Old Whiskey
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Forum RPG


You are not connected. Please login or register

Restauracja "Fairy"

4 posters

Idź do strony : Previous  1 ... 21 ... 38, 39, 40

Go down  Wiadomość [Strona 40 z 40]

976Restauracja "Fairy"  - Page 40 Empty Re: Restauracja "Fairy" Pią Kwi 05, 2013 10:13 pm

Gość


Gość

Adelaide miała ostatnio sporo na głowie. I wcale nie mam tu na myśli Promnitza pukającego w jej okno. Nie, nie, ona zajmowała się powaznymi sprawami, ona miała plany, wspaniałą inwestycję!
A jednak pośród tego planowania, uzgadniania, oglądania działki, rozmów z robotnikami, ech, coś wciąż ją rozpraszało. Podejrzenia. Tak, własnie podejrzenia. Postanowiła więc spędzić dzień ze swoją oczywiście ulubioną służącą, panną Gilmore! Z początku zasugerowała, że powinna może odświeżyć garderobę i z pewnością Giselle będzie umiała najlepiej jej doradzić. Wpierw przejrzały więc kilka żurnali, a później pani Duncan zadecydowała, że najlepiej będzie po prostu pójść do sklepu i zobaczyć, co mają, a czego nie. Naturalnie na Gigi głowę zrzuciła zapamiętanie terminów odbioru kolejnych części garderoby, przymiarek i tak dalej.
- Wejdziemy na chwilę? - zaproponowała Adelaide z czystego łakomstwa, gdy przechodziły obok restauracji. Zresztą, tu mogłaby przygwoździć dziewczynę morderczym spojrzeniem i wybadać, czy aby na pewno służąca nie wie, co działo się ostatnio w domu.
Nie zwracając uwagi na zebranych w środku klientów, przepłynęła przez salę i zajęła stolik w pobliżu pianina.

977Restauracja "Fairy"  - Page 40 Empty Re: Restauracja "Fairy" Pią Kwi 05, 2013 10:30 pm

Gość


Gość

Pani Duncan nie mogła bardziej wyróżnić Giselli. Zaproponowanie jej łaskawie, że może pomóc jej przy dobrze nowych sukien i radzenie się jej w sprawach fasonów, które oglądały w żurnalach było najlepszym, co dziewczynie ostatnimi czasy się zdarzyło. Panna Gilmore, chociaż wiedziała o rozwiązłości wdowy i o tym, że wzorem cnót to ona nie była, wciąż patrzyła na nią, jak na obrazek. Była tym, czym chciała być Gigi. Bogatą, piękną kobietą, która chociaż na pokaz ma zasady. Kiedyś zemdliłoby ją an samo myślenie o tym, jednak teraz, kiedy doświadczyła zła i zepsucia tego świata - cóż, jej sądy trochę się zmieniły.
- Oczywiście, pani Duncan - powiedziała dygając. Och, ona zaprasza, prawda? Chyba nie proponowałaby wejścia do restauracji biednej dziewczynie, która u niej pracuje, żeby ta popatrzyła, prawda?
Giselle zarejestrowała wszystkich gości, którzy akurat siedzieli w restauracji, a w tym - doktora Promnitza i pana Darcy'ego. Nie dała po sobie poznać, bo wtedy pani Duncan na pewno by się domyśliła, że ona coś wie, bo jakby nie wiedziała, to by nie mówiła, bo przecież teoretycznie wiedziała tylko, że pani Duncan nie lubi pana Promnitza!
- Z Julie jest chyba coraz lepiej - podjęła temat, zastanawiając się, czy może nie powinna powiedzieć pracodawczyni, że pan Slattery jej się oświadczył.

978Restauracja "Fairy"  - Page 40 Empty Re: Restauracja "Fairy" Pią Kwi 05, 2013 10:34 pm

dr Artur Promnitz

dr Artur Promnitz

- Panie Darcy, tu chodzi o pana miłostki i zauroczenia! – odparł, kiwając głową w stronę kelnera, którzy przyniósł wino. – Te wszystkie schadzki z cyrkową dziewczyną, maślane oczka do Julie, która się zaręczyła, Lizawieta pozostawiona w Rosji. Mówię panu, kobiety SA niebezpieczne, sam pan wchodzi w jaskinię lwa… albo ligera, ze tak to ujmę!
Sam się zaśmiał ze swojego wyśmienitego dowcipu. Ach, jaki on czasami był błyskotliwy!
Już chciał się pochwalić ponownie swoim poczuciem humoru, gdy zamilkł, widząc kto wchodzi do restauracji. Wdowa Duncan przemknęła niedaleko, szeleszcząc swoją strojną suknią. Gdy zasiadła niedaleko pianina, odwrócił wzrok ale siła wyższa wciąż namawiała go, by spoglądać w jej stronę.
Och, przecież nie mogę do niej podejść i zagadać, przecież to nie wypada zaczepiać kochankę w miejscu publicznym!
Zresztą, kobieta nie była sama.
Za Adą podreptała malutka Giselle, która posłuszna jak owieczka szła za swoją panią i zasiadła obok niej przy stoliku.
Doktor od razu dolał sobie wina.

979Restauracja "Fairy"  - Page 40 Empty Re: Restauracja "Fairy" Pią Kwi 05, 2013 10:44 pm

Gość


Gość

Zasiadłszy przy stoliku od razu siegnęła po kartę, właściwie tylko po to, żeby wydało się, że się zastanawia. Tak naprawdę miała ochotę na coś bardzo konkretnego i własnie dlatego zaproponowała Giselle, by tu weszły. Uniosła oczy znad menu na pannę Gilmore.
- Życzysz coś sobie? - spytała tonem mówiącym "dzień dobroci dla zwierząt", czyli korzystaj Gigi, póki możesz!
Do ich stolika podszedł już kelner, któremu posłała lekki uśmiech i poprosiła o torcik z borówkami oraz kawę. Wyczekujące spojrzenie przeniosła na towarzyszkę, a gdy już, już spuszczała wzrok, coś go przykuło. A raczej ktoś.
Jak mogła nie zauważyć?
Psiakrew.
Adelaide niemal odruchowo wyprostowała się jeszcze bardziej i przyjęła swą wyniosłą pozę. To znaczy, zazwyczaj taka była, ale w obecności Promnitza rysy jej twarzy jeszcze się zaostrzały, a postawa usztywniała. A teraz... Teraz sytuacja była jeszcze bardziej skomplikowana.
- Z Julie? - podjęła pospiesznie temat, jednocześnie poganiając dziewczynę ruchem ręki, by coś sobie wybrała. - Tak, zdaje się, że tak. Chyba miała iść na kontrolę do lekarza - dodała, zaciskając przy tym mocniej usta.

980Restauracja "Fairy"  - Page 40 Empty Re: Restauracja "Fairy" Pią Kwi 05, 2013 10:53 pm

Gość


Gość

- Panie Promnitz... błagam, pół tonu ciszej - westchnął trzy razy, trochę jak rozkapryszona gwiazda jakiejś rewii, jednak po prostu starał się w ten sposób poradzić z suchością. Na obiad wcale nie miał ochoty, ale wypadało zamówić coś więcej niż tylko wodę i alkohol. Gdy tylko dostał kieliszek z winem, upił z niego łyk. Czym się struł, tym się leczył. A może to kościelne wino tak działało na jego brudną od sadzy i siarki duszę? Nie od razu zarejestrował moment, w którym do restauracji weszła wdowa Duncan ze swoją znajomą- tego, że Gigi u niej pracowała nie wiedział.
Dopiero po chwili, podnosząc wzrok na doktora a następnie kierując się jego spojrzeniem zauważył obie damy.
- Pan też się wpakowałeś do paszczy lwa, więc to wymądrzanie się jest nie na miejscu. Pańska lwica ma dużo ostrzejsze zęby niż te moje - chociaż, jeśli chodzi o Sophie i ślady po jej ugryzieniach, które chował na szyi, nie był do końca pewien. No, ale chodziło mu mimo wszystko o przenośnię.

981Restauracja "Fairy"  - Page 40 Empty Re: Restauracja "Fairy" Pią Kwi 05, 2013 11:02 pm

dr Artur Promnitz

dr Artur Promnitz

Nie umiał się powstrzymać – wzrok wciąż uciekał mu w stronę wdowy Duncan; a gdy i ta spojrzała na niego, posłał jej lekki uśmiech.
- Do paszczy? – zapytał, zwracając się do przyjaciela. – Panie Darcy, do jaskini raczej.
Znowu zachwycił się swoją własną błyskotliwością i wyciągnął za pazuchy marynarki skręconego papierosa. Zdecydowanie wolał fajki, ale nie bardzo miał sił nabijać ją teraz tytoniem. Zresztą, kelnerzy nie lubili tego, za dużo sprzątania po Promnitzu - już on wiedział jak go obgadują i narzekają na jego palenie fajki!
- Jedna lwica to troszkę mniej kłopotu niż trzy. A może jest ich więcej panie Darcy? – zapytał i znowu wzrokiem uciekł ku wdowie. Zagryzł papierosa i g zapalił.
Co dziwne – ni czuł się ani skrępowany, ani też nie ogarniał go wstyd. Bawiło go to ja wdowa się prostuje, jak ściąga w tej swojej złości policzki. Jej mina była nieco zabawna, a on ją tylko prowokował swoimi spojrzeniami.
Wypuścił z ust jasny dym.

982Restauracja "Fairy"  - Page 40 Empty Re: Restauracja "Fairy" Pią Kwi 05, 2013 11:15 pm

Gość


Gość

Giselle uniosła uradowane lico na wdowę.
- Wezmę to, co pani - powiedziała pogodnie. - Właśnie o tym samym myślałam - skłamała, bo nie lubiła jeść niczego, co brudzi w miejscach publicznych. Potem będzie wyglądała, jakby była chora na jakąś dziwną chorobę, z sinymi ustami i fioletowymi zębami, fuj! No, nie będzie się uśmiechać jakiś czas.
Dziewczyna patrzyła ukradkiem na wdowę i musiała spojrzeć w tym samym kierunku, co ona, kiedy się spięła, bo oczywiście zapomniała, lub nie skojarzyła od razu, że to o Prominitza chodzi. Ukryła tryumfalny uśmieszek pod chusteczką, udając lekki kaszelek.
- Doktor Promnitz bardzo dobrze się nią zajmuje - powiedziała naiwnym tonem. - Nie wiem, czy nie powinnam zostawić tego Julie, ale bardzo mnie korci, żeby powiedzieć o zmianie, która może nadjeść w jej życiu - powiedziała nagle. Ach, ona nie chciała źle! Cieszyła się, że Julie wyjdzie za pana Tomasa - innej opcji nie widziała - i chciała się tym podzielić z wdową.

983Restauracja "Fairy"  - Page 40 Empty Re: Restauracja "Fairy" Pią Kwi 05, 2013 11:20 pm

Gość


Gość

- Och, widzę, jaki pan jest z siebie dumny. Od razu wiadomo, że głęboko pan zwiedził te czeluści - zaraz zaczął mu się poprawiac humor, choć suchota nadal męczyła. Palenie sobie odpuścił ponieważ wiedział, że to może grozić tym, że zaraz by na Promnitza puścił pawia. Dla lekarza byłaby to już druga taka niespodzianka, ale Darcy nie zdawał sobie z tego sprawy. Na swoje szczęście.
- Cyrk się zebrał już do drogi, szanowny panie - poprawił zaraz kołnierz koszuli, czysto profilaktycznie. - Ta mała zapewne lada moment wyjedzie z miasta, o ile już tego nie zrobiła. Z Lizawietą nie widziałem się już tyle czasu, choć piszemy do siebie listy - nachylił się ku mężczyźnie - pani Lacroix zaś pewnie przyjmie oświadczyny tego koniarza - och, z jaką złością wypowiadał się o zastępcy szeryfa!
W stronę pani Duncan nie spojrzał ani razu, choć nie było mu latwo.

984Restauracja "Fairy"  - Page 40 Empty Re: Restauracja "Fairy" Pią Kwi 05, 2013 11:26 pm

Gość


Gość

Gdy tylko dojrzała jego uśmiech, jeszcze mocniej zasznurowała usta. Odwróciła wzrok i przechyliła tak głowę, żeby sylwetka Promnitza skryła się jako-tako za głową Giselle, ale nie mogła przecież tkwić w takiej pozycji w nieskończoność.
Zresztą, to wcale nie pomagało. Doskonale wiedziała, że wciąż na nią patrzy.
Odetchnęła raz i drugi i spojrzała na Giselle, gdy ta się odezwała. Skinęła więc głową kelnerowi, by przyniósł dwa razy to samo, a gdy odszedł, popatrzyła znów na dziewczynę. Nie skomentowała w żaden sposób tego zajmowania się Julie przez doktora. Przypomniało jej się tylko, że miała ją do niego wysłać, ale zapomniała. Ciekawe czemu!
Znów by się pewnie spięła, gdyby nie to, że Gigi poruszyła jakiś dziwny temat. Zmiana w zyciu Julie? Ostatnio jedyną zmianą, na jaką było ją stać, to zakończenie go. Adelaide wątpiła jednak, by Giselle zamierzała opowiadać o planach samobójczych pani Lacroix.
- Zmianie? Jakie zmianie, Giselle? - spytała, na moment chociaż zapominając o zerkającym na nią lekarzu.

985Restauracja "Fairy"  - Page 40 Empty Re: Restauracja "Fairy" Pią Kwi 05, 2013 11:38 pm

dr Artur Promnitz

dr Artur Promnitz

- Czyli zostanie pan sam? – zapytał, udając zdziwienie. W ogóle nie przejmował się tym, że dym zasłania mu prawie całą twarz. – Mam nadzieję, ze tylko nie podaży pan tą dziwną modą z Niemiec sprzed kilkudziesięciu lat i się z miłości nie zabije. Bo jak to tak, nie może pan tego zrobić innym kobietom!
Zaśmiał się i polecił kelnerowi, który ponownie podszedł do stolika, by podał im pieczeń ze śliwkami – bo jakże by inaczej!
Jedno jest pewne – jeśli Promntiz kiedyś odmówi śliwek, to znaczy że jest poważnie chory.
Chociaż przez moment zastanawiał się czy jakby ktoś mu dał do wyboru – śliwki albo wdowa – to co by wybrał?
Oczywiście najlepsze rozwiązanie to naga wdowa leząca pod dorodną śliwą. Aż musiał spojrzeć znowu na Adę, usiłując sobie to jeszcze lepiej wizualizować.
Oczywiście, jej zmieszanie wciąż go bawiło i dalej ją prowokował wzrokiem. Nawet dla zabawy wypuścił kilka kółek z dymu, by zwrócić na siebie większą uwagę…. A gdy tylko kelner przyniósł na stolik kobiety zamówiony przez nią deser, znowu się uśmiechnął.

986Restauracja "Fairy"  - Page 40 Empty Re: Restauracja "Fairy" Pią Kwi 05, 2013 11:41 pm

Gość


Gość

Giselle nie była zbyt dobra w utrzymywaniu sekretów, chociaż ostatnio szło jej coraz lepiej. Gdyby nie to, że damie nie przystoi, to pewnie teraz pociłaby się ze stresu, że tak dużo wie, tak dużo chce powiedzieć, a tak mało może.
- Och, chyba nie powinnam... - Zmieszała się Gigi, patrząc na swoje koronkowe rękawiczki. Nauczyła się prać, więc je uprała i mogła znów nosić, wcześniej były szare od brudu. - Ale to takie dziwne, że Julie pani o tym nie powiedziała! Czyżby ten tajemniczy przyjaciel jednak...
Urwała. Miała nadzieję, że rozbudzi ciekawość pani Duncan, a nie żądzę mordu.
- Dobrze - Giselle odetchnęła głęboko. - Nowy szeryf, pan Slattery, ostatnio szedł w zaloty do pani Lacroix - chociaż bardzo nieudolnie, po męsku i powinien załatwić sobie kogoś do pośrednictwa, pomyślała Gigi, ale przemilczała to. - Ostatnio słyszałam... Słyszałam, bo powiedziała mi pani Lacroix - poprawiła się ostrożnie, żeby nie było, ze słyszała, bo podłuchiwała! - Że pan Slattery jej się oficjalnie oświadczył! - Powiedziała cichutko, a dobra energia ją aż roznosiła. - Ale nie przyjęła oświadczyn od razu - szepnęła, pochylając się lekko nad stolikiem. - Powiedziała, że musi się namyśleć. A teraz pan Slattery pojechał na akcję ratunkową i może umrzeć, i Julie już nigdy nie znajdzie sobie amatora - powiedziała, składając chusteczkę w równy kwadrat. - No, chyba, że ten tajemniczy przyjaciel "D." - westchnęła ponownie i spojrzała kontrolnie na wdowę. Zainteresowana, nie zainteresowana? oby była! Och, Gigi może jej zawsze takie ploteczki sprzedawać, w końcu miałaby swoją powiernicę!

987Restauracja "Fairy"  - Page 40 Empty Re: Restauracja "Fairy" Pią Kwi 05, 2013 11:57 pm

Gość


Gość

Kawa i ciasto poprawiły nieco humor pani Duncan. Oczywiście, zepsuty obecnością doktora Promnitza w restauracji. Nie dość, że była zła, że tu jest, to jeszcze, że na nią patrzy i wcale się z tym nie kryje! A co najgorsze, przez niego całkiem przyjemne ciepło rozlewało się po jej podbrzuszu.
Adelaide sięgnęła po widelczyk i nadziała na niego kilka borówek stanowiących dekorację talerza. Uniosła wzrok na Giselle. Wzrok, który w naszych czasach znaczyłby pewnie tyle co bitch please. Nie powinna, ale mało nie eksplodowała na tym krześle z nadmiaru informacji, jakie przechowywała w tej małej główce.
- Tak, dziwne - rzekła sucho, a potem uniosła lekko brwi. Tajemniczy przyjaciel?
Cóż, nie musiała długo czekać na kontynuację. Pan Slattery, znów on! Pani Duncan ściągnęła usta w jakimś takim niezadowoleniu, które choć raz nie dotyczyło Promnitza, hoho. To ten, co ją pod jej dom odprowadzał? Ten, co ją chciał zatrudnić, odprowadzając do pracodawczyni? Wdowa po tamtej informacji straciła cały szacunek do tego człowieka. Nie, żeby go znała. Skreśliła go tak o, z zasady.
- A to... - Adelaide urwała i czym prędzej wsadziła do ust kawałek ciasta. A to szubrawiec! Chciała powiedzieć. Oświadczył się Julie? Pf, pff!
- I dobrze, że jeszcze nie odpowiedziała - mruknęła po chwili. - Co za tajemniczy przyjaciel?
D. Wzrok pani Duncan powędrował ku Promnitzowi, który osnuwał się bujnie papierosowym dymem oraz... ku panu Darcy'emu. Eh, nie, to chyba niemożliwe.

988Restauracja "Fairy"  - Page 40 Empty Re: Restauracja "Fairy" Sob Kwi 06, 2013 12:00 am

Gość


Gość

- Na to wygląda, panie Promnitz, na to wygląda. Czy to nie trochę smutne? - napił się wina, które chyba jako jedyne mogło mu pomóc w sprawie kaca. - Oszalał pan? Miałbym się zabijać? Jeszcze czego- skrzywił się. Właściwie, to faktycznie było smutne, że nawet Lizawieta była tak daleko. Tęsknił za nią czasem. Za nią, za jej wątłymi kolanami i jasnymi włosami. A także za jej majątkiem i tym, kim miał zostać po ślubie.
- Dobrze się pan bawi? - zapytał widząc te głupawe uśmieszki doktora, których nie była w stanie skryć nawet aura dymu. Resztkami siły woli powstrzymywał się od spojrzenia w stronę pani Duncan. Gdyby to zrobił, Promnitz mógłby się pożegnać z życiem. On również!

989Restauracja "Fairy"  - Page 40 Empty Re: Restauracja "Fairy" Sob Kwi 06, 2013 12:07 am

dr Artur Promnitz

dr Artur Promnitz

- Bawie sie wysmienicie panie Darcy, dziekuje! - odpowiedzial, strzepujac popiol na spodek jednej z pustych filizanek. - Panie Darcy niech pan tu sprowadzi Lizawiete. I niech mi pan nie mowi ze nie moze bo ojciec jej chce zobaczyc kilka zer na pana koncie. To sie da zalatwoc i obejsc. Wystarczy tylko chciec. Nie zalezy panu na ty by, ot przytulic swoja narzeczona?
Znowu spojrzal na wdowe ktora wlasnie kosztowala ciasta.
On to by chcial zeby kosztowala cos innego.

- Panoe Darcy, niech sie pan zdecyduje. Podejmie decyzje. Pokaze panu jal to sie robi. - odchrzaknal i sciszyl glos. - Ja Artur Promnitz postanawiam ze dzis znowu bede w domu wdowy Duncan.

990Restauracja "Fairy"  - Page 40 Empty Re: Restauracja "Fairy" Sob Kwi 06, 2013 12:24 am

Gość


Gość

- 'Chcieć', to łatwo powiedzieć, panie Promnitz- westchnął Anglik.- Kiedy ja nawet się z hotelu nie wyprowadziłem. To szlachcianka, żeby użyć jej majątku, muszę wpierw pokazać, że mam swój. Miałem sporo, zanim ją poznałem, ale wszystko niemal się rozpłynęło - dolał sobie wina.- Na przykład, gdy pierwszy raz byłem w Indiach, kupiłem sobie słonia. Rozumie pan? Wydałem majątek na zwierzę, które i tak nie jest mi ani potrzebne, ani którego praktycznie nie mam bo łazi sobie gdzieś daleko, daleko stąd! - sam nie do końca pamiętał, jakim cudem nabył coś takiego. Zapewne był tak pijany jak na przyjęciu u Canizasa i ktoś postanowił się wykazać. Tak czy inaczej, pieniądze Darcy'ego zostały wydane na tak wielka głupotę, że to aż wołało o pomstę do nieba. Reszta pieniędzy rozeszła się na inne dalekie podróże. Nic dziwnego zatem, że był niemal bankrutem. Mimo to nadzieje i aspiracje miał godne podziwu.
- Ja decyduję, że dziś się upiję. Gdyby cyrk nadal tu był, zdecydowałbym co innego.
Gdyby wiedział, co zrobił Zidler, chyba by się wściekł.

991Restauracja "Fairy"  - Page 40 Empty Re: Restauracja "Fairy" Sob Kwi 06, 2013 12:37 am

Gość


Gość

Giselle zaczekała ze skosztowaniem ciasta na wdowę. A że wdowa zaczęła jeść dopiero, kiedy Gigi zaczęła mówić to dziewczyna musiała jeszcze trochę poczekać. Borówki borówkami, ale Giselle miała słabość do słodyczy. Karmelków. Ciasteczek. Czekolady. Przekładanych tortów. Ach. Aż się głodna zrobiłam.
- Och, wygląda pani na niezadowoloną - Gigi odezwała się po chwili, kiedy skosztowała już ciasta. - Czyżby pan Slattery jednak nie był godnym zaufani, prawym mężczyzną?
- Nie wiem - mruknęła zasmucona i spojrzała tam, gdzie patrzyła wdowa. Pan Darcy. Pan D.
- Nie sądzę - pokręciła głową. - W jej głosie słyszałam wyraźnie, że pan D. jest romantykiem, a o panu Darcy różne rzeczy się słyszy. Tak, jak o doktorze - powiedziała tonem sugerującym, takim "znam twoją tajemnicę", ale na koniec uśmiechnęła się przesłodko, bo inaczej nie umiała więc zepsuła cały złowieszczy wydźwięk tego zdania.

-------

http://oldwhiskey.my-rpg.com/viewtopic.forum?t=1181

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 40 z 40]

Idź do strony : Previous  1 ... 21 ... 38, 39, 40

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach