Old Whiskey
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Forum RPG


You are not connected. Please login or register

Posiadłość Adelaidy Duncan

3 posters

Idź do strony : Previous  1 ... 21 ... 38, 39, 40  Next

Go down  Wiadomość [Strona 39 z 40]

951Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 39 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Nie Cze 09, 2013 10:12 pm

Gość


Gość

Pewnie nawet nie zauważyła, że do niej podszedł, gdyż specjalnie, korzystając z okazji, zrobił to najciszej jak tylko potrafił. Jak można śpiewać do tego szczurzyska?! przeszło mu przez myśl.
- Panno Compton - stanął tuż przed nią a następnie przyklęknął. Zerknął przelotnie na konusowatego psiaka a potem znów skierował wzrok na twarz kobiety.- Oczywiście, że nie będzie się pani tak denerwować- chwycił delikatnie jej lewą dłoń.- Bo złość piękności szkodzi, prawda?
Zdjął jej pierścionek i wsunął go z powrotem na palec kobiety. Na ten serdeczny. Przyglądał jej się przez kilka sekund w milczeniu.
- Chyba nie chce pani wyglądać kiedyś jak stary Indianin? - uśmiechnął się wreszcie i wstał. Postanowił czmychnąć zanim to wszystko dotrze do rozumku Antonine.

952Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 39 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Nie Cze 09, 2013 10:15 pm

Gość


Gość

Duchowny odprowadził wzrokiem Darcy'ego, wchodzącego do jamy mantykory. Brrrr....odważny jest!
- Owszem, grałem - kiwnął głową i wziął się za wyjaśnianie zasad. - Każdy losuje pewną ilość małych tabliczek, przedzielonych na pół. Na każdej połowie jest pewna liczba oczek, jak w kościach. Zabawa polega na tym, że osoba zaczyna i Pan musi znaleźć taką liczbę oczek na swoich tabliczkach, by pasowała do jednej z połówek przeciwnika....dwójki do dwójek, piątki do piątek....wygrywa ten, kto najszybciej pozbędzie się wszystkich tabliczek.....ufam, że to wyjaśniłem dostatecznie jasno - odchrząknął - Najlepiej jak pokażemy to Panu w praktyce - dokończył wypowiedź i zapił ją końcówką wina.

953Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 39 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Nie Cze 09, 2013 10:19 pm

Gość


Gość

Josephine podczas przerwy zaczęła grać z Biddy w warcaby. Początkowo dziewczyna przegrywała z kobietą, która grywała w tę grę wiele razy, ale szybko zaczęła wymyślać coraz to nowe podejścia i udało jej się w końcu dwa razy wygrać! Bardzo dobrze bawiła się w towarzystwie pani Donovan, bo ta lubiła gadać, jak ona. Och, nawet wyjawiła jej, że jest zaręczona z Danielem, a ostatnio spodobał jej się inny...
Pani Donovan uwielbiała oczywiście romantyczne historie, a ta była idealna - dziewczyna przeznaczona przez rodziców komuś innemu, w końcu ucieka i poślubia swoją prawdziwą miłość! W sumie, nie życzyłaby jej tej całej ucieczki...
Weszły obie śmiejąc się z jakiegoś żartu, akurat gdy Antonine przegrała pierścionek i zaczęła rzucać kartami w pana Darcy'ego. To się porobiło!
- Słyszałam powiedzenie Rzucić karty na stół, nie rzucić kartami w Darcy'ego - zaśmiała się i przysiadła obok siostry. Och, domino! Uwielbiała takie gry bardziej niż palanta!
- Może mi pani w końcu powiedzieć - Biddy również usiadła. - O co chodzi z tym bocianem? Dlaczego bocian stoi na jednej nodze? - Powtórzyła to zagadkowe zdanie. Josephine tylko spojrzała po towarzystwie. No, niech ktoś uratuje tą młodą!

954Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 39 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Nie Cze 09, 2013 10:23 pm

Gość


Gość

Siedziała jak sparaliżowana na sofie, gdy mężczyzna przed nią uklęknął. Gdy ten chwycił jej dłoń, wciąż wpatrując się w niego, odepchnęła swojego psa na bok. Jake coś zaskomlał i uciekła pod stół, ale kobieta nie zwróciła na to uwagi. Machnęła jeszcze ręką, żeby pogonić zwierzaka jeszcze bardziej.
Zaszumiało jej w uszach, ledwo słyszała co mówi do niej Darcy; a serce to już chyba dawno stanęło.
- Na Boga, panie Darcy... - Powiedziała cicho, nie wiedząc nawet czy jakieś słowa naprawdę wyszły jej z ust.
Zadrżała.
Och, chyba zaraz zemdleje.
Tak, już miała mdleć (też była w tym dobra, tak samo jak w rzucaniu rzeczami w kogoś), ale wreszcie jej główka zaczęła pracować.
CO ZA DIABEŁ WCIELONY.
- Na Boga, jak pan śmie tak kpić ze mnie?! - Fuknęła i poczuła jak płoną jej policzki. Chwyciła się za dłoń na której był pierścionek. - Oż ty! Szlag niech cię trafi, Darcy!
Zerwała się z sofy, zdjęła pierścionek i cisnęła nim w mężczyznę. I się rozpłakała.

955Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 39 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Nie Cze 09, 2013 10:25 pm

Gość


Gość

Pani Duncan nie zastanawiała się nad tym, co się stanie z panem Darcym przy próbie przeproszenia jej siostry. Cóż, może Antonine w ogóle nie zechce z nim rozmawiać! Pokiwała natomiast głową na wyjaśnienia pastora.
- Tak, właśnie tak. To bardzo prosta gra, panie Promnitz, pojmie pan w mig - uniosła na doktora przelotne spojrzenie.
Odebrała pudełko od służącej, wysypała jego zawartość na stolik i obróciła wszystkie płytki pustą stroną w górę, by każdy z graczy mógł wylosować. Pozwoliła sobie zacząć i wybrała odpowiednią ilość z puli, a potem zaczekała, aż zrobią to pozostali.
- Przynieś mi szal - zażądała poprosiła służącą w międzyczasie, uznając, że robi się zdecydowanie chłodno, szczególnie gdy tak siedzą.
- Pozwolą panowie, że zacznę?
W tej chwili dosiadły się do nich Josephine i panna Quinally, więc Adelaide wstrzymała się jeszcze przed rozpoczęciem.
- Josephine, masz ochotę? Panno Quinally, panienka też?

956Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 39 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Nie Cze 09, 2013 10:30 pm

Gość


Gość

Pastor drgnął, gdy usłyszał wrzaski Antoniny, z domu. Uznał jednak, że wszelkie uwagi na temat jej ataków szału zachowa dla siebie....póki co. Niech n tylko Darcy wróci!
- Ależ naturalnie, pani Duncan - powiedział, posyłając Josephine i Biddy wesoły uśmieszek
Trzeba było przyznać, że się mylił. Bał się, że się tu zanudzi, lub będzie zmuszony do wiecznego odpowiadania na pytanie o jego zdrowie.....a bawił się bardzo dobrze i nie było to z pewnością przyjęcie " z kijem w..."

957Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 39 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Nie Cze 09, 2013 10:36 pm

Gość


Gość

Nie zdążył czmychnąć, by niczym nie oberwać. Na szczęście pierścionek był mały i stosunkowo lekki, więc poczuł jedynie słabe uderzenie. A zaraz potem usłyszał taki szloch, że mu się tej wrednej kobiety naprawdę żal zrobiło.
- Panno Compton, na boga! - odwrócił się na pięcie w jej stronę. Chyba nikt do tak nie drażnił jak ona.- Teraz pani zamierza płakać?- podszedł do niej marszcząc brwi. I jeszcze zwróciła się do niego na ty.
- Panno Compton...- westchnął kładąc dłoń na jej ramieniu.

958Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 39 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Nie Cze 09, 2013 10:46 pm

Gość


Gość

Opadła na poduszki zaniosła się jeszcze większym szlochem.
- Bo... bo mnie pan... bo pan gra mi tka na nerwach! Tak bardzo mnie pan denerwuje, igra... ach! - Rzuciła zdenerwowana po czym spojrzał ana niego cała zapłakana i czerwona na twarzy. I o dziwno nie wyglądała na złą a na rozżaloną.
Drgnęła gdy położył dłoń na jej ramieniu.
- Będę... będę płakać... ile chcę! powiedziała i zaczęła uciekać gdzieś wzrokiem, byleby nie patrzeć na mężczyznę.

959Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 39 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Nie Cze 09, 2013 11:00 pm

Gość


Gość

Och, boże. Ale była brzydka, kiedy tak płakała. Cała czerwona, mokra na twarzy, jeszcze tylko brakowało, żeby jej z nosa poleciało!
- Pani też mi działa na nerwy tylko, rzuca we mnie czym popadnie i co? Nie płaczę. -znów przy niej kucnął- No? Już... - wyciągnął z kieszeni marynarki chusteczkę. Tę, którą kiedyś dostał od Lizawiety. Na dobrą sprawę, wcale się z nią nie rozstawał. Wbrew temu co mówił, przeszedł po Rosjance żałobę. Po swojemu, po cichu.
- No? - Otarł chustką policzek Antonine.

960Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 39 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Nie Cze 09, 2013 11:02 pm

Gość


Gość

No w takim razie odłożyła wybrane kostki z powrotem do puli i pozwoliła wszystkim wybrać od nowa. Tak czy inaczej postanowiła, że zacznie i po chwili wyłożyła na środek stołu pierwszą cegiełkę. Miała z jednej strony dwa, a z drugiej cztery oczka.
Adelaide popatrzyła na panne Quinally i przeniosła wzrok na swoją siostrę.
- Dlaczego bocian stoi na jednej nodze? - och, ta Josephine! Pani Duncan nie znała odpowiedzi, ale w międzyczasie mogła o niej pomyśleć. - Może, żeby się nie zmęczył zanadto? To stoi raz na jednej i raz na drugiej?
Pewnie jej siostra będzie ubawiona tymi domysłami, no ale, przynajmniej się starała!

961Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 39 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Nie Cze 09, 2013 11:06 pm

Gość


Gość

Nie zaprotestowała, gdy zaczął jej ocierać łzy. Teraz było jej wszystko jedno.
- Bo... traktuję pana tak jak pan.. traktuje mnie. - Usprawiedliwiła się. - I... mogę płakać, jestem kobietą!
Doskonale, nie ma to jak usprawiedliwianie się słabsza płcią.
- Pan jest taki... złośliwy i niemiły. Bezczelny i arogancki! - Powiedziała, nieco tłumiąc już łkanie. - Tak, tak! Taki pan jest! Może i pan wygląda jakby spadł z nieba, ale charakter ma pan paskudny jak zgnilizna!

962Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 39 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Nie Cze 09, 2013 11:16 pm

Gość


Gość

Znał ją zaledwie trzy dni i już miał jej po wyżej uszu. Jak się nie awanturowała, to beczała.
- Proszę już nie płakać, wygląda pani okropnie w takim stanie. Jak mokry pomidor - otarł jej drugi policzek.- Bynajmniej nie jak brzoskwinka.
Uśmiechnął się do siebie słysząc komplement. Bo co tak zgniły charakter, kiedy ponoć wygląda jakby był z nieba? No, dobrze, i w tym była wrzuta.
- Wcale nie jestem dla pani niemiły - był.- To pani sama się tak zachowuje, na boga!

963Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 39 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Nie Cze 09, 2013 11:21 pm

Gość


Gość

Pociągnęła nosem i potarła policzki swoimi dłońmi.
- Niech pan da spokój z ta brzoskwinią! - Oburzyła się. - I pomidorami! Cały wieczór pan mi sprawia przykrość, a ja... ja się naprawdę starałam pana ignorować! Ale się nie da, nie!
Pokręciła przecząco głową.
- Cały wieczór mi pan sprawia przykrość. Mam tego dosyć. Wszyscy się wspaniale bawią tylko nie ja! Toż to niesprawiedliwe... i wszystko przez pana! Och, ja nawet przy panu nie mogę normalnie myśleć, bo mną aż trzęsie od środka!

964Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 39 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Nie Cze 09, 2013 11:33 pm

Gość


Gość

- Panno Compton - powiedział spokojnie jeszcze raz dotykając chusteczką jej policzka.- Jest pani złośliwa, zgryźliwa, nieuprzejma a czasem wręcz wulgarna. Pani nie starała się mnie ani razu ignorować, pani mnie sama zaczepiała i prowokowała. Ot, sam się za kolana nie łapałem! - aż się wzdrygnął na wspomnienie wbijających się w nie paznokci.
- Prowokując mnie, bawi się pani wyśmienicie, dopóki nie odpowiem! Tak się nie zachowuje dama. Panno Compton, powinna się pani wziąć w garść!

965Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 39 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Nie Cze 09, 2013 11:39 pm

Gość


Gość

O dziwo, słysząc te uwagi o sobie nie warknęła tylko się uśmiechnęła. Lecz tylko na moment.
- Widać, jak do siebie pasujemy! - powiedziała z kpiną.
Wciąż nie protestowała, gdy dotykał jej pliczka, uznając to chyba za bezcelowe.
- Widać, nie muszę być damą rpzy panu. - Odpowiedziała. - Dobrze... dobrze niech będzie, nie spojrzę na pana ani nie zaczepię, ani... nie nie sprowokuję, jak Bóg mi świadkiem. Lecz jeśli pan będzie mimo wszystko dalej był złośliwy... to nie ręczę za siebie, oj nie!
Teraz była stanowcza.



Ostatnio zmieniony przez Antonine Bianca Compton dnia Nie Cze 09, 2013 11:46 pm, w całości zmieniany 1 raz

966Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 39 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Nie Cze 09, 2013 11:45 pm

Gość


Gość

- To nie złośliwości, panno Compton- przestał wycierać jej czerwoną twarz. Schował chusteczkę z powrotem do kieszeni. Uniósł palcem jej podbródek i spojrzał w jej zielone oczy.- To komplementy.
Wstał zaraz potem i odszedł na kilka kroków, by podnieść z podłogi jej pierścionek. Położył go na stole, tuż obok cukiernicy.

967Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 39 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Nie Cze 09, 2013 11:53 pm

Gość


Gość

Rozchyliła nieco usta, gdy ten dotknął jej podbródka. Jednak otrzeźwiała szybko i zagryzła wargi, czekając, aż Darcy odejdzie. Wzięła kilka głębokich oddechów, i powstrzymywała się długo przed powiedzeniem czegoś.
Wreszcie przerwała ciszę.
- Och, komplementy? Niech pan uważa, bo jeszcze się zakocham! - zakpiła i odwróciła wzrok, przymykając nieco oczy.

968Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 39 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Nie Cze 09, 2013 11:57 pm

Gość


Gość

- Wolałbym nie- spojrzał na kobietę przez ramię a następnie wyszedł z salonu, by dołączyć ponownie do pozostałych gości w ogrodzie. Nie wypadało, by znikał na zbyt długo, prawda?

969Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 39 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Pon Cze 10, 2013 7:56 am

Gość


Gość

Aż ją zmroziło, gdy wypowiedział ostatnie słowa. Dziwnie się poczuła, słysząc je; tak bardzo, że nie wiedziała nawet jak ma odpowiedzieć. Zresztą, nawet by nie zdążyła, bo Darcy wyszedł z salonu.
Ona sama została na sofie, wpatrzona w drzwi, z lekko rozchylonymi ze zdziwienia ustami.
Jak to, wolałby nie?
To znaczy, ze ona nie jest dobrą osobą do tego?
Aż potrząsnęła głową by wyrzucić te niepotrzebne myśli. Bzdurne dopowiedzenia!
Dotknęła swoich policzków. Nie były już mokre, za to ciepłe i z pewnością czerwone... spuchnięte.
Nie chciała od razu wracać do gości. Wstała wiec i udała się z Jake'm do pokoju gościnnego by tam się uspokoić i upiąć na nowo włosy...
Boże drogi, ile nerwów... ile nerwów! Najgorsze przyjęcie na jakim była!

970Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 39 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Pon Cze 10, 2013 10:18 am

Gość


Gość

Josephin wydała z siebie krótki śmiech, kiedy usłyszała domysły siostry. W sumie była tak blisko, bo rozwiązanie zagadki było równie absurdalne!
- Ależ nie, moja droga - powiedziała do siostry. - Bocian stoi na jednej nodze, bo jakby podniósł drugą, to by się najzwyczajniej w świecie wywrócił! - Powiedziała i zaczęła się serdecznie śmiać. Śmiała się tak bardzo, że przez chwilę nie mogła położyć prosto klocka od domino. W końcu się uspokoiła i wytarła łezki z kącików oczu. Przednia zabawa, przednia zabawa!
- O, panie Darcy! - W końcu zauważyła, że przyszedł. Ciekawe gdzie był. Ciekawe czy był z Tosią. Ciekawe gdzie teraz Tosia. W głowie Józi były trzy scenariusze: albo doskoczyli do siebie w namiętnym pocałunku, albo któreś z nich zabiło drugie (och, w tym wypadku Darcy Tosię!), albo żadne z nich w dalszym ciągu nie zmądrzało i się znów pokłócili. Josephine była bardzo ciekawa, bo wcześniej nie wyczuwała żadnego materiały na swaty, a gdyby jednak... Och, ale Tosia mimo wychowania i wykształcenia była taka prosta! I w ogóle nie potrafiła się z siebie śmiać! Gdyby Josephine spędziła z nią trochę więcej czasu, to może wtedy byłaby bardziej otwarta i towarzyska? Teraz zostaje tylko szukanie faceta o dużym majątku, ogładzie i nienagannych manierach, który lubiłby zwierzęta, a zwłaszcza psy, najlepiej żeby był trochę gburowaty, żeby przez przypadek się z Tosi nie nabijał, a! I żeby był zainteresowany w prawie trzydziestoletniej pannie.
To nie powinno być ciężkie, prawda?

971Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 39 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Pon Cze 10, 2013 10:42 am

Gość


Gość

Pastor słysząc wytłumaczenie Josephine, do zagadki o bocianie, nie mógł nie parsknąć śmiechem i mruknąć "Przepraszam", bo zrobił to trochę za głośno. Dostawił swoją tabliczkę z dwoma kostkami do tabliczki Adelaide, po drugiej stronie została piątka..
- To kiedy Państwo planują ten ślub? Trzeba ruszyć z tymi przygotowaniami, pani siostra już mi przedstawiła swoją wizję dekoracji kościoła.
No powiedzmy. Psa nie zaakceptował.

972Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 39 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Pon Cze 10, 2013 11:19 am

Gość


Gość

Opuścił salon, a następnie udał się na powrót do ogrodu, po drodze zostawiając myśli o pannie Compton gdzieś w okolicach przedsionka.
- Pani Donovan - uśmiechnął się do kobiety. - Widzę, że zaczęli grać państwo w domino? Chętnie sobie popatrzę - przysunął sobie krzesło, na którym usiadł. Dobrze, że nie wiedział, że Josephine myślała o namiętnych pocałunkach jego i Antonine. Chyba by się aż zakrztusił.

973Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 39 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Pon Cze 10, 2013 11:30 am

Gość


Gość

Adelaide uśmiechnęła się, ale bardziej z powodu wybuchu śmiechu Josephine, niż rozwiązania zagadki. Uznała je za straszliwie głupie, a ona przecież nie lubiła odpowiadać na głupie pytania. Głupich odpowiedzi też nie lubiła.
- Och, Josephine, ty i te twoje zagadki - zaśmiała się i zerknęła na poukładane na stole kostki. Popatrzyła w swoje i dołożyła kostkę do tej, którą położyła Jo. Mieli więc z jednej strony piątkę, a z drugiej trójkę.
- Proszę, proszę, panie Darcy! I cóż, czy udobruchał pan pannę Compton, czy przegrana biżuterii zbyt mocno nią wstrząsnęła? - spytała, nie kryjąc lekkiej kpiny w głosie. Antonine sama sobie była winna. Adelaide nie domyślała się zresztą, że to nie kolczyki i pierścionek, a sam pan Darcy tak zdenerwował jej siostrę.
Przeniosła z kolei wzrok na pastora i zmarszczyła brwi.
- Moja siostra?... Swoją wizję? - och, no jak ona sobie porozmawia z Antoniną! Dlaczego robiła cokolwiek odnośnie ślubu za jej plecami?! Adelaide przeniosła wzrok na doktora Promnitza, ale ten, oczywiście, nie zamierzał jej tu chyba pomóc. - Och... Przełom czerwca i lipca? Początek lipca? Jeszcze... nie ustaliliśmy - zacisnęła usta i posłała Promnitzowi wymowne spojrzenie.
Takie w stylu "mógłbyś ze mną łaskawie porozmawiać o takim ważnym dniu, CHYBA ŻE WCALE NIE CHCESZ".

974Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 39 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Pon Cze 10, 2013 11:38 am

Gość


Gość

- Och, mogę zadać inną! - Trochę się obruszyła, ale wciąż była radosna. Poczekała, aż panna Quinally położy tabliczkę i dołożyła swoją. - Słuchajcie: dziewczynka o imieniu.... Powiedzmy Ada - uśmiechnęła się do siostry. - Uważnie przypatrywała się pewnemu przedmiotowi. Trwało to 6 godzin. Początkowo prawa część przedmiotu jej zainteresowania jest gruba, z czasem robi się coraz cieńsza. Odwrotnie lewa strona - najpierw cienka, później staje się grubsza. Wiecie, co takiego robi Ada? - Zaśmiała się i spojrzała po towarzystwie.

975Posiadłość Adelaidy Duncan - Page 39 Empty Re: Posiadłość Adelaidy Duncan Pon Cze 10, 2013 2:10 pm

dr Artur Promnitz

dr Artur Promnitz

- Parzy na klepsydrę? - odpowiedział pytaniem na zagadkę Josephine, jakoś takim znudzonym głosem. Sięgnął po marynarkę i zaczął szukać w niej papierosów. Potem sobie jednak przypomniał, że ma je w spodniach.
Spojrzał na Adę, która widocznie nie była zadowolona jego milczeniem. Ale co on miał powiedzieć? Wzruszył tylko ramionami.
- Ja mogę nawet brać ślub jutro. - Powiedział, zagryzając skręta. - Proszę, możecie sobie wybrać sami, datę. Nie planuję chorować.
Och, jaki wyśmienity żart!

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 39 z 40]

Idź do strony : Previous  1 ... 21 ... 38, 39, 40  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach