Jeśli jesteś głodny i istnieje poważna groźba tego, że mógłbyś nie przeżyć swoich osobistych prób kulinarnych, to znak, że musisz odwiedzić „Jadłodajnię u Amaranty”!
Oczywiście, to nie Paryż i radzimy zapomnieć o wnętrzach wymuskanych wprost do granic przyzwoitości, niemniej jednak przybytkowi Johnny’ego niczego nie można zarzucić.
Miejsce cieszy się tym większym szacunkiem, iż utrzymuje przy życiu lwią część mieszkańców miasta, którzy nie odróżniają rondla od patelni (czyli przewagę szalonych poszukiwaczy złota, nieogolonych kowbojów, i całą resztę, którzy nie czują się kobietami).
Smaczny i niedrogi posiłek zapewnia wdzięczna, pulchna kucharka – jest to jedna z tych osób, których imienia nikt nie zna, choć każdy czuje się, jakby był z nią na „Ty”.
Owa tajemnicza dama przeżyła w tym miejscu już niejedną wiosnę, dlatego też może służyć cenną informacją, zwłaszcza na temat samego terytorium – o informacje innego rodzaju lepiej pytać w Saloonie, gdyż jak argumentuje – już dawno poczuła się na tyle stara, aby nie nadążać za wszystkim co się tutaj dzieje.
Chociaż to niewielka knajpka, to ma swój urok. Wszystko jest takie domowe, ciche, spokojne, ułożone i czyste. Białe obrusy i koronkowe firanki. Świerże kwiaty na każdym stoliku, na ścianach haftowane obrazy. A w powietrzu ten pyszny zapach!
Jeśli jednak wolisz jeść na świeżym powietrzu – to nie problem. Przed Bistrem jest przestronny taras z wystawionymi stolikami dla tych, którzy jedząc chcą oglądać żyjące miasteczko.
CENNIK:
Stek z rusztu, ziemianki, fasolka – dolar
Słodkie ziemniaczki – 50 centów
Fasolka – 25 centów
Kurczak w sosie własnym, fasolka – dolar i 50 centów
Marchewka z groszkiem i białą bułką – 25 centów
Grochówka – 15 centów
Zupa fasolowa – 15 centów
Zupa ziemniaczana – 10 centów
Naleśniki, 2 sztuki – 25 centów
Chleb kukurydziany z fasolką – 25 centów
Słodka szarlotka – 25 centów
Pączek z lukrem – 5 centów
Gotowana kukurydza i ziemniaki – 50 centów
Jajecznica - 6 centów
Omlet - 7 centów
Jajka na bekonie - 5 centów
Kawa czarna - 3 centy
Kawa biała - 4 centy
Herbata - 2 centy
Herbata owocowa - 3 centy
Woda - 1 cent
- Nie wiem czy umiem obiecywać. - Powiedział szczerze i strzepnął popiół z papierosa na spodeczek filiżanki, w której była kawa Any.
Wzruszył tylko ramionami.
- Nie nauczyłaś się, że ja nigdy nie dotrzymuję słowa? - Zaśmiał się. - U mnie możesz być jednego pewna, ze trzymam drzwi w domu otwarte i rewolwer przy łóżku.
I tego, ze ciebie nigdy nie zapomnę, dodał w myślach, ale tka jak ona - pewnych rzeczy nie chciał mówić.
Usłyszał wrzaski z zaplecza, ale gówno go to obchodziło.
Johnny był wściekły. Zarówno na Sophie jak Amelię, ale cóż - ufał bardziej grubej kierowniczce.
Chwycił więc tylko Sophie za rękę i wyprowadził z zaplecza przez tylne wyjście.
- Od dziś szukasz nowej pracy. - warknął. - Nie będzie mi tu więcej kłótni, urlopów i obijania się, smarkulo! I jestem pan Johnny, do kurwy nędzy!
Otworzy drzwi i pchnął dziewczynę na zewnątrz, prosto na śmietnik.
Oczywiście, to nie Paryż i radzimy zapomnieć o wnętrzach wymuskanych wprost do granic przyzwoitości, niemniej jednak przybytkowi Johnny’ego niczego nie można zarzucić.
Miejsce cieszy się tym większym szacunkiem, iż utrzymuje przy życiu lwią część mieszkańców miasta, którzy nie odróżniają rondla od patelni (czyli przewagę szalonych poszukiwaczy złota, nieogolonych kowbojów, i całą resztę, którzy nie czują się kobietami).
Smaczny i niedrogi posiłek zapewnia wdzięczna, pulchna kucharka – jest to jedna z tych osób, których imienia nikt nie zna, choć każdy czuje się, jakby był z nią na „Ty”.
Owa tajemnicza dama przeżyła w tym miejscu już niejedną wiosnę, dlatego też może służyć cenną informacją, zwłaszcza na temat samego terytorium – o informacje innego rodzaju lepiej pytać w Saloonie, gdyż jak argumentuje – już dawno poczuła się na tyle stara, aby nie nadążać za wszystkim co się tutaj dzieje.
Chociaż to niewielka knajpka, to ma swój urok. Wszystko jest takie domowe, ciche, spokojne, ułożone i czyste. Białe obrusy i koronkowe firanki. Świerże kwiaty na każdym stoliku, na ścianach haftowane obrazy. A w powietrzu ten pyszny zapach!
Jeśli jednak wolisz jeść na świeżym powietrzu – to nie problem. Przed Bistrem jest przestronny taras z wystawionymi stolikami dla tych, którzy jedząc chcą oglądać żyjące miasteczko.
CENNIK:
Stek z rusztu, ziemianki, fasolka – dolar
Słodkie ziemniaczki – 50 centów
Fasolka – 25 centów
Kurczak w sosie własnym, fasolka – dolar i 50 centów
Marchewka z groszkiem i białą bułką – 25 centów
Grochówka – 15 centów
Zupa fasolowa – 15 centów
Zupa ziemniaczana – 10 centów
Naleśniki, 2 sztuki – 25 centów
Chleb kukurydziany z fasolką – 25 centów
Słodka szarlotka – 25 centów
Pączek z lukrem – 5 centów
Gotowana kukurydza i ziemniaki – 50 centów
Jajecznica - 6 centów
Omlet - 7 centów
Jajka na bekonie - 5 centów
Kawa czarna - 3 centy
Kawa biała - 4 centy
Herbata - 2 centy
Herbata owocowa - 3 centy
Woda - 1 cent
"Jadłodajnia u Amaranty" to była "Jadłodajnia u Johnny'ego". Amaranta Iguaran wykupiła lokal dnia 29 listopada 1897.
- Nie wiem czy umiem obiecywać. - Powiedział szczerze i strzepnął popiół z papierosa na spodeczek filiżanki, w której była kawa Any.
Wzruszył tylko ramionami.
- Nie nauczyłaś się, że ja nigdy nie dotrzymuję słowa? - Zaśmiał się. - U mnie możesz być jednego pewna, ze trzymam drzwi w domu otwarte i rewolwer przy łóżku.
I tego, ze ciebie nigdy nie zapomnę, dodał w myślach, ale tka jak ona - pewnych rzeczy nie chciał mówić.
Usłyszał wrzaski z zaplecza, ale gówno go to obchodziło.
Johnny był wściekły. Zarówno na Sophie jak Amelię, ale cóż - ufał bardziej grubej kierowniczce.
Chwycił więc tylko Sophie za rękę i wyprowadził z zaplecza przez tylne wyjście.
- Od dziś szukasz nowej pracy. - warknął. - Nie będzie mi tu więcej kłótni, urlopów i obijania się, smarkulo! I jestem pan Johnny, do kurwy nędzy!
Otworzy drzwi i pchnął dziewczynę na zewnątrz, prosto na śmietnik.