Old Whiskey
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Forum RPG


You are not connected. Please login or register

Chata Doktora

3 posters

Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... 15 ... 29  Next

Go down  Wiadomość [Strona 2 z 29]

26Chata Doktora - Page 2 Empty Re: Chata Doktora Pią Sie 03, 2012 8:27 pm

Go??


Gość

Odstawił ponownie na stolik narzędzia, by posprzątać je za chwilę.
- Do widzenia - pożegnał się z kobietą. - Nic nikomu nie powiem, ma pan moje słowo. Nie będę też wnikał, co pan robił na terytorium Indian. I nie, jak na razie tamten mężczyzna nie naprzykrzał się. Nie widziałem go od tamtego dnia - odpowiedział na pytania. - To już wszystko z mojej strony, jeśli pan niczego więcej nie potrzebuje, może pan już iść - dodał.

27Chata Doktora - Page 2 Empty Re: Chata Doktora Pią Sie 03, 2012 8:35 pm

Gość


Gość

Kiwnął głową.
- To nie było terytorium Indian - dodał tylko na koniec i chwycił za rondo kapelusza w pożegnaniu - Do zobaczenia, doktorze.
Zwlekł się z krzesła i chwycił za swoją torbę, z której łebek wystawiała już Pusia.
A co tam będzie spała, jak tu tyle interesujących rzeczy?
- Do zobaczenia - powtórzył i wyszedł w tylko sobie znanym kierunku

[zt]

28Chata Doktora - Page 2 Empty Re: Chata Doktora Pią Sie 03, 2012 9:07 pm

Go??


Gość

- Do widzenia - odparł Alistair.
A potem przystąpił do porządkowania izby. Wyrzucenie zużytych opatrunków, odkażenie narzędzi, poukładanie wszystkiego na miejscu... To zajęło mu trochę czasu, McLain musiał być pewny, że narzędzia będą czyste, że nie spowoduje jakiejś choroby.
Choć tego nigdy nie mógł być pewien.
Po tym zabrał się za lekturę książki o właściwosciahch różnych substancji na ciało człowieka.

29Chata Doktora - Page 2 Empty Re: Chata Doktora Wto Sie 14, 2012 8:21 pm

Go??


Gość

Obtarcie od postrzału nie doskwierało szczególnie Gail, ale postanowiła jednak przejść się do miejscowego lekarza, zwłaszcza po komentarzu Christophera Carswella o gangrenie. Ubrała się w swoje codzienne ubranie, sprawdziła co robi jej syn (wieczorem przypilnuje go, czy odrobił pracę domową) i opuściła swój pokoik. Kupiła jeszcze na targu ciastka -- trochę głupio jej było iść tak z pustymi rękami. Alistair McLain musiał ratować z jej nieprzyjemnych powikłań związanych z jej zawodem i od czasu do czasu uważała, że wypada nabyć mu jakiś drobny podarunek.
Przeszła się przez Old Whiskey powolnym krokiem i w końcu stanęła pod drzwiami. Zakołatała do drzwi.

30Chata Doktora - Page 2 Empty Re: Chata Doktora Wto Sie 14, 2012 8:38 pm

Go??


Gość

-> restauracja / inny dzień

Alistair wracał do swej chaty dłużej, niż zwykle, bo zajmowały go myśli o wydarzeniach z restauracji. Był świadkiem, więc teraz znajdował się w zagrożeniu - wiadomości rozchodziły się szybko, ktoś szukający tamtego typa mógł dowiedzieć się o tym, że widział, jak go zabijano i domagać się informacji i grozić mu.
A znajdowanie się w stanie permanentnego zagrożenia na pewno nie wpłynie dobrze na jego kondycję.
Gdy znalazł się w chacie, założył na siebie fartuch i zaczął sprawdzać, czy wszystkie medykamenty, jakie miał na stanie, nadawały się jeszcze do użycia.
Gdy usłyszał dźwięk kołatki, odłożył słoik, jaki trzymał w ręku, na miejsce i podszedł do drzwi, a potem otworzył je.
- Dzień dobry. Proszę wejść - powiedział.

31Chata Doktora - Page 2 Empty Re: Chata Doktora Wto Sie 14, 2012 8:46 pm

Go??


Gość

-Witam pana, panie McLain. Proszę, to drobny prezent dla pana. - powiedziała Gail wchodząc do pomieszczenia i obdarzając lekarza najsłodszym z uśmiechów. Podała mu zawiniątko z ciastkami.
Przeszła zwinnie przez izbę i zajęła siedzenie dla pacjentów. Nagle tknęła ją myśl-- A może by tak poflirtować z naszym znachorem? Cóż, trochę zabawy nigdy nikomu nie zaszkodziło. Wyprostowała się trzepocząc rzęsami zapytała:
-Jak mija panu dzień?

32Chata Doktora - Page 2 Empty Re: Chata Doktora Wto Sie 14, 2012 8:57 pm

Go??


Gość

- Dziękuję, ale nie trzeba było - odparł.
Odłożył ciastka na stolik i choć próbował zachowywać się normalnie, zwyczajnie, tak jak zwykle, to jednak musiał się powstrzymywać przed tym, żeby nie zachowywać się jak młokos.
- Bywało lepiej - odpowiedział, chcąc uciąć temat.
Jednak, cóż, można było wyczuć, że nadal był spięty.
- Co pani dolega? - zapytał, by zająć się tym, czym powinien.
Czyli leczeniem. A nie pogaduszkami z kobietą lekkich obyczajów.

33Chata Doktora - Page 2 Empty Re: Chata Doktora Wto Sie 14, 2012 9:12 pm

Go??


Gość

- Och, to nic wielkiego, ale wolę się upewnić - zaszczebiotała słodziutko, po czym przybrała bardziej zalotny ton - Rano... zostałam lekko raniona w ramię. - rozpięła koszulę i powoli odsłoniła zranioną część ciała, ukazując również odrobinę piersi. - To nic takiego, tylko chciałam się upewnić, czy nie wda się żadne zakażenie... Wie pan, jak to jest, ktoś ma niezły, ale mało celny wystrzał. Mam nadzieję, że nie będzie potrzebne żadne dogłębne badanie, ale w razie czego jestem gotowa na to, by poznał mnie pan dokładnie i od środka. - z uwagą podkreślała najistotniejsze słowa, a ton jej głosu przybierał drapieżną barwę.

34Chata Doktora - Page 2 Empty Re: Chata Doktora Sro Sie 15, 2012 4:31 pm

Go??


Gość

- Dobrze, że pani przyszła w porę, a nie wtedy, gdy zacząłby się proces gnilny - odparł.
Starał się zachować względny spokój, ale organizm jakby nie chciał współpracować z jego umysłem. Wyjął chusteczkę z kieszeni i otarł sobie nią czoło i twarz. Fakt, że również temperatura powietrza była bardzo wysoka, więc na szczęście miał wymówkę na swoje zachowanie.
Peszył się, czuł się niepewnie, słysząc słowa Gail, bo dawno żadna kobieta nim się nie interesowała. A już na pewno nie zwracała się do niego w sposób tak... konkretny.
- Cóż, rana będzie wymagała zaszycia - powiedział, oglądając ranę.
Nie powiedział tego tak pewnie i stanowczo, jak do innych, jakby myślał nad tym, co powiedzieć, żeby się nie zbłaźnić.

35Chata Doktora - Page 2 Empty Re: Chata Doktora Czw Sie 30, 2012 6:22 pm

Go??


Gość

[nowy wątek, inny dzień] -

Alistair był na placu budowy jeszcze przez chwilę, a potem wrócił do swej chaty, by odpocząć i zjeść coś wreszcie. Musiał się posilić, nabrać sił, by leczyć znowu chorych. Musiał też sprawdzić, co ma na stanie, bo jeszcze nie zajrzał w każdy kąt.
Gdy się posilił jakimiś resztkami, które miał w chacie (musiał zrobić nowe zapasy!), zabrał się za czyszczenie naczyń chirurgicznych. Jakby przeczuwał, że będą mu potrzebne!

