Old Whiskey
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Forum RPG


You are not connected. Please login or register

Plebania

2 posters

Idź do strony : Previous  1 ... 21 ... 38, 39, 40  Next

Go down  Wiadomość [Strona 39 z 40]

951Plebania      - Page 39 Empty Re: Plebania Pią Cze 07, 2013 11:21 am

Gość


Gość

Miejmy nadzieję, że Brad wszedł przez drzwi, a nie okno. Amaranta uśmiechnęła się na wspomnienie pierwszego spotkania z mężczyzną, chociaż wtedy chwile miała jedne z gorszych. Co tam przeszłość, zostawmy ją i zajmijmy się teraźniejszością. Meksykanka była rada z wizyty Brada. Dobrze, że zechciał się pożegnać osobiście.
- Owca! - zawołała Remi ze śmiechem i przytuliła się do szyi wujaszka. Aż Amarancie zaparło dech w piersi. Dziewczynka była szczęśliwa i to najbardziej obchodziło jej matkę.
- Wracam za dzień albo dwa. Elias nie chce nas szybko wypuścić. Ale zdążę na rodeo, bo muszę pomóc Merc w jadłodajni. Pewnie będzie spory ruch.
Amaranta nalała Bradowi herbaty z dzbanka i podsunęła na stole. Długa podróż potrzebuje łyka herbaty. Najchętniej kobieta zatrzymałaby mężczyznę na obiedzie, ale nawet nie zaczynała, domyślając się, że nie da rady. Czy Ona wiedziała o liście gończym? Chyba nie.

952Plebania      - Page 39 Empty Re: Plebania Pią Cze 07, 2013 11:35 am

Gość


Gość

No przez drzwi, ale niech zostawi okno otwarte.
- Ah owca - powtórzył po dziewczynce - ładna, ooo a jaki ma nos.
Spojrzał na obrazek przez chwilę, po czym przytulił mocno Remi. Uwielbiał tą małą nie mógł ukrywać tego.
- Jak wrócisz do domku to pojeździsz konikiem.
Gdy Am nalała herbaty, spojrzał na nią a potem przez okno na konia. Ubiór świadczył o tym że był przyszykowany do dłuższej wypraw.
- Eh nie wiem no dobrze, dziękuję - podziękował za herbatę ale nie usiadł. Postawił dziewczynkę na podłodze po czym chwycił za kubek i upił łyk.
- Cho.... ssss uh gorąca - refleks jako taki, uśmiechną się potem już kolejny łyk a właściwie siorbnięcie.
- No tak jadłodajnia, każdy chce mieć cię blisko ciebie toż to taki skarb - zaśmiał potem z ciszył nieco głos jak by zapominając ze jest na plebani i że jego sytuacja nie jest zbyt komfortowa.
- Ja tylko na chwilkę, chciałem zobaczyć małą no i ... - przerwał na chwilę patrząc na Remi - ... no i mamę.

953Plebania      - Page 39 Empty Re: Plebania Pią Cze 07, 2013 11:44 am

Gość


Gość

Remi zachichotała, przytulona przez wujka. Oj mała farciara, tyle mężczyzn ją uwielbiało! Nic tylko pozazdrościć! Na wzmiankę o nosie, dodała jeszcze, że oczy też i uśmiechnęła się dumna z siebie. Postawiona na podłodze, usiadła znowu na krześle i zaczęła rysować Pana Owcę. No bo jak to tak jedna owca sama? Przecież będzie jej smutno, jak nie będzie przyjaciela.
- A tam skarb. Każdy chce się najeść!
Amaranta zaśmiała się ze słów Brada, chociaż był to raczej speszony śmiech i spojrzała na niego uważniej. Co On w ogóle wygaduje? Kobieta zamarła słysząc ostatnie słowa i uśmiechnęła się, nie wiedząc co ma sobie pomyśleć. Nie, nie. Nie myślmy za dużo.
- A my się cieszymy, że widzimy Ciebie.
Mówmy co ślina na język przyniesie? Amaranta opuściła spojrzenie i ruszyła się w końcu, podchodząc do szafki i wyciągając z nich jakieś ciasteczka.

954Plebania      - Page 39 Empty Re: Plebania Pią Cze 07, 2013 11:52 am

Gość


Gość

No tak owieczka musi mieć swojego baranka. No i stadko. Co to za sama owieczka. Odprowadził dziewczynkę wzrokiem po czym spojrzał na Am wyciągającą słodkości.
- nie trzeba Am, ja naprawdę na chwilę, po za tym chyba nie był by pastor zadowolony gdyby mnie tu zobaczył, zresztą jak i spora cześć Starej Whiskey - ostatnią część zdania wypowiedział już niemal szeptem, krzywiąc się przy tym lekko.
Cały Brad często mówił to co myślał a jego myśli nie wiele wyprzedzały zdania. Wziął głęboki oddech ale skoro ona nie wie postanowił jej powiedzieć.
- Bo widzisz Am ja tu w mieście i nie tylko tu jestem poszukiwany listem gończym - spuścił głowę jak by czuł się winny w tym momencie, ale nie z tego za co ma ten list, a z tego że Am ma tak złego przyjaciela.

955Plebania      - Page 39 Empty Re: Plebania Pią Cze 07, 2013 11:55 am

Gość


Gość

< -Kościół

Pastor wrócił z ceremonii i pierwsze co zauważył to...konia. Obcego w każdym razie. Od razu mu się to nie spodobało bo Amaranta by nikogo nie wpuściła bez jego zgody, prawda?
Wszedł dosłownie na paluszkach do sieni i zajrzał ukradkiem.
Chryste ! Dobry Boże, to ten mężczyzna z plakatów ! Brad Jenkins ! Na pewno chce ją okraść i zabić, co innego by tu robił? Tylko czemu siedzi przy sole z herbatą...może to jakaś brutalna gra psychologiczna?! Takie udawanie miłego, a na bank pod stołem przykłada jej lufę do kolana !
O nie, to nie może się stać, nie na jego plebanii. Cofnął się, wyciągnął rewolwer i go odbezpieczył (chyba). Nikt by się tego nie spodziewał z jego strony ( w końcu był pacyfistą)więc wpadł do kuchni i wymierzył z Brada.
- Ręce do góry, nawet nie próbuj się ruszyć ! - wydusił tak spanikowanym głosem, że to było oczywiste, że peirwszy raz mierzy w kogokolwiek - Amaranta odsuń się od niego i biegnij po szeryfa !

956Plebania      - Page 39 Empty Re: Plebania Pią Cze 07, 2013 12:03 pm

Gość


Gość

Amaranta odwróciła się do Brada, trzymając w dłoni koszyczek z ciasteczkami i spojrzała na mężczyznę pytająco. Cóż On mógł zrobić takiego, że mieszkańcy... że Pastor nie zniósłby jego widoku? Kobieta zmarszczyła czoło i powoli podeszła do stołu, kładąc na nim koszyczek. Słysząc wyjaśnienie, zmarszczyła czoło i wzięła głęboki oddech. No tak, przecież Brad nie mógł być grzecznym chłopcem, przebywając w bandzie Javiera. Ale listy gończe nie wysyłają za byle co. Zabił kogoś?
- Zabiłeś kogoś?
Wyrwało się pytanie z ust zdumionej Meksykanki, która przełknęła ślinę i miała nadzieję, że Brad zaprzeczy. Zanim jednak to nastąpiło, w sieni rozległy się odgłosy i do kuchni wparował Elias... z bronią?! Amarancie serce podskoczyło aż do gardła. Szaleństwo. Kobieta zgarnęła córkę z krzesła i wzięła na ręce, cofając się pod okno.
- Nie! Opuść broń Eliasie!
Zawołała, bojąc się, że zaraz dojdzie do tragedii.

957Plebania      - Page 39 Empty Re: Plebania Pią Cze 07, 2013 12:13 pm

Gość


Gość

Cóż jej mógł powiedzieć, prawdę albo nie całą prawdę. Podniósł wzrok na Am potem na Remi. Zamyślił się na chwilę.
- Am - spojrzał na nią, no raczej nie mogła się spodziewać słowa nie, Brad był kim był, robił to co robił, póki co nie gryzło go sumienie. Przynajmniej na razie. Było oddany jednej sprawie, właściwie jednemu człowiekowi, czy sprzedał jemu duszę, być może. Nie zdążył jednak powiedzieć tak, zabiłem. Gdy pojawił się no właśnie pastor. Ten to ma wyczucie chyba faktycznie ktoś mu podpowiada. Na szczęście Brad nie mierzył pod stołem w nic w kolana, miedzy kolana, nie miał wyciągniętego rewolweru na szczęście wielebnego.
Wstał od stołu spokojnie unosząc ręce do góry, zmierzył wzrokiem pastora by móc ocenić przeciwnika.
- Schowaj pan że to - zaczął ze spokojem po czym kiwną głową na dziecko - zrobisz komuś krzywdę albo i sobie ja już wychodzę i nikt nigdzie nie pójdzie po nikogo.
Zaraz pastor padnie na zawał a ja go nie będę targał do doktora. Teraz to i on będzie miał przechlapane u Am, ale czego mogła się spodziewać po bandycie.

958Plebania      - Page 39 Empty Re: Plebania Pią Cze 07, 2013 12:19 pm

Gość


Gość

No on jakoś przekonany nie był.
Czuł, że gdyby kupił ten broń wczesnej, gdyby był bardziej stanowczy, to Lola by żyła, byliby szczęśliwym małżeństwem, nawet gdyby to był już inny stan. A teraz stał przed poszukiwanym mordercą, który stał w jego kuchni razem z Amarantą. Skąd miał wiedzieć, że to nie podstęp, że jak opuści broń ten w niego wymierzy i nie zabije jak psa?
- Nie opuszczę, póki nie zabierzesz dupy w troki i tego swojego konia na drugi koniec Kontynentu. - wciąż mierzył do niego z broni.
Spojrzał na Amarantę wyraźnie przerażony, ale też rozeźlony
- A my sobie porozmawiamy o tym jakich sobie znajomych dobierasz. Cholera jasna wpierw Javier, teraz ten, no fantastyczne towarzystwo...

959Plebania      - Page 39 Empty Re: Plebania Pią Cze 07, 2013 12:27 pm

Gość


Gość

Amaranta była zszokowana sytuacją w jaką wplątała nie tylko siebie, ale córkę, Eliasa i Brada. Ale skąd mogła wiedzieć, że tak bardzo mężczyzna jest poszukiwany! A teraz musi mężczyznom przerwać, inaczej wszystko skończy się znowu źle! Kobieta odstawiła córeczkę na podłogę i ręką zgarnęła w tył, kręcąc głową i patrząc na Eliasa.
- Proszę... On już wychodzi. Odłóż tą broń.
Amaranta już nie krzyczała, ale stanowczo dopominała się aby Pastor zrobił to o co Ona go prosi. I mimo, że cała się trzęsła, postawiła krok ku Bradowi i stanęła między nim a Eliasem. Pastor nie wystrzeli, nie wystrzeli. Am spojrzała na Brada, jednoznacznie swym spojrzeniem oznajmiając, że już czas na niego. Niech korzysta z okazji i znika czym prędzej, bo Ona nie chce być świadkiem jego postrzelenia.
- Elias...
Odezwała się znowu do Pastora i popatrzyła na niego przerażonym i błagalnym wzrokiem. Może i stawała teraz przeciwko niemu, ale nie mogła inaczej.

960Plebania      - Page 39 Empty Re: Plebania Pią Cze 07, 2013 12:38 pm

Gość


Gość

Ah to taki świętoszek a macha bronią przed dzieckiem kobietą i do tego się wyraża a dodatkowo po minie i gestach widać że do czynienia z bronią to za wielkiego nie ma. Tak wyglądała sytuacja w oczach Brada. Jeszcze tu kogoś postrzeli.
- Wychodzę przecież - szepnął spokojnym tonem by nie siać paniki.
Gdy Am stanęła przed nim i patrzyła mu prosto w oczy doskonale wiedział co ma na myśli. W jego oczach można było tylko przeczytać "przepraszam". Spojrzał na mała dziewczynkę która teraz wyglądała na lekko przestraszoną. Zebrała się złość w Bradzie ale nie ukazał tego. Pomachał jej tylko na pożegnanie szczerze się uśmiechając.
- Pa pa mała - spojrzał na Am szepną w jej kierunku krótkie "do zobaczenia", a potem no cóż wyszedł przechodząc tuż obok pastora. Jak by ten nie trzymał w ręku rewolweru a jedynie kropidło. Nic nie powiedział po prostu wyszedł.
Za chwilę siedział już na koniu który pędził w stronę Meksyku.

---> Zt / ??

961Plebania      - Page 39 Empty Re: Plebania Pią Cze 07, 2013 12:48 pm

Gość


Gość

Duchowny kierował się teraz innymi motywami niż Brad by sądził. Myślał przede wszystkim o bezpieczeństwie Amaranty i Remi. Skąd miał wiedzieć, że to był kolejny znajomy jej przyjaciółki ?
Kiedy stanęła między nimi, dłonie mu zadrżały i opuścił rewolwer. Kim on dla niej był, że nie zawahała się stanąć w jego obronie?
Wodził za nim wzrokiem aż usłyszał rżenie konia i tętent kopyt. Zabezpieczył broń ( a gdyby się przyjrzał, to by tez dostrzegł, że przecież nie miał ani jednej kuli w rewolwerze - geniusz) odłożył ją na wyższą półkę, by Remi po nią nie sięgnęła i zachwiawszy się niebezpeicznie z nerwów, klapnął na krzesło.
Ukrył twarz w dłoniach, starając się uspokoić oddech, a potem łypnął na Amarantę.
- Ty naprawdę nie masz z kim się zadawać, tylko z mordercami? - syknął do niej

962Plebania      - Page 39 Empty Re: Plebania Pią Cze 07, 2013 2:55 pm

Gość


Gość

Amaranta odetchnęła dopiero, gdy drzwi się za Bradem zatrzasnęły. Czy Ona na prawdę musi mieć taki dziwne relacje z ludźmi? Jak nie znienawidzony przez społeczeństwo afroamerykanin, to poszukiwany listem gończym bandyta. A na dokładkę tego wszystkiego chory Pastor, który był jej pracodawcą a teraz jest przyjacielem. Jeszcze porywcza przyjaciółka, która była żoną kolejnego bandziora u którego teraz Amaranta mieszkała. No cud miód.
- Kochanie, chodź do mnie. Wujek już pojechał, no. Nic się nie stało. Jak wrócimy to narusje Ci konika, no i pojeździsz sobie, tak? Trzymaj obrazek, trzymaj, dokończ go sobie, no.
Amaranta wzięła dziewczynkę na ręce i posadziła na krześle, gładząc po włosach i zostawiając na nich całusa. Remi, pomimo lęku, jakiego się najadła, szybko wróciła do swego zajęcia. Kobieta zaś spojrzała na Eliasa i podeszła do niego, przykucając obok. Tak bardzo źle się teraz czuła, aż postanowiła...
- Opuszczę dziś Plebanię jeśli chcesz... ale Oni są dla mnie jak rodzina.
Stwierdziła ze ściśniętym gardłem i zaraz podniosła się, jakby już zaraz chciała iść do pokoju i spakować wszystkie rzeczy.

963Plebania      - Page 39 Empty Re: Plebania Pią Cze 07, 2013 3:41 pm

Gość


Gość

Mężczyzna złapał ją za rękę, by ta nie uciekła.
- Ani mi się waż. - powiedział już w miarę spokojnie. Pociągnął ją ku sobie - Nie rozumiesz, że ja się martwię o Ciebie? Odchodze od zmysłów wiedząc, że mieszkasz pod jednym dachem z Buendią, który jest zdolny do wszystkiego, a teraz kolejny bandyta...Nie miej mi za złe, że chciałem cię ochronić. Skąd miałem wiedzieć, że to twój przyjaciel?
Też mi przyjaciel, pfff...
Teraz duchowny poczuł się głupio. Zamiast poczekać, przysłuchać się rozmowie, od razu przystąpił do ataku. A co jakby broń wystrzeliła przypadkiem?
- Nie chcę, żebyś spotykała się z ludźmi z taką reputacją. Dla Ciebie może są jak rodzina, ale to przestępcy, zdolni zabić niewinnego człowieka.

964Plebania      - Page 39 Empty Re: Plebania Pią Cze 07, 2013 3:52 pm

Gość


Gość

Amaranta ze zdziwieniem spojrzała na dłoń Eliasa. Hoho jaki stanowczy się zrobił! Weź mnie na stole... Wróć! Amaranta z napięciem widocznym na jej twarzy, słuchała słów mężczyzny. Była zestresowana całym spotkaniem we trójkę. Gdyby tylko ono mogło się odbyć w innych okolicznościach, mężczyźni zapewne by się polubili. A teraz Ona będzie musiała uspokajać jednego z drugim i broń Boże nie wymawiać ich imion. A już na pewno nie Brada.
- Eliasie... w Old Whiskey nikt mnie nie chciał. Byłeś tylko Ty, Lola i... John. Teraz ich już nie ma, a w Chaparral żyję spokojnie. Bez obawy o swe bezpieczeństwo, bez krzywych spojrzeń. Zrozum mnie... Tutaj nie ma dla mnie życia.
Odpowiedziała, patrząc Eliasowi prosto w oczy. Musiał pojąć jej nastawienie, musiał! Inaczej nie będzie mogła z nim rozmawiać w spokoju. Czy gdyby cofnęła czas, postąpiłaby we wszystkim inaczej? Nie wiedziała. Chciała teraz żyć bez wyrzutów sumienia. A teraz takie miała. Wobec Eliasa. Narażała go, bezsensownie. On ugościł, Ona stawała przeciwko niemu.

- Przepraszam. Nie powinnam była...

965Plebania      - Page 39 Empty Re: Plebania Pią Cze 07, 2013 4:03 pm

Gość


Gość

COCOCOCOCO? Dobrze, że nie usłyszał jej myśli, boby się zląkł!
- Ale ja jestem....a plotki o Tobie ucichły. Gdybyś podjęła tu pracę na nowo, mogłabyś żyć normalnie.
Wiedział, że i tak jej nie przekona. Tam miała swoją jadłodajnie, swoją przyjaciółkę Mercedes....i towarzystwo dwóch morderców fantastycznie ! Cudownie.
- Martwię się o Ciebie. Tam jest znacznie mniej bezpiecznie niż tu... - powiedział cicho - Javiera i....tego Jenkinsa...w końcu dorwą Łowcy Nagród, co jak nie oszczędzą również Ciebie? Co wtedy z Remi?

966Plebania      - Page 39 Empty Re: Plebania Pią Cze 07, 2013 5:19 pm

Gość


Gość

- Przypomnę Ci, że mnie tu też nie oszczędzili...
Amaranta wyrwała swą dłoń i zacisnęła zęby, chociaż nie ruszyła się z miejsca. W dalszym ciągu wpatrywała się w swego rozmówcę, kolejny raz czując wielką niemoc. I tylko w Old Whiskey ją odczuwała. W Chaparral żyła spokojnie, a to miasteczko ciągle na nią źle oddziaływało.
- Nic mi się tam nie stanie, obiecuję...
Nie wiadomo czemu kobieta odczuła przemożną chęć zapewnienie Eliasa o swoim bezpieczeństwie. Martwił się o nią. Przyjemne uczucie mieszało się z wyrzutami sumienia. Z jednej strony Amaranta chciała wiedzieć, że ktoś się o nią martwił, z drugiej zaś powodowało to u niej smutek, bo wiedziała, że zamartwianie się nie jest dobre ani dla zdrowia psychicznego, ani fizycznego. Amaranta kiwnęła głową i sama teraz Eliasa złapała za dłoń. Poklepała ją i uśmiechneła się. No już dość tego narzekania!

967Plebania      - Page 39 Empty Re: Plebania Pią Cze 07, 2013 5:43 pm

Gość


Gość

Pastor westchnął ciężko.
Wiedział, przecież to wiedział, że to tutaj została upokorzona i pobita, to w Old Whiskey spotkało ją tyle krzywd...nie mógł jej więc zatrzymywać. Nawet jeżeli obcowała z mordercami, to oni byli lepszymi ludźmi dla niej, niż jej pobratymcy tutaj.
Uśmiechnął się smutno do przyjaciółki i ...przytulił ją delikatnie. Nie miała pojęcia jak bał się w momencie, gdy zdał sobie sprawę, że być może będzie musiał strzelać w jej obronie.
- Proszę cię, uważaj na siebie. Już straciłem ostatnio jedną bliską mi osobę, drugiej mogę już nie wytrzymać. - szepnął jej do ucha

968Plebania      - Page 39 Empty Re: Plebania Pią Cze 07, 2013 6:10 pm

Gość


Gość

Amaranta otworzyła usta w niemym geście zaskoczenia, ale zaraz sama przytuliła się do Eliasa. Najświętsza Panienko, jaki On był dla niej dobry! Meksykanka nie mogłaby sobie wyobrazić lepszego przyjaciela. Tyle mu już zawdzięczała. I tak bardzo chciałaby wrócić tu w roli pracownika. Może Elias miał rację? Może plotki już ucichły? Ale co jeśli odżyją na nowo? Amaranta nie wytrzymałaby kolejnej ucieczki.
- Nie stracisz mnie. Najświętsza Panienka na to nie pozwoli.
Stwierdziła z pewnością siebie i przytuliła się mocniej, jakby na potwierdzenie swych słów. Mogła, prawda?

969Plebania      - Page 39 Empty Re: Plebania Pią Cze 07, 2013 6:51 pm

Gość


Gość

Pewnie, że mogła ! Odpowiedział na jej mocniejsze przytulenie i pogładził ją po włosach. Bał się o nią, o swoich bliskich, zdecydowanie bardziej niż o siebie....a przecież powinien prawda? Wisiała nad nim groźba wizyty McConnora, który miał wobec niego złe zamiary...
- No już, nie gniewam się, nie odchodź proszę. Zostań tu, ile tylko chcesz - powiedział wypuszczając ją z ramion
Poszedł porysować z Remi i tym samym ja uspokoić wesołymi opowiastkami, aż stwierdził, że czas na niego. W końcu musi się przygotować do wdowy !
- Pójdę się już szykować, a ty dokończ konika - pogładził Remi po włosach i ruszył do swojej sypialni.

970Plebania      - Page 39 Empty Re: Plebania Pią Cze 07, 2013 7:24 pm

Gość


Gość

Joseph rzadko kiedy praktykował taką czynność jaką była drzemka w środku dnia, ale tym razem miała ona więcej korzyści niż zwykle. Po pierwsze pastor Evans nabrał nowych sił do do pracy (w trybie natychmiastowym), a po drugie, gdyby wstał wcześniej i zszedł na dół to byłby świadkiem takiej sytuacji, że w natychmiast spakowałby manatki i wracał do Nowego Jorku. Szczęśliwie tak się nie stało, więc Joseph mógł kontynuować swój pobyt tutaj. W kubeczku z herbatą zauważył dno, więc zszedł na dół zrobić sobie kolejną.

971Plebania      - Page 39 Empty Re: Plebania Pią Cze 07, 2013 8:00 pm

Gość


Gość

Uśmiechnęła się i kiwnęła głową. Oczywiście, że zostanie. Nie będzie znikać stąd w ciągu godziny. Jednak i tak z dzień lub dwa musi wracać. Przysiadając na krześle, zerknęła w stronę otwartego okna, gdzie nie było już śladu po Bradzie i jego koniu. Wydawało się jej, że nawet zatęskniła, lecz zaraz swą uwagę przeniosła na córeczkę.
- Trzeba będzie kupić rameczkę na Twój obrazek i zostawić go wujkowi.
Zaproponowała Remedios, gdy Pastor poszedł do siebie i przysunęła się wraz z krzesłem do niej. Pochwaliła pracę córeczki, która wyprostowała się dumnie, by zaraz spojrzeć na drugiego Pastora.
- W dzbanku jest świeżo zrobiona herbata.
Odezwała się do niego z uśmiechem, widząc jak ten niesie ze sobą kubek.

972Plebania      - Page 39 Empty Re: Plebania Pią Cze 07, 2013 8:05 pm

Gość


Gość

Tymczasem pastor Wilkins wyszedł niedługo potem ubrany w najlepszą koszulę i garnitur. Musi się ładnie prezentować na przyjęciu u pani Duncan !
- O Joseph ! Idę do pani Duncan, poradzisz sobie? Jakbym był pilnie potrzebny....- tu sięgnął po kartkę i zapisał jej adres - ...to mnie znajdziesz pod tym adresem.
Stanął przed lustrem. No! Całkiem nieźle!
- Miłego wieczoru....Amaranto, dopilnuj proszę by Gloria położyła się o ludzkiej godzinie, ostatnio zarywa noce nad tymi książkami - poprosił kobietę, poprawiając krawatkę

973Plebania      - Page 39 Empty Re: Plebania Pią Cze 07, 2013 8:16 pm

Gość


Gość

Co herbata, co pani Duncan (ktokolwiek to jest), po kiego wała Elias ma na sobie garnitur? Odwalił się jak szczur na otwarcie kanalizacji. Joseph przetarł twarz i próbował ogarnąć co się właśnie dzieje. Na głowie miał przeuroczego koguta, który tylko potęgował jego wrażenie człowieka nieogarniętego.
- Co...? Aha, dziękuję... - wymamrotał i ruszył w stronę imbryka.
Chwila, moment. To nie jest Danielle. Co to za obyczaje, że obca kobieta przychodzi w gości i jeszcze herbatę robi? Aa, już kojarzył, to Amaranta. Ale czemu zrobiła herbate?
Joseph przeczytał karteczkę z adresem. No, dobrze. I tak nie wie gdzie to jest.

974Plebania      - Page 39 Empty Re: Plebania Pią Cze 07, 2013 8:24 pm

Gość


Gość

Jakie gości? Przecież Ona tu mieszka! No chwilowo, ale zawsze! Amarancie chyba włączyć się tryb pomocy, bo widząc jak Elias się szykuje, wstała i złapała za szczotkę do garnituru.
- Pozwól...
Powiedziała i przejechała po materiale na ramionach, czyszcząc go z wszelkich paprochów i kłaczków od Świrka. O i blond włos się trafił między innymi. No, no. Kilka machnięć szczotką i gotowe. Amaranta cofnęła się i z uśmiechem kiwnęła głową. Jak będą na przyjęciu wolne panny, to z miejsca się w Pastorze zakochają!
- Oczywiście, zadbam o nią. Baw się dobrze. Hmm Pani Duncan... no, no.
Meksykanka pamiętała kobietę i te dwie scysje jakie między nimi zaistniały. Wprost nie mogła uwierzyć w plotki o niej i doktorze. Podczas świątecznego obiadu w grudniu, nic nie zapowiadało, by mieli się ku sobie.

975Plebania      - Page 39 Empty Re: Plebania Pią Cze 07, 2013 8:28 pm

Gość


Gość

Pastor z uśmiechem przyjął pomoc Amaranty. Ach to jednak wspaniała gospodyni !
- Dziękuję ci bardzo, zupełnie nie mam głowy do takich drobiazgów...- no, teraz był pięknie.
Garnitur nie był może rodem z Paryża, ale był dobrej jakości i czysty. Jest tylko ubogim duchownym, nie wymagajmy tu jakichś ekstrawagancji.
- Miłego wieczoru wam życzę - rzekł z uśmiechem, poczochrał włosy Remi na do widzenia i wyszedł.

[zt] -> Dom Adelaide Duncan

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 39 z 40]

Idź do strony : Previous  1 ... 21 ... 38, 39, 40  Next

Similar topics

-

» Plebania
» Kościół + plebania

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach