Old Whiskey
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Forum RPG


You are not connected. Please login or register

Chata Doktora

3 posters

Idź do strony : Previous  1 ... 15 ... 27, 28, 29  Next

Go down  Wiadomość [Strona 28 z 29]

676Chata Doktora - Page 28 Empty Re: Chata Doktora Sro Lut 20, 2013 2:03 pm

Gość


Gość

Ta sytuacja robiła się z minuty na minutę coraz dziwniejsza. Lekarz zbierający karteczki z serduszkami z podłogi i wypytujący o dziecko, którego jak powszechnie było wiadomo nie posiadał, i chłoppczyk znajdujący się w pomieszczeniu płaczący wniebogłosy.
Nieznajomy ewakuował się w swoim kierunku i trzeba było w końcu podjąć jakieś konkretne decyzje.
-W takim razie panie doktorze, niech pan spróbuje się czegoś dowiedzieć, a do tego czasu dziecko zostanie z panią Vivien, skoro ta zna kogoś kto mógłby wykarmić malucha.-Spojrzała pytająco w kierunku czarnoskórej kobiety. Jeżeli ta chciała zaprotestować przeciwko takiemu rozwiazaniu, to był to najwłaściwszy moment. - Chciała pani by ją podwieżć do rancza, więc zapraszam i tak jadę w tamtym kierunku, więc będzie to po drodze. Do widzenia panie doktorze.- dodała jeszcze panna Randall i skierowałas się w stronę drzwi.

zt

677Chata Doktora - Page 28 Empty Re: Chata Doktora Pon Lut 25, 2013 6:11 pm

Jolene Promnitz

Jolene Promnitz

Jolene W ŻYCIU tak dużo nie płakała w tak krótkim odstępie czasu! A to babka, a to pożar, a to Indianie, a to zgubieni na środku niczego - lasu, a to kojoty, a to deszcz. No katastrofa popędzająca katastrofę! I najgorsze było to, że ZŁAMAŁA PRZEZ TO PRZYSIĘGĘ! Obiecała się nie szlajać i przyjśc na drugi dzień, i opiekować się doktorkiem! A wszystko zepsuła!
Dlatego bardzo dobrze wiedziała, gdzie musi się teraz udać. Rozstała się z grupą, powstrzymując się mocno, by wszystkich nie wyściskać. Nie była jeszcze na tyle głupia i zdesperowana by to robić, ok? Ale po prostu cieszyła się, że są cali, no.
Gdy w końcu stanęła przed chatą, na początku grzecznie pukała, ale po braku odzewu zaczęła walić w te drzwi - może nie słyszał? Ale gdy i po tym nie było reakcji, uznała, że się na nią obraził doktor i zaczęła krzyczeć, że to nie jej wina i że ona nie chciała i waliła tymi piąstkami w to drewno, ale NIC!
W końcu zrezygnowana usiadła pod drzwiami i postanowiła czekać. Może się nad nią w końcu zlituje. Bo przecież fakt, że doktor po prostu wyszedł był nie do pomyślenia! Faktycznie.

678Chata Doktora - Page 28 Empty Re: Chata Doktora Pon Lut 25, 2013 9:41 pm

Gość


Gość

Rodzina Brownów dotarła do miasta najpóźniej - było ich najwięcej, a do tego Finnegan opadał z sił. Jeden kamień z serca, a tu drugi rzucają! W każdym razie Joyce, Finn, Matthew i Jonathan szli w coraz to lżejszym (na szczęście!) deszczu do chaty doktora. Joy chyba nigdy nie miała takiej nadziei na spotkanie Promnitza, jak teraz!
Pod chatą doktora jednak już ktoś stał. Pani Brown spojrzała na dziewczynkę dobijającą się do drzwi trochę zdziwiona. Jonathan zdradził jej na uszko, ze dziewczynka nazywa się Jolene.
- Jolene? Wszystko w porządku? Doktora nie ma w środku? - Zapytała jeszcze po chwili, marszcząc brwi. To fatalnie, fa-tal-nie!

679Chata Doktora - Page 28 Empty Re: Chata Doktora Pon Lut 25, 2013 9:47 pm

Jolene Promnitz

Jolene Promnitz

Zamrugała, zdziwiona, gdy usłyszała swoje imię. Uniosła głowę w górę. Co tu robią bliźniaki?! Wcale nie płakała, ok?! To deszcz. Starła mokre krople z twarzy, po czym wstała.
-Tak.-odpowiedziała spokojnie, wzruszając ramionami.
Cholera, mieli wspólny sekret tak? Musiała ich kryć, no!
-Zdarłam sobie skórę i pomyślałam, że doktor mi to opatrzy.-wytłumaczyła, unosząc do góry pozdzierane rączki.
Zagryzła wargę, patrząc na tą gromadkę.
-Nie ma. Ale pewnie wróci... niedługo.-zaryzykowała stwierdzeniem, uśmiechając się.
Niech sobie nie myślą, że będzie bubać całe dnie z powodu kojotów, o nie! Podniosła dumnie głowę do góry. Cholera, co tutaj robili bliźniacy? Wszystko jej psuli. Tyle razy widzieli, jak ryczała, że aż głupio jej było, no!

680Chata Doktora - Page 28 Empty Re: Chata Doktora Pon Lut 25, 2013 9:56 pm

Gość


Gość

Ta, akurat jej wierzyła, że z nią wszystko w porządku! Wyglądała jak siedem nieszczęść, ale takich bardzo smutnych i... No, nieszczęśliwych!
- Tak, doktor na pewno się tym zajmie - odpowiedziała z roztargnieniem. Bo wiecie, jej mąż MÓGŁ UMIERAĆ, chociaż oczywiście, byłoby lepiej, gdyby tego nie robił, bo go kochała, a poza tym był jej potrzebny na przyszłość. Do wspólnego życia, robienia dzieci i trzymania za rękę. I paru innych rzeczy.
- Gdzie twoja mama? Albo tata? - Zapytała, nieświadoma tego, że dziecku pewnie serduszko pęknie po takim pytaniu! Zapukała raz jeszcze. Jeśli nikogo tu nie będzie, to nawet gdyby drzwi były zakluczone, to je wyważy, wsadzi wszystkich do środka, a sama pójdzie na poszukiwania Promnitza. Dzieci były już wystarczająco zmarznięte, a Finn pogryziony.

681Chata Doktora - Page 28 Empty Re: Chata Doktora Pon Lut 25, 2013 10:03 pm

Jolene Promnitz

Jolene Promnitz

Złożyła łapki razem, wzdychając cicho. Nie lubiła rozmawiać z mamami innych dzieci. Zazwyczaj były przewrażliwione. I dużo krzyczały. A najgorsze, to te pytania~!
-Mhhhhm...-przytaknęła, utrzymując usta w uśmiechu.
Rzuciła wzrok na bliźniaki. Nie wyglądało na to, że będą się z niej wyśmiewać. UF.
Wytrzeszczyła oczy, gdy usłyszała pytanie. Gdy zaczęły jej łzawić, w końcu zmusiła się do mrugnięcia.
Czy teraz ją zdemaskują?
-N-nie żyją.-wydusiła w końcu, uciekając wzrokiem.
Jakie te kałuże są interesujące! Chlup, chlup, kolejne kropelki do nich wpadały. Chlup, chlup... chlip! Pociągnęła nosem. To tylko katar, tak? Przemarzła. I nie miała gdzie się nawet przebrać. A włamywanie się do... "własnego" domu było średnio fajne. Cóż, o ile babka znowu nie wywaliła jej rzeczy, jak uciekła.

682Chata Doktora - Page 28 Empty Re: Chata Doktora Pon Lut 25, 2013 10:09 pm

Gość


Gość

Finnegan potarł sobie czoło i przejechał dłonią po ociekających wodą włosach. Blah. No nie czuł się może jakoś wybitnie dobrze, ale hej, nikt z nich nie czuł sie wybitnie dobrze. A szczególnie dzieci! Dzieci na pewno potrzebowałyby wsparcia medyka bardziej niż on, no ale. Nie zamierzał kłócić się z Joyce. Po prawdzie, to kiełkująca wizja utraty nogi, albo coś, jednak trochę go wprawiała w niepokój, więc niech będzie, że wizyta u lekarza nie zaszkodzi.
Mężczyzna popatrzył na zapłakaną dziewczynkę. No, ciężko, żeby miał w sobie uczucia macierzyńskie, ale Jolene przedstawiała sobą naprawdę żałosny widok. Szczególnie, gdy powiedziała, że jej rodzice nie żyją.
- Nie żyją? To kto się tobą opiekuje? - zapytał od razu, bo przecież to tylko dziecko. Musiało mieć opiekunów!
- Co robimy? - zwrócił się później do Joyce - Skoro lekarza nie ma... Może rozsądniej będzie wrócić do domu i chociaż się wysuszyć? Matt i Jonah muszą byc wykończeni - zerknął przy tym na chłopców.

683Chata Doktora - Page 28 Empty Re: Chata Doktora Pon Lut 25, 2013 10:17 pm

Gość


Gość

Joy nie była przewrażliwiona, nie krzyczała a przede wszystkim - nie pierdoliła się. Jak widziała, że dziecko raczej nie chce odpowiadać na pytanie, to nie będzie już męczyć! Tym bardziej, że jej rodzice... Och. Joyce dobrze wiedziała, co dziewczynka przechodzi. Chociaż szacując na oko jej wiek, krócej nacieszyła się rodzicami. Zgromiła lekko Finna wzrokiem, ale tak lekko, w końcu to on był mężczyzną. Dziewczynka na pewno miała jakiegoś opiekuna, może po prostu nie była z nim... zaprzyjaźniona. A nawet jeśli nie miała - to nie był odpowiedni moment na takie rozmowy. No chyba, że dziewczynka zostałaby tu sama, to... Nie, nie mogli jej tak tu po prostu zostawić! I chociażby nie wiadomo jak bardzo Joy chciałaby się skupić na swojej rodzinie, wzięłaby ją ze sobą.
Joyce zapukała jeszcze raz do drzwi.
- Dobrze się czujesz? - Zapytała Finnegana. Potem spojrzała na chłopców. Jak się zaraz wkurwi, że jej nikt nie otwiera, to...! Nie ręczy za siebie, o nie!
Zaczęła grzebać w kamizelce, którą założoną miała na koszulę. A raczej zaczęła grzebać pod nią - w końcu wyciągnęła chusteczkę i wyciągnęła ją w kierunku Jolene.
- jest trochę wilgotna, ale możesz wytrzeć nos - uśmiechnęła się i wyciagnęła rękę by znów zapukać.
- Chyba... Chyba tak. Pójdziecie do domu, ja pójdę poszukać doktora, hm? - Zapytała z prośbą w głosie.

684Chata Doktora - Page 28 Empty Re: Chata Doktora Pon Lut 25, 2013 10:53 pm

Jolene Promnitz

Jolene Promnitz

Dorośli byli okropni. Wszystko chcieli wiedzieć.
-Opiekun.-odparła, jakże genialnie.
Bezczelna smarkula, co?
Gdy kobieta zaoferowała jej chusteczkę, pokręciła głową, wycierając nos wierzchem dłoni.
-A co panu jest?-zapytała bezceremonialnie, przenosząc swoją uwagę na mężczyznę.
W końcu skądś ta troska się brała, nie? W sumie był trochę blady, no.
-Ja doktora znalazłam ostatnio w restauracji. Czytałam, że w Europie lubią dobrze jeść.-odparła rzeczowo.
Zaczęła czytać czytanki! Sukces! Ale nawet nie ma się komu pochwalić!

685Chata Doktora - Page 28 Empty Re: Chata Doktora Pon Lut 25, 2013 11:04 pm

Gość


Gość

Finn wzruszył ramionami.
- Ujdzie - odparł bez przekonania. No, nie czuł się jakiś umierający, bez przesady. Może nie był również w szczytowej formie, ale no właśnie. Suche ubranie i coś do jedzenia, i na pewno zaraz poczułby się lepiej!
Grabarz nie skomentował odpowiedzi dziewczynki. Opiekun, tsaa. Niech jej będzie! Chociaż dzieciom nie można tak do końca wierzyć. Zresztą, sam nie wiedział. W związku z tym popatrzył jakoś tak pytająco na Joyce, która na pewno miała większą wprawę w kontakcie z dziećmi, niż on.
- Mnie? Hm, wąż mnie ukąsił, ale to chyba nic groźnego - nawet postarał sie uśmiechnąć, co by dziecka nie straszyć.
- Dobrze. Ale nie szukaj go za długo, najwyżej przejdę się do niego jutro. Jak się rozchorujesz to też nic dobrego z tego nie będzie - uprzedził ją, a potem zwrócił się do chłopców: - Matt, Jonah, idziemy do domu!
Finn musnął jeszcze ustami policzek Joyce, a potem razem z bliźniakami skierowali się do domu.
/zt

686Chata Doktora - Page 28 Empty Re: Chata Doktora Sro Lut 27, 2013 9:21 am

dr Artur Promnitz

dr Artur Promnitz

Pan Darcy prowadzący doktora Promnitza – a może pan Promnitz prowadzący pana Darcy’ego? Obojgu wszak brakowało równowagi, choć humory dopisywały. Jednak mężczyźni nie powinny się tak cieszyć, przecież szli leczyć ludzi! Powinni się zamartwiać i myśleć logicznie, zamiast zionąć alkoholem.
Trzeba było więc doprowadzić doktora do porządku. Walnąć go w twarz parę razy, by zaczął myśleć, nim przyjdzie pacjent. Teoretycznie w ogóle nie powinien dziś nikogo przyjąć, ale doktor Temperton zniknął, pielęgniarki znowu gdzieś spacerowały (pewnie z jakimiś absztyfikantami) – to i sam Promnitz został.
- Och, Jolene? – zdziwił się mężczyzna. Potrzasnął głową, gdy przed gabinetem zobaczył dziewczynkę. Otworzył więc drzwi (nawet po pijaku trafia w dziurkę, hehe) i wpuścił dziecko do środka, zapraszając tez i pana Darcy’ego.
- Co tu… co się stało, gdzieś ty była? - mówił, już nieco trzeźwiej. Jednak wciąż usiłował wszystko w swojej głowie ułożyć logicznie.
W tym celu podszedł do toaletki, gdzie stała spora miedza wypełniona wodą i bezceremonialnie włożył w nią twarz. Ha, całą głowę, jakby chciał się utopić. Lecz celem nie było samobójstwo, lecz ogarnięcie swojego umysłu.
- Boże…! – wysapał, unosząc się nad miską, po czym kilkakrotnie powtórzył zanurzanie. Otrząsnął się, mruknął coś, poklepał się po policzka, po czym chwycił za głowę.
- Co się dzieje… Jolene, gdzieś ty byyyła?

687Chata Doktora - Page 28 Empty Re: Chata Doktora Sro Lut 27, 2013 2:55 pm

Jolene Promnitz

Jolene Promnitz

Zamrugała. Chyba przeszło. Bo w końcu nie skłamała tak bardzo, no... Aktualnie to tak jakby... każdy się nią po trochę zajmował. Doktor, pani Campbell... Tak po chwilce, no.
-Jak tego chłopaka od Ramona ugryzł wąż, to nocy nie przeżył.[b]-powiedziała rzeczowo.
Bo jako dziecko słyszała to i tamto, no! Pomachała gromadce, po czym dalej oddała się jakże interesującym zajęciu, które polegało na warowaniu pod domem doktora.
Gdy w końcu na horyzoncie pojawiły się jakieś chwijne sylwetki, początkowo chciała uciekać. Pijani mężczyźni to nic dobrego dla małych dziewczynek. Ale rozpoznała Promnitza. Z wdzięczności an jego widok chciała go przytulić, ale fakt, że ledwo co stał sprawiło, że zrezygnowała z tego pomysłu.
OHO, wiedziała, że będzie pytał. Ale złożyła obietnicę, tak? Powie mu tylko trochę.
-Bo... bo my z dzieciakami bawiliśmy się w lesie i potem był pożar, i potem Indianie nas gonili, i potem się zgubiliśmy, ale znaleźliśmy maliny... znaczy się Jacob znalazł... i potem były kojoty, ale wleźliśmy na drzewa, ale potem nas znaleźli!-zrelacjonowała rzeczowo, wyliczając na palcach wydarzenia.
Wzięła głęboki wdech, bo trochę się naprodukowała tą wypowiedzią.

688Chata Doktora - Page 28 Empty Re: Chata Doktora Sro Lut 27, 2013 3:15 pm

Gość


Gość

Na swoje szczęście, przez cała drogę, gibiąc się i chybocząc niebezpiecznie, udało się im dojść do gabinetu Promnitza. Nie przewracając się przy tym ani razu! Być może pomogło im w tym ostre spojrzenie pani Brown. Przez ten czas Darcy zastanawiał się, w ile czasu lekarz potrafi amputować nogę. Pamiętał, że gdy był jeszcze chłopcem, ojciec żalił się, że jego nowa piła do amputacji tnie dłużej, niż zachwalał sprzedawca.
Gdy zbliżyli się do chaty doktora, zauważył czekającą pod drzwiami dziewczynkę. Czy to ona czekała na amputację? Taka młoda, a już miała zostać kaleką. Anglik już zupełnie nie ogarniał. Uśmiechnął się tylko do niej ze współczuciem, a gdy wszedł do gabinetu, oparł się zaraz o jedną ze ścian. W przeciwieństwie do Promnitza, nie miał dziś nikogo ciąć (z jakiegoś powodu wbił to sobie do swojej nietrzeźwej głowy) i nie potrzebował zimnego orzeźwienia.

689Chata Doktora - Page 28 Empty Re: Chata Doktora Sro Lut 27, 2013 3:16 pm

Gość


Gość

Tak, jak się umówili, tak zrobili. Joy niechętnie, ale zostawiła chłopców samych, dając im kategoryczny zakaz wychodzenia z domu, otwierania obcym i bawienia się ogniem. Jeszcze tego brakowało, żeby znów przemarzli, ktoś ich porwał, albo coś im spłonęło!
Jako, że nie było zbyt dużo czasu, Joyce przebrała tylko przemoczoną chustę i koszulę, nawet nie wycierając włosów, mimo protestów męża. Ona nie umrze od mokrych ubrań, a on od jadu węża już może! Poszli w miarę możliwości do chaty doktora, a pani Brown, chociaż nigdy nie była bardzo wierząca, odmawiała w głowie modły, żeby lekarz nie zrobił krzywdy Finneganowi.
Żeby w ogóle był w chacie!
Zapukała energicznie do drzwi, przestępując z nogi na nogę.

690Chata Doktora - Page 28 Empty Re: Chata Doktora Sro Lut 27, 2013 3:36 pm

Gość


Gość

Finnegan przemilczał uwagę o bawieniu się ogniem, biorąc pod uwagę, że specjalnie dla chłopców rozpalił w kominku. Cóż, miał nadzieję, że nie zrobią czegoś głupiego pod ich nieobecność. Nim Joyce go zgarnęła, on zdążył przemyć sobie alkoholem te ranki po ukąszeniu, wychylić szklankę whiskey i usmażyć dla Matta i Jonah jajecznicę. Taki był z niego zaradny facet!
- Przeziębisz się i tyle z tego będzie - mruczał pod nosem, patrząc wymownie na kobietę, która w dalszym ciągu była mokra. W sumie on też zaraz znowu zmókł, bo cholerny deszcz nie chciał przestać padać.
- Chyba możemy wejść, leje nam się na łeb, a doktor już chyba zdążył tu dojść, hm? - zasugerował po chwili czekania pod drzwiami. Jak powiedział, tak zrobił i po prostu wbił do środka, przepuszczając Joyce przodem, a potem rozejrzał się po wnętrzu.
- Dzień dobry - Finnegan jeszcze nie wiedział, że niektórzy w tym pomieszczeniu byli już mentalnie nastawieni na amputowanie mu nogi. Raczej sądził, że Promnitz zmierzy mu gorączkę, osłucha, opuka, poleci jakieś ziółka i puści do domu. No bo co innego miałby zrobić?

691Chata Doktora - Page 28 Empty Re: Chata Doktora Sro Lut 27, 2013 5:59 pm

dr Artur Promnitz

dr Artur Promnitz

Gdy usłyszał opowieść Jolene, myślał, że zaraz upadnie – nie, nie z powodu alkoholu, który dziwnym trafem wyparował mu z głowy. W jednym momencie otrzeźwiał, z przerażeniem spoglądając na dziewczynkę.
- Jak to, jaki pożar? Na litość boską, jakie kojoty, dziecko!
W jednej chwili znalazł się przy dziewczynce, przykucnął i chwycił ją za ręce, uważnie je oglądając.
- Nic ci nie jest? – zapytał przerażony, oglądają też jej twarzyczkę, w poszukiwaniu zadrapań, siniaków i innych ran. Wyglądało jednak na to, że dziecko było zdrowe.
- Boli cię coś, masz gorączkę? – pytał. – Dosyć tego, nie będziesz się włóczyć nigdzie, nie, nie, szkołą tylko i koniec. Boże, przecież cię mogło coś zjeść, albo coś gorszego! Nie, nie, trzeba ci dom znaleźć, na razie zostajesz tu. Panie Darcy, byłby tak miły i zrobił dziecku czegoś gorącego?
Poderwał się na równe nogi i sam chętnie by zajął się opieką nad Jolene, ale ktoś zapukał do drzwi gabinetu. Po chwili też w środku izby znalazł się nie kot inny jak pan Brown wraz z żoną.
Promntiz znowu musiał się otrząsnąć, potarł dłonią twarz po czym zaprosił pacjenta na kozetkę.
- Tak, tak, już! – i nie mówiąc nic więcej podszedł do jednej z wielu szuflad, która znajdowała się w pomieszczeniu. Zaczął w niej grzebać, robiąc wielki hałas.
- Ranę pokazać. – rozkazał, wyciągając wielką strzykawkę, z ostrą igłą. Powoli zaczął ją napełniać, spoglądając w stronę Jolene i pana Darcy’ego.
- No, już, już, nie ma czasu! Pokazać!

692Chata Doktora - Page 28 Empty Re: Chata Doktora Sro Lut 27, 2013 6:12 pm

Jolene Promnitz

Jolene Promnitz

Zamrugała, uśmiechając się delikatnie do doktora. Babcia też tak czasem trzeźwiała, słuchając jej opowieści. Cóż, rzadko słuchała tak naprawdę, ale wyłapywała słówka, które zdawały się nią niesamowicie wstrząsać. Na doktora chyba działały: "pożar" i "kojoty". Cóż, przynajmniej jakoś mogła się przysłużyć panu Brownowi, tak? Może nie padnie tak, jak ten chłopak. Pewnie bliźniakom byłoby przykro.
-No... w lesie. Ale potem spadł deszcz i ugasił wszystko. Nawet nie byliśmy blisko!-wytłumaczyła.-Bo... bo tam była sarenka, a potem już... już jej nie było, a słyszeliśmy pieska i poszliśmy go szukać, bo Naomi powiedziała, że każdy piesek musi mieć swojego właściciela i myśleliśmy, że dzięki temu wrócimy do miasta.-powiedziała rzeczowo.
Wzruszyła ramionami.
-Trochę upadłam.-przyznała w końcu, pokazując pozdzierane wnętrze dłoni.-Ale wiedziałam, żeby przemyć!-uśmiechnęła się szeroko, dumna z siebie.
Jej troski całkowicie uciekły, a poprzednie wydarzenia poszły w zapomnienie, gdy w końcu znalazla doktora i on chyba wcale nie był tak strasznie zły, że nie przyszła wtedy. Przyszła teraz, tak?
Wygięła usta w podkówkę.
-To już nie mam bawić się z dziećmi?-zapytała, pamiętając ostatnie "zalecenia" doktora.
Cholera, akurat wtedy, gdy zaczęła ich lubić, no!
Podniosła wzrok na pana, który został mianowany panem Darcy i wysłała mu uśmiech. Chyba raczej jemu powinna przyszykować coś ciepłego. Westchnęła i wzięła się za gotowanie wody tak, jak ostatnim razem.

693Chata Doktora - Page 28 Empty Re: Chata Doktora Sro Lut 27, 2013 7:01 pm

Gość


Gość

Przyglądał się wszystkiemu bez słowa, starając się skupić wzrok na czymkolwiek (Promnitz nagle szybko się ożywił i począł ruszać się wręcz nadgorliwie). Większą część relacji dziewczynki puścił mimo uszu. Zwrócił jednak słowo na kojoty. Czyli nogę małej miały odgryźć te pustynne kundle? A może mężczyźnie, który właśnie przyszedł? Nie wyglądał na pogryzionego. Teraz już naprawdę nic nie zrozumiał.
- Że... gorące. Tak- kiwnął w końcu głową. Wziął kilka głębokich wdechów, zanim jednak zrobił cokolwiek. Wreszcie, gdy choć odrobinę wrócił do siebie zaczął rozglądać się za jakimś piecem. Minęła kolejna chwila, zanim znalazł wszystkie potrzebne przyrządy. Nie mogąc znaleźć czajnika chwycił jakiś rondelek i... okazało się, że w tym czasie mała Jolene już kończyła gotować wodę.
- Och.
Do niczego ci pijani Anglicy.

694Chata Doktora - Page 28 Empty Re: Chata Doktora Sro Lut 27, 2013 7:27 pm

Gość


Gość

Finnegan popatrzył trochę zdziwiony po całym towarzystwie, jak się dość trafnie zorientował po niedługiej chwili, niezbyt świeżym. I jeszcze ta dziewczynka, co ją tu widzieli już wcześniej, a która również zgubiła się w lesie. Jej opiekunem był doktor Promnitz? Hm. Nie miał czasu wnikać, bo lekarz zaraz się zakręcił, kazał mu siadać i pokazać tę nieszczęsną nogę.
Grabarz zajął zatem miejsce, podciągnął nogawkę spodni i wskazał dwie malutkie ranki.
- Przetarłem je alkoholem - poinformował, dzieląc się przy okazji swoim niebywałym intelektem i rozsądnym podejściem do sprawy. - I chyba nie było za wiele jadu....
Dodał, zerkając na Joyce.

695Chata Doktora - Page 28 Empty Re: Chata Doktora Sro Lut 27, 2013 7:55 pm

dr Artur Promnitz

dr Artur Promnitz

Promnitz nie skomentował tego, co powiedział grabarz. Wbił tylko mocno igłę w miejsce ukąszenia, lecz zacmokał z niezadowolenia.
- Oczywiście, ze będziesz mogła się bawić z innymi dziećmi. Ale nie w środku lasu z kojotami! – powiedział do Jolene, wstrzykując lek w mięsień Finna. Ten mógł poczuć straszliwy ból.
- Jolene, nagotuj więcej wody i podaj mi biały fartuch. Panie Darcy, zasłoni pan kotary? Będziemy mieć tu mały zabieg.
Gdy skończył aplikować lek, zaczął szukać narzędzi chirurgicznych.

696Chata Doktora - Page 28 Empty Re: Chata Doktora Sro Lut 27, 2013 8:09 pm

Jolene Promnitz

Jolene Promnitz

Zachichotała, widząc zakręconego pana Darcy'ego. Podprowadziła go do stołka i wskazała, by na nim usiadł. Zaparzyła mu herbaty, po czym postawiła ją na biurku.
-Nie zapraszaliśmy kojotów.-stwierdziła z powagą.-...same przyszły!-dodała.
Zabawa z kojotami wcale nie była fajna. Nie przypominały piesków. Tak w ogóle... Nigdy nie miała pieska. Raz dokarmiała kulawego psa, ale po kilku dniach znalazła go postrzelonego - pewnie pałętał się któremuś pijanemu kowbojowi między nogami.
Przyglądała się z dziwnym grymasie igle, która została zatopiona w ciele mężczyzny. Fuuj! Skinęła jednak głową, po czym zabrała się do roboty.
Podchodziła do tego jak do swego rodzaju.... zabawy. Podskakując, przyniosła doktorowi fartuch.
-I straci pan nogę, czy co?-zapytała z zainteresowaniem, patrząc dużymi oczyma najpierw na nogę, a potem na twarz pana Browna.

697Chata Doktora - Page 28 Empty Re: Chata Doktora Sro Lut 27, 2013 8:21 pm

Gość


Gość

Aaaaaaaaa kurwa. Finnegan nie był przygotowany, że lekarz mu wbije igłę w nogę tak... boleśnie. Skrzywił się nieznacznie. Dobrze, że sobie walnął tego kielonka przed wyjściem, bo patrząc na minę Promnitza, to nie zanosiło się, że skończy się na osłuchaniu i ziółkach. Zaraz też po nodze rozlał się cholerny ból, aż mu ta noga drgnęła mimowolnie. Co on mu robi, ej.
Co, zaraz.
Jaki fartuch, jakie kotary, jaki zabieg?!
- E, doktorze, chwileczkę, jaki zabieg? - spytał, podnosząc wzrok na mężczyznę, który już gdzieś polazł, szukając czegoś. Wcale nie chciał wiedzieć, czego szukał. Finn przeniósł później nieco morderczy wzrok na Jolene. Rzadko się złościł, ale słowa dziewczynki w obecnej sytuacji niezbyt mu przypadły do gustu.
Zły grabarz to nic dobrego!
- Nie. Nie stracę. Prawda? Panie Promnitz, no chyba nie? - keep calm i nie daj urżnąć sobie nogi. Finnegan mimo wszystkich swych pokładów spokoju i opanowania zaczął się denerwować. Zapaliłby sobie. Eh.

rzucasz kostką!

2,5,6 - wycinamy się dużą część mięśnia i będziesz kulać jak dr House
1,3,4 - amputacja nóżki!

698Chata Doktora - Page 28 Empty Re: Chata Doktora Sro Lut 27, 2013 9:31 pm

Gość


Gość

Finn miał rację, trzeba było po prostu wejść. Nie zdziwiła się na widok dziewczynki, bo skoro wcześniej się tu dobijała, to miała jakiś cel, a ranna nie była, więc...
Aż podskoczyła, kiedy Promnitz wbił Finneganowi strzykawkę w nogę. Mógłby uprzedzać! Widziała, że męża bardzo to boli i musiała się hamować, żeby nie przypierdolić doktorowi. To dla jego dobra, to wszystko dla jego dobra! Mały zabieg? MAŁY ZABIEG? Ma się bać?
Zdziwiła się, że Promnitz poprosił dziewczynkę o zagotowanie wody, więc szybko podeszła i pogładziła ją po głowie, jak miała to w zwyczaju robić bliźniakom.
- Nie, nikt nie straci nogi, prawda, doktorze? - Zapytała spokojnym, acz dość sugestywnym tonem. Jak wspominała - doktorek może stracić męskość, jeśli uszkodzi jej męża. - Ja to zrobię - zwróciła się do małej Jolene i wzięła się za gotowanie wody. Po pierwsze, nie chciała żeby dziecko kręciło się przy wrzątku - no, doprawdy, Promnitz był chyba niepoważny, a po drugie, musiała się czymś zająć, bo ze zdenerwowania aż się trzęsła. A może z zimna? Ech, trzeba się było przebrać, jak mąż mówił! Ale nie, uparte to i twarde, zrobi po swojemu.

699Chata Doktora - Page 28 Empty Re: Chata Doktora Sro Lut 27, 2013 9:45 pm

dr Artur Promnitz

dr Artur Promnitz

- Jolene, może pójdziesz do miasta po… po parę rzeczy do sklepu? Masz, dam ci kilka drobnych i kup cukierki. Panu Finnowi się przydadzą!
Wyciągnął z kieszeni kilka dolarów i podał dziewczynce. Sam założył swój fartuch i zaczął przygotowywać narzędzia. Jeszcze raz pogonił dziewczynkę.
Nie chciał by widziała to wszystko.
- Niech pan się napije, dużo. – mruknął, gdy podszedł ponownie do Finna, tym razem z butelką wódki. Prowizoryczne znieczulenie, polowe warunki. W długiej ręce trzymał zaś… wielką piłę. Taką jakiej używają rzeźnicy do cięcia kości wieprza.
- Proszę na to popatrzeć tak… będzie mógł się pan bawić z pasierbami w piratów!
Doktor był dziwnie zadowolony.

700Chata Doktora - Page 28 Empty Re: Chata Doktora Sro Lut 27, 2013 10:01 pm

Gość


Gość

Co. Ej, nie, chwila, moment. Finnegan opuścił nogawkę spodni i zrobił ruch, jakby chciał stąd spierdalać. I to w podskokach. Nie czuł się przecież źle. Może miał lekkie kłopoty z oddychaniem, ale nic poza tym! Jego nawet ta noga nie bolała! Oczywiście, dopóki doktor nie wbił mu igły i nie wlał mu czegoś pod skórę. Pewnie kwas, wyżerał mu teraz wnętrzności, a Promnitz zwali to na jad węża.
Co za chory popapraniec.
Finn popatrzył na butelkę wódki, a potem na piłę. Kurwaaa, nie. Może to było niemęskie, ale nie wyobrażał sobie, że doktor mu tym narzędziem tortur zacznie nogę kroić. Nie i już.
- Pan sobie chyba żartuje - fuknął, podnosząc się z miejsca. - Nic mi nie jest, co pan, oszalał? Czy pan jest pijany? Ja sobie nie dam nogi odciąć, bo się panu tak podoba!
Nie i już.
A za piratów, to by mu przysolił. Tu się normalni ludzie, to znaczy, dzieci, bawiły w kowbojów, w szeryfa i bandytów, i w Indian. Nie jakichś cholernych piratów.

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 28 z 29]

Idź do strony : Previous  1 ... 15 ... 27, 28, 29  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach