Słuchał jej z kamiennym wyrazem twarzy. Nie miał powodów by jej wierzyć....z drugiej strony nie miał powodów by jej nie wierzyć.
Puścił jej nadgarstki i wstał.
- Skoro mnie znasz, to wiesz, że nie posunąłbym się do wykorzystania Ciebie...i wiesz już od dawna, że nie interesuje mnie ściganie Jenkinsa, póki nie zagraża bezpośrednio mojej rodzinie. - powiedział cicho i odwrócił się do niej plecami.
- Nauczyłem cię dostatecznie dużo. Jesteś pojętną dziewczyną, szybko się nauczysz władać bronią. - patrzył w nieokreślony punkt, gdzieś przed siebie. - I tak jak mówisz...Brad by cię zabił, gdyby odkrył co nas łączy. - chwycił torbę i ruszył w kierunku drzwi.
Nie mogł pozwolić, by kolejna osoba zginęła...przez niego.
Puścił jej nadgarstki i wstał.
- Skoro mnie znasz, to wiesz, że nie posunąłbym się do wykorzystania Ciebie...i wiesz już od dawna, że nie interesuje mnie ściganie Jenkinsa, póki nie zagraża bezpośrednio mojej rodzinie. - powiedział cicho i odwrócił się do niej plecami.
- Nauczyłem cię dostatecznie dużo. Jesteś pojętną dziewczyną, szybko się nauczysz władać bronią. - patrzył w nieokreślony punkt, gdzieś przed siebie. - I tak jak mówisz...Brad by cię zabił, gdyby odkrył co nas łączy. - chwycił torbę i ruszył w kierunku drzwi.
Nie mogł pozwolić, by kolejna osoba zginęła...przez niego.