Ta sytuacja robiła się z minuty na minutę coraz dziwniejsza. Lekarz zbierający karteczki z serduszkami z podłogi i wypytujący o dziecko, którego jak powszechnie było wiadomo nie posiadał, i chłoppczyk znajdujący się w pomieszczeniu płaczący wniebogłosy.
Nieznajomy ewakuował się w swoim kierunku i trzeba było w końcu podjąć jakieś konkretne decyzje.
-W takim razie panie doktorze, niech pan spróbuje się czegoś dowiedzieć, a do tego czasu dziecko zostanie z panią Vivien, skoro ta zna kogoś kto mógłby wykarmić malucha.-Spojrzała pytająco w kierunku czarnoskórej kobiety. Jeżeli ta chciała zaprotestować przeciwko takiemu rozwiazaniu, to był to najwłaściwszy moment. - Chciała pani by ją podwieżć do rancza, więc zapraszam i tak jadę w tamtym kierunku, więc będzie to po drodze. Do widzenia panie doktorze.- dodała jeszcze panna Randall i skierowałas się w stronę drzwi.
zt
Nieznajomy ewakuował się w swoim kierunku i trzeba było w końcu podjąć jakieś konkretne decyzje.
-W takim razie panie doktorze, niech pan spróbuje się czegoś dowiedzieć, a do tego czasu dziecko zostanie z panią Vivien, skoro ta zna kogoś kto mógłby wykarmić malucha.-Spojrzała pytająco w kierunku czarnoskórej kobiety. Jeżeli ta chciała zaprotestować przeciwko takiemu rozwiazaniu, to był to najwłaściwszy moment. - Chciała pani by ją podwieżć do rancza, więc zapraszam i tak jadę w tamtym kierunku, więc będzie to po drodze. Do widzenia panie doktorze.- dodała jeszcze panna Randall i skierowałas się w stronę drzwi.
zt