Old Whiskey
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Forum RPG


You are not connected. Please login or register

ZAWODY - Publiczność

Go down  Wiadomość [Strona 1 z 1]

1ZAWODY - Publiczność Empty ZAWODY - Publiczność Nie Gru 01, 2013 4:11 pm

Mistrz Gry

Mistrz Gry

Tu fabularnie można komentować to, co dzieje się na zawodach w łucznictwie.
Możliwa bilokacja - oczywiście w granicach rozsądku!

http://oldwhiskey.my-rpg.com

2ZAWODY - Publiczność Empty Re: ZAWODY - Publiczność Wto Gru 03, 2013 11:21 pm

Gość


Gość

/Niebyt/

Było bezpieczniej zostać na trybunach i nie brać bezpośredniego udziału w zawodach. Odkąd Sophie przechodziła te swoje dziwne humoru, ni to histerie i radości. Wybuchy gniewu i wrażliwości, Judka poczuła się odpowiedzialna za ochronę jej tyłka. Przynajmniej jeśli będzie miała w rękach jakąś niebezpieczną broń. Tą niewątpliwie był łuk. Nie szło jej najlepiej. Ale przynajmniej rozładowywała energię na czymś... Prawda? No tak, tak! Lepiej żeby Darcy'ego gdzieś w pobliżu nie było.
- H-hej... Zawsze mogłaś wpakować komuś tę strzałę w tyłek... - oglądnęła się czy nie ma w pobliżu Ogórka. Nie było. Poleciał się gdzieś bawić. O, mignęła gdzieś jego czupryna. Jezus Maria, zgubię dziecko...

3ZAWODY - Publiczność Empty Re: ZAWODY - Publiczność Wto Gru 03, 2013 11:38 pm

Gość


Gość

- Trochę żałuję, że tego nie zrobiłam - burknęła z o wiele mniejszym zapałem, niż przed zawodami. - To była głupia gra. Dziecinada - stwierdziła buńczucznie, zaplatając ręce na piersi. Bo przecież nie powie, że jej przykro, że zajęła na pewno ostatnie miejsce!
- A tak w ogóle, to po co to sanatorium? - Spojrzała na majestatyczny budynek. - To coś bardziej jak szpital, czy jak hotel? - Zapytała, trochę nie rozumiejąc istoty istnienia tej posiadłości. Stwierdziła, że to po prostu miejsce dla burżujów, jak każde inne. Będą przyjeżdżać i płacić za głupie luksusy, a wszystko będzie szło do kieszeni tej hetery, Promnitzowej.
Ona sama by nie pogardziła takimi luksusami, ale że nie było jej stać, stwierdziła, że to głupia rzecz, takie sanatorium.

4ZAWODY - Publiczność Empty Re: ZAWODY - Publiczność Wto Gru 03, 2013 11:48 pm

Gość


Gość

Sophie miała trochę racji. Niekiedy szczytne cele mijają się z rzeczywistością zarobku i zysku. Tak łatwo przecież ulec pokusie! A tyle snobów się zjedzie usłyszawszy o nowym przedsięwzięciu na jakie się szarpnęła Arizona. Lekarz ma być lekarzem bogatych, biednych, czy wszystkich po trochu i na raz?
- Trochę jak... Hoteloszpital. - odpowiedziała przechodząc z Sophie pewnie na inną część trybun. - Lekarze określają jaki jest stan pacjenta i ile potrzebuje czasu na rehabilitację. - Trudne słowo. Kolejne osoby zaczynały walczyć z łukiem. Różny skutek. - Ale tu chodzi ogólnie o tych, którzy tego potrzebują, chociaż wiesz. Różnie bywa.
Nie chciała już zanudzać blondynki swoimi wywodami na temat istoty bycia lekarzem, dyskryminacji, czy innych rzeczy mało interesujących jej młodą osobę. W tym wypadku, Judith miała trochę doświadczenia. Nauczyła się dostosowywać w zależności od sytuacji. Nie grać, ale dostosowywać do ludzi.
- Chcesz jeszcze w coś zagrać? Słyszałam, że będzie... Baseball, polowanie na lisa...

5ZAWODY - Publiczność Empty Re: ZAWODY - Publiczność Sro Gru 04, 2013 12:36 am

Gość


Gość

- Hoteloszpital... - Powtórzyła, kręcąc głową. Kto bogatemu zabroni! A pozanudzać mogła, w końcu każda próba rozwinięcia intelektu i szerszego światopoglądowego Sophie mogła być przydatna. - Nie wiem. Czyli ktoś tu przyjeżdża bo nie jest chory, ale... Co? - Zmarszczyła brwi, po czym chwilę zastanowiła się nad kolejnym pytaniem Judith.
- No... - Bąknęła. Bardziej miała ochotę się napić, zabić kogoś, ewentualnie popłakać w zaciszu własnej, brudnej chatynki, albo ukryć się w ramionach Darcy'ego. Niestety, część z tych rzeczy była niemożliwa, karalna albo nieprzyjemna. - A ty? Grasz w coś? - Położyła rękę na barierce i idąc powoli, rytmicznie uderzała w nią dłonią.

6ZAWODY - Publiczność Empty Re: ZAWODY - Publiczność Sro Gru 04, 2013 12:23 pm

Gość


Gość

Och, całe miasteczko zebrało się na obrzeżach, z powodu otwarcia jakiegoś sanatorium. Jerry trochę żałował, że nie zrobił przy tym żarnego przekrętu. Taka okazja...! Z drugiej strony trochę by się bał, że przy takim przedsięwzięciu mógłby wpaść. Cóż, Adelaide Promnitz to nie był tępy jak bułka Kinkaid o rozumie orzeszka ziemnego ze słoną posypką.
Na targu kupił kilka mandarynek i udał się na zabawę. Przysiadł na trybunach znajdujących się przy placyku dla łuczników i... och. Zauważył Sophie. Jerry miał pamięć do twarzy. W końcu skoro zawodowo zajmował się oszukiwaniem ludzi to musiał wiedzieć, co komu opchnął. Pannę Palin zapamiętał jako wieśniurkę z San Francisco. Cholera, pomyślał. Wstał jednak i podszedł do kobiet. Przecież jak się będzie ukrywać, to może być gorzej. A tak, to może jeszcze coś sobie ugra?
- Panno Loren - podszedł do nich trzymając w ręce papierową torebkę z mandarynkami. Żadna mu się dzięki temu nie oprze.

7ZAWODY - Publiczność Empty Re: ZAWODY - Publiczność Sro Gru 04, 2013 2:50 pm

Gość


Gość

- Zapisałam się na polowanie na lisa... Ale nie wiem, czy to dobry pomysł. - skrzywiła się nieznacznie i pokręciła głową. Grunt, że poziom zdenerwowania Sophie plasował się na poziomie zapewniającym bezpieczeństwo osobom niepowiązanym. Cóż jednak z nimi skoro dziewczyna prędzej wolałaby zrobić krzywdę komuś kogo zna.
Wnet podszedł do nich jakiś młodzieniec, mężczyzna. Sprawiał wrażenie jednego z tych, którzy raczej nie mają problemów z wydawaniem pieniędzy. Mógłby chyba całe ciężarówki zakupić, lecz teraz, ot tak przybył do nich z torbą.
Panno Loren?
Brew, brew wysoko, wysoko w górę. I wzrok: Czy ja o czymś nie wiem?
Judka na razie nie chciała zabierać głosu, bo jegomość zwracał się chyba do Sophie. Co tam będzie się wtrącać w jakieś prywatne sprawy. Mogła jedynie wyprzedzić dziewczynę ze słowem dla pana Eisenberga, które powinno wyprowadzić go z błędu - z żadną Loren do czynienia nie ma.

8ZAWODY - Publiczność Empty Re: ZAWODY - Publiczność Sro Gru 04, 2013 3:54 pm

Gość


Gość

- Na polowanie mogłabym iść - wzruszyła ramionami, wcale, ale to wcale nie myśląc o tym, żeby wpakować komuś kulę w dupsko. Nie pogrążona w tych rozmyślenia nie zauważyła Eisenberga, a i nawet nie zatrzymała się od razu, gdy zwrócił się do niej wymyślonym przez nią naprędce nazwiskiem. Odwróciła jednak głowę, gdy zauważyła, że Judith przystanęła, a przy niej jakiś facet...
To była sekunda niezrozumienia, zmarszczenia brwi. Jedynie sekunda, a po niej Sophie odwróciła się z wymuszonym uśmiechem do mężczyzny.
- Pan Jenny... Jerry? - I zapewne zapadła taka niezręczna cisza, gdy nieobyta w towarzystwie dziewucha myślała, co dalej. - To jest Judith - wskazała ręka na lekarkę. Niech się jej przedstawi, bo zapomniała jego nazwiska! Była w ogóle, bardzo zaskoczona jego obecnością, nawet nie tyle na otwarciu sanatorium, co w Old Whiskey.
- Co tu robisz? Pan. Robi. - Poprawiła się (!) i posłała uśmiech, który wyszedł nieco kwaśny. Niestety, to nie był dobry dzień dla Sophie. Dobry tydzień. Miesiąc nawet. Pokusiłabym się o stwierdzenie nawet, że rok.

9ZAWODY - Publiczność Empty Re: ZAWODY - Publiczność Sro Gru 04, 2013 10:09 pm

Gość


Gość

I Jerry na chwilę zamilkł zastanawiając się, jakie też podał dziewczynie nazwisko. A niech to szlag, a niby wszystko pamiętał! Nie spodziewał się jednak, że spotka ją na tym zadupiu.
- Algren - powiedział wreszcie licząc na to, że Sophie nie pamięta. Tak naprawdę, to nie podał jej żadnego nazwiska, cóż z tego? Nie jestem pewna, czy w ogóle jej się przedstawiał, ale mogłam to gdzieś przeoczyć. - Panno Judith - spojrzał na doktorkę i skłonił się trzymając swój oszukańczy fason. Prawdę powiedziawszy, Jerry nie lubił kłaniać się przed kobietami. Wyciągnął dłoń, ażeby mu podała swoją, by mógł musnąć ją ustami. Tego też nie lubił. Uważał tę czynność za przaśną. I na pewno nie chodziło o to, że z natury sam jest wieśniakiem.
- Jestem tu przejazdem. Nie sądziłem, że na panią tu trafię, panno Loren - uśmiechnął się. Zaraz, skąd ona była? Z Phoenix? Philadelphii? Fromborka?

10ZAWODY - Publiczność Empty Re: ZAWODY - Publiczność Sro Gru 04, 2013 11:10 pm

Gość


Gość

To się dobrali. Jeden łgać jak łotr potrafi, druga kłamie jak z nut. Judith podała mężczyźnie dłoń. Zaczęła pojmować, że musieli się poznać w bardzo dziwnych okolicznościach, nawet dziwniejszych niźli te.
- Miło mi pana poznać. - Ciekawe skąd znał jej status. Miała wypisane na czole "STARA PANNA"? Z miejsca jakoś jej się nie spodobał. Nie ocenia się ludzi po okładce. Niby racja, ale nikt nie powiedział, że nie ma między nami ignorantów. Doktorka zerknęła na Sophie i uśmiechnęła się ni to nerwowo, ni to niepewnie i szczerze.
- Poszukam Alphonse'a, gdzieś tu się kręcił... - A obowiązkiem matki jest nie zgubić swojego syna! Pożegnała się z Sophie i nowo poznanym jegomościem, ażeby dać im chwilę spokoju.

z/t

11ZAWODY - Publiczność Empty Re: ZAWODY - Publiczność Czw Gru 05, 2013 12:28 am

Gość


Gość

Sophie za to była pewna, że nazwisko jej podał, ale je najzwyczajniej w świecie zapomniała, choć rzeczywistość była taka, że go nigdy nie poznała. Kiwnęła głową Judith, gdy ta odchodziła, psiocząc w myślach, że ją zostawia.
- Czemu? - Zmarszczyła brwi. Zapomniała wszak, że była dziewczyną z Filadelfii, czy Malborka, jednak przypomniała sobie, że na pewno nie mówiła, że jest z Old Whiskey. - Ach, no... Przyjechałam w odwiedziny - powiedziała i znów zdobyła się na kwaśnawy uśmiech.
- Chyba dłużej się tu zatrzymam, bo... - Spojrzała na majestatyczny budynek stojący nieopodal. - Sanatorium. Tak, właśnie, przyjechałam do sanatorium - paplała.

12ZAWODY - Publiczność Empty Re: ZAWODY - Publiczność Czw Gru 05, 2013 12:38 am

Gość


Gość

No jak to, skąd znał status Judith? Wyglądała tak uroczo, że na pewno była panną! Niestety, tym razem wprawne lizodupstwo Jerry'ego nie podziałało. Doktor Milton nie była aż tak głupia. Mimo, że była blondynką.
Sophie zdziwiona? Wyglądało na to, że oboje nałgali, a teraz nie do końca pamiętali co. Przynajmniej pamiętali, że nakłamali.
- Do sanatorium...! Och, ale nic pani nie jest? - czyżby miała jakąś gruźlicę? Chryste, żeby go tylko, do chuja jasnego, nie zaraziła. Mężczyzna wzdrygnąłby się z obrzydzenia, gdyby okoliczności na to pozwalały. Musiał jednak trzymać fason i przybrał zatroskaną minę. Gdy ją robił, pomyślał o uciekających pieniądzach, co dodało mu maksimum wiarygodności.

13ZAWODY - Publiczność Empty Re: ZAWODY - Publiczność Czw Gru 05, 2013 12:54 am

Gość


Gość

Tak, mogliby sobie przybić piąteczkę.
- Nie, ja... - Sophie dała sobie dwie szybkie sekundy na zastanowienie. Praca? Nie była pielęgniarką, do lekarza jej jeszcze dalej, a mówić, że myje podłogi i kaczki mówić nie chciała. Choroby zakaźne chyba też nie były zbyt dobrym wyborem. Mogła się wypytać Judith, co się dokładniej w takim hoteloszpitalu robiło, bo nie wiedziała teraz, czym się wykręcić.
- Jakiś czas temu złamałam rękę. Zagoiło się, ale wciąć boli - słowa wypłynęły jej z ust. - Przejazdem mówiłeś... Pan, że tu jest? A gdzie pan jedzie? - Szybko zmieniła temat. Nie miała ochoty dalej wymyślać swojego nowego życia. Którym Sophia Loren w sumie nie gardziła, bo stać ją było na pobyt w sanatorium.

14ZAWODY - Publiczność Empty Re: ZAWODY - Publiczność Czw Gru 05, 2013 1:52 am

Gość


Gość

Pożegnał Judith, z pewnym żalem. Z drugiej strony, przecież na nic by jej nie naciągnął! Więc może to dobrze, że sobie poszła?
- Rękę! Och, doprawdy... - minął jakiś miesiąc, odkąd się widzieli. Żadnego usztywnienia, nic? Powinno być. Ale Jerry medykiem nie był, więc punkt dla Sophie! - Tak mi przykro!
Wcale mu nie było przykro. Brzydko mówiąc, i dupę mogłaby sobie złamać, a Eisenberg miałby to gdzieś. Nie dostawał jej pieniędzy, więc nie obchodził go jej los. Ani złamane ręce ani rosnący Pinokia nos.
- Jeszcze nie wiem. Czekam na ważny list- wykręcił się od konkretnej odpowiedzi, choć z drugiej strony mógłby podać byle nazwę miasta. Przecież kłamał.
- Mandarynkę?- zaproponował.

15ZAWODY - Publiczność Empty Re: ZAWODY - Publiczność Czw Gru 05, 2013 9:45 pm

Gość


Gość

Minęło nawet więcej, bo przeskoki. Co prawda Sophie nigdy niczego nie złamała, ale w cyrku wypadki zdarzały się często. Po trzech tygodniach można było już wrócić do pracy, z tym, że uśmiech na scenie wychodził dość krzywo.
- Nie bolało - powiedziała, wzruszając ramionami. Jak miało boleć, skoro nigdy się nie złamało, hihi?
- Wow... - Nieświadomie przewróciła oczami i zafalowała brwiami. Była pod takim wrażeniem, uszanowanko. - A co to za ważny list?
Spojrzała na dłoń Jerry'ego, na dłoń, która dzierżyła jedną, wspaniałą i soczystą mandarynkę. Nawet gdyby mogła, to nie chciałby się powstrzymywać.
- No, daj - capnęła owoc i wbiła w niego czyste, krótkie pazurki (Judith!) i zupełnie przypadkowo zapomniała podziękować.

16ZAWODY - Publiczność Empty Re: ZAWODY - Publiczność Sob Gru 07, 2013 12:53 am

Gość


Gość

- Jak nie bolało, to dobrze- pokiwał głową. Pewnie szybko jej się kości zrosły. Niestety, Jerry nigdy nie udawał medyka, więc skąd mógł wiedzieć?
List...
- Ważny- odparł, przeciągając odpowiedź. Bo właśnie wymyślał, co to mógłby być za list. - Biznesowy- wyjaśnił zwięźle i na temat. Taką miał nadzieję. Z resztą, cóż by ją to miało obchodzić? Już dawno zauważył, że z panny Loren żadna wielka dama! Słychać to było w każdym jej słowie. Szczególnie w dwóch ostatnich, które towarzyszyły zabieraniu mandarynki.
- Proszę się częstować- uniósł brew. Od kiedy byli na 'ty'? Ach, nie ważne. Zerknął w kierunku zawodników, lecz bez większego zainteresowania.

17ZAWODY - Publiczność Empty Re: ZAWODY - Publiczność Sob Gru 07, 2013 1:14 am

Gość


Gość

Na "ty" nie byli, tylko Sophie często zapomniała, że trzeba ładnie tytułować ludzi. Oczywiście mogłaby pamiętać, ale nie zawsze jej się chciało. Poza tym, dość się napanowała i napaniowała w cyrku. Niemili cyrkowcy nie dostawali gratyfikacji!
- Aha - powiedziała tylko, nie ciągnąć tematu. Pierwszy kawałek mandarynki trafił do jej buzi.
No, jadała lepsze, ale niech będzie.
Spojrzała z ukosa na Jeery'ego, jednak nie odezwała się, tylko jadła kolejne i kolejne cząstki owocu. Nawet nie wiedziała, o czym z takim nudziarzem pokroju Winfreda Manna rozmawiać.

18ZAWODY - Publiczność Empty Re: ZAWODY - Publiczność Sob Gru 07, 2013 1:18 am

Gość


Gość

Jerry jednak nie wiedział, że Sophie o tym zapominała, prawda? Bo niby skąd? Ani narrator, ani tym bardziej autor mu o tym nie powiedział.
- Cóż to za pomysł, żeby tu takie zawody urządzać? - zauważył jakąś kobietę, której strzała pofrunęła gdzieś w nieokreślonym kierunku i od razu z większym entuzjazmem począł przyglądać się zawodnikom. Może ktoś jeszcze zarobi strzałę w tyłek? To byłby ubaw.

19ZAWODY - Publiczność Empty Re: ZAWODY - Publiczność Sob Gru 07, 2013 1:43 am

Gość


Gość

- A kto bogatemu zabroni? - Wzruszyła ramionami i kiedy Jerry entuzjastycznie począł patrzeć na latające strzały, Sophie szybkim ruchem ręki wyrzuciła obierki od mandarynki pod ławkę. A potem udawała, że nic takiego nie miało miejsca. 
- Mi się tam nie podoba. Takie to... Takie... - Słowo 'pretensjonalne' widniało już w sofowym słowniku, jednak jak na złość musiało jej teraz wylecieć z głowy. Nie mogła zakończyć zdania mówiąc 'całkiem chujowe', nie mogła też zdania nie kończyć. I jak żyć, panie premierze? - Protekcjonalne - wybrnęła w końcu, nie wysilając się jednak na to, by powiedzieć wszystko ładnie i wyraźnie. A nuż pan Algren nie dosłyszy i usłyszy to, co powinien, a nie to, co wymyśliła Sophie?

20ZAWODY - Publiczność Empty Re: ZAWODY - Publiczność Sob Gru 07, 2013 10:33 am

Gość


Gość

- Nikt- wzruszył ramionami. Nie zauważył, jak wieśniurka rzuca obierki na ziemię. Nie usłyszał też do końca co mówiła, ponieważ zapatrzył się na damę usiłującą naciągnąć cięciwę. Och, ależ jej to fatalnie szło! Nie, żeby Jerry potrafił strzelać z łuku. Pewnie miałby wcale nie mniejsze z tym problemy, jednak dobrze było śmiać się z innych, samemu będąc na innym miejscu. Taki był z Eisenberga dżentelmen i porządny człowiek.
- Tak, tak... -machnął ręką udając, że doskonale zrozumiał co powiedziała i podziela jej zdanie. Którego nie dosłyszał.

21ZAWODY - Publiczność Empty Re: ZAWODY - Publiczność Sob Gru 07, 2013 10:11 pm

Gość


Gość

- To było pytanie notoryczne - skrzywiła się, mając na myśli pytanie retoryczne. Nie dość, że z Algrena był nudziarz, to jeszcze głupek, phi! Stała chwilę w miejscu, jednak jako osoba, która czuła wieczną potrzebę kręcenia się, już po chwili zaczęła nerwowo tupać stopą, przewracać oczami i wzdychać.
- O, wołają mnie! - Prawie podskoczyła w miejscu. Nikt jej nie wołał, tak na marginesie mówiąc. - To ja lecę, panie Algren. Dzięki za mandarynkę - odwróciła się na pięcie i niespiesznym krokiem odeszła w tłum, gratulując sobie dobrego wychowania.

zt

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 1 z 1]

Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach