Old Whiskey
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Forum RPG


You are not connected. Please login or register

Posiadłość Adelaidy Duncan

3 posters

Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... 21 ... 40  Next

Go down  Wiadomość [Strona 2 z 40]

26Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 2 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Sob Sty 19, 2013 10:50 pm

Gość


Gość

Posiadłość pani Duncan pogrążona była w ciszy. Julie wykonała wszystkie swoje obowiązki i czytała książkę a pani Duncan...cóż nic od niej nie chciała, więc niech tam robi co chcę.
Była w bardzo pasjonującym miejscu, gdy nagle ktoś zaczął śpiewać za oknem. Był to okropny, ochrypły śpiew, przynajmniej dla Julie i wyraźnie skierowany w okna tej posiadłości.
Wymamrotała coś obelżywego po francusku, założyła kapcie i zbiegła z lampą oliwną do holu.
- Na Boga, kto tak wyje? - jęknęła, przygasiła lampę, by lepiej widzieć kto się tak wydziera.

27Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 2 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Sob Sty 19, 2013 10:58 pm

Gość


Gość

Godzina była na tyle późna, że Adelaide siedziała już, czy raczej półleżała w swym łóżku, przeglądając katalog z modą. Tyle się ostatnio w modzie zmieniało, że nie nadążała z wymianą garderoby, no naprawdę. Czasem starczyło tu coś doszyć, tam odpruć i voila, nowa suknia gotowa! A czasami nie.
Tak, jak widać Adelaide Duncan była jednak kobietą i miała bardzo kobiece podejście do swego wyglądu i prezencji. Tak, jakby ktoś śmiał w to wątpić. A, że wciąż nie udało jej się dopełnić formalności związanych z kupnem tartaku i to w dodatku nie z jej winy, a zupełnie niekompetentnego pracownika kancelarii, którego nie było! To musiała zająć myśli czymś milszym.
I to był naprawdę miły wieczór, dopóki coś go nie zakłóciło. Wpierw myślała nawet, że zaczęło jej po prostu dzwonić w uszach, ale potem uznała, że to jednak dochodzi z zewnątrz. Prychnęła, zła, że ktokolwiek śmie zakłócać spokój jej posiadłości i odrzuciła kołdrę. Na ramiona zarzuciła szlafrok i zbliżyła się do okna.
Co.
Chyba miała zwidy, oby miała zwidy!
Otworzyła okno i wychyliła się nieco, z niedowierzaniem wpatrując się w znajomą męską sylwetkę. Nie miała bladego pojęcia, co wychodziło z jego ust, ale brzmiało okropnie.
- Czy pan oszalał do szczętu?! - krzyknęła w dół. - Niech się pan stąd wynosi, bo psami poszczuję!
Heheh, Adelaide Przebiegła, wcale nie miała psów.

28Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 2 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Sob Sty 19, 2013 11:07 pm

dr Artur Promnitz

dr Artur Promnitz

Promnitz gdy tylko ujrzał wybrankę swojego serca ponownie zaśpiewał - głośniej i pewniej. Jednak nuty były na tyle wredne, że wywołały u niego zdarcie gardła i kaszel.
Nie poddawał się jednak i dalej, w pogniecionej i rozpiętej do połowy koszuli, bosy (co?) stał pod oknem wdowy i usiłował zaśpiewać coś, co zabrzmiało jak piosenka.
Z marnym oczywiście skutkiem.
- Oooohhh uuuuu, I just love youuuuu littleeeee toooo muuuch!
Dalej nie zdawał sobie sprawy z tego, ze nie ma na nosie okularów, a jego fryzura teraz bardziej przypominała owcę niż ułożone włosy dżentelmena.

29Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 2 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Sob Sty 19, 2013 11:12 pm

Gość


Gość

Julie wbijała sobie paznokcie w nadgarstek, przygryzała wargi, byleby nie ryknąć śmiechem. Damie nie przystoi a za takie zachowanie wdowa ją prześwięci.
Zresztą...jaka z niej tam ostatnio dama...
No i co zrobić z tym fantem - zakochanym panem doktorem? Jak tu dłużej postoi do Duncan wpadnie w szał i odbije to na niej - na służce.
Westchnęła cicho, zeszła do piwnicy, by po dłuższej chwili wysłuchiwania (nieco przytłumionych) miłosnych pieśni, zapukać do sypialni pani Duncan i wkroczyć z wiadrem pełnym wody.
- Jeśli tylko Pani sobie życzy to służę uprzejmie. - w wiadrze było tyle wody, że aż jej dłonie dygotały z wysiłku - W moim przypadku to zwykle wystarczyło - kąciki jej ust zadrżały delikatnie

30Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 2 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Sob Sty 19, 2013 11:21 pm

Gość


Gość

Adelaide Duncan nie pozostawało nic innego, jak wyciągnąć dłoń i w geście pełnym zrezygnowania przyłożyć sobie do czoła. A na chwilę nawet przewiesiła się przez parapet, bo dosłownie sił jej zabrakło na to wszystko. Panie Jezu, a co jak to sie po mieście rozniesie? Co za upokorzenie!
Wtem rozległo się pukanie do drzwi, więc wyprostowała się gwałtownie i obróciła ku służącej, która zaraz potem wtarabaniła się do jej sypialni z... wiadrem wody. Czy Adelaide była tak okropna? Hm, hm. Przypatrywała sie chwilę pani Lacroix, bijąc się z myślami. Wtedy jednak jej uszu doszło kolejne zawodzące I just love you i uznała, że może jednak to jedyne, co ostudzi jego zapał.
- Ach, wspaniale, jakaś ty zmyślna, Julie! - rzekła więc, chwyciła wiadro i z niejakim trudem postawiła na parapecie, by zaraz przechylić je, zalewając doktora Promnitza wodospadem wody.
- Lepiej panu, doktorze Promnitz? - krzyknęła, odstawiając wiadro i o dziwo... śmiała się. Oczywiście niezbyt długo, ale jeszcze przez chwilę uśmiech błąkał się po jej ustach.

31Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 2 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Sob Sty 19, 2013 11:32 pm

dr Artur Promnitz

dr Artur Promnitz

Poczuł jak spływa po nim zimna mgła. Nie, zimna przestrzeń... chwila nie, to chyba lodowata woda!
Nic nie widział, oczy zalane, ciecz w ustach, zimno okalające całe ciało! Wpadł do jeziora czy niebo spadło mu na głowę?
Jednak słowa wdowy utwierdziły go w tym, ze jednak świat dalej istnieje.
- Zdecydowanie lepiej! - krzyknął, powoli otwierając oczy.
Dotarło wreszcie do niego, że był bosy, brodzący w piasku, bez okularów, jak ślepiec. Z nietrzeźwym umysłem i głupotą w sercu. Co za wstyd, co za żałość nad żałościami!
Poczerwieniał na twarzy, jednak nie było tego widać już w tych ciemnościach. P ciele spływała mu woda, mokra koszula przykleiła się do pleców i klatki piersiowej, namokłe spodnie ciążyły.
- Wpuści mnie pani? - zapytał, oczywiście skazany na całkowite odrzucenie tej prośby. - Albo chociaż zrzuci pani ręcznik?

32Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 2 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Sob Sty 19, 2013 11:36 pm

Gość


Gość

Julie uśmiechnęła się i kiwnęła głową w podziękowaniu za komplement.
Każdy niechciany przez Julie adorator obrywał wiadrem wody i to wystarczyło by zrozumiał, że nie ma po co wracać. Tylko Vincent i wracał i wracał....a fu. Powinna się domyślić, że z nim coś nie tak.
Hoho ! Widać, że dr Promnitz był jednak twardszym materiałem. Psów wdowa nie miała, więc...
- Ummm...jakby Pani chciała, to mogę pożyczyć psa od sąsiada. Tego wielkiego... - zaproponowała cicho
Och doktor by wtedy definitywnie stracił tyłek

33Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 2 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Sob Sty 19, 2013 11:42 pm

Gość


Gość

O, proszę, zadziałało! Nawet głos miał mniej pijacki, magia!
Cóż, było dość ciemno, więc właściwie Adelaide nie do końca dobrze widziała, w jakim stanie jest doktor. No, ale wylanie na niego wiadra wody było jednak nie lada rozrywką i ten rozbawiony uśmiech, może również mieszający się z politowaniem, błąkał się po twarzy.
Na chwilę zniknęła z pola widzenia Promnitza, bo odsunęła się od okna, by wcisnąć puste wiadro w ręce Julie. Ach, cudownie. Cudownie było mieć władzę.
- Julie, odnieś wiadro i otwórz drzwi panu doktorowi. I przynieś mu jakiś ręcznik - orzekła, zupełnie ignorując propozycję swojej służącej. Nie mogła odmówić sobie popatrzenia w twarz temu mężczyźnie, nie mogła odmówić sobie pokazania, jak bardzo jest od niego lepsza, a w dodatku taka wspaniałomyślna!
- No, raz, raz! - machnęła dłonią, wypędzając kobietę z pokoju, a sama ponownie wychyliła się przez okno.
- Zapraszam, doktorze, wszak nie chcemy, by się doktor przeziębił, hm? - zawołała do niego.

34Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 2 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Sob Sty 19, 2013 11:48 pm

Gość


Gość

Kiwnęła swojej Pani (Jezu Chryste jakiej "Pani", to jej szefowa była!)i bez zbędnego gadania zaniosła wiadro do piwnicy. Szkoda, że nie nasłała na niego tego psa, to byłoby zabawne !
Wiadro wylądowało znów w piwnicy, a ona spiesznie poszła po ręcznik i otworzyła panu doktorowi.
- Pani Duncan zaprasza - oznajmiła, czekając z ręcznikiem.
Boże Drogi, co za komedia. Ładnie ludzie będą gadać ! Pijany doktor wyśpiewywał pod oknem bogatej wdowy pieśni miłosne. Nie ma co, będzie gorąco.

35Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 2 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Nie Sty 20, 2013 12:08 am

dr Artur Promnitz

dr Artur Promnitz

Zaskoczyło go to. Z drugiej strony wiedział, ze to bezie idealna okazja dla wdowy by go wyśmiać - czemu więc nie podjąć tego wyzwania? Nie dać się znowu ośmieszyć i sponiewierać?
Przecież gorzej być nie może, prawda?
Wszedł do holu, mokry, słaby i drżący z zimna. Brr, lodowata woda w ogóle nie wpływa dobrze na doktorka, zdecydowanie wolał gorące kąpiele.
Odebrał od służącej ręcznik i potarł swoje kręcone włosy. Twarz miał czerwoną i spuchniętą. A ubrania całkowicie już przylegały do jego zziębniętego ciała.
- Dziękuję... - mruknął, człapiąc boso po holu.

36Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 2 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Nie Sty 20, 2013 12:18 am

Gość


Gość

Tymczasem wdowa Duncan zamknęła okno swojej sypialni, poprawiła pasek szlafroka i wystające spod jego rękawów drugie, od nocnej koszuli. Ha, ha, śmiała się w duchu ze swej przebiegłości. Właściwie nie, że planowała tym cos osiągnąć, prócz ujrzenia doktora Promnitza w tak krępującej dla niego sytuacji. Ona natomiast wyjdzie na wspaniałą, dobrą i och, wybaczającą! Nie, nie zamierzała wybaczać mu poprzednich występków, ale to wycie pod oknem wolała czym prędzej wymazać ze swej pamięci.
Zeszła powoli po schodach i zatrzymała się na ostatnim z nich, obrzucając mężczyznę surowym spojrzeniem. Czyżby zgubił okulary? Aż dziwne, że nie miał odruchowego tiku poprawiania ich na nosie, mimo ich braku. Zmarszczyła brwi, odnotowując również brak butów.
- Dziękuję Julie, to wszystko - odezwała się dość donośnie, sugerując, że kobieta może się zmyć z powrotem do siebie. Sama Adelaide zrobiła kilka kroków ku lekarzowi, krzyżując ręce na piersiach, ale utrzymywała dystans przynajmniej dwóch metrów.
- Doktor Promnitz, szanowany lekarz! - zaczęła mówić, spacerując powoli z prawa na lewo. - Napadli pana, hm? Okradli? Pobili? Czy też pana świetność kończy się wraz z butelką whiskey na horyzoncie?

37Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 2 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Nie Sty 20, 2013 12:26 am

dr Artur Promnitz

dr Artur Promnitz

Słyszał kroki. Ujrzał zjawę. Ujrzał piękną zjawę.
Ujrzał wdowę Duncan w negliżu.
Czy miał prosić o coś więcej? W tej chwili nie, to mu wystarczyło by obudzić wszystkie zmysły.
Chyba należało wylać na niego kolejne wiadro zimnej wody.
- Napadło mnie uczucie bezradności wobec uczucia, którym panią darze... - mówił jak zahipnotyzowany, wpatrując się jasnymi oczami w kobietę. - To ono pchnęło mnie w ramiona zielonego absyntu, który miał ukoić moje nerwy i uwolnić myśli. Ale cóż z tego jak przed mymi oczami tylko pani, owinięta w zieloną mgłę. A ja... a ja kieruję się pożądaniem, które pchnie mnie w stronę pani, pani Duncan! Czym jestem winny? Niczym, mogą mnie za to powiesić nawet, niesprawiedliwiej, lecz ja i tak przyjmę to z godnością.
Zamilknął na chwilę. stał wyprostowany, mokry, z włosami jak owcza wełna, bosy, bez okularów i godności.
- Eeee... za dużo wypiłem?

38Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 2 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Nie Sty 20, 2013 12:38 am

Gość


Gość

Kobieta zatrzymała się gwałtownie i choć stała teraz bokiem do Promnitza, mając go nieco za plecami, obróciła lekko tułów i wbiła w niego przewiercające spojrzenie błękitnych oczu. Słuchała jego pełnej namiętności wypowiedzi z wyrazem pewnego zagubienia na twarzy. Co tu robić, jak zareagować? Najłatwiej było uznać, że to wciąż alkohol przemawiał przez doktora.
Obróciła się zatem w jego stronę i pokiwała głową.
- Tak, zdecydowanie za dużo pan wypił, panie Promnitz. Dobrze pan widzi? Bo chyba prócz butów zgubił pan coś jeszcze. Mam nadzieję, że drogę do siebie wskaże panu również jakaś tajemnicza siła, która przygnała pana pod mój dom, bo to by była niewymowna strata, gdyby się pan gdzieś zgubił - odezwała się z przekąsem, ciętymi słowami odwracając uwagę od poprzednich, które zawisły w powietrzu po wypowiedzi Promnitza.

39Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 2 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Nie Sty 20, 2013 12:43 am

dr Artur Promnitz

dr Artur Promnitz

Promnitz niespodziewanie padł na kolana, jak przed jakimś ołtarzem.
- Och może i nie mam okularów, ale widzę wyraźnie to co powinienem. - Mówił wyraźnie, bez bełkotu, chociaż pewnie i tak alkohol szumiał mu w głowie. - Widzę panią, pani Duncan i mówię po raz kolejny że nie mogę o pani przestać myśleć. Wyparła pani z mej głowy wszystkie inne kobiety, wszystkie inne wizje i obrazy. Tak, pewnie wstydzić się będę tego co mówię teraz w pijackim amoku ale... ale kocham panią, pani Duncan, chociaż prawie się nie znamy!
Zamilknął, jakby czekając na wyrok, który i tak zna. Wciąż na kolanach z trzęsącymi się dłońmi i dziwnym alkoholem w żyłach. Woda wciąż spływała mu po twarzy i karku, jednak nie czuł tego w ogóle.
- Niech... niech mnie pani teraz nie wyrzuca, ja nie mam nawet gdzie spać.
Właśnie mu się przypomniało, ze chata dalej w ruinie a kluczy do domu doktora Tempertona nie ma...

40Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 2 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Nie Sty 20, 2013 12:54 am

Gość


Gość

Okej, tego się nie spodziewała. To znaczy, jak juz zauważyła, że Promnitz leci z nóg, to podejrzewała, że gruchnie zaraz całym ciałem o podłogę. To by dopiero było kłopotliwe, musiałaby znów wołać Julie i go może gdzieś przenosić, albo kazać jej lecieć po jakąś jeszcze pomoc, bo pewnie by sobie czaszkę rozbił i jeszcze by na nią było. Ale byłby skandal!
Jednak nie, on padł jedynie na kolana i o dziwo mówił całkiem trzeźwo. Co właściwie jeszcze większy w Adelaide wywołało niepokój.
Jak to tak!
Tak nie mozna, takich rzeczy mówić ot tak, nawet po pijaku, obcej kobiecie! Zacisnęła usta w cienka kreskę. Wypuściła wolno powietrze, czując dziwne mrowienie na karku. Z pewnością doktor gorąco pragnął usłyszeć, co ona o tym myśli, w związku z czym pani Duncan postanowiła milczeć.
Choć nie, zamierzała powiedzieć, że może zatrzymać sobie ten ręcznik. Ale wtedy doktor zajęczał rozpaczliwie i w tym momencie to już Adzie opadły ręce, cycki i wszystko, co mogło.
- Pan chyba żartuje? Kpi pan sobie ze mnie w zywe oczy i jeszcze prosi o nocleg?!

41Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 2 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Nie Sty 20, 2013 1:01 am

dr Artur Promnitz

dr Artur Promnitz

- Nie kpię, nie kpię, nie kpię! - zarzekał się mężczyzna, potrząsając głową. - Szczerą prawdę mówię! Teraz, w te dni to pani jest mą muzą i olśnieniem. Pani... pani charakter, złości, nerwy, piękno, ciało, dusza, oczy, piersi, uda, ręce, głos, krzyk, cierpienie! Pani usta, policzki, wypieki na nich!
Mówił tak jak mu wróżka nad uchem podpowiadała.
Nagle jednak poczuł się słabo, sennie i zebrało go na mdłości. Koniec czarów, rzeczywistość wraca.
Zrobił wielkie oczy, zachwiał się i potarł swoje mokre i spuchnięte od zimna policzki.
- Słabo mi. - wyszeptał, ale jakby bardziej do siebie. - Doktorze, pomocy!
Och, on był doktorem, co za farsa!
- Pani Duncan, proszę... - wybełkotał teraz już sennie - Czerń już wyszła z mody, trzeba szukać nowego męża...
Tak, pijany Promnitz był idealnym kandydatem.

42Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 2 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Nie Sty 20, 2013 1:10 am

Gość


Gość

Słuchała tej wyliczanki z coraz większym zakłopotaniem. I mimo wszystko zrzucała to wszystko na karb procentów, a że sam doktor przyznał, jakich dokładnie, to tym bardziej nie musiała dawać wiary jego słowom.
Gdy zawołał doktora, kąciki ust kobiety mimowolnie drgnęły ku górze.
- Co za farsa - wypowiedziała na głos jego myśli i pokręciła głową.
Ha, im dalej mówił, tym bardziej kpiąco patrzyła na niego. Trzeba szukać nowego męża, tak, pan Promnitz w swej obecnej wersji faktycznie byłby idealny. Mokry, nie do końca nawet ubrany i zagubiony niczym dziecko. Adelaide westchnęła bardzo wymownie. Mogłaby zostawić go tu, w holu, z pewnością był tak pijany, że nie zauważyłby, że śpi na podłodze. Z drugiej strony potem mógłby się ocknąć i walnąć jej na kanapę nie daj Boże.
- Chce pan nocleg, czy nie? - fuknęła rozeźlona i obróciwszy się na pięcie, ruszyła na pietro. Niech straci! Będzie miał u niej dług, to też nie była taka zła opcja.

43Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 2 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Nie Sty 20, 2013 11:18 am

dr Artur Promnitz

dr Artur Promnitz

- Tak, tak, ja będę wdzięczny do końca mych nędznych dni! - zawołał uradowany. Powstał z kolan i złożył ręce jak do modlitwy, wciąż wpatrzony w sylwetkę Ady.
Farsa farsą, ale Promnitz miał wrażenie, ze siedzi na karuzeli. Mdłości mieszały się ze zmęczeniem i dezorientacją. Ledwo się powstrzymywał by nie zwymiotować sobie na buty... a nie, chwila, nie ma butów.
Właśnie, gdzie on je zgubił? A okulary? Gdzie są jego okulary?!
Dotknął swojej mokrej twarzy twarzy jakby chciał je tam znaleźć, no ale przecież jak. Dobrze wie, że ich tam nie am, bo nie widzi dobrze!
Westchnął głośno.
- To... to gdzie mam spać, pani Duncan? - zapytał zbity pies Arturek.

44Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 2 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Nie Sty 20, 2013 11:25 am

Gość


Gość

- W to akurat nie wątpię - mruknęła, sunąc już dawno po schodach. Przecież nie będzie na niego czekać, jeszcze czego. Jeśli był w stanie w miarę trzeźwo opowiadać wszystkie te swoje niestworzone historie, to chyba był również na tyle rozgarnięty, by podążyć za nią.
Ooo, spróbowałby jej zwymiotować na podłogę, to w jednej chwili wylądowałby na bruku!
Tak czy inaczej, dotarli w końcu na piętro, albo może Adelaide dotarła pod drzwi sypialni gościnnej i zaczekała cierpliwie (Boże, jakaś ona była dobra i miłosierna!), aż doktor doczłapie się za nią.
- Tu, panie Promnitz - obwieściła mu, zmęczonym raczej tonem, po czym przekręciła tkwiący w drzwiach klucz u otworzyła je zamaszyście, wchodząc kawałek do środka i robiąc mu miejsce.
Cała wesołość po wylaniu na niego wiadra wody już z niej uleciała i teraz żałowała, że jednak nie krzyknęła mu z okna "idź pan precz". No, ale cóż, słowo się rzekło!

45Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 2 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Nie Sty 20, 2013 11:57 am

dr Artur Promnitz

dr Artur Promnitz

Szedł za wdową jak kajający się szczeniaczek za swoja panią. czekał na karę, jednak mając nadzieję, że ominie ją... chociaż znając swoje szczęście mogło być z tym różnie.
Gdy kobiet otworzyła drzwi od pokoju gościnnego był niepewny, przestraszony i czujny. Spojrzał na Adelaide i przekroczył próg pokoju.
- Dziękuję. - odparł cicho, z lekiem w głosie. - Ja... rano mnie już nie będzie! - obiecał.
Oczywiście wolałby nocować w sypialni wdowy, wtulony jak mały chłopczyk w jej piersi...
Dobrze, teraz musiał już szybko zamknąć drzwi tej sypialni, bo to może się źle skończyć - upokorzy się do końca.

46Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 2 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Nie Sty 20, 2013 12:08 pm

Gość


Gość

- Tak, taką mam nadzieję, panie Promnitz - odparła i chwilę jeszcze patrzyła na ten obraz nędzy i rozpaczy. Doprawdy, żałosny widok. Westchnęła, a może prychnęła pod nosem i chwyciła klamkę.
- Dobrej nocy panu życzę - rzuciła cierpko i zamknęła drzwi sypialni nieco głośniej, niz zamierzała. Gdy tylko znalazła się na korytarzu ruszyła do drugich drzwi, prowadzących do pokoju pani Lacroix. Zapukała, a gdy tylko była pewna, że służąca jest jeszcze na nogach, wpadła do środka.
- Julie! - wbiła w nią wzrok. Zarówno ton głosu, jak i wyraz twarzy stały się znacznie surowsze, niż choćby wtedy, gdy dziękowała jej za wiadro wody. Można się było domyslać, że jest zła i musiała dać temu jakieś ujście.
- Julie, dopilnuj, żeby mój gość - skrzywiła lekko usta przy tych słowach - obudził się z samego rana i trafił prosto do wyjścia. Lepiej, żeby go tu nie było, gdy wstanę - wymamrotała potem pod nosem. - Ach, jakby prosił o coś do picia, to powiedz, że wody nie ma.
Obróciła się i już miała zamykać drzwi, ale zatrzymała się jeszcze.
- Trzeba też zmyć podłogę w holu. I doprowadzić później pokój gościnny do ładu.
Po tych słowach opuściła sypialnię Julie i poszła wprost do swojej. Ech, na cóż jej to było!

47Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 2 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Nie Sty 20, 2013 12:15 pm

Gość


Gość

Julie znów zamknęła książkę, gdy usłyszała głos pani Duncan,. nawołujący ją. O dziwo tym razem to wdowa przyszła do niej!
On tu zostaje? Tutaj! Na Boga co ludzie powiedzą jak zobaczą wymykającego się dr Promnitza o świcie ! To będzie skandal !!! Pani Duncan gdy się wyburczała poszła do siebie a Julie zeszła na dół i załamała ręce nad mokrym holem.
- Z tego same kłopoty będą - jęknęła a potem wzięła się za mycie podłogi.
Nie ma to jak mycie podłóg w środku nocy, nie ma co ! A za parę godzin musi wstać i wygonić niechcianego lokatora.
Kiedy skończyła, westchnęła cicho, pogasiła lampy i sama udała się na spoczynek
- Będa gadać... - wymamrotała i zamknęła oczy

48Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 2 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Nie Sty 20, 2013 2:21 pm

dr Artur Promnitz

dr Artur Promnitz

Został sam w niewielkim pokoju gościnnym. Rozejrzał się po czym spojrzał po sobie. Wciąż mokry ze zniszczonymi ubraniami. Zmęczenie była tak silne, że przestał już myśleć, czy powinien poprosić o suche odzienie. Zamiast tego rozebrał się do naga i pał na łoże. Wtulił swoją zmęczoną głowę w poduszkę i tyle go widzieli.
Znaczy jakby ktoś chciał, mógł go zobaczyć bo na klucz się nie zamknął. No ale kto by go tam chciał ujrzeć doktorka świecącego pośladkami!

Ranek przybył zdecydowanie za wcześnie, o czym oznajmiła głowa Promnitza - bolała niesłychanie. W dodatku oczy zamglone, umysł przyćmiony a w ustach sucho. Doktor wszystko pamiętał jak przez mgłę, a zorientowawszy się, ze nie jest ani w swojej chacie ani w domu Tempertona - spanikował.
W dodatku był nagi a jego ubranie wciąż mokre, leżało gdzieś pod drzwiami. Szybko nakrył się narzutą na łóżko i podskoczył do wyjścia. Chwycił za klamkę i wychylił swoją zmęczoną głowę przez szparę.
Gdzie on do cholery jasnej jest?
Pachniało tu zdecydowanie lepiej niż w domu Blake'a, więc nie ma bata by był u doktora. Dom Zoi też to nie był - pamiętał jak jej chata wygląda.
W dodatku wciąż nie miał okularów - chwila, gdzie one są?
- Halo..?

49Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 2 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Nie Sty 20, 2013 2:40 pm

Gość


Gość

Julie była już na nogach. Ziewając cicho, pilnowała by chleb się nie przypalił.
Spojrzała ponuro na ubrania doktora. Nieco wcześniej weszła ostrożnie do jego pokoju, bo czuła by potworne wyrzuty sumienia, gdyby doktor skończył z zapaleniem płuc albo umarł. Weszła, ujrzała gołe poślady, powstrzymała jęki i wzięła jego mokre ubrania porozwalane po podłodze. Obecnie były już lekko wilgne dzięki pomocy sąsiadującego z nimi pieca.
Usłyszała nagle jego wołanie i aż się zjeżyła. Trzeba działać szybko. Porwała kubek z wodą, jego ubrania i cichutko weszła na górę.
-Ciszej, ciszej na Boga ! - wysyczała, wepchnęła go do pokoju i wchodząc plecami (poślady już jej dostatecznie zryły psychikę) do niego, wyciągneła ku niemu jego ubiór.
- Niechże się Pan ubierze, tylko cicho !

50Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 2 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Nie Sty 20, 2013 2:59 pm

dr Artur Promnitz

dr Artur Promnitz

Co? Kto to na litość boską? Kim jest ta kobieta, która niosła jego ubranie? Co tu się do cholery dzieje?
Obwinął narzutę wokół pasa i z zakłopotaniem zapytał:
- Przepraszam, ale co tu się dzieje? - chrząkał i przeczesał swoje poczochrane włosy. - Ja nic nie pamiętam. Znaczy pamiętam, że się dobrze bawiłem. Gdzie ja jestem do siedmiu boleści?
Miał oczywiście jeszcze więcej pytań, ale nie bezie tej kobiety nimi zarzucał. Może ktoś inny go oświeci co się tak naprawdę z nim stało i gdzie są jego okulary.

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 2 z 40]

Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... 21 ... 40  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach