Oczywiście zachowanie Evy nie zmieniło się ani o jotę kiedy przytrzymał ją za ręce, aby nie upadła. Właściwie to nie zwróciła na to większej uwagi, bardziej zainteresowana tymi kilkoma osobami w jadłodajni. Może to była tylko dwójka parobków, jednak wątpiła, że uda się jej uciec jeśli spotka się z nimi sam na sam na obrzeżach miasta, gdzie pracowała. Starała się nie myśleć o tym zbyt długo i już po chwili siedziała naprzeciwko Thomasa, który zasłaniał mężczyzn swoimi szerokimi barkami. Nie była pewna czy wybrała dobre miejsce, jednak możliwość obserwowania tych dwóch nieznajomych była lepszą perspektywą niż niewiedza, cóż robią za jej plecami.
Z roztrzepania, w jakie wpadła chwilę temu nie wyrwał jej nawet głos Moona, chociaż przeniosła na niego spojrzenie. - Nie, nie, to nie twoja wina. - Odpowiedziała niemalże od razu, trochę nieuprzejmie przeszkadzając mu przy końcówce wypowiedzi. Na szczęście w miarę szybko zreflektowała się jaką popełniła gafę i odłożyła papierową torbę, by następnie zająć dłonie skubaniem falbanki na sukience. - Znaczy się, ja przepraszam. To nie jest pana wina, przypomniałam sobie coś nieprzyjemnego i trochę nie panuję nad nerwami. Za moment to minie. - Na koniec uśmiechnęła się, trochę wymuszenie. Najwyraźniej Eva chciała zapomnieć o tej sytuacji i skupić się na tym, co było teraz. Nie na tym co było i co będzie, ale tu i teraz. A przecież poznała przystojnego, dojrzałego mężczyznę, być może jej przyszłego sąsiada. Zerknęła w kierunku drzwi, gdzie najprawdopodobniej siedział sobie grzecznie Gryzak, pilnujący konia. - Dobrze pan wytresował psa. - Pochwaliła mężczyznę, starając się zapanować nad nieco roztrzęsionym głosem. Wyraźnie walczyła ze swoim strachem związanymi z cieniami przeszłości.
Z roztrzepania, w jakie wpadła chwilę temu nie wyrwał jej nawet głos Moona, chociaż przeniosła na niego spojrzenie. - Nie, nie, to nie twoja wina. - Odpowiedziała niemalże od razu, trochę nieuprzejmie przeszkadzając mu przy końcówce wypowiedzi. Na szczęście w miarę szybko zreflektowała się jaką popełniła gafę i odłożyła papierową torbę, by następnie zająć dłonie skubaniem falbanki na sukience. - Znaczy się, ja przepraszam. To nie jest pana wina, przypomniałam sobie coś nieprzyjemnego i trochę nie panuję nad nerwami. Za moment to minie. - Na koniec uśmiechnęła się, trochę wymuszenie. Najwyraźniej Eva chciała zapomnieć o tej sytuacji i skupić się na tym, co było teraz. Nie na tym co było i co będzie, ale tu i teraz. A przecież poznała przystojnego, dojrzałego mężczyznę, być może jej przyszłego sąsiada. Zerknęła w kierunku drzwi, gdzie najprawdopodobniej siedział sobie grzecznie Gryzak, pilnujący konia. - Dobrze pan wytresował psa. - Pochwaliła mężczyznę, starając się zapanować nad nieco roztrzęsionym głosem. Wyraźnie walczyła ze swoim strachem związanymi z cieniami przeszłości.