Old Whiskey
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Forum RPG


You are not connected. Please login or register

Chata Amaranty i Remedios

Idź do strony : 1, 2, 3  Next

Go down  Wiadomość [Strona 1 z 3]

1Chata Amaranty i Remedios Empty Chata Amaranty i Remedios Czw Sty 03, 2013 11:17 pm

Gość


Gość

Chata Amaranty i Remedios 2nv5uzn


Domek składa się z jednej izdebki służącej równocześnie za
salon, kuchenkę i jadalnię i mikroskopijnej sypialni, w której mieści się ledwo
łóżko i ewentualnie malutka szafeczka. Nie ma co spodziewać się wielkich
luksusów – mieszkanie w całości wykonane jest z drewna, często ma dziurawy dach
i nieszczelne okna. Na zewnątrz znajduje się wygódka.

2Chata Amaranty i Remedios Empty Re: Chata Amaranty i Remedios Nie Sty 06, 2013 1:27 pm

Gość


Gość

Mały John nie zastanawiał się zbyt długo nad tym, co powinien zrobić z tak ogromną sumą pieniędzy, jaką otrzymał za przyciągnięcie nieprzytomnego Santosa Chaveza do aresztu.
Tysiąc dolarów to suma, o której w życiu nie mógłby marzyć i nie potrafiłby ich w żaden sposób wykorzystać. Dlatego poszedł do swojego mieszkania tylko i wyłącznie po to, aby przebrać się i pozbyć ubrudzonych wnętrznościami żołądka meksykańca. Nie zamierzał zostawiać sobie nawet dolara, ponieważ i tak niedługo szedł do pracy i przez kilka dni uda mu się wyżyć, nie potrzebował niczego więcej.
Ubrał na siebie zwykłą koszulę noszącą ślady użytkowania przez kilka lat, podwijając rękawy na wysokości łokci i spodnie bawełniane, dzięki czemu wyglądał o wiele lepiej niż przed godziną. Starł z siebie również wszelkie ślady poprzedniej bójki, więc po zawinięciu grubego pliku pieniędzy zatrzasnął drzwi od swojego mieszkania i ruszył do domu zajmowanego przez Amarantę i Remedios. Po drodze przystanął i wstąpił do sklepu, aby kupić pudełko czekoladek dla meksykanek. W końcu znalazł się w odpowiedniej alejce i stanął przed drzwiami, z lewą ręką w wypchanej kieszeni, zaś drugą pukał już w drzwi, utrzymując właśnie tutaj bombonierkę.

3Chata Amaranty i Remedios Empty Re: Chata Amaranty i Remedios Nie Sty 06, 2013 1:44 pm

Gość


Gość

Amaranta nie mieszkała w tej chacie długo. Zaledwie przed kilkoma dniami się wprowadzając, nie zdążyła jej nadać chociaż namiastki jakiejś przytulności i domowego ciepła. Chata wyposażona jedynie w kilka najpotrzebniejszych mebli, była o wiele skromniejsza od tej, która kiedyś kobieta zamieszkiwała z rodzicami. Chwytając się jednak świadomości, że jest jej własna, nie narzekała i patrzyła w przyszłość z optymizmem. Tym bardziej, gdy wieszała w oknach żółte zasłonki, wnoszące trochę koloru do szarego wnętrza. I to już w oknie Amaranta dostrzegła zbliżającego się mężczyznę. Zaskoczenie ją ogarnęło, gdy pukanie rozległo się do drzwi i potwierdziło myśl rodzącą się w głowie Meksykanki.
- Dzień dobry Jonathanie. Co za niespodzianka!
Młoda matka otworzyła drzwi na oścież, wpuszczając do wnętrza rześkie powietrze i światło słoneczne, idealnie odkrywające wszystkie mankamenty tej starej chaty.
Remedios siedziała przy niewielkim stoliku, znęcając się nad kartką papieru i bazgroląc na niej jakieś wytwory swej wyobraźni. Chyba zaczynało ją ponosić, gdyż stół zaczynał również nabierać jakiś kolorów, w wyniku maziaków wychodzących zza krańców kartki. Nie mogła jednak nie oderwać spojrzenia od swego działa i spojrzeć na gościa oraz uśmiechając się słodko. Jak mama, lecz bardziej uroczo i niewinnie. Uśmiech Amaranty był życzliwy ale pełen zaskoczenia.

4Chata Amaranty i Remedios Empty Re: Chata Amaranty i Remedios Nie Sty 06, 2013 1:57 pm

Gość


Gość

Powitanie, jakim go obdarzyła momentalnie wywołało sympatyczny uśmiech na jego twarzy, którego nie chciałby praktycznie usuwać. To zupełnie tak, jakby wkraczał do innego świata i rzeczywistości.
- Dzień dobry, Amaranto. Wiem, że tak niespodziewanie.. Mógłbym zająć tobie dłuższą chwilkę? - Zapytał w końcu, nie wiedząc za bardzo jak dokładniej zabrać się za wyjaśnianie całej sytuacji. Nie spieszyło mu się oczywiście, ale czuł niecodzienny ciężar pieniędzy znajdujących się w kieszeni. Powinien się cieszyć, że je dostał, ale nie był zbyt zadowolony jakim kosztem. Kiedy upuścił dłonie wzdłuż ciała, przypomniał sobie o cukierkach, które zakupił z myślą o meksykankach. Sam nie wiedział, czy chciał ujrzeć uśmiech Remedios i jej zafascynowanie czekoladą czy też bardziej zadowolenie Amaranty. Właściwie nie rozmawiali ze sobą od momentu witania nowego roku na placu i nie wiedział, co o nim myśli meksykanka.
Widząc jednak jej życzliwy uśmiech poczuł jakąś ulgę i przeczucie, że młoda kobieta nie ma go za natarczywego adoratora, który za wszelką cenę pragnie wejść z butami w ich życie. Wyciągnął więc pudełeczko oprawione czerwoną wstążkę w stronę młodej matki ze słowami:
- To dla ciebie. Dla was. - Poprawił się z uśmiechem zauważając, że Remedios odrywa się od swojego arcydzieła i zerka któż to przyszedł do ich mieszkania.

5Chata Amaranty i Remedios Empty Re: Chata Amaranty i Remedios Nie Sty 06, 2013 2:16 pm

Gość


Gość

Amaranta nie zdążyła jeszcze poukładać sobie myśli po sylwestrze. Zawsze jak próbowała, łapała się na tym, że jedne drugie wykluczają i koniec końców dalej nie wie co powinna stwierdzać. Bo jeśli zainteresowanie mężczyzny wynika jedynie z faktu, że Meksykanka ma córeczkę i samotnie ją wychowuje, to fundamenty takie określała jako niestałe i ulotne. Wizja procesu, który ją tak przerażał, również nie była punktem dającym spokój i proste myśli. Jakże skomplikowaną znajomość nawiązała! Mało to na głowie miała, by jeszcze rozmyślać o tym, który stał przed jej drzwiami?
- Proszę! Wejdź, wejdź. Wybacz nieporządek, jeszcze się nie rozpakowałyśmy i nie wszystko stoi na swoim miejscu.
Kobieta wytłumaczyła się i odsunęła w przejściu, by zrobić mężczyźnie miejsce. A tu jeszcze prezent! Amaranta zamrugała kilka razy, zdziwiona po raz kolejny, ale szybko się zreflektowała i znowu uśmiechnęła, odbierając czekoladki. Jak dawno ich nie miała! Jak dawno nie próbowała! Była wdzięczna, bo na samą myśl leciała jej ślinka.
- Dziękuję! Popatrz Remi, co dostałyśmy! Teraz dam ci jedną, dobrze? Po obiadku dostaniesz drugą i proszę mi się nie upominać o więcej, bo nie można dużo jeść, bo brzusio będzie bolał, wiesz? No rysuj sobie, rysuj. Masz, kochanie.
Amaranta podeszła do córeczki i wręczyła jej jedną czekoladkę, pudełko zamykając i umieszczając na wysokiej półce, poza zasięgiem dziewczynki. I nie tylko mała Remi musiała być powstrzymywana przed zjedzeniem wszystkiego naraz. Jej matka również, dlatego teraz nawet nie próbowała żadnej, coś czując, że jak zacznie to jej gość pozna co to żarłoczność i niepohamowanie! Meksykanka zaraz zaproponowała Małemu Johnowi herbatę i nie czekając na odpowiedź nastawiła wodę na rozgrzanym piecyku.

6Chata Amaranty i Remedios Empty Re: Chata Amaranty i Remedios Nie Sty 06, 2013 2:29 pm

Gość


Gość

Życzliwość oraz uprzejmość, jaką mu okazywała jedynie podsycała jego myśli, których nie potrafił się w żaden sposób pozbyć. I chociaż nie znał jej zbyt długo, dostrzegał w jej osobie te cechy, o których nigdy nie mógłby zapomnieć – dobroć, siłę przetrwania, ale równoczesną delikatność i kobiecość. Nie wiedział w jaki sposób dawała sobie radę jako samotna kobieta w ciąży, ponieważ wciąż myślał, iż miała wówczas przy sobie wsparcie w postaci ukochanego mężczyzny. Łatwiej mu było wybrać takie właśnie rozwiązanie, ponieważ reszta domysłów była niekompletna albo uwłaszczająca godności Amaranty. Podziwiał ją za przyjazd do Old Whiskey i opiekę nad małą córeczką, równocześnie podejmując pracę na plebani. Mały John nie należał do ciekawskich osób, ale podczas sprzątania w domu pastora, można było usłyszeć taką właśnie informację. Może i nie był zbyt inteligentny, ale niektóre rzeczy potrafił ze sobą powiązać!
- Nie szkodzi. Przepraszam, że przeszkadzam w takim razie. Gdyby mógł w czymś pomóc, powiedz śmiało. – Odpowiedział na stwierdzenie o nieporządku, który tak właściwie uświadamiał gościowi o energicznym życiu, jakie właśnie postanowiło zamieszać w tym skromnie wykończonym mieszkaniu. Mały John wszedł do środka kiedy tylko Amaranta odsunęła się na stosowną odległość, aby mógł zrobić kilka kroków do przodu. Zdziwienie wymalowane na jej twarzy jedynie podkreślało, że nie spodziewała się takiego prezentu i mężczyzna bądź co bądź, był z siebie zadowolony.
Spojrzał tym razem na dziewczynkę, której błyszczały oczka na samą myśl o czekoladce. Uśmiechnął się w stronę Remedios, nie będąc do końca przekonanym w jaki sposób mógłby się przywitać z małą i nie przestraszyć jej swoją posturą czy mimiką. To, że zgodziła się potańczyć na jego ramionach wcale nie oznaczało, że teraz pamiętała jego twarz i byłaby chętna do wyciagnięcia rączki w stronę wielkoluda. Postanowił więc usiąść na krześle, które wskazała mu Amaranta i wyciągnął z kieszeni kolejny pakunek, tym razem szarawy i dość spory. Mały John nie wyciągał ani też nie liczył pieniędzy otrzymanych od szeryfa, ponieważ wierzył mu na słowo. To nie tak, że nie potrafił liczyć! Znał podstawowe nominały, aby nikt go czasem nie oszukał, ot co!
- Tak, poproszę. – Przytaknął kobiecie, która już wstawiała wodę i planowała zaparzyć herbatę. Mały John spojrzał ponownie na Remedios, która z chęcią zajęłaby się ponownie rysowaniem gdyby nie czekoladka.
Ciemnoskóry mężczyzna zacisnął nieznacznie palce na pakunku, po czym położył go na stoliku, aby Amaranta go zobaczyła. Zanim jednak przeszedł bezpośrednio do sprawy, z jaką tutaj przyszedł, postanowił z nią porozmawiać bardziej swobodnie. Podpytać jak się odnajduje w nowym miejscu i czy udało jej się poznać kogoś ciekawego.
- Widzę, że niedługo dom będzie udekorowany odpowiednio. Dobrze się tutaj czujecie? – Zapytał z uprzejmym zainteresowaniem.

7Chata Amaranty i Remedios Empty Re: Chata Amaranty i Remedios Nie Sty 06, 2013 2:53 pm

Gość


Gość

Czy Amaranta zdawała sobie sprawę jak działa na mężczyznę? Do czego prowokuje swym przyjaznym nastawieniem, dobrocią i gościnnością? Ależ skąd! No może poniekąd, jednak jej natura nie potrafiła innych zachowań jej podpowiadać, więc odpowiadała życzliwością na życzliwość. Przy tym czarnoskórym mężczyźnie, odczuwała potrzebę wkładania serca w każdą czynność jaką miała wykonać. Czy miała być to tylko krótka rozmowa, czy wspólna zabawa przy dźwiękach muzyki, czy również gościna i poczęstunek w postaci herbaty. Jego szczerość i prostolinijność nie mogła mieć innego odbicia. Te spojrzenie mężczyzny mimo wprawiania w zakłopotanie, w głębi duszy raczyło zadowoleniem i szczęściem. Był ktoś, kto chciał mieć wpływ na życie Amaranty i jej córeczki. A świadomość tego, była kobiecie niezwykle potrzebna. Nawet jeśli nie zamierzała korzystać z okazji.
- Do wieszania zasłonek nie będę Cię zmuszać.
Amaranta zażartowała i ściągnęła z półki dwa gliniane kubki, do których nasypała czarnej, mocnej herbaty. Nic specjalnego, jednak nie było co wybrzydzać. Wyrazisty smak nie był taki zły, a z biegiem czasu nawet zaczynał smakować.
Kobieta ustawiła kubki na stole i czekając aż się woda zagotuje, nie omieszkała zerknąć na paczkę. Paczka jak paczka, mogło być tam tysiąc różnych rzeczy, więc niezbyt ona zainteresowała młodą matkę. Skąd też mogła wiedzieć, że taki łup gość zgarnie i będzie zamierzał to podarować właśnie jej. Chyba by się za głowę złapała! W sumie, zaraz pewnie i tak to zrobi!
- Chata nie jest wielka, ale nam to w zupełności wystarczy. Jak to mówią, lepsze ciasne ale własne. W hotelu już nie byłam w stanie wysiedzieć. Tyle ludzi się tam ciągle kręci... zdecydowanie wolę ten spokój. A u Ciebie?
Odpowiedziała uśmiechając się i przystając przy córce, która resztki czekolady zlizywała z paluszków i wprawiona w doskonały nastrój zaśmiała się, pokazując Małemu Johnowi oblepioną rączkę. No miała się czym chwalić, nie ma co! Amaranta pozwoliła jej na tą zabawę i pogłaskała po głowie, pilnując by dziewczynce nie wpadło do głowy brać się za kredki, bez wytarcia rączki. Ścierka przygotowana, tylko czekała na to by wkroczyć do akcji. Taka dola matki. Wiecznie trzeba na wszystko mieć uwagę, a oczy przydałyby się dookoła głowy, chociaż i to by było za mało.

8Chata Amaranty i Remedios Empty Re: Chata Amaranty i Remedios Nie Sty 06, 2013 3:10 pm

Gość


Gość

Zaśmiał się kiedy wspomniała o zawieszaniu żółtych zasłon na oknach, które w połowie widniały przy szybie i cierpliwie czekały na dokończenie pracy przez Amarantę. Takimi rzeczami zazwyczaj zajmowały się kobiety, mężczyźni byli od prac remontowych przede wszystkim. W końcu nie mieli takiego poczucia gustu jak płeć piękna, potrafiąca udekorować nawet najbardziej szare i ciemne pomieszczenie w pobliżu! Nawet z niedokończonymi zasłonkami, chatka meksykanki wyglądała o wiele lepiej niż Małego Johna, który praktycznie miał problem z utrzymaniem jej w porządku i co jakiś czas budziło go skrobanie myszy czy innych gryzoni. Nigdy nie wnikał.
Jemu wystarczyło tylko miękkie miejsce do spania, dach nad głową i wychodek, ale kobiety miały w sobie jakąś potrzebę dekorowania wszystkiego. A może po to, aby Remedios przebywała w otoczeniu kolorowych i żywszych przedmiotów?
- To dobrze, bo mógłbym je przypadkiem podrzeć. – Powiedział rozbawiony wizją, w której wieszał zasłony na oknach pod czujnym okiem rozkazującej mu Amaranty. Aczkolwiek widok kobiety podpierającej się pod boki i zaciętym wyrazem twarzy, jakoś go dziwnie rozczulił.
Mówią, że na wszystko przychodzi czas i Mały John starał się korzystać z chwil, jakie zostały im podarowane. Tym razem nic im nie przeszkadzało i mogli ze spokojem sobie porozmawiać na tematy, które oboje uważali za stosowne i lekkie. Mężczyzna był niejako wdzięczny, że Amaranta nie wraca w żaden sposób do tego wyznania podczas tańca, ponieważ takie niedopowiedzenia w zupełności mu wystarczały i pozwalały na wiarę w pozytywny przebieg procesu.
- Potrafię uwierzyć w to. – Pokiwał potakująco głową, przenosząc spojrzenie na niewielkie pomieszczenie, w jakim się znajdowali. Sam stan ścian dawał wiele do myślenia i wysnuwał wątpliwości, ale dzięki wysokim temperaturom, Amaranta nie musiała obawiać się o przeciągi. Aczkolwiek Małego Johna zaniepokoił fakt, z jaką łatwością Django dostał się do jego mieszkania. – Najważniejsze, że wam odpowiada i jest spokojnie, tak jak mówisz. – Przytaknął jej po raz kolejny, mimo wszystko przenosząc spojrzenie w stronę grubej paczuszki leżącej na stole.
Zaśmiał się ponownie, kiedy Remedios chwaliła się wszystkim dookoła swoimi umorusanymi dłońmi i pokiwał z lekkim niedowierzaniem głową. Dzieci potrafią przyprawić człowiekowi wiele problemów, ale o tym teraz Mały John nie myślał zbyt wiele. Samo patrzenie na uroczą 2latkę dawało mu ogromną satysfakcję i przyjemność, której nie potrafił sobie odmówić.
- Los się do mnie w końcu uśmiechnął. – Powiedział wciąż rozbawiony widokiem dziewczynki, ale podniósł spojrzenie na Amarantę. – Kojarzysz Santosa Chaveza? Tego poszukiwanego listem gończym, prawda? – Zagadnął ją, a jego końcówki warg mimo wszystko uniosły się ku górze, podczas gdy Mały John wyprostował się nieznacznie. Rozpierała go duma na samą myśl, że powalił gołymi rękoma przestępcę! Ciekawe, jak zareaguje Amaranta na tę nowinę?

9Chata Amaranty i Remedios Empty Re: Chata Amaranty i Remedios Nie Sty 06, 2013 3:30 pm

Gość


Gość

Amaranta mogłaby się wykłócać o faktyczny stan jaki przedstawiała jej chata. Wiedziała, że dużo pracy przed nią, by doprowadzić pomieszczenie do należytego porządku i wyglądu, jakiego nie powstydziłaby się żadna z porządnych gospodyń domowych. Widziała te wszystkie wady mieszkania w tym miejscu, jednak starała się przynajmniej tymczasowo je ukryć i po kolei każdą zająć się w przyszłości. Pracy przed nią było wiele, potrzeba remontu tego mieszkanka była pilna, ale kobieta obiecała sobie nie narzekać. W końcu ma prawdziwe swoje mieszkanie i nikt nie wściubia jej nosa, przed nikim nie musi się tłumaczyć i tylko liczyć z potrzebami córeczki, która i tak swoją drogą, nie wymagała wiele.
- No jakbyś podarł, to bym musiała do zszywania Cię pogonić. A to by było chyba trudniejsze niż fizyczna praca.
Zaśmiała się, wyobrażając sobie Małego Johna zgarbionego nad materiałem i nieporęcznie trzymającego cieniutką igłę, która raz po raz kuła by go w palce i doprowadzała do szewskiej pasji. Zasłonka w wyniku wściekłości, pewnie zostałaby podarta na malutkie kawałeczki, coby już nigdy nie przysparzała mężczyźnie problemów! Amaranta śmiała się, schylając zaraz nad córką i łapiąc za jej rączkę, by zetrzeć resztki czekolady. No dość tych zabaw jedzeniem.
- Santos Chavez? Coś słyszałam, ale nie do końca wiem o co chodzi. Podobno jakąś nagrodę za niego obiecuję ale czy to prawda, to nie wiem.
Amaranta wzdrygnęła się na samą myśl o bandycie i wzruszyła ramionami. Plotki jakieś do niej dochodziły, ale ile z nich było prawdą to nie mogła się dowiedzieć. Spojrzała za to na towarzysza ciekawie i pytającą minę zrobiła. Jak to los się do niego uśmiechnął? Czyżby miał jakieś informacje o poszukiwanym mężczyźnie? Amaranta zmrużyła oczy i złapała za rondelek, by zalać wodą herbatę czekającą w kubeczkach.

10Chata Amaranty i Remedios Empty Re: Chata Amaranty i Remedios Nie Sty 06, 2013 3:41 pm

Gość


Gość

Do zszywania? Uniósł obie brwi do góry, po czym roześmiał się wyciągając przed siebie ogromne łapska, którymi nie byłby w stanie złapać maleńkiej igły.
- O nie, nie, nie. Wolę już to sprzątanie w stajni niż zszywanie czy wieszanie zasłon! – Powiedział może trochę zbyt głośno z powodu rozbawienia, jakie nim wstrząsnęło. Z pewnością widok jaki sobie wyobrażała Amaranta odzwierciedlałby dokładnie to, co by się stało z materiałem. Mały John nie nadawał się do kobiecych robótek ręcznych, ponieważ się na nich nie znał i nigdy nie tykał. Teoretycznie od półtora roku sam musi radzić sobie z wszystkimi obowiązkami domowymi, ale praktycznie korzystał z usług rodziny albo po prostu oddawał je odpowiedniej osobie, która naprawiała wszystko po odpowiedniej zapłacie.
Tak więc, Mały John pokręcił przecząco głową i dodał:
- Nie, zdecydowanie się do tego nie nadaję. – Powiedział z wymuszoną powagą, ale kolejne spojrzenie na Remedios nie mogło utrzymać takiej mimiki zbyt długo na jego twarzy. Obserwował przez moment kobietę oraz zmieniające się grymasy, jak również wzruszenie ramionami, którym wyrażała obojętność względem tej sytuacji.
Mały John wciąż uśmiechnięty położył prawą dłoń na pakunku, który przyniósł ze sobą w ramach odwiedzin meksykanki i pokiwał głową z dumą.
- Najszczersza prawda, jaka istnieje. Tysiąc dolarów. – Poklepał pakunek z coraz szerszym uśmiechem na twarzy, dopiero teraz zdając sobie sprawę ze szczęścia, na jakie trafił. Chavez sam się na niego rzucił, w dodatku pijany i z chorym żołądkiem, ale o tym już Amaranta wiedzieć nie musiała. – Siedzi w areszcie. – Dodał po chwili, czekając na reakcję kobiety, która akurat zalewała obie herbaty.

11Chata Amaranty i Remedios Empty Re: Chata Amaranty i Remedios Nie Sty 06, 2013 4:08 pm

Gość


Gość

Czego spodziewać się po osobie, zupełnie nie związanej z sytuacją i znająca tylko ze słyszenia, nie koniecznie zgodnych z prawdą informacji? Nie dziwne było, że obojętnie jest do tego nastawiona i zupełnie nie zaprzątająca sobie tym głowy. Nawet nie wiedziała za co mężczyzna jest ścigany, czy dalej jest w miasteczku i od kiedy jego podobizna ozdabia ściany budynków. Kobieta nigdy nie miała do czynienia z osobami pokroju Chaveza, życząc sobie by nigdy to nie nastąpiło. A i nie spodziewałaby się, że jej gość znał poszukiwanego. Mimo wszystko, mimo wydarzeń w restauracji, nie sposób było jej myśleć, że mężczyzna kolejny raz znajdzie się w środku kolejnych afer z bandziorami w roli głównej.
Słowa, które zaraz Mały John wypowiedział, zmusiły ją by usiadła i wlepiła niedowierzające spojrzenie w oczy swego rozmówcy. Chciała coś powiedzieć, ale nie wiedziała co, więc tylko otworzyła usta i spojrzała na paczuszkę. To taką grubość ma plik tysiąca dolarów? Zupełnie inną niż w jej myślach, gdzie taka gotówka jawiła się jej jako wysokie kupki banknotów ustawione obok siebie w rządku. Przecież taką gotówką można obdzielić kilkadziesiąt rodzin!
- Ale jak? Kiedy? Niesamowite! I Ty sam! Jak Ty to zrobiłeś? Szukałeś go? Nic Ci się nie stało? Niemożliwe!
Potok słów wylał się z ust Meksykanki, która przytknęła dłonie do swych policzków i kręciła głową nie mogąc uwierzyć w to co właśnie usłyszała! Za jednego zbira Mały John został wtrącony do więzienia, za drugiego dostał nagrodę. Jaki ten świat jest pokręcony! Co rusz sytuacja się zmieniała i co innego życie oferowało. Amaranta przenosiła spojrzenie z paczki na mężczyznę. Musi o wszystkim usłyszeć! Pragnie poznać każdy szczegół! Czuła się właśnie jak mała dziewczynka, gdy czytała przygodowe powieści i z niecierpliwością przerzucała kolejne strony książki!

12Chata Amaranty i Remedios Empty Re: Chata Amaranty i Remedios Nie Sty 06, 2013 4:27 pm

Gość


Gość

Kiedy Amaranta usiadła i oniemiała wpatrywała się w niego, uśmiech Małego Johna znów się powiększył i odsłonił białe, acz niekoniecznie równe zęby mężczyzny. Reakcja kobiety rozbawiła go, ale również mile połechtała jego męskie ego związane z podziwem. Tak, wydawało mu się, że właśnie to widzi w jej oczach i ani myślał zmienić swoje nastawienie.
Przerwał milczenie, jakie między nimi zapadło cichym śmiechem, który zatrząsł całą jego potężną sylwetką. Czekał aż kobieta wydusi w końcu z siebie jakieś konkretne słowo, ale zaskoczyła go potokiem pytań, jakie wydostały się z jej ust na przemian z wyrazami podziwu.
- Niedawno. Jakieś dwie godziny temu wpadł na mnie w knajpie na obrzeżach. Na szczęście nie miał przy sobie broni palnej ani żadnych pomocników, więc łatwo było mu przylać. W sensie, żeby go zamroczyło. – Wytłumaczył z szerokim uśmiechem samozadowolenia, pomijając całą kwestię z kilkoma zbędnymi ciosami w nos Chaveza jako zemstę za obrzyganie ubrania. Poprawił się ponadto w używaniu słów, ponieważ o mało co powiedziałby „przypierdolić” przy Amarancie. Przecież to się nie godzi, prze państwa ! Tyle to Mały John wiedział, a nie brał w ogóle pod uwagę obecnej tu Remedios, która mogłaby podchwycić to słówko z charakterystyczną dla dziecka niewinnością i nieświadomością znaczenia wyrazu.
- Jest nowy szeryf, więc przyniesienie Chaveza do aresztu może zadziałać na moją korzyść w trakcie procesu. Przynajmniej mam taką nadzieję. – Powiedział w trakcie, gdy Amaranta kręciła z niedowierzaniem głową. Miło zrobiło mu się na sercu, kiedy usłyszał że kobieta zainteresowała się czy nic mu się nie stało. Może zrobiła to tylko z grzeczności, ale i tak te słowa brzmiały niezwykle miło dla ucha.

13Chata Amaranty i Remedios Empty Re: Chata Amaranty i Remedios Nie Sty 06, 2013 4:51 pm

Gość


Gość

Oczywiście, że Amaranta podziwiała Małego Johna! A za co tu nie podziwiać, skoro sam jeden dał radę bandziorowi, którego do tej pory nikt nie był w stanie złapać! No i na co komu szery i jego zastępcy, którzy zamiast sami odwalać brudną robotę, to tylko kusili innych nagrodami, siedząc za biurkiem i nic nie robiąc, tylko czepiając się niewinnych obywateli. Wyglądało na to, że wyżywali się z powodu porażek i braku sukcesów!
Amaranta też się uśmiechnęła, widząc rozbawienie mężczyzny i opuściła dłonie, przestając w końcu głową ciągle kręcić, choć nie należało to do łatwych zadań. Dalej miała ochotę wybałuszać oczy i robić zdziwione spojrzenia, ale czas było się opanować, bo jeszcze mężczyzna pomyśli, że jednak straszny z niej dzieciuch. Wystarczyło, że była od niego dużo młodsza, nie musiała jeszcze swym zachowaniem tego pokazywać.
- Ale to Ty pewnie głodny jesteś! Zaraz Ci coś zrobię, poczekaj chwilę! Po takim zdarzeniu musisz zjeść coś porządnego!
Zerwała się ze swego miejsca i zmartwiła się czy ma coś takiego, co zaspokoiłoby głód mężczyzny. Jeszcze nie ugotowała obiadu, ale może zrobi Małemu Johnowi jakieś kanapki, potem jeszcze jedną herbatę i choć trochę doda dzięki temu sił, utraconych w bójce. Wiedziała, że chwila jest niezwykle ważna, ale jak przystało na matkę małego dziecka, wiedziała także, że o takie przyziemne sprawy jak posiłek, mimo wszystko też trzeba zadbać.
- A rozmawiałeś z szeryfem? Jaki to człowiek? Ten mężczyzna z restauracji dalej pracuje?
Zaczęła się dopytywać o osobę nowego stróż prawa i mając nadzieję, że jest to ktoś bardziej przychylny takim osobom jak Mały John i Amaranta. Po głowie też zaczęła jej chodzić myśl, czy aby nie zgłosić się do nowego szeryfa i nie opowiedzieć o sytuacji zaistniałej w restauracji. Ale czy On ją wysłucha? Czy tym samym Meksykanka pogorszy swą sytuację i będzie na celowniku kolejnej osoby? Zastanawiała się już nie będąc pewną co robić. Spytać Małego Johna o to? Ale nie, na pewno znowu jej powie by nie mieszała się do tego i dała spokój, zważajac jedynie na małą Remedios.

14Chata Amaranty i Remedios Empty Re: Chata Amaranty i Remedios Nie Sty 06, 2013 5:02 pm

Gość


Gość

Dzieciuch? Oh, gdzieżby! Gdyby został spytany o własne zdanie na ten temat, powiedziałby z przejęciem, że Amaranta wyglądała całkiem uroczo i słodko z taką zdziwioną miną. Na szczęście nikt nie spytał, bo jeszcze facet by się speszył.
Zaskoczyła go stwierdzeniem, że jest głodny i postanowiła coś przyrządzić. W pewien sposób odczuł to jako nagrodę i wdzięczność, której przecież Amaranta nie powinna odczuwać, bo przecież ta sprawa jej w ogóle nie dotyczyła. Chciał zaprotestować i chwycić ją za rękę, kiedy podniosła się z krzesła o mało co go nie przewracając. Ale nie zrobił tego z jednego prostego powodu: dawno już nie jadł posiłku przyrządzonego przez kobietę i tęsknił za tym, aby po prostu popatrzeć na krzątającą się po kuchni osobę. Owszem, jadł posiłku u mamy Campbell, ale to było zupełnie coś innego.
Jego uśmiech zbladł nieznacznie, ponieważ nabrał bardziej zamyślonego wyrazu, który można było dojrzeć od razu, jeśli Amaranta by się tylko odwróciła i spojrzała na niego.
- Nie chcę robić tobie kłopotu. – Wybąkał na swoją obronę, ponieważ czuł się nie w porządku wykorzystując kobietę w ten właśnie sposób i zmuszając do przerwania porządków w mieszkaniu. Z drugiej jednak strony tak bardzo chciał zjeść jej własnoręcznie przyrządzony posiłek, że nie potrafił mocniej zaprotestować.
Zsunął w końcu dłoń z paczuszki, po czym pochylił się nieznacznie na krześle i złączył ze sobą dłonie, obserwując kobietę już krzątającą się przy piecyku i szafkach, w których pochowane miała jedzenie.
- Ym.. rozmową tego nazwać nie można. Chavez jest wygadany i cwany, próbował przekupić szeryfa, więc stwierdziłem, że będzie bezpieczniej jak stamtąd wyjdę. – Przyznał się dość otwarcie, przypominając sobie o frustracji jaką wówczas odczuł. Szeryf go właściwie zignorował i nie podziękował za złapanie bandziora, ale nie zamierzał martwić tym Amaratny. Tak samo jak informacją, że mężczyźni najprawdopodobniej się znali i mieli jakąś wspólną przeszłość. Nie, Mały John nie chciał plątać się w kolejne kłopoty!
- Nie mam pojęcia. – Wzruszył ramionami, czując że opuszcza go dobry humor, ponieważ nie zna odpowiedzi na żadne z pytań Amaranty i nie potrafił zaspokoić jej ciekawości.

15Chata Amaranty i Remedios Empty Re: Chata Amaranty i Remedios Nie Sty 06, 2013 5:20 pm

Gość


Gość

Amaranta nawet nie słuchała prób odwiedzenia ją od pomysłu, który wpadł jej do głowy. Po prostu wzięła się do roboty, nawet nie oczekując jakiejkolwiek wdzięczności ze strony Małego Johna. Dla niej było po prostu najzupełniej normalne, że jak ma się gościa, któremu mogą kiszki marsza grać, to się nie pyta ale stara się nakarmić. Jej mama nigdy nie wypuszczała gości głodnych. I choć finansowo im się nie przelewało, zawsze była w stanie podzielić się tym co miała. Amaranta obserwowała jej nastawienie od małego i dlatego też tak jej to zapadło w serce i zamierzała iść w jej ślady.
Szybko więc na patelnie, postawioną na piecu, wbiła jajka i zamieszała je energicznie, drewnianą wielką łychą. Od razu postanowiła przygotować więcej i podzielić wszystko pomiędzy całą trójkę. A niech i jajecznica będzie dziś obiadem. Nie ważne co, ważne by było dużo i smacznie. Chyba ta dewizą nawet kierowała się jej mama, ale teraz Amaranta przypisywała ją sobie!
- Rozmawiałeś jeszcze z Panem Canizasem? Mam nadzieję, że nie wycofał się z roli twego obrońcy? Ahh chciałabym, żeby to było już za nami... za Tobą.
Odezwała się znad przyrządzania posiłku i szybko poprawiła swe słowa, przygryzając dolną wargę i marszcząc czoło. Nie chciała swymi słowami w żaden sposób rozbudzać uczuć mężczyzny, a teraz przyznała się przecież, do tego jakby cała historia była bezpośrednio z nią związana. Ona już znała nastawienie mężczyzny i nie chciała znowu wysłuchiwać jego stwierdzeń. Bo i też po co?
- Proszę, smacznego.
Amaranta postawiła przed mężczyzną wielką porcję gorącej jajecznicy i uśmiechnęła się znowu, ciesząc ze swych starań i zadowolenia Małego Johna. Resztę nałożyła na drugi talerz i przysiadła przy córeczce, która z ochotą zaczęła zajadać podsuwane przez mamę porcje pysznego jedzonka. Nastała chwila ciszy w czasie której każdy był zajęty posiłkiem i miejmy nadzieję, że o nim tylko myślał.

16Chata Amaranty i Remedios Empty Re: Chata Amaranty i Remedios Nie Sty 06, 2013 5:33 pm

Gość


Gość

Matka Amaranty musiała być zatem złotą kobietą, skoro jej córka wyrosła na tak zaradną i życzliwą kobietę. Mały John przyglądał się jej, co jakiś czas zerkając jednak na Remedios niedaleko, wciąż kolorującą kartkę według własnych fantazji.
Mimo, że nie miał złych zamiarów, jego spojrzenie co jakiś czas zsuwało się w bujnych włosów Amaranty na jej figurę, której mogłyby jej pozazdrościć niejedne nastolatki. Była matką, ale zdawało się, że nie ma nigdzie odłożonych zbędnych kilogramów! Cóż, Mały John był tylko mężczyzną. W dodatku takim, w którym obudziła się tęsknota za kobietą i wszystkimi przyjemnościami z tym związanymi.
Pozwalał więc sobie zsunąć spojrzenie na pośladki meksykanki dopóty ona nie zauważała tego, zajęta smażeniem jajek i szykowaniem posiłku.
- Tak, byłem u niego dwa dni temu. – Powiedział powoli, jakby w zamyśleniu łapiąc się na wsłuchaniu ostatnich słów. Amaranta z rozpędu użyła innego słowa, ale poprawiła się. To nic, ładnie zabrzmiało „nami”.
„Nas.”
Tak brzmiało bardzo ładnie nawet wtedy, kiedy Mały John powtarzał to we własnych myślach. Przeniósł jednak spojrzenie na Remedios, aby kobieta nie poczuła się skrępowana tą pomyłką, którą być może wykonała nieświadomie. Jemu jednak wystarczało, że pomyślała w taki sposób o tej całej sprawie i przejmowała się jego losem.
- Nie wycofał się i obiecał mnie z tego wyciągnąć. – Przytaknął po chwili gorliwie, ale za moment podniósł spojrzenie w stronę części kuchennej, skąd wydobywały się pyszne zapachy jajecznicy. Takie proste danie, ale wykonane kobiecą ręką mile łechtało podniebienie!
- Dziękuję. – Powiedział w zamyśleniu patrząc na dość sporą porcję parującego posiłku, który aż się prosił o zjedzenie. – Wzajemnie! – Dodał w pośpiechu, przenosząc spojrzenie na Amarantę i jej córeczkę, która chyba też zgłodniała. Uśmiechnął się szerzej i wziął głębszy wdech, a była to przecież zwykła jajecznica! Pachniała jednak tak smakowicie, że Mały John zjadłby ją nawet wtedy, gdyby nie był głodny.
Odczekał aż kobieta sama zajmie miejsce przy stole i dopiero wtedy chwycił pierwszą porcję jedzenia, nie przerywając tego miłego milczenia jakie między nimi zapadło. Było… przyjemne.
Rodzinne.

17Chata Amaranty i Remedios Empty Re: Chata Amaranty i Remedios Nie Sty 06, 2013 6:16 pm

Gość


Gość

Matka Amaranty nie była tak do końca tą złotą kobietą, bowiem to ona chciała pozbyć się nienarodzonego dziecka swej córki. Prosta kobiecina, może i robiła to z dobrych pobudek i chęci, by jej dziecko nie cierpiało w przyszłości, jednak sam fakt, stawiał ją już w złym świetle. Tyle co jej dziecko wycierpiało wtedy fizycznie, nie równało się z niczym innym, co musiała Amaranta znosić w przyszłości. Mały John możliwe, że nigdy się nie dowie wszystkiego z życia Meksykanki, mógł na nią patrzeć jak na kogoś godnego podziwu, nie zdając sobie tak naprawdę sprawy, że była po prostu zbyt głupia i naiwna, by uniknąć tego losu. Kobieta sama nie wiedziała czy byłaby w stanie wyjawić kiedykolwiek prawdę i pokazać kim tak w rzeczywistości była. Podobno historia lubi się powtarzać, dlatego też Amaranta broniła się przed uczuciem Małego Johna, na wszelkie możliwe sposoby. Nie mogłaby się jednak posunąć do zerwania z nim znajomości.
- Trochę skromnie ale mam nadzieję, że będzie smakować. Następnym razem zadbam o większe zapasy.
Odezwała się Meksykanka, zajadając jajecznicę na spółę ze swoją córunią. Remedios zerkała na Małego Johna z ciekawością, wyraźnie tym samym świadcząc, że go pamięta i darzy sympatią. Wszystko po mamusi! Ta sama krew, więc i nastawienie względem mężczyzny. Chociaż wydawało się, że miały inny charakter, to jednak wiedziały kogo mogą obdarzyć zaufaniem i przyjaźnią.
- A jak w pracy?
O matko! Rozmowa stawała się tak banalna! Tak zwyczajna i potęgująca wrażenie rodzinnego ogniska. Meksykanka dopiero po czasie zorientowała się, co też zrobiła i zmarszczyła lekko czoło, zaraz ukrywając to poprzez dalsze karmienie córki. Mały Johnie, chcesz się nauczyć i wdrożyć w rolę tatusia?

18Chata Amaranty i Remedios Empty Re: Chata Amaranty i Remedios Nie Sty 06, 2013 6:39 pm

Gość


Gość

- To chyba najlepsze danie, jakie od dawna jadłem! – Powiedział z entuzjazmem, chcąc odsunąć na bok myśli Amaranty dotyczące ewentualnego niezadowolenia jej gościa. Prawda była taka, że Mały John gotowy był jeść codziennie jajecznicę przygotowaną przez kobietę, co niekoniecznie spotkałoby się z aprobatą żołądka.
- Potrawy z knajpy Wujka nie umywają się do tej jajecznicy, musisz mi uwierzyć na słowo. – Przytaknął rozbawiony, ponieważ ostatnia papka jaką zjadł w tamtej restauracji (to chyba zbyt huczne słowo dla tej mordowni!) natarczywie chciała opuścić jego żołądek przez dwie następne godziny. A jajka przyrządzone przez Amarantę? O tak, długo będzie pamiętać ten zapach i smak.
- Musisz poznać mamę Campbell, jeżeli lubisz gotować i piec. – Nie przemyślał swoich słów, przez które trochę zanegował umiejętności meksykanki. Mały John nie miał jednak tego na myśli, ale wdrożenie kobiety do społeczności, do jakiej on sam należał. Może było to nie na miejscu, może nie powinien, ale wyszło to tak spontanicznie, że nawet się nad tym nie zastanowił, zajęty wcinaniem ciepłego posiłku.
Kiedy czuł na sobie spojrzenie Remedios podnosił spojrzenie i uśmiechał się w jej stronę, ponieważ mała przez cały czas patrzyła na niego wielkimi oczkami, które błyszczały z ciekawości i radości. Tak mu się przynajmniej wydawało.
W pracy?
- Dobrze. Zastanawiam się nad tym, czy nie zmienić jej. W sensie na inne stanowisko w stajniach. I tak właściciel prosi mnie o zajęcie się niesfornymi końmi, więc to tylko kwestia rozmowy. – Odpowiedział właściwie bez żadnego zastanowienia, zapominając o całej tej sprawie z procesem i sytuacją w jakiej się znaleźli. Zerknął na Amarantę i dopiero kiedy spostrzegł, że ukrywa swoją twarz za kosmykami włosów zrozumiał, na jaki właśnie temat weszli.
Nic nie mógł poradzić na falę gorąca jaka go zalała ani też na uśmiech rozmarzenia, który pojawił się na jego twarzy. Rozmowa całkowicie banalna, ale zacieśniająca zaangażowanie Małego Johna względem kobiety i jej córeczki. Miło było porozmawiać z kobietą na ten temat, szczególnie że była zainteresowana tym.
Zwyczajna rozmowa.
Mężczyzna zjadł właściwie całą swoją porcję i pozostało już niewiele jajecznicy, ale jego dłoń coraz wolniej zaczęła nabierać jedzenie, aż w końcu się zatrzymała.
Cholera, John. Poroztkliwiasz się kiedy już stąd wyjdziesz, ale nie przy nich. Amaranta wiedziała, że straciłeś żonę i dziecko i nic więcej nie musi wiedzieć. Podnieś głowę i uśmiechnij się do niej, tak właśnie. Nie pokazuj jak bardzo ci tego brakuje, brawo, John. Pokaż, że jesteś twardy.
Próbując przekonać samego siebie, odłożył w końcu sztućce i sięgnął w stronę pozostawionej kilka minut wcześniej paczuszki. Bez słowa przysunął ją w stronę kobiety, uśmiechając się dość tęsknie w jej stronę.

19Chata Amaranty i Remedios Empty Re: Chata Amaranty i Remedios Nie Sty 06, 2013 7:31 pm

Gość


Gość

Miło było usłyszeć słowa pochwały ze strony Małego Johna, jednak Amaranta doskonale zdawała sobie sprawę, że są one podyktowane jedynie wdzięcznością i jego uprzejmością. Sama przecież również tak by zareagowała i pod niebiosa wychwalała nawet zwykłą kanapkę z masłem, wręczoną w momencie gdy żołądek przykleja się do pleców i wygrywa proszące marsze. W takich momentach wszystko smakowało lepiej i na wszystko miało się ochotę. Według Amaranty, jajka były jak jajka. Żałowała tylko, że nie mogła do nich nic dodać.
Kobieta zastygła z widelcem w ustach, gdy usłyszała propozycję mężczyzny. Proponował by poznała kogoś mu bliskiego i to sprawiło, że poczuła się trochę nieswojo. Mężczyzna już chciał wprowadzać ją w swój świat, między swoich bliskich czy przyjaciół. Co prawda jego zachowanie bardzo różniło się od przeszłych starań ojca Remedios, jednak sam fakt, że ktoś zabiegał o jej względy, powodował w kobiecie swoisty rodzaj lęku. Ileż wątpliwości musiała Ona w sobie mieć! Ile niedoceniania samej siebie!
Odkładając widelec na pusty już talerz, spojrzała w końcu na mężczyznę i uśmiechnęła się do jego opowiadań, podczas gdy ten znowu ją zaskoczył! Co za dzień niespodzianek! Amaranta przysunęła do siebie kubek z herbatą, gdy niemal równocześnie Mały John podsunął jej paczuszkę. Meksykanka poczuła jak serce zaczyna mocniej bić a czoło marszczy się, pod wpływem niezrozumienia.
- Jonathanie, o co Ci chodzi? Ja tego nie przyjmę. Nie ma takiej opcji, zupełnie!
Amaranta wyprostowała się, zabierając ręce ze stołu i pokazując jak wielką niechęcią darzy pomysł mężczyzny. Zrobiło się jej gorąco, bo wiedziała, że zaraz czeka ją dyskusja z mężczyzną, który znowu zacznie wpływać na jej decyzję, poprzez troskę o Remedios. A młoda matka słysząc takie aluzje, nie była w stanie się przed nimi bronić i nie mogła przyjąć asertywnej postawy. Tak krótko Mały John ją znał, a tak doskonale już wiedział jak na nią podziałać i skłonić do zgodzenia się z nim. Amaranta tego nie znosiła!

20Chata Amaranty i Remedios Empty Re: Chata Amaranty i Remedios Nie Sty 06, 2013 7:50 pm

Gość


Gość

Oj, gdyby tylko wiedziała co dotychczas jadał Mały John! Z pewnością nie odebrała by tego jako zwykłą wdzięczność i dyktowaną nią uprzejmością. Oczywiście jadł ciepłe posiłki u Wujka, ale to w ogóle nie umywało się do zwyczajnej jajecznicy przyrządzonej przez Amarantę. A może on po prostu tak to sobie wyobrażał, poddając się tej zwyczajnej i rodzinnej atmosferze, chcąc pozostać w niej jak najdłużej się da?
Osh ty egoisto śmierdzący, Johnie! Nie wolno przecież tak, nie wolno. Nie-wol-no!
Tylko jakoś tak nie mógł oderwać się od wizji rozmowy mamy Campbell znajdującej się w jednym pomieszczeniu z Amarantą, przygotowujące jakieś pyszny posiłek. Kiedy dostrzegł reakcję kobiety na jego propozycję, nie był do końca pewien dlaczego to zrobiła. Pierwszą jego myślą była niechęć do czarnoskórych, ale zaraz wykreślił tę możliwość. W przeciwnym razie dziewczyna już dawno zerwałaby z nim kontakt i nie oferowała swojej pomocy jeszcze w restauracji, stawiając się szeryfowi!
Dlaczego więc?
Wpatrywał się w milczeniu, czekając na jakąś odpowiedź z jej strony, ale nie uzyskał nic poza kolejnym kęsem podarowanym w stronę malutkiej Remedios.
- Jeżeli byś chciała, oczywiście. – Dodał w celu złagodzenia sytuacji, jednak miał dziwne przeczucie iż tylko pogłębił wahania i wątpliwości meksykanki. Dlatego też postanowił zająć się tą resztką jedzenia, jaka mu pozostała.
Potem jednak odważył się przekazać pieniądze Amarancie, co spotkało się z oburzeniem z jej strony. Miał głęboką nadzieję, że nie odbierze to jako litości względem losu. W końcu podczas zabawy tanecznej powiedział, że postara się jej pomóc. A może powiedział to tylko w swoich myślach? W każdym razie przyglądał się jak kobieta na przemian rumieni się i bladnie, cofając dłonie niczym przed ogniem.
- Ja tych pieniędzy nie potrzebuję. Wiem, że wierzysz w dobry wynik procesu. Tak jak pan Canizas, ale ja przez 30 lat miałem styczność z rasistami. Moja żona była piękna i podobała się nawet białym, którzy próbowali wiele razy ją zgwałcić. Kiedy nosiła już w sobie moje dziecko, zemścili się na niej. Zaakceptowałem to, że widzą mnie jako gorszego i jestem gotowy na wszystko co przyniesie mi proces. I to, co przyjdzie mi znieść po procesie. Te pieniądze .. nie oczekiwałem ich, wpadły mi w ręce przypadkowo. I dzięki nim mogę uzyskać pewność, że będziecie mogły przeżyć z nich przez wiele miesięcy. – Tym razem w Johnie nie było grama złości czy goryczy, a słowa jakie wypowiadał przepełnione były kontrastującą z jego posturą łagodnością. Nie znał Amaranty, taka była prawda. Ale była jedyną osobą, której ufał i która traktowała go na równi sobie. Była jego przyjacielem i marzeniem równocześnie.

21Chata Amaranty i Remedios Empty Re: Chata Amaranty i Remedios Nie Sty 06, 2013 8:59 pm

Gość


Gość

Jakże ich rozmowy potrafiły być pełne różnorodnych zwrotów akcji! Zawsze zaczynało się tak sympatycznie, z uśmiechami i pozytywnym nastawieniem, by potem przejść na pełne zwątpień i niepokojów odczucia, a w końcu uparte odmowy czy nieśmiałe prośby. Chyba już nigdy między tą dwójką nie mogło być inaczej Zbyt trudna była to znajomość, by rozmowy przebiegały spokojnie i przy tematach dotyczących pogody. Zamiast tego ciągle kręciły się wokół śmierci i pieniędzy, a to nie mogło kończyć się dobrze. Amaranta zdawała sobie sprawę, że mężczyzna swe zachowanie opiera na dobrym sercu, lecz nie chciała rezygnować ze swego uporu i dumy. Poza tym co ona miałaby zrobić z taką ilości pieniędzy. Woda sodowa prędzej uderzyłaby jej do głowy bądź też gotówka zostałaby schowana w jakimś kacie i nigdy nie wyciągana. Co byłoby lepsze?
I jeszcze te słowa pełne żalu, opowieść o żonie, tak bestialsko upodlonej i uśmierconej. Amaranta zwiesiła ręce wzdłuż ciała i smutno na swego gościa popatrzyła. Wysłuchała co miał do powiedzenia i przedłużała ciszę po zakończeniu słów. Teraz nie czuć było żadnego rodzinnego ciepła, a niewiedzę, zwątpienie i smutek.
- Naprawdę nie jestem w stanie wyobrazić sobie co przeszedłeś i z czym musisz dalej się męczyć. Jonathanie, jest mi strasznie głupio, gdy oferujesz swą pomoc i nie wiem co myśleć. Radziłam sobie sama przez te wszystkie lata, po tym jak mnie oszukano i... proszę, nie miej mi za złe mego nastawienia. Mogę przechować te pieniądze. Jeśli obiecasz nie bronić się przed ich odzyskaniem, gdy wszystko się uspokoi. Inaczej się nie zgodzę i proszę żebyś mnie nie przekonywał do swego.
Odczucia, które owładnęły Meksykanką, kazały jej wypowiedzieć te słowa, chociaż przed wypowiedzeniem jeszcze wielu myśli się broniła. Teraz jednak jasno dawała do zrozumienia, że jest upartą osobą i nie da się przekonać do wydania tej ilości gotówki. Wolała odjąć sobie od ust, by Remedios nic nie brakowało, niż decydować się korzystać z funduszy, które należały się komuś innemu. Patrzyła na Małego Johna mieszaniną prośby, uporu i smutku, ciesząc się, że jej mała córka jeszcze nie może zrozumieć tego co się właśnie działo.

22Chata Amaranty i Remedios Empty Re: Chata Amaranty i Remedios Nie Sty 06, 2013 9:11 pm

Gość


Gość

Mina, jaką zrobiła Amaranta przekonywało go jasno, że nie powinien wypowiedzieć tych słów, które wycisnęły mu się na usta i zmusiły do szczerej bezpośredniości. Wysłuchał jej, ale nie potrafił patrzeć przez cały czas na jej smutną twarz, ponieważ nie chciał do tego doprowadzić. Jego celem było danie nadziei na lepsze jutro, podniesienie na duchu, a nie naruszenie spokoju wewnętrznego kobiety i jej harmonii.
- Przepraszam, Amaranta. Przechowaj. Po prostu… - Zaczął, ale w końcu westchnął i podniósł się z siedziska, przenosząc na nią spojrzenie. Skinął głową na znak, że się zgadza z przechowaniem pieniędzy i dopiero po chwili milczenia dokończył, wpatrując się w Remedios. – Sary nie potrafiłem uratować. Bez niej nie potrafiłem żyć. Nie chciałem, dopóki pojawiłaś się ty. Może przez to podobieństwo, nie ważne. Przepraszam, że namieszałem ci trochę w życiu. – W tym momencie uśmiechnął się smutno i spojrzał na Amarantę bez żalu. – Dziękuje za posiłek. Był pyszny.
A potem podszedł do drzwi i otworzył je, na moment tylko zatrzymując się i odwracając przez ramię. Otworzył usta, aby coś jeszcze powiedzieć, ale w końcu rozmyślił się i wyszedł.

[z/t]

23Chata Amaranty i Remedios Empty Re: Chata Amaranty i Remedios Nie Sty 06, 2013 9:30 pm

Gość


Gość

Nie, nie, nie. Nie tak miała skończyć się ta wizyta! Już kiedyś Amaranta doszła do wniosku, że oboje za dużo myślą a za mało mówią, więc po każdym spotkaniu piętrzyły się niedopowiedzenia i wątpliwości. Ciągle jeden drugiego do końca nie rozumiał i dodawał sobie złe wrażenia, poprzez zachowanie i gesty. A teraz ten uciekający wzrok Małego Johna i Amaranta już wiedziała, że popełniła gdzieś błąd. Powiedziała za dużo czy za mało? Zrobiło się jej teraz jeszcze smutniej i musiała zacisnąć szczęki, by zachować pozory spokoju i nie pokazać, że ostatnie słowa mężczyzny nią wstrząsnęły.
- Nie przepraszaj, ja powinnam... Nie namieszałeś.
Powiedziała cicho, gdy mężczyzna otwierał drzwi, nie wiedząc czy usłyszał, czy chciał te słowa skomentować czy zwątpił w sens dalszej rozmowy z nią. Było jej tak bardzo przykro, że nie potrafili się porozumieć, że już sama nie wiedziała co ze sobą począć. Pozwoliła mu wyjść, chociaż nie chciała by tak wyglądało ich pożeganie, po czym zacisnęła mocno palce na paczce zawierającej banknoty i już wiedziała, że teraz tym bardziej nie mogłaby ich wydać.

24Chata Amaranty i Remedios Empty Re: Chata Amaranty i Remedios Pią Mar 15, 2013 5:35 pm

Gość


Gość

Javier znowu się gdzieś szlajał po prerii, a Mercedes nienawidziła być sama w domu. Poza tym - ktoś jej napisał o tym, że w Starej Whiskey jest cyrk. A ona nigdy nie widziała cyrku! Kobiety z brodą, albo najwyższego mężczyzny świata, albo karłów, albo klaunów! Kto by pomyślał, że jej miasto może być takie światowe?
A z drugiej strony jej wizyta w rodzinnym mieście miała również mniej... przyjemne powody. Biedna Amaranta! Świniaki, a nie mężczyźni, tfu! Najchętniej to by im jaja urwała i zawiesiła na kościelnej wieży za to co zrobili jej drogiej przyjaciółce. Wielki Boże! To już chyba ten jej tajemniczy narzeczony lepszy od takich brutali, prawda?
Uzbrojona w małą Diegę przyjechała do Old Whiskey już jakiś czas temu. Siedziała jednak cicho w domu rodzinnym, musiała pobyć trochę z matką i siostrami, a poza tym jakoś jej się nie uśmiechało, aby te wszystkie harpie znowu ją obmawiały.
Jednak dzisiaj zdecydowała się, że odwiedzi w końcu Amarantę. Och, tak się za nią stęskniła!
Zapukała energicznie do drzwi.
- Amaranta, cariño!

25Chata Amaranty i Remedios Empty Re: Chata Amaranty i Remedios Pią Mar 15, 2013 5:59 pm

Gość


Gość

Amaranta w ostatnich dniach była obrazem nędzy i rozpaczy. Nie wychodząc z domu po nic, jak tylko na Plebanię, dziś jednak została w chacie, otrzymawszy przerażający list, który odebrał jej wszelką chęć do życia. Nie była w stanie nawet na niego odpisać, ledwo co mogąc zająć się córeczką. Wszystkie jednak podstawowe czynności wykonując mechanicznie i bez wigoru, w końcu padła na łóżko, ciesząc się, że Remi zajęła się zabawą nad kolorowankami. Amaranta pewnie przespałaby resztę godzin tego dnia, gdyby nie pukanie do drzwi. Najpierw pragnąc go zignorować, w końcu poderwała głowę z poduszki, słysząc głos Mercedes. Wstała więc, by otworzyć przyjaciółce drzwi i spojrzeć na nią smutnym wzrokiem.
- Merc...
Amaranta cicho wypowiedziała tylko jedno słowo, po czym od razu przytuliła się do przyjaciółki i zaszlochała, czując wielką ulgę z jej obecności. Kamień niemal spadł jej z serca, co spowodowało, że kobieta zaczęła się rozklejać i coraz bardziej płakać. Między jej szlochem Mercedes mogła wyróżnić dwa zdania - Zlinczowali Johna, prawie go zabili... i - Lola nie żyje...

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 1 z 3]

Idź do strony : 1, 2, 3  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach