Nie płakała już, chociaż czuła straszliwy ścisk w gardle. Och, i z pewnością dostała gorączki od tego wszystkiego! To pewne, rozchoruje się i jakaś infekcja przykuje ją do łóżka na kilka tygodni! Co wtedy ze ślubem? Przecież nie może pominąć przygotowań!
Spacerowała chwilę po salonie, po czym zauważyła pierścionek na stole. Usiadła przy nim i sięgnęła dłonią po biżuterię, bawiąc się nią chwilę w dłoni. Wgapiała się w zielony kamień, nieco nieprzytomnie.
Myślała o tym, co powinna powiedzieć Darcy'emu, jak powinna zareagować, gdy ten z niej kpił, jak jej ocierał łzy, gdy do niej mówił. Och, głupia była, teraz to by rozegrała ianczej! Powiedziała by mu tak, ze by mu w pięty poszło! Sam by się zawstydził, tak! Powinna była mu wygarnąć bardziej... albo nie płakać tylko unieść się dumą.... wyśmiać go i zakpić, zaśmiać się w twarz!
Albo dać mu w tę twarzyczkę, żeby zedrzeć z niego ten uśmiech!
I zamknęłaby mu usta, jak nie swoimi słowami do pięścią, o! Nie wahałaby się, oj nie, nie!
Tak, gdyby teraz do niej przeszedłszy, ukląkł i odprawił tę farsę z pierścionkiem to by zaśmiała mu się w twarz, powiedziała coś złośliwego, na przykład:
"Jeśli pan mnie prosi o rękę to raczy pan zrozumieć, ze domówię".
Albo...
"Doceniam wysiłek, ale wolę zjeść ślimaka niż przyjmować od pana hołdy na klęczkach!"
Tak, następnym razem mu tak powie!
Aż się do siebie uśmeichneła! Ha, tak będzie! On się wygłupi, a Antonien będzie górą! I nie pomogą mu nawet te śliczne oczka, które tak przewiercają ją na wylot i sprawiają, że ma bardziej ochotę go całować niż bić drągiem po głowie.
O, nic mu nie pomoże!
Zacisnęła pierścionek w dłoni i wyszczerzyła się jak Zła Królowa, która wpadła na to, jak zabić Śnieżkę.