36Chata Doktora - Page 2 Empty Re: Chata Doktora Czw Sie 30, 2012 7:54 pm

Gość


Gość

Morgan dotarła wraz z rannym. Teraz to nawet ona pomagała go nieść bo ten taki był słaby i spity. Gdy stanęli przed drzwiami zapukała w drewniane deski. Tutejszy klimat jej nie sprzyjał i było to widoczne. Wolała jednak chłodną Anglię, jakiś deszcz by się przydał. Gdy otworzyły się drzwi bez żadnych ceregieli wprowadzają rannego. Jednocześnie ze swoim szlacheckim akcentem Morgan tłumaczy co się stało.
-Biedak spadł z dachu. Ma połamane nogi. Zrobiliśmy co się tylko dało, aby nie stracił przytomności. - wypowiedziała się ocierając pot z czoła. Lekarz mógł zobaczyć nieznaną mu kobietę w spodniach i podkoszulce. Odsłaniającą jedną z nie ładnych blizn przebiegająca naokoło jej prawej ręki jakby owinięty łańcuch od nadgarstka po ramię. Ta dziwna kobieta tak szybko wyszła z tego mieszkania jak i sie pojawiła. Po niej został jedynie chory i pijany barman. A Morgan po prostu nie była tutaj potrzebna.

37Chata Doktora - Page 2 Empty Re: Chata Doktora Czw Sie 30, 2012 10:19 pm

Gość


Gość

Santos uchylił lekko drzwi wejściowe do chaty miejscowego lekarzyny i rzucił pytanie w przestrzeń.
- Halo? Doktorku? Jest tu ktoś?
Nie czekając na odpowiedź wszedł do środka, przez chwilę miał w zamiarze pozostawić broń obok komody, lecz rozmyślił się i bez namysłu rozsiadł się wygodnie na krześle.
- Muszę opatrzyć te cholerne rany - Pomyślał w duchu.

38Chata Doktora - Page 2 Empty Re: Chata Doktora Pią Sie 31, 2012 3:08 pm

Go??


Gość

Akurat zdążył wyczyścić te narzędzia, gdy do środka został wniesiony mężczyzna z połamanymi nogami. Wskazał rękami łóżko, by go tam położyć, mówiąc przy tym:
- Dobrze, że go tu przyniesiono, ja się nim zajmę.
Zaczął badać nogi mężczyzny, musiał sprawdzić, jak poważne były złamania. Niestety, jego przeczucia, co do najgorszego, potwierdziły się - będzie musiał amputować mu nogi. Saun jęczał z bólu dosyć długo, aż w końcu stracił przytomność. Na wszelki wypadek jednak lekarz przywiązał pacjenta do łóżka, żeby nie przemieścił się z łóżka w czasie zabiegu. Potem poszedł zobaczyć, czy miał coś, gdyby w razie pacjent się obudził i trzeba byłoby go uśpić, żeby nie czuł bólu. Na nieszczęście dla Sauna, McLain nie miał chloroformu na stanie. Skazywał więc, niechętnie, mężczyznę na cierpienie.
Już przygotowywał się do zabiegu, kiedy pojawił się w pomieszczeniu ten facet, którego kojarzył z napadu. I z Chaparral. Alistair zdenerwował się i krzyknął:
- Proszę stąd wyjść!
Nie obchodziło go to, co zrobi teraz Chavez, miał ważniejszy problem na głowie.
Nieprzytomny, przywiązany do łóżka Saun nie obudził się na razie, gdy Alistair przystąpił do obcinania mu nóg.
Zabieg trwał długo, w międzyczasie Saun budził się kilka razy, krzycząc coś w stylu "co mi robisz", "moje nogi", potem jednak znowu tracił przytomność z wielkiego bólu. W końcu zaszył mu to, co zostało mu z nóg (czyli krótkie kikuty) i widząc, że Saun nadal leżał nieprzytomny, zabrał się za oczyszczanie wnętrza. Musiał się przede wszystkim pozbyć odciętych kończyn, które zwinął w swój zakrwawiony i nienadający się już do dalszego użytku fartuch i spalił za swą chatą. Obserwując ogień, myślał nad tym, jak ulotne jest życie ludzkie i jak jedna chwila może wszystko zmienić. To trwało jakiś czas, gdy ogień już zgasł, mógł wrócić do chaty. Chory nadal był nieprzytomny, dlatego wymył narzędzia chirurgiczne, przetarł podłogę i ogólnie posprzątał wokół na tyle, na ile był w stanie.

jak coś jest niezgodne z realiami, to mówić, zmienię posta

DOKTOR ZA SWOJĄ POMOC I PRACĘ DOSTAJE +5 DO INTELIGENCJI I + 5 DO WYTRZYMAŁOŚCI I + 10 DO HONORU

39Chata Doktora - Page 2 Empty Re: Chata Doktora Nie Wrz 02, 2012 3:03 pm

Gość


Gość

Santos miał po dziurki w nosie dalszego czekania na tą pierdołę. Wstał z krzesła i podszedł cichaczem do szafek z lekarstwami. Poszperał chwilę, zaglądnął tu i tam, a po chwili napychał już kieszenie bandażami i maściami wszelakiego typu. Gdy skończył spojrzał nerwowo za siebie i pośpiesznie opuścił mieszkanie lekarzyny. Przysiadł przy pierwszym lepszym murki i wysypał medykamenty na kolana. Sumiennie wtarł maści gojące w rany i mocno je zabandażował.
- Od razu lepiej - Pomyślał - No to lecimy.
Nie wiedząc zbytnio gdzie iść, ruszył przed siebie, na chybił trafił. Głupi zawsze ma szczęście.

[zt]

+10 do zdrowia, jednak uważaj na siebie, bo inaczej rany nie zagoją się do końca!
-10 honoru za kradzież lekarstw!

40Chata Doktora - Page 2 Empty Re: Chata Doktora Pon Wrz 03, 2012 8:56 pm

Go??


Gość

[inny dzień]

Na szczęście niedługo zajęło doktorowi i ludziom przynieść chorych do jego chaty. Szybko otworzył drzwi, a po tym zabrał się za przygotowywanie miejsc, gdzie można byłoby położyć chorych. Odseparował prowizorycznie zasłoną kalekę Sauna od pozostałych chorych, którzy mieli leżeć bądź to na łóżkach, bądź jedynie na siennikach, przyniesionych przez ludzi z domów. Gdy już chorzy zostali rozlokowani, mógł już się nimi konkretnie zająć.
Doskwierał mu upał, a także brak pomocy. Będzie musiał kogoś poszukać, sam na dłuższą metę nie da sobie rady.

41Chata Doktora - Page 2 Empty Re: Chata Doktora Wto Wrz 04, 2012 10:29 am

Gość


Gość

Finnegan wraz z Charlie zajechali do zachodniej części miasta, prosto pod chatę doktora. Nieco wcześniej zatrzymali się w centrum, gdzie wysadzili małą Meksykankę. Ponoć miała iść prosto do mamy, ku zaskoczeniu grabarza, Wanity. Chyba nie dość dobrze znał uroczą kelnerkę z bistra!
Mężczyzna pomógł kuzynce zleźć z konia i poprowadził ją do drzwi. Zapukał kilka razy i nie czekając na odpowiedź, wszedł do środka.
- Dzień dobry? Mamy mały problem z nogą, to znaczy pani ma... - powiedział, ciężko łapiąc oddech. Problem z oddychaniem zauważył już wcześniej, w drodze z tartaku, ale sądził, że podczas jazdy nawdycha się powietrza i mu przejdzie. Ale nie. Pech.

42Chata Doktora - Page 2 Empty Re: Chata Doktora Wto Wrz 04, 2012 5:22 pm

Go??


Gość

Jeszcze tego brakowało, miał już na głowie tylu chorych, a tu jeszcze następni przybyli. Odczuwał coraz większe zmęczenie, widać już nie dawał sobie rady sam, wiek nie ten... będzie musiał kogoś znaleźć do pomocy, no, niestety.
Lekarz zajął się zarówno nogą Charlie, jak i problemami Finnegana najszybciej, jak tylko mógł. Gdy już skończył, ci opuścili chat. Lekarz natomiast zajął się zatrutymi.

[zt Finn i Charlie; przeskok czasowy]

+10 do honoru za pomoc

43Chata Doktora - Page 2 Empty Re: Chata Doktora Pon Wrz 10, 2012 8:37 pm

Gość


Gość

Siniaki najgorzej wyglądają po paru dniach. Robią się fioletowe lub ciemnobrunatne i za nich nie chcą się ukryć pod makijażem - z resztą za bardzo boli ich dotykanie, a co dopiero smarowanie jakimiś cielistymi mazidłami. Takie właśnie kolorowe plamy widniały na twarzy Joy. Rozcięta warga i policzek nie były już opuchnięte, w przeciwieństwie do łuku brwiowego, który oberwał najmocniej. W związku z tymi obrażeniami, oraz dwiema ranami postrzałowymi, Joy przyszła do lekarza. Opatrzył ją zaraz po przyjedździe, ale wciąż musiał doglądać jej boku i ramienia, by nie wdała się infekcja, a rana nie zaczęła się babrać.
Niestety, panna Long nie zastała lekarza w domu, usłyszała za to niepokojące wieści - z pastorem jest coraz gorzej. Nie wpuszczali do niego nikogo oprócz gosposi i Allistara przez ostatnie trzy dni.
Tak więc teraz Joyce stała pod drzwiami, zamartwiona o życie przyjaciela i lekko otępiała od bólu, któy wciąż jej nieodstępował.

44Chata Doktora - Page 2 Empty Re: Chata Doktora Pon Wrz 10, 2012 8:55 pm

Gość


Gość

Finnegan natomiast wracał od kowala. Wracał, raz po raz
ocierając pot z czoła, rękawy rozpiętej koszuli podciągnięte prawie po
pachy, a i tak ledwo żył. Chociaż u niego nie było jeszcze tak źle, to
znaczy tu, na zewnątrz. Było piekielnie gorąco, a teraz wyobraźmy sobie,
że kowal stoi w pomieszczeniu, gdzie non stop coś się pali, że coś tam
dłubie nad ogniem. Naprawdę, zawsze gdy do niego zachodził, pocieszał
się, że on wcale nie ma tak źle.
A zachodził, bo szykował kolejny
pochówek, jakaś staruszka z tych dobrze usytuowanych, ci to nie mieli
doprawdy na co pieniędzy wydawać i się na żelazne krucyfiksy szastali.
No, ale nie jego sprawa!
Przez drgające powietrze dostrzegł znajomą
jakoś postać. W miarę, jak zbliżał się ku chacie doktora coraz wyraźniej
rozpoznawał w kobiecie Deannę, poznaną w saloonie. Tylko wyglądającą
dużo gorzej, niż ostatnio. Zaraz skojarzył, że może była jedną z
nieszczęsnych podróżnych podczas tego ataku? Coś tam mu się obiło
ostatnio o uszy.
- Deanna? - odezwał się przeciągając jej imię w tonie pytającym.

45Chata Doktora - Page 2 Empty Re: Chata Doktora Pon Wrz 10, 2012 9:04 pm

Gość


Gość

Mimo tego, że Joy dosyć często przedstawiała się jako Deanna, nie zareagowała od razu na to imię. Dopiero po chwili skojarzyła, że ktoś tu stoi i mówi do niej. Odwróciła się twarzą do osobnika, któy do niej podszedł, kryjąc zaskoczenie, że ktoś to w ogóle zrobił. I kto to mógł być? Wesoły Grabarz, Finn-wyglądam-całkiem-dobrze-Brown.
Chociaż Joyce miałą poważne zmartwienia, nie mogła nie zauważyć prawie-negliżu, w jakim pokazywał się Finnegan. Żeby mężczyzna nie zauważył, że jej oczy spoczęły na jego klacie, Long spojrzała jeszcze niżej, na swoją rękę, któa leżała na temblaku. Poprawiła ją i znów spojrzała na Finn'a, tym razem na jego twarz.
- Witaj, Finn. Tak, to ja. Chociaż przyznaję, lepiej nie patrzeć - uśmiechnęła się niemrawo, unosząc dłoń do twarzy, jakby sprawdzajac, czy jeszcze się nie rozsypała.

46Chata Doktora - Page 2 Empty Re: Chata Doktora Pon Wrz 10, 2012 9:19 pm

Gość


Gość

Gdyby wesoły grabarz był bardziej spostrzegawczy, pewnie by zauważył, jak kobieta obcina go wzrokiem. No, ale że nie był, to po prostu sam przyglądał się (nie?)znajomej, nie kryjąc troski malującej się na jego twarzy wraz z notowaniem kolejnych obrażeń. No naprawdę, jak ktoś ś m i a ł tak potraktować kobietę? Zakopałby żywcem, ot co!
- Nie wiem, czy wypada mi pytać, co się stało. Wybacz, pewnie nie. Słyszałem coś o napadzie na dyliżans, to pewnie to?... - spytał, nieco skonfundowany.
Gdy podniosła dłoń do twarzy, przez ułamek sekundy miał ochotę sięgnąć po nią, przyłożyć swoją do jej policzka, jakby miał tym gestem zapewnić, że owszem, jej twarz wciąż jest na miejscu. Zamiast tego po raz kolejny przetarł czoło, a potem przyłożył dłoń płasko do twarzy, by osłonić oczy od słońca.

47Chata Doktora - Page 2 Empty Re: Chata Doktora Pon Wrz 10, 2012 9:33 pm

Gość


Gość

O, zakopaniu żywcem tego gnoja, co jej to zrobił, to by nawet przyklasnęła! Ba, podałaby łopatę. Jednak ktoś inny akurat się mścił i to nawet w mniej więcej w tym samym czasie, w którym Joy i Finn rozmawiali.
- Nie szkodzi - powiedziała, kręcąc głową. - Tak, byłam jedną z osób, któe jechały wtedy dyliżansem. Wyjeżdżałam z Oldwhiskey - dodała. I miała tu nie wracać! To przeklęte miasto jednak miało w sobie coś, co nie pozwalało wyrwać się z jego szponów, nawet po długich latach.
Słońce przeszkadzało i Joy, a nie zapowiadało się na szybki powrót doktora. Kobieta odwróciła głowę w stronę wzgórza, na którym stał kościół i chyba setny raz w przeciągu paru dni cicho westchnęła. Biedny Elias.
- Może się przejdziemy? Gdzieś w cieniu? - Zaproponowała, znów zwracając twarz do rozmówcy. Musiała zająć czymś myśli, a rozmowa z Finneganem mogła jej to zapewnić, chociaż na parę chwil.

48Chata Doktora - Page 2 Empty Re: Chata Doktora Pon Wrz 10, 2012 9:49 pm

Gość


Gość

Mężczyzna pokiwał wolno głową. On chyba nie nadążał za tym, co się ostatnio działo. Strzelali do bezbronnych kobiet, gwałcili bezbronne kobiety, bili bezbronne kobiety, niedługo zaczną roztrzaskiwać czaszki niemowlaków o mury. Co za podłe czasy.
- Przykro mi. Naprawdę. - powiedział, raz jeszcze rzucając jej spojrzenie, które wyraźnie potwierdzało jego słowa. Potem jednak uznał, że może lepiej zmienić temat, po co roztrząsać przykre sprawy z przeszłości, jak sama powiedziała Deanna gdy poznali się w saloonie. - A tak, wspominałaś, że jesteś tylko przejazdem... Więc pokrzyżowali ci plany...
Na chwilę podążył wzrokiem tam, gdzie patrzyła jego rozmówczyni. Zaraz jednak zadała pytanie, więc zamyślił się i uśmiechnął lekko.
- Oczywiście. Tylko nie łatwo znaleźć trochę cienia, chyba, że przejdziemy się za miasto? - prawie jak niemoralna propozycja, oh noes. Tym niemniej ruszyli z miejsca, po drodze zdecydują, gdzie ostatecznie trafią.

49Chata Doktora - Page 2 Empty Re: Chata Doktora Pon Wrz 10, 2012 10:08 pm

Gość


Gość

Jaka szkoda, że Joy nie należała do kobiet, o których rozmyślał Finnegan. Za to chyba lepiej, żeby nie wiedział, że pojedynkowała się na strzały z zamaskowanym meksykaninem.
Joyce nie lubiła, gdy ktoś okazywał jej litość lub współczucie. To, że chciała uchodzić za twardą osobniczkę - przede wszystkim przed sobą - to jedno, a po drugie bała się, że jeśli pozwoli sobie na chwilę słabości, to się rozklei i zacznie płakać i przeklinać na cały ten świat. Dlatego też kiwnęła tylko głową na słowa Finnegana.
- Tak i szczerze mówiąc nie za bardzo wiem, co teraz - zmarszczyła brwi, jednak zaraz rozluźniła mięśnie twarzy, bo rozbolał ją łuk brwiowy. - Przyjechałam szukać skarbu, wiesz? - Uśmiechnęła się rozbawiona, przypominajac sobie historię o niedźwiedziu, którą kiedyś opowiedział jej Brown. - Uprzedzę twoje pytanie, nie znalazłam go - westchnęła.
Oboje ruszyli drogą, która prowadziła w bardziej zalesione tereny za miasteczkiem. Joyce dręczyła jeszcze jedna rzecz, którą postanowiła wyjaśnić, chociaż bała się, że jej rozmóca rozpozna z nią dziewczynę, która wraz z McConnorami wywołała niezłą burdę w mieście.
- Finnegan, byłabym wdzięczna, gdybyś mówił mi Joy. Tak się nazywam, Joyce Deanna Long i często używam drugiego imienia, ale... - Ale co? Chyba nie miała żadnego ale, po prostu męczyło ją bycie Deanną-tylko-przejazdem.

50Chata Doktora - Page 2 Empty Re: Chata Doktora Pią Wrz 14, 2012 7:25 pm

Go??


Gość

Aurora stała przed tym budynkiem. Wiedziała jedno tak w tym oknie, w ktore sie wpatrywała jest jej przyszłość.a jeśli nie? Jeśli doktor stwierdzi, ze nei chce kobiety do pomocy? Jesli coś jej pójdzie nie tak? Aurora mimo tak złych myśli była uśmeichnięta. Ubrałą na tę okazję kremową letnią sukienkę. A w ręce trzymała małą torebkę. W końcu ruszyła. Wchodziła szybko. Zresztą ona wszystko szybko robiła. Stanęła przed drzwiami i wzięła głęboki oddech. Nieśmiało zapukała w drzwi, na których widniała informacja w których godzinach przyjmuje lekarz. Po czym uśmiechnęła się od ucha do ucha i czekała na odpowiedz. jeśli jej otwarto nadal się uśmiechała.
- Witam nazywam się Aurora C.Redfield i przyszłam zapytać, czy ogłoszenie o pracę jest nadal aktualne? - jej głos był miły zarazem zdradzał jej nieśmiałość.

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 2 z 29]

Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... 15 ... 29  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach