Fiona zinterpretowała ów "O" jako wyraz zaskoczenia, dlatego uśmiechnęła się jedynie, wzruszając lekko ramionami. Pewnie na nauczycielkę nie wygląda. Raczej na pannę z dobrego domu, która nie wychyla nosa z domu, bojąc się ubrudzić suknię. Zabawne, że do całkiem niedawna jeszcze taką panną była. W tej chwili chciało jej się z tego śmiać. Tak, jeszcze niecały rok temu nie wiedziała co traci.
- Tak pani myśli? - uśmiechnęła się promiennie. - Cieszę się, mogąc spotkać jeszcze kogoś kto podziela moje zdanie!
Tak jak pan Green. On też popierał edukację. I Nick... Choć ten akurat jej tego wprost nie powiedział. Ale nietrudno było się domyślić po wizycie, która złożył jej w szkole.
Na odpowiedź kobiety Fiona zrobiła wielkie oczy. A tak się zapierała, że tym właśnie jej nie zaskoczy, hehe.
- Och... - wyrwało jej się.
Uniosła wzrok na barmana i sięgnęła po swoją kawę. A potem ponownie posłała lekko zdziwione spojrzenie pani Whittmore.
- No dobrze, przyznam, że choć wygląda pani na kogoś jak najbardziej godnego tej posady, to jednak nie spodziewałam się, że to właśnie pani... - wyznała, lekko skonsternowana. - Niemniej jednak, czuję się zaszczycona mogąc zjeść tu śniadanie z samą właścicielką - dodała z uśmiechem.
A potem obsypała Beę gromem komplementów i pochwał, choć w większości nie wprost, a pod adresem samej restauracji. Zaczęła mówić o malunkach, o lustrach, fortepianie, wystroju, wykwalifikowanej obsłudze, aż wreszcie zdała sobie sprawę, że bardzo się rozgadała.
- Och, proszę mi wybaczyć, chyba... trochę za dużo mówię ostatnimi czasy - westchnęła i spojrzała na swojego omleta, który zapewne zdążył już wystygnąć.
- Tak pani myśli? - uśmiechnęła się promiennie. - Cieszę się, mogąc spotkać jeszcze kogoś kto podziela moje zdanie!
Tak jak pan Green. On też popierał edukację. I Nick... Choć ten akurat jej tego wprost nie powiedział. Ale nietrudno było się domyślić po wizycie, która złożył jej w szkole.
Na odpowiedź kobiety Fiona zrobiła wielkie oczy. A tak się zapierała, że tym właśnie jej nie zaskoczy, hehe.
- Och... - wyrwało jej się.
Uniosła wzrok na barmana i sięgnęła po swoją kawę. A potem ponownie posłała lekko zdziwione spojrzenie pani Whittmore.
- No dobrze, przyznam, że choć wygląda pani na kogoś jak najbardziej godnego tej posady, to jednak nie spodziewałam się, że to właśnie pani... - wyznała, lekko skonsternowana. - Niemniej jednak, czuję się zaszczycona mogąc zjeść tu śniadanie z samą właścicielką - dodała z uśmiechem.
A potem obsypała Beę gromem komplementów i pochwał, choć w większości nie wprost, a pod adresem samej restauracji. Zaczęła mówić o malunkach, o lustrach, fortepianie, wystroju, wykwalifikowanej obsłudze, aż wreszcie zdała sobie sprawę, że bardzo się rozgadała.
- Och, proszę mi wybaczyć, chyba... trochę za dużo mówię ostatnimi czasy - westchnęła i spojrzała na swojego omleta, który zapewne zdążył już wystygnąć.