kredensy z zastawą, szkłem i sztućcami - z tego pomieszczenia można też wyjść na tyły werandy. Po drugiej stronie holu mieszczą się bawialnia, wyposażona w kanapy, leżankę, stolik do kawy, pianino i obszerny regał; oraz gabinet, w którym stoi głównie solidne biurko i takiż fotel.
Schody prowadzą na piętro, gdzie największym pomieszczeniem jest sypialna wraz z garderobą i łazienka. Prócz sypialni Adelaide znajdują się tu dwie mniejsze i skromniejsze - gościnne lub przeznaczone dla służby. Ściany w domu pokryte są tapetami lub boazerią, ozdobione lustrami i obrazami.

http://oldwhiskey.my-rpg.com

2Posiadłość Adelaidy Duncan Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Czw Sty 10, 2013 7:40 pm

Gość


Gość

Julie prawie pękła z zazdrości, ale też i ze szczęścia. Posiadłość pani Duncan była piękna, ale na pewno nie piękniejsza niż jej dworek !
Kiedy dowiedziała się, że dostała tą pracę, nie posiadała się ze szczęścia. Nie dość, że uszkodziła Vincentowi język i przyrodzenie, to jeszcze dostała pracę w takim miejscu.
Przyodziała swoją najlepszą sukienkę, spakowała rzeczy, uczesała się jak na kobietę dystyngowaną przystało i tak oto stanęła przed drzwiami posiadłości.
Zapukała i czekała aż zobaczy swoją pracodawczynię...Różne rzeczy o niej słyszała !

3Posiadłość Adelaidy Duncan Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Czw Sty 10, 2013 7:50 pm

Gość


Gość

Och, niestety nie wystarczyło, że Julie Lacroix zapukała raz, o nie. Musiała zapukać drugi, trzeci, czwarty, piąty i... Tak, mniej więcej po piątej próbie dobicia się do drzwi, coś, szmery wewnątrz domu, kazało jej przypuszczać, że zaraz będzie mogła przekroczyć próg.
Faktycznie, w chwilę później rozległ się dźwięk przekręcanego w zamku klucza i drzwi do posiadłości się uchyliły. Za nimi stała oczywiście Adelaide Duncan, oczywiście odziana na czarno i - jakże by inaczej! - nie miała zbyt przychylnej miny. Wciąż bolała ją ta przeklęta kostka, oczywiście przez przeklętego Promnitza! Naturalnie z tego powodu dotarcie do drzwi tyle trwało. Z powodu kostki i tego, że zwyczajnie nie słyszała pukania, bo siedziała w salonie i nim zorientowała się, że ktoś puka, to trochę minęło.
- Słucham? - obrzuciła stojącą przed progiem kobietę pełnym rezerwy spojrzeniem. Dopiero po chwili jakby zaskoczyła, o co może chodzić i nieco złagodniała. - Ach, pani zapewne w sprawie pracy? Cudownie, doprawdy wspaniale, proszę wejść.
Przesunęła się, wpuszczając nieznajomą do środka i zamykając za nią drzwi.
- Adelaide Katherina Duncan. Mam przyjemność z...?

4Posiadłość Adelaidy Duncan Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Czw Sty 10, 2013 7:57 pm

Gość


Gość

Julie przygotowana była na takie powitanie, wszak krążyły plotki, że pani Duncan to zmierzła pajęczyca.
Julie pomyślała jednak, że to musi być bratnia dusza.
Dystyngowana, wyniosła, mająca w sobie "to coś" Innymi słowy mimo chłodnego przyjęcia, Julie od razu polubiła pracodawczynie, nawet jakby miała być tą zmierzłą pajęczycą
- Owszem. Julie Lacroix - uznała, że przed pracodawcą nie ma co się ukrywać. Jak Pani Duncan okaże się miła w obyciu to poprosi ją by używała nazwiska panieńskiego.

5Posiadłość Adelaidy Duncan Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Czw Sty 10, 2013 8:10 pm

Gość


Gość

Miła w obyciu? Och, to chyba trochę zajmie. Adelaide chwilę jeszcze przewiercała kobietę wzrokiem. Lacroix?
- Francuzka? Po cóż było pani opuszczać ten, piękny podobno, kraj? - rzuciła, niemal z wyrzutem, po czym obróciła się na pięcie i ruszyła wgłąb domu, naturalnie wierząc, że ta podąży w ślad za nią. Właściwie nie była pewna, czy faktycznie to francuskie nazwisko, zresztą, właśnie, może jedynie nazwisko? Po trzech zasłyszanych słowach nie była nawet w stanie wyłapać zbyt dobrze akcentu.
- Co pani umie? Sprzątać? Prać? Prasować? Cerować? Łóżka ścielić? Będzie pani pilnować, czy ktoś mi się do drzwi nie dobija. Gotować pani umie, piec? - szła, wyrzucając z siebie kolejne słowa.
Zatrzymała się przy wejściu do bawialni, oznajmiając krótko "salon", po czym ruszyła dalej, by otworzyć kolejne drzwi.
- Gabinet. Jeśli coś będzie leżało na biurku, proszę sobie darować sprzątanie go - ostrzegła, mając oczywiście na myśli papiery wszelakie. Nic by jej bardziej nie zdenerwowało, niż wścibstwo służącej.

6Posiadłość Adelaidy Duncan Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Czw Sty 10, 2013 8:15 pm

Gość


Gość

-Julie zmieszała się trochę
- Rodzice wyemigrowali jak byłam dzieckiem... - i już pani Duncan mknęła przez dom a jej służka za nią.
Julie ledwo nadążała za jej słowotokiem. Za każdym razem mówiła "tak","owszem","naturalnie"
Salon. Bawialnia. Gabinet. Tempo miała niezłe, jak na skręconą kostkę.
- Oczywiście - pokiwała głową na jej uwagę o gabinecie. W planach miała zamiar zabić męża, na cholerę jej dokumenty pracodawczyni?

7Posiadłość Adelaidy Duncan Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Czw Sty 10, 2013 8:27 pm

Gość


Gość

- Ach tak... - mruknęła, zerkając na nią przez ramię.
O, o, o, wypraszam sobie, to znaczy Adelaide sobie wyprasza. Jej kostka nie była skręcona. Szanowny pan doktor Promnitz raczył wystawić tę fachową opinię po trwających wieczność i będących niezwykle bolesnych badaniach. Tak. Nie wspominając, że jego ręce powędrowały zdecydowanie za... wysoko wzdłuż jej nogi, zresztą, litości! nie tej, co trzeba było.
Wdowa Duncan skrzywiła się nieco, gdy kostka faktycznie dała o sobie znać. Przeszła na drugą stronę holu i zaprezentowała kolejne pomieszczenie.
- Kuchnia, obok jest jadalnia. - zaczęła chodzić wzdłuż szafek, ot tak. Wskazała na drzwi kuchenne: - To wyjście na tyły werandy, tam dalej są schodki na tył domu.
Wskazała kolejne drzwi ruchem głowy.
- I spiżarnia. W zakresie pani obowiązków będzie również ją uzupełniać.
Obeszła pomieszczenie i ruszyła do wyjścia. Pokazała jeszcze Julie, gdzie są drzwi do piwnicy, po czym zaprosiła ją na górę. Zastanawiała się, czy kobieta ze wszystkim poradzi sobie sama. Cóż, jeśli nie, to nie będzie żaden problem zatrudnić kogoś jeszcze.

8Posiadłość Adelaidy Duncan Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Czw Sty 10, 2013 8:53 pm

Gość


Gość

Posiadłość pani Duncan była naprawdę imponująca. Julie z trwogą myślała o uzupełnieniu tej wielkiej spiżarni. Będzie musiała robić kilka rundek w tą i z powrotem !
Praca u tej kobiety to będzie ciężka orka, ale wszystko lepsze niż praca, w której w każdej chwili będzie mógł odwiedzić ją maż i upokorzyć przed wszystkimi.
- Czy posiada pani jakieś zwierzęta? - zapytała cicho i modliła się by kobieta ich nie miała. Nie cierpiała zwierząt. Śmierdziały, zostawiały wszędzie sierść, kupy i siki i a koty to jeszcze kłaki.

9Posiadłość Adelaidy Duncan Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Czw Sty 10, 2013 9:04 pm

Gość


Gość

Nie musi zaraz uzupełniać całej, wszak Adelaide nie jest pracującym fizycznie mężczyzną, żeby musiała jeść nie wiadomo ile. Tymczasem kobiety dotarły na piętro, na którym gospodyni zaprezentowała, gdzie znajduje się jej własna sypialna, gdzie łazienka, a potem ruszyła ku kolejnym drzwiom.
- Zwierzęta? A skądże - odparła, marszcząc brwi. Zdziwiło ją to pytanie, nawet nie sądziła, że można jej było takie zadać. Chociaż pies by jej się mógł przydać, żeby żaden nieproszony gość się tu nie panoszył. Z drugiej strony, jak miałaby słuchać jego wycia i szczekania na każdym razem, jak zobaczy kota, mysz czy jaszczurkę, to sama by go chyba zastrzeliła.
- No dobrze... - urwała i milczała przez chwilę, jakby zastanawiając się nad czymś. Pani Lacroix przyszła z walizkami, a więc... - Ten pokój będzie pani.
Adelaide nacisnęła klamkę i weszła do pomieszczenia. Wyposażone było w łóżko, stolik nocny, szafę i biureczko.
Nie dane jednak było nacieszyć się Julie nowym miejscem, bo Adelaide już wyszła i zapewne chciała, by służąca podążyła za nią.
- Proszę sprawdzać regularnie skrzynkę. Jeśli ktoś złoży wizytę, proszę mi najpierw zaanonsować, kto. Mówiłam już, ile płacę? Pięć dolarów, może jakieś premie, jak się pani będzie spisywać.

10Posiadłość Adelaidy Duncan Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Czw Sty 10, 2013 9:21 pm

Gość


Gość

Julie odetchnęła z ulgą. Ufffff...dzięki Bogu. Żadnych kundli, zapchlonych kotów albo innych cudactw.
Gdy Julie tylko zozbaczyła swój pokój, zostawiła w nim swoją walizkę i ruszyła ponownie za "Adzią"
- To godziwa pensja - przyznała głośno i uznała, że zrobi wszystko by zasłużyć na bonusy - Czy jest osoba, przy której wizycie mam niezmiennie twierdzić, że nie ma Pani w domu? - zapytała rzeczowo
Ona na przykład kazała tak mówić, gdy pojawiał się syn mleczarza. Ubzdurał sobie, że zostanie jego żoną i nachodził ją codziennie, uśmiechając się szeroko swoimi trzema zębami. Bo więcej nie miał. Mleko go najwyraźniej nie uratowało przed utratą uzębienia.

11Posiadłość Adelaidy Duncan Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Czw Sty 10, 2013 9:42 pm

Gość


Gość

Pf, jeszcze by śmiała twierdzić, że niegodziwa! Oczywiście, że godziwa. Adelaide skierowała się do salonu. Dość już miała tego chodzenia, noga ją znów rozbolała. Rozsiadła się zatem wygodnie na leżance, a dłonią już sięgała po gazetę.
Uśmiechnęła się dziwnie, gdy Julie zadała pytanie. Patrzcie, jaka zmyślna!
- Ach, tak. Gdyby przyszedł tu mężczyzna nazwiskiem Promnitz, proszę go nie zapraszać do środka. Chyba, że sama zechcę go wezwać.
Bądź co bądź, był lekarzem, ale Adelaide zechciałaby go wezwać chyba jedynie w przypadku nadciągającego widma śmierci. Nie inaczej! A nie, właściwie wtedy posłałaby po duchownego. No cóż, to chyba jednak nigdy nie zechce wezwać doktora, co za szkoda.
- To wszystko, pani Lacroix. Czy też panno? - spytała po chwili wahania. Zdaje się, że kobieta nie nosiła obrączki, a jej gładka, szlachetna twarzyczka niekoniecznie zdradzała jej wiek, więc kto wie, jaki był jej stan cywilny! Z drugiej strony nie poprawiła jej ani razu, gdy zwracała się tak do niej wcześniej.

12Posiadłość Adelaidy Duncan Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Czw Sty 10, 2013 9:53 pm

Gość


Gość

Julie uśmiechnęła się znacząco. Jasnym było, że każdy miał w swoim życiu osobę, której nie chciał widywać. Ona takie Vincenta Lacroixa najchętniej by posłała w diabły.
- Będę o tym pamiętać. - skłoniła się
Już to widziała .
"Tak?" "Ja do pani Ady!""A Pan to?", "Pan Promntiz!""A to nie ma!" i trzask drzwi przed nosem. Już czuła dziką satysfakcję.
Skrzywiła się nieznacznie, gdy zapytała o jej stan cywilny.
- Niestety Pani, ale nie żyje już z mężem. - odparła spokojnie - Co by Pani zjadła na obiad?

13Posiadłość Adelaidy Duncan Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Czw Sty 10, 2013 10:17 pm

Gość


Gość

Chyba Promnitz nie miałby tyle tupetu, by mówić o niej po imieniu. To by dopiero było uwłaczające. Zresztą wszystko co z nim związane było uwłaczające, tak!
Pani Duncan pokiwała głową, aczkolwiek miała przy tym dość nieodgadnioną minę. Nie żyje z mężem? Co znaczy co, umarł? Czy zostawił ją? Podejrzane. A ona wolała nie mieć podejrzanych osób pod swoim dachem. Ech, to nic, wszystkiego z pewnością jeszcze się dowie.
- Na obiad? Hm, może wieprzowinę? Tak, tak, ale nie za dużo. Może pieczoną. Proszę mnie zaskoczyć - ostatnie słowa dotyczyły już całego posiłku. Uśmiechnęła się przy tym jakoś tak dziwnie, jakby to był pierwszy test Julie.
Adelaide ułożyła się wygodniej i rozłożyła gazetę. O dziwo było w niej całkiem sporo ważnych informacji, takich na przykład, że w Old Whiskey w ostatnim czasie dużo się buduje.

14Posiadłość Adelaidy Duncan Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Pią Sty 11, 2013 12:10 am

Gość


Gość

Julie posłusznie wyfrunęła do kuchni. Znalazłam tam wszystko czego potrzebowała do pieczonej wieprzowiny z miodem i przyprawami. Było to ulubione danie Lacroix, do tego francuskie ! A co na deser?
Czy ona w ogóle jadała desery? Zrobi coś, co jak się wyrzuci, to nie będzie aż tak bolało. Creme anglaise bulgotał leniwie w garnuszku, wieprzowina piekła się w piecu,ziemniaki się gotowały obok, a kobieta rozmyślała o tym co ją dziś spotkało.
Teraz gdy emocje opadły, pomyślał, że to co zrobiła było nieeleganckie. Wtedy jednak kipiała ze złości. Julie uśmiechnęła się mściwie. Z tak obitymi jajami, przynajmniej parę dni nie zamoczy u żadnej dziwki.
W końcu mogła zaprosić swoją panią na obiad. brrr...panią. Jakby była niewolnicą.
- Zrobiłam pieczoną wieprzowinę w miodzie z przyprawami i ziemniaczkami. Jakby Pani miała ochotę to jest też deser. - wyrecytowała.

15Posiadłość Adelaidy Duncan Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Pią Sty 11, 2013 10:27 am

Gość


Gość

Nikt jej nie każe mówić "moja pani", może być "pracodawczyni" albo właścicielka domu, cokolwiek. Zresztą jest lepiej, bo pracuje za pieniądze i zakwaterowanie, no aż wstyd narzekać.
Tymczasem Adelaide siedziała pochylona nad jakimiś pismami. Co i rusz marszczyła brwi, albo zaciskała usta, albo z kolei rozchylała je. Gazeta chwilowo poszła w odstawkę, a cały stolik zajmowały jakieś inne papiery, rozłożone starannie, by mogła mieć oko na nie wszystkie. Wyprostowała się i kolejny raz przeczytała jakiś tekst.
Coś jej nie pasowało. Nie wiedziała tylko, co. Przełożyła kartki i przestudiowała inną stronę. Załączone projekty miały jednak sens, więc...
- Słucham? - spytała, wyrwana z rozmyślań. - Ach, obiad. Dziękuję... Julie - zawahała się chwilę, nim odezwała się do niej po imieniu. Uznała jednak, że jej nazwisko jest zbyt męczące do wymawiania, hehe. Odłożyła zatem papiery i ruszyła do jadalni.
- Deser... Ciekawam bardzo, co takiego, możesz go podać po obiedzie.

16Posiadłość Adelaidy Duncan Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Pią Sty 11, 2013 10:38 am

Gość


Gość

Julie uśmiechnęła się po nosem i odprowadziła swoją pracodawczynię do jadalni
- Na deser Creme anglais, w wielkim skrócie krem waniliowy -oznajmiła
Postanowiła czaić się blisko jadalni, by w razie potrzeby od razu przynieść deser.
Potem zamierzała zajrzeć na ogródek, by sprawdzić w jakim jest stanie, a potem na targ, by dokupić parę rzeczy do spiżarni.

17Posiadłość Adelaidy Duncan Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Pią Sty 11, 2013 11:31 am

Gość


Gość

Adelaide kiwnęła tylko głową. A potem, cóż, zasiadła sobie w jadalni i zajęła obiadem, który był no, tak, nie najgorszy, trzeba przyznać. Deser też zresztą niczego sobie. Choć pani Duncan miała raczej średni humor i Julie nie mogła liczyć na specjalne pochwały pod względem jej kulinarnych zdolności, to jednak... cóż, jeśli choć trochę znała się na ludziach, mogła się domyślić, że ten pierwszy test przeszła pomyślnie.
Wdowa w drodze powrotnej do salonu, gdzie zamierzała dokończyć oględziny tych dziwnych papierów, zatrzymała się przy kuchni i zerknęła na panią Lacroix.
- Jeszcze jedno. Oczywiście nie wymagam twojej obecności tutaj dwadzieścia cztery godziny na dobę... Wystarczy, że będziesz, gdy będę tego potrzebować - uśmiechnęła się nieco złośliwie, ale jak zwykle, krótko to trwało. - Wymagam wypełniania powierzonych obowiązków, jeśli wszystko, co do zrobienia - będzie zrobione, masz czas dla siebie. To wszystko.
Tymczasem to wszystko, kto wie, jakie będzie mieć uwagi w przyszłości! Co się zaś tyczy ogródka... to go nie było. Dom został wykończony i oddany do użytku zaledwie kilka dni temu, wciąż pachniał nowością, zatem obejście domu było całkowicie dzikie. Można by posadzić tam jakieś krzaczki, albo kwiaty, ale Adelaide nie miała pojęcia, jakie rośliny (ładne!) przeżyją w tych warunkach. Kiedyś zatrudni ogrodnika, żeby się tym zajął.

18Posiadłość Adelaidy Duncan Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Sob Sty 12, 2013 7:39 pm

Gość


Gość

Julie kiwnęła głową. Nie spodobał jej się ten złośliwy uśmiech, ale co począć?
-Oczywiście. - oznajmiła spokojnym głosem - W takim razie pójdę teraz na targ. - dygnęła lekko i wyszła.
Jak wiemy na sam targ nie trafiła od razu. Odebrała list od męża, pobiegła wystraszona do Lincolna, a ten ją...no, pocieszył, no. Od niego ruszyła na targ i przy okazji minęła całkiem ciekawe zjawisko.Weszła obładowana zakupami, otworzyła brodą drzwi do spiżarni i po uporządkowaniu, ruszyła z tacą do Adelaidy. Upewniła, się, że ta nie ejst specjalnie zajęta.
-Życzy sobie Pani herbaty? - zagadnęła.
Ach. Te upojne chwile z Lincolnem rozświetliły jej twarz, nadając jej zdrowego wyglądu. Czuła się z 10 lat młodsza !

19Posiadłość Adelaidy Duncan Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Sob Sty 12, 2013 7:48 pm

Gość


Gość

Cóż, gdy Julie wyszła, pani Duncan dalej ślęczała nad listami i referencjami do nich dołączonymi. Postanowiła jednak pozostawić chwilowo tę sprawę, wstrzymać się z odpowiedzią, dopóki będzie miała już pewność odnośnie swojej sytuacji tutaj, w Old Whiskey. Nie mogłaby przecież wyrazić zgody na współpracę, a potem odwołać ją z powodu niepomyślnego rozwoju sprawy.
Wszystkie papiery wylądowały zatem w jej gabinecie, a Adelaide na powrót usadziła się w bawialni, tym razem z książką i cygaretką. Dobrze słyszała moment powrotu jej służącej i mimowolnie uniosła wzrok na wiszący na ścianie zegar. Tik tok, tik tok, długo jej zajęła ta wyprawa na targ! Na szczęście pani Duncan nic od Julie w tym czasie nie chciała, więc też nie zamierzała wnikać w tę nieobecność.
Opuściła książkę na kolana i zerknęła na kobietę. Proszę, co ta praca robi z ludźmi, od razu jaka wesoła!
- Ach, chętnie, dziękuję - kiwnęła głową w stronę stolika.

20Posiadłość Adelaidy Duncan Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Sob Sty 12, 2013 8:00 pm

Gość


Gość

Julie posłusznie więc ruszyła do kuchni. W głowie wciąż miała Lincolna, jego dorodne wąsy, i jego tytoniowy oddech. Ach ! tego jej było potrzeba. Niczego więcej. Wyżyła się i fizycznie i psychicznie i była pewna, że John się za to nie pogniewa.
Khe, khe. Wracamy na ziemie.
Ruszyła do bawialni z tacą, a na niej z imbryczkiem i filiżanką.
- Miałam dziś okazję widzieć osobnika, którego kazała Pani nie wpuszczać - usta jej drgneły mimowolnie w uśmiechu. - Ponieważ dom był w ruinie, pomyślałam, że doszło tam do jakiegoś wybuchu. Jak się okazało, Panowie Promnitz i Temperton wzięli się za remont. Myślę, że lepiej tam nie chodzić jakiś czas, przyrzekłabym, że coś trzasnęło w dachu jak obok przechodziłam - postawiła imbryczek i filiżankę na stoliczku.

21Posiadłość Adelaidy Duncan Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Sob Sty 12, 2013 10:23 pm

Gość


Gość

Adelaide wróciła do lektury, ale przeczytała zaledwie kilka zdań, nim Julie znów zjawiła się w pokoju. Strzepnęła popiół z papierosa i zaciągnęła się, by potem wolno wypuścić dym z płuc, przyglądając się służącej z nieodgadnioną miną.
Osobnika? Ach. Mina jej nieco zrzedła, ale słuchała dalej, co też ma do powiedzenia. Wybuch? Co niby miałoby wybuchnąć? Adelaide słyszała o nitroglicerynie, że wybucha, ale wątpiła, by doktor Promnitz albo ta jego pielęgniarka używali takich rzeczy. A jednak nie wybuch, lecz remont. Wdowa nie znała pana Tempertona, ale wywnioskowała, że musiał też być lekarzem, albo budowlańcem, haha. Lepiej nie chodzić. Lepiej dla kogo? Czy Julie sugerowała, że Adelaide Duncan zamierzała zapuszczać się w tamte okolice?
Zaciągnęła się raz jeszcze i, spoglądając na kobietę z niejaką wyższością, spytała:
- A mówisz mi to, ponieważ?... - dym uciekł z jej ust pomiędzy kolejnymi słowami.
- Wyjaśnijmy coś sobie - dodała, podnosząc się do pozycji siedzącej. Ton jej głosu nie wskazywał na to, że powie coś miłego. - Nie zatrudniłam cię po to, żebyś opowiadała mi o ludziach, o których nie chcę słuchać. Nie po to, żebyś zabawiała mnie rozmową, chyba, że o to poproszę. Przedstawiłam ci zakres obowiązków i wolałabym, żebyś się tego trzymała. Dziękuję za herbatę.

22Posiadłość Adelaidy Duncan Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Sob Sty 12, 2013 10:37 pm

Gość


Gość

Ach czyli to taki typ osoby. Wystarczył parę chłodnych słów z jej ust, by zrozumieć czemu tak wiele osób się jej boi.
Nowa taktyka. Nie odzywać się niepytana- -Oczywiście. Przepraszam za to- odparła cicho.
Błąd zrozumiany, pracodawca przeproszony. Można wracać do pracy.
- Nie będę już przeszkadzać. Kiedy życzy sobie pani podać kolację?
Musi znaleźć sobie bratnią duszę, bo komu będzie opowiadać takie wesołe historyjki?

23Posiadłość Adelaidy Duncan Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Sob Sty 12, 2013 10:52 pm

Gość


Gość

Ha, cóż, żeby człowieka szanowali, muszą się go albo bać, albo kochać, czyż nie? Jakoś tak to szło. A, że Adelaide ciężko było pokochać za samo jej bycie, trudne dość zresztą (i tak, pomijając wyjątki), to należało skupiać się na taktyce numer dwa. Zresztą, kto wie, może z czasem Julie zaskarbi sobie jej sympatię, czas pokaże! A wtedy być może z chęcią będzie nadstawiała uszu na plotki, aczkolwiek wolała chyba przekonywać się o pewnych rzeczach sama, niż ze słów sto razy przemielonych przez języki miejscowej ludności.
- Kolację? - mruknęła pod nosem i raz jeszcze zerknęła na zegar. - Może za godzinę? Proponuję, byś podawała posiłki o stałych porach, chyba, że zajdzie potrzeba zmiany.
Tak, to byłoby najlepsze wyjście, bo jeśli Adelaide przez kolejne dni będzie musiała odpowiadać na te pytania, to się zdenerwuje.
- Śniadanie o dziesiątej, obiad o trzeciej i kolacja o siódmej, może później coś zmienimy. Ach i proszę, nie pytaj, co podawać, nienawidzę o tym myśleć. Liczę na twoje wyczucie i umiejętności.

24Posiadłość Adelaidy Duncan Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Czw Sty 17, 2013 11:25 am

Gość


Gość

- Oczywiście - powiedziała cicho.
Kolejne dni to było dostrajanie się dwóch pań do siebie, a raczej gosposi do swojej pracodawczyni. Julie musiała działać instynktownie. Początkowo próbowała rozgryźć Adelaidę, ale uznała, że to nie na jej nerwów. Robiła więc jedynie co jej kazała, nie próbując zaskarbić sobie jej sympatii.
Dla Julie rajem było spanie znów na łóżku, które nie skrzypiało w każdym momencie, albo się nie rozpadało. Robiła więc wszystko by utrzymać obecną posadę.
Kiedy wstała kolejnego już ranka, postanowiła od razu udać się na targ po świeże pieczywo i składniki na obiad. Ubrała się cichutko i wyszła

[zt]

25Posiadłość Adelaidy Duncan Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Sob Sty 19, 2013 10:46 pm

dr Artur Promnitz

dr Artur Promnitz

Widziała muzykę i słyszał kolory. Nagle miał ochotę rozerwać koszulę i porwać ludzi by ponownie walczyli w powstaniu! Nie był zmęczony, nie czuł przytłaczającego pijaństwa, umysł zdawał się mu być czysty chociaż dawno już otumaniony był trucizną.
Nogi go niosły tam gdzie chciała dusza a z pewnością rozum by się temu sprzeciwił - gdyby był w stanie.
Lecz nie miał na tyle mocy by stłumić emocje Promnitza, który widział wszystko w barwach zieleni i nadziei.
Szukał w pamięci miłosne wiersze i pieśni kochanków jednak pamięć zawodna była zawodna - jedyne melodie jakie teraz mógł znaleźć w plątaninie myśli to wojskowe przyśpiewki.
Tak więc, stanął pod oknami wielkiej posiadłości ukochanej i zaczął śpiewać marsze wojskowe...

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 1 z 40]

Idź do strony : 1, 2, 3 ... 20 ... 40  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach