Old Whiskey
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Forum RPG


You are not connected. Please login or register

Główna ulica

2 posters

Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... 21 ... 40  Next

Go down  Wiadomość [Strona 2 z 40]

26Główna ulica  - Page 2 Empty Re: Główna ulica Pon Lip 16, 2012 7:51 pm

Gość


Gość

Al rzeczywiście dostrzegał pewien rys komizmu w tej sytuacji - jak on, były bandyta i rewolwerowiec gorszy od swego syna, może upominać Sama o takich rzeczach? Jednak to było kiedyś - teraz wszystko się zmieniło.
A uwaga o rudej dziwce kompletnie wytrąciła go z równowagi. Uniósł rewolwer ku górze i wycelował w swojego syna. Nie strzeli, to oczywiste że nie strzeli, ale chciał pokazać gówniarzowi że nie żartuje. To jego miasto, do kurwy nędzy prostytutki biedy!
- Posłuchaj mnie uważnie, Sam. - wycedził przez zaciśnięte zęby - Jeżeli cenisz te swoje zasrane życie, to lepiej w tym momencie obrócisz się i stąd wyjedziesz, rozumiesz? - warknął - No, w podskokach!
Blefował. ale robił to na tyle dobrze, żeby jego syn mógłby mu uwierzyć.

27Główna ulica  - Page 2 Empty Re: Główna ulica Pon Lip 16, 2012 8:00 pm

Mistrz Gry

Mistrz Gry

- No, proszę, Jeff, ale nam ładną ptaszynkę przywiozłeś - Pete zlustrował sylwetkę Fiony, oblizując wargi. - Takiej dziwki to ze świecą szukać, he?
Obydwoje krążyli wokół klęczącej na ziemi Fiony. Jeden z nich, Jeff, zaczął obracać rewolwer na palcu, by wycelować go w końcu w dziewczynę.
- Ładny wisiorek - powiedział tonem, który mógł oznaczać tylko jedno : oddajesz, albo umierasz.

Tymczasem jeden z członków gangu, który objeżdżał ulice i pilnował, by nie przeszkodziły im żadne służby bezpieczeństwa, czy nadgorliwi mieszkańcy, chcący ocalić miasteczko przed złymi zbirami. Wyjeżdżając za jeden z budynków, zauważył mężczyznę z bronią, chowającego się za rogiem. Na pewno nie należał do bandy. Szybko cofnął konia i bezgłośnie się z niego zsunął. Szedł powoli w stronę uzbrojonego mężczyzny z odbezpieczonym rewolwerem. Był stanowczo za daleko i mógł chybić.

http://oldwhiskey.my-rpg.com

28Główna ulica  - Page 2 Empty Re: Główna ulica Pon Lip 16, 2012 8:12 pm

Gość


Gość

Dziewczyna nie ważyła się unieść wzroku. Czegokolwiek by nie wygadywali nie chciała ich prowokować. Do tego strach patrzył jej z oczu. Oni zapewne i tak wiedzieli jak bardzo się boi. Ale wolała nie potwierdzać swojego strachu bez potrzeby.
Wisiorek. Wisiorek ładny. Wisiorek co? Dopiero po chwili Fiona załapała o co chodzi. Jakby w jej mózgu coś zaskoczyło i myślenie zostało uruchomione. Drżącymi rękami sięgnęła do zapięcia łańcuszka, jednak ten za nic w świecie nie chciał puścić. Gdy przez pierwsze pięć sekund nie udało jej się go ściągnąć, dziewczyna zdenerwowała się jeszcze bardziej. Boże, nie daj im mnie zabić!

29Główna ulica  - Page 2 Empty Re: Główna ulica Pon Lip 16, 2012 8:13 pm

Gość


Gość

Sam przyglądał się ojcu z pewną zawziętością w oczach. Zagryzł wargi, zacisnął dłonie na lejcach. Jego koń był niespokojny, cały czas gotowy do puszczenia się galopem przed siebie.
Tak samo jak jego właściciel.
- Przestałem się ciebie słuchać już dawno temu, stary - warknął, ale w jego głosie było słychać rozżalenie. Teraz on, górując nad swoim ojcem, musiał mu pokazać, ze jednak jest od niego lepszy, odważniejszy, bardziej zawzięty.
Że nie jest tchórzem i nie odjedzie stąd jak ostatnia ofiara!
- Blefujesz, starcze. - rzucił już właściwie bez emocji, jakby tłumiąc całą swoją złość wobec Ala. Tak, dalej czuł żal i wściekłość, ale nie mógł okazać tej słabości. Wpatrywał się w lufę rewolweru ojca, sememu nie sięgając po broń. Siedział wyprostowany w siodle, dumny jak władca, który właśnie widzi porażkę swojego wroga.
Tak tato, jestem teraz ponad tobą, bo ja dotrzymuję słowa.
- ZBIERAMY SIĘ! - wrzasnął do swoich kompanów. - JAZDA, PARSZYWE GNOJKI!
Zagwizdał na nich, zacmokał na konia, ruszył przed siebie, mijając swego ojca, jakby ten był mu zupełnie obojętny. Kurz spod kopyt zwierząt ponownie uniósł się nad ulicą.

[zt]--->?

30Główna ulica  - Page 2 Empty Re: Główna ulica Pon Lip 16, 2012 8:21 pm

Go??


Gość

William w pewnym momencie zdał sobie sprawę, że ma towarzystwo. Jeden z bandy próbował go zajść od tyłu (a to zbereźnik jeden, no!). Na swoje szczęście, myśliwy prędko zorientował się co się święci. Odwrócił się na pięcie, złożył się i strzelił. Śmiercionośna kula pomknęła w stronę bandyty, trafiając go w przedramię. W sumie, niezły strzał. Przynajmniej bandyta nie będzie mógł użyć broni. Z tą myślą, William wykonał kilka skoków w stronę przeciwnika, wyszarpując swój długi nóż. Bez wahania, zaatakował bandytę, próbując zadać śmiertelne pchnięcie i licząc na swą przewagę fizyczną i moment zaskoczenia po strzale.

31Główna ulica  - Page 2 Empty Re: Główna ulica Pon Lip 16, 2012 8:27 pm

Gość


Gość

Al stał tam i po prostu przyjmował słowa syna. Stary Al dawno by juz mu przestrzelił kolano, a potem napluł, kiedy ten by wił się w konwulsjach.. Jednak te czasy dawno już przeminęły. Teraz tylko stał i dawał po sobie jeździć jak po taniej dziwce.
A potem jego syn odjechał - mężczyzna nie wiedział czy to dzięki jego słowom, czy może dlatego że chciał zrobić coś jeszcze - zabić kogoś, a może kogoś okraść? W każdym razie na pewno nie odjedzie z miasta. Wie, bo sam taki kiedyś był i na pewno by tak postąpił.
Opuścił broń; nie trafiłby żadnego z bandziorów, gdy jechali, a poza tym nie widział sensu stania tak z rewolwerem w wyciągniętej ręce.
Obrócił się - nie wszyscy jeszcze zniknęli. Jeden z łajdaków z szajki młodego Whittmora stał nad jakąś dziewczyną. Al nie mógłby tego tak pozostawić. Dziarskim krokiem podszedł do bandziora i wycelował w niego broń.
- Zostaw panią i jedź za tym waszym zafajdanym przywódcą. - powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu - Raz!

32Główna ulica  - Page 2 Empty Re: Główna ulica Pon Lip 16, 2012 8:28 pm

Gość


Gość

Po prostu cyrk na kółkach.
Hawkeye, jako, że miał wyczulony słuch, aż drgnął gdy usłyszał niedaleko strzały. Nie był jednak typem, który z wrzaskiem rzuca się na przeciwnika. Zacisnął dłoń na broni i czekał cierpliwie. Póki nie zrobi się gorąco, nie będzie się wyrywał do przodu. On zresztą wolał działać z boku, wtedy był nawet skuteczniejszy.
Spojrzał ukradkiem na Belasco i Smith'a. Oni też póki co trwali cierpliwie.
Najwyraźniej nie chcieli podpaść owemu Whittmore'owi.
Jako, że przez cały ten czas popalał, tak teraz zgasił papierosa i przydepnął go ciężkim buciorem.
Och. Whittmore sobie poszedł. Jak nam przykro. A miał nadzieję, że będzie miał okazje nauczyć go pokory.

33Główna ulica  - Page 2 Empty Re: Główna ulica Pon Lip 16, 2012 8:33 pm

Mistrz Gry

Mistrz Gry

Pete zaczynał się już niecierpliwić.
- Kurwa, panienko, nie mamy całego dnia! Jak się nie pospieszysz, to ci ten wisiorek w włożę w...
- Pete, po co nerwy? - Jeff zeskoczył z konia i trzymając go za lejce jedną ręką, drugą wyciągnął do Fiony. Pogładził ją po policzku, po czym zamachnął się i uderzył z całej siły. Potem podniósł ją z ziemi za włosy i puścił na chwilę konia. Zerwał wisiorek z jej szyi i wsadził sobie do kieszeni.
- No, nie można było tak od razu? - Zaśmiał się parszywie. Wtedy podszedł do nich stary Whittmore. Roześmiali się na jego słowa, po czym Jeff wskoczył na konia.
- Spokojnie staruchu, bo ci serducho pęknie.
- Albo ktoś ci w nie właduje kulkę - rzucił drugi i szybko odjechali za Sam'em.

Zbir nacisnął spust w tym samym momencie, co William, jednak jego kula chybiła. Broń wypadła z jego ręki, kiedy trafiła w nią kula. Mężczyzna wrzasnął i chwytając za ranę zatoczył się do tyłu. Jednak, gdy rzucił się na niego Ford, odepchnął go mocno. Polecieli obydwoje na ziemię, szarpiąc się. Zbir prbował wyrwać Fordowi nóż z dłoni.

//rzut kostkami, William Ford.

http://oldwhiskey.my-rpg.com

34Główna ulica  - Page 2 Empty Re: Główna ulica Pon Lip 16, 2012 8:46 pm

Gość


Gość

Ból, ból, ból, tępy ból pulsujący w jej policzku. Uderzenie było tak niespodziewane, że Fiona nie zdążyła nawet osłonić twarzy. Jęknęła cicho opadając na ziemię. Nie było jej jednak dane dochodzić do siebie zbyt długo. W ogóle nie było jej to dane, bo mężczyzna zwany Jeffem, jako człowiek wyjątkowo kulturalny, w równie brutalny sposób w jaki położył ją na ziemię, podniósł ją teraz do góry. Dziewczyna ponownie jęknęła po czym zacisnęła mocno powieki i usta.
Ktoś jednak wstawił się za nią. Uniosła oczy na swego wybawiciela. Długo jednak mu się nie przyglądała, bo Jeff puścił dziewczynę, która znowu opadła bezwładnie na ziemię. I nie potrafiła się podnieść. Serce waliło jej w piersi jak oszalałe, usta miała pełne piasku, a do tego nadal trzęsła się to ze strachu. A po trochę może od płaczu.
Leżąc wciąż na ziemi dotknęła swojego policzka. Był gorący, wręcz płonął, promieniując bólem. Załkała cicho, nie będąc nawet w stanie podziękować swemu wybawcy.

35Główna ulica  - Page 2 Empty Re: Główna ulica Pon Lip 16, 2012 8:46 pm

Go??


Gość

Nie wszystko poszło po jego myśli. Bandyta zdążył go odepchnąć i doszło
do szarpaniny. Przez chwilę tarzali się po ziemi. Bandyta klął głośno,
William walczył bezgłośnie. No i miał przewagę w postaci noża. Gdy tylko
nadarzyła się okazja, ciął mierząc w tętnicę udową. Wrzask zbira i po
walce.

William podniósł się, splunął i kopnął jeszcze zbira.

- Zdychaj, skurwysynu - powiedział cicho, prawie szeptem.

Dla pewności zabrał jeszcze rewolwer bandyty. Rozejrzał się po głównej
ulicy. Na środku stał Al Whittmore. Podszedł do niego powoli i kiwnął
głową na powitanie.
- Myslisz, że to już koniec? - zapytał.

36Główna ulica  - Page 2 Empty Re: Główna ulica Pon Lip 16, 2012 8:55 pm

Gość


Gość

Biddy, która stała nieopodal, myślała, że zrzyga się z nerwów. Gdy jeden ze zbirów uderzył w twarz blond pannę, szybko zatkała usta dłonią, żeby nie zacząć krzyczeć. łzy bezsilności zebrały się jej w oczach. Czuła się taka bezużyteczna! Ale co ona mogła? Jeden taki na koniu mógł powalić ją jednym ruchem palca!
Nagle do Fiony podszedł pan Whittmore. Pan Whittmore! Och, on ją uratuje! Gdy tylko zbiry wsiadły na konie, ona w te pędy rzuciła się w stronę Al'a i blond dziewczyny.
- Nic ci nie jest? - Krzyknęła, padając obok niej na kolana. Delikatnie dotknęła jej twarzy, by obejrzeć obrażenia. - Kręci ci się w głowie? Boli cię coś oprócz policzka? - Zapytała z troską, po czym spojrzała w górę. Jej oczy wyrażały wdzięczność i dużo miłości. Kochany pan Whittmore!
- Dziękuję panu! Gdyby nie pan, to nie wiem, co by zrobili z... z... Jak pani się nazywa? - Przeniosła szybko wzrok na blond pannę, której głowa leżała teraz na kolanach Biddy.

37Główna ulica  - Page 2 Empty Re: Główna ulica Pon Lip 16, 2012 8:56 pm

Gość


Gość

<-- mieszkanie nad restauracją

Beatrice nie była chyba wzorową, absolutnie posłuszną i oddaną żoną. Nie
no, oddaną owszem. Była niestety uparta, dumna i wypatrywanie z okna
zdarzeń, które właśnie miały miejsce, nie spełniało wszystkich jej
oczekiwań.
Wiedziała tylko tyle, że Sam gdzieś odjechał i, że Alowi nic się nie
stało. Stanęła po prostu na ganku przed restauracją, wypatrując go.
Mógłby już wrócić. Z tego, co się zorientowała, nie było zbyt wielu
chętnych do stawienia czoła szajce jej przybranego syna, więc rachunek
był prosty - gdyby chcieli coś mu zrobić, nie miałby żadnych szans.
I w ogóle to zaczęła się zastanawiać, dlaczego zaraz po przyjeździe do tego cudnego, sielskiego miasteczka nie poszła do Boba po jakiś zgrabny rewolwer. Na swego kochanego synka. Nie no, dobra. Jak znów będzie spokojnie, poprosi Ala, żeby nauczył ją strzelać. Świetny plan!

38Główna ulica  - Page 2 Empty Re: Główna ulica Pon Lip 16, 2012 9:14 pm

Gość


Gość

Al splunął na odjeżdżających bandziorów. Był na siebie wściekły że tak mało zdołał zdziałać - mógł strzelać, gonić ich, albo chociaż zwyzywać! Jednak nie zdążył i ta biedna dama dostała od tego brutala w twarz.
Podszedł do niej i wyciągnął do niej dłoń.
- Przepraszam, że przyszedłem tak późno, proszę pani. - powiedział z przepraszającym wyrazem twarzy. Biedna dziewczyna!
Ciepłym spojrzeniem obdarzył także młodą ranczerkę. Skinął jej głową i uśmiechnął się do niej, jakby dodając jej otuchy. Przecież taka miła z niej młoda panienka!
Gdy nieznana mu kobieta wstała, Al przeprosił ją - nie miał czasu na przyjmowanie podziękowań - i podszedł do Forda. Po jego dzisiejszym czynie trochę urósł w oczach Whittmora.
- To jeszcze nie koniec. - pokręcił głową - Ten idiota na pewno coś będzie chciał jeszcze zrobić. Pójdzie do banku pewnie. - wzruszył ramionami. - Musimy tam iść! - zarządził i już zaczął się kierowac w stronę banku, gdy kątem oka wyłapał intensywnie rudą czuprynę Beatrice.
I podszedł do niej, oczywiście! Napad na bank może poczekać. Jedyne co się dla niego teraz liczyło to było bezpieczeństwo ukochanej żony. Zamknął ją w swoich objęciach; nie mógł się na nią gniewać - chociaż powinien. W końcu nie posłuchała się go, narażając się tym samym na zagrożenie.
- Wracaj do mieszkania. - powiedział stanowczo - Nie wybaczyłbym sobie, jakby ci się stała krzywda.
Ach, jak romantycznie!

39Główna ulica  - Page 2 Empty Re: Główna ulica Pon Lip 16, 2012 9:21 pm

Go??


Gość

Oparł karabin o ramię, a rewolwer pokonanego bandyty schował pod marynarką, która po szamotaninie była w dość opłakanym stanie. Słowa Whittmora tylko potwierdziły jego przypuszczenia. Chociaż bank jakoś specjalnie go nie interesował, to chciał jeszcze ukarać drugiego koleżkę z poczty.
Ruszył razem z Al'em. Ale nie. No tak, oczywiście. Romansów im się zachciało. Spojrzał ze zniecierpliwieniem na czułą parkę. Nie żeby był jakimś przeciwnikiem uczuć... Ale bandyci? Bank? Jak tak dalej pójdzie, to znajdą tylko powybijanych pracowników tej zacnej placówki...

40Główna ulica  - Page 2 Empty Re: Główna ulica Pon Lip 16, 2012 9:26 pm

Gość


Gość

Znajomy głos rozbrzmiał w uszach Fiony. Uniosła wzrok na dziewczynę, która teraz przyklękła obok niej. Mimo, że świat stał się rozmazany od łez nie miała wątpliwości, że jest to ów dziewczyna, z którą wcześniej rozmawiała. Na zadane jej pytanie odwróciła tylko wzrok, zaciskając mocno usta.
- Trochę boli - wyszeptała w końću. Podbródek jej drgał.
- Fi-ona - odparła rozedrganym głosem, a potem z pomocą pana Whittmore podniosła się z ziemi. I kolan, których użyczyła jej Biddy, za co Fiona była jej dozgonnie wdzięczna.
Mężczyźnie było widocznie spieszno, Fiona mimo to starała się mu podziękować, jak nie słownie to przynajmniej wyrazem wdzięczności w oczach. Stała tak nieco przygarbiona, spoglądając za swoim wybawcą. Potem spojrzała na Biddy, a łzy nie przestawały cisnąć jej się do oczu.

41Główna ulica  - Page 2 Empty Re: Główna ulica Pon Lip 16, 2012 9:29 pm

Mistrz Gry

Mistrz Gry

Przestraszona kobieta o lekko obłąkanym wyglądzie biegła przez ulicę. Była zapłakana, włosy miała potargane, a do tego od stóp do głów była umorusana.
- Ludzie! LUDZIE! Bank okradli! Wysadzili! Okradli! Aaa! - wrzeszczała rzucając się na boki jak opętana. W końcu w podskokach uciekła z głównej ulicy.

http://oldwhiskey.my-rpg.com

42Główna ulica  - Page 2 Empty Re: Główna ulica Pon Lip 16, 2012 9:32 pm

Gość


Gość

Rudowłosa objęła męża, rozczulona jego zachowaniem. Jedyny odważny w tym mieście, doprawdy!

- Patrzyłam z góry, zeszłam dopiero, gdy odjechali - odparła zaraz, nie
czując się ani trochę winna. Zasypała go zaraz pytaniami: - Wiesz, gdzie pojechali? Myślisz, że
wrócą?
Odsunęła się nieco od mężczyzny. Zdawało się, że sytuacja na ulicy się uspokoiła. Zerknęła nieco dalej za plecami męża, na Roisin, zdaje się, oraz drugą dziewczynę, którą tak strasznie, brutalnie potraktowali!
- Co z tą dziewczyną, Al? Może potrzebuje lekarza? - w sumie skoro była tam Biddy, to się nią pewnie zajmie, to dobre dziewczę było!
Wtem przez ulicę przeleciała kobieta, w niemałym szale, krzycząc o wysadzeniu banku. Bea spojrzała przerażona na męża. Na Boga!

43Główna ulica  - Page 2 Empty Re: Główna ulica Pon Lip 16, 2012 9:37 pm

Go??


Gość

Ford wywrócił oczyma. No tak, czego innego można było się spodziewać. Najbardziej jednak dziwiła go zupełna bezczynność tak zwanego szeryfa miasteczka. Napad. Rozróba na poczcie, na główne ulicy i obrabowanie banku. I zero jakiejkolwiek reakcji ze strony władz. Westchnął i wzruszył ramionami. Jak widać, cała sytuacja im odpowiada. Taki miejscowy melodramat.
Spojrzał na swoje ramię. Rękaw koszuli pokryty był czerwienią krwi mieszającą się z brudnym pyłem ulicy. Przydałby się jakiś medyk, czy coś. Ciekawe tylko jak tu jakiegoś znaleźć. Pewnie wszyscy pochowali nosy w domach.
W końcu, klapnął sobie na schodach jednego z budynków, wyjął bibułkę i tytoń. Szybko skręcił papierosa, po czym zapalił, przyglądając się miejscowemu dramatowi.

Gdy wypalił papierosa, podniósł się, otrzepał spodnie i ruszył w swoją stronę.

z/t



Ostatnio zmieniony przez William Ford dnia Pon Lip 16, 2012 10:02 pm, w całości zmieniany 1 raz

44Główna ulica  - Page 2 Empty Re: Główna ulica Pon Lip 16, 2012 9:48 pm

Gość


Gość

Zanim Al zdążył odpowiedzieć swojej żonie cokolwiek, na scenie ich małego dramatu pojawiła się jakaś opętana kobieta i zaczęła wrzeszczeć coś o napadzie na bank. Czyli po ptokach. Nic nie zrobił, bank został ograbiony i tyle. Wszystko przez jego ukochanego synalka!
Al westchnął ciężko. Potrzebował szkockiej. Dużo szkockiej.
- Nie mam siły. - powiedział tylko zmęczonym głosem.
Gdyby nie ta biedna dziewczyna, to pewnie od razu skierowałby się do ich restauracji, położyłby się i najchętniej nie wstawałby przez miesiąc z łózka. Jednak trzeba było żyć dalej, zająć się dziewczyną.
- Panno Quinly! - zawołał do ranczerki - Wszystko dobrze z tą dziewczyną? Mogłabys się nią zająć proszę? - zapytał po krótkiej chwili.
Mistrz troski, dobrych manier i taktu w jednym - Al Whittmore!
I, trzymając swoją połowicę pod rekę, odprowadził ją do ich mieszkania.
zt



Ostatnio zmieniony przez Al Whittmore dnia Pon Lip 16, 2012 9:52 pm, w całości zmieniany 1 raz

45Główna ulica  - Page 2 Empty Re: Główna ulica Pon Lip 16, 2012 9:50 pm

Gość


Gość

Hawkeye zabezpieczył broń. Nie będzie mu już dziś potrzebna. Szczeniak narobił hałasu i dał nogę.
Odwrócił się. Nie jego cyrk, nie jego małpy.
Zmrużył oczy i rozejrzał się.
No to chyba można wracać na whisky?
- Cyrk...- mruknął do siebie, schował broń i oparł się wygodniej i wrócił do Saloonu
-> Saloon

46Główna ulica  - Page 2 Empty Re: Główna ulica Pon Lip 16, 2012 10:35 pm

Gość


Gość

Biddy przygładziła potargane włosy dziewczyny opiekuńczym gestem. Skinęła głową do pana Whittmore'a. Posmutniała trochę, ale można to było zrzucić również na karb tego, że jakaś obłąkana kobieta obwieściła o kolejnych poczynaniach Sama.
- Nie martw się, Fiona, pomogę ci - objęła ją ramieniem. - Na razie pójdziemy na ranczo, dobrze? Tam powinno być spokojniej. Gdzie mieszkasz? Chcesz wciąż jakieś rzeczy? - Chociaż zasypywała ją słowami, robiła to w dziwnie spokojny sposób.
Nie mogła uwierzyć, że ten chłopak, z którym dzisiaj się przekomarzała i kłóciła, który klepał ją w tyłek i oświadczał się za każdym razem, gdy ją widział, że to on sprawił tyle zła w tym mieście.
Biddy przypomniały się opowieści o gangu McConnorów. Może Sam zwariował tak samo jak ten cały Johnny McConnor?

47Główna ulica  - Page 2 Empty Re: Główna ulica Pon Lip 16, 2012 10:45 pm

Gość


Gość

Obrabowali bank. Aha. Fiona jakoś mało się tym przejęła. W istocie na chwilę obecną przejmowała się głownie samą sobą. Jak szkaradnie to będzie wyglądać. Ona, Fiona O'Dwyer z wielkim sińcem na policzku! Już pal licho jej reputacja w mieście, ale jaki ona będzie dawać przykład dzieciom?!
Odetchnęła z ulgą, gdy dziewczyna zaofiarowała jej pomoc. Sama chyba nie byłaby w stanie odnaleźć się w mieście.
- Ranczo - powtórzyła i pokręciła głową.
- W hotelu - odparła. Ale nie było potrzeby zabierać stamtąd jakichkolwiek rzeczy. Tak naprawdę Fiona nie przygotowała się na taki rozwój zdarzeń. Nie miała ze sobą opatrunków, ani ziół, które mogłyby pomóc. Liczyła, że we wszystko zaopatrzy się w mieście. Niestety niefortunny zbieg wydarzeń, który zesłał na nią takiego pecha nieco ją ubiegł. Nie chciała też iść na ranczo. Ranczo na pewno znajduje się gdzieś na uboczu, albo i poza miastem. A ona po prostu się wstydziła. Nie chciała iść przez całe miasto z obitym policzkiem, a przede wszystkim nie taka zapłakana jak teraz. Co pomyślą o niej mieszkańcy?!
- Chodźmy, proszę, do hotelu - powiedziała cicho, ale zdecydowanie i podciągnęła nosem.

---> hotel

48Główna ulica  - Page 2 Empty Re: Główna ulica Sro Lip 18, 2012 6:32 pm

Gość


Gość

Mercedes była poruszona napadem na ich miasteczko. Nikt nie zginął na szczęście, ale mimo wszystko... Sam fakt wydawał się jej wyjątkowo oburzający i niecodzienny. Ona, podczas tych wiekopomnych wydarzeń, siedziała w domu i o tym wszystkim dowiedziała się dopiero po fakcie.
Ale ona wiedziała że ten łobuz Whittmore coś knuje! Po prostu to wiedziała! Przebrzydły, niedojrzały głupek! Najchętniej to by go powiesiła za te jego brudne uszy i zrobiłaby z niego najbrzydszą piniatę na świecie, o.
No, dobra - najprzystojniejszą. Ale brzydką wewnętrznie, o.
Wyszła na główną ulicę. Musiała potem zajść do sklepu Boba - jej stary cebrzyk dawno zjadła rdza i dosłownie nie nadawał się już do niczego. Beztrosko wymachiwała koszykiem, coś tam nawet sobie nuciła. Dobry humor? Po prostu nie spotkała jeszcze nikogo, kto by go mógł jej zepsuć.

49Główna ulica  - Page 2 Empty Re: Główna ulica Sro Lip 18, 2012 6:43 pm

Go??


Gość

<- Jadłodajnia

Uf! W końcu wyszła z tego rozgorączkowanego plotkami o napadzie bistro. Boże, co za ulga. Było całkiem cicho na ulicy, ludzie pewnie jeszcze się trochę obawiali jakiegoś zagrożenia. Szła spokojnie, rozmyślając, co ma zrobić z tym, poniekąd nieszczęsnym, fantem od Titusa. To znaczy nie z pieniędzmi. Z byciem jego informatorką. Przemierzała powoli Główną Ulicę, kiedy dostrzegła znajomą postać. Kiedy zbliżyły się do siebie na odległość pozwalającą osądzić, kto idzie po drugiej stronie, ożywiła się i przyspieszyła kroku.
- Mercedes! - zawołała i złapała przyjaciółkę pod ramię. - Jak dobrze, że cię widzę - wydyszała, zmęczona tym truchtem. - Boże, co za zamieszanie! Strach wyjść na ulicę - wytrzeszczyła oczy, gestykulując.
- W ogóle, wiesz kto był dzisiaj w bistro?! Ten prostaczek z saloonu, mówię ci. Chciał ode mnie wyciągnąć informacje o Whittmorze, naprawdę! - krzyczała szepcząc. Nie wspomniała o tym, jak się próbował przymilić i tak dalej. Tym bardziej ma go za prostaka i jakiegoś szczwanego gościa.
- Wiesz, co myślę? On chyba jest w to zamieszany. Serce mi bije ze strachu tak szybko, że prawie umieram. Ciekawe, o co chodzi temu typowi, nie uważasz? - podrapała się po podbródku.

50Główna ulica  - Page 2 Empty Re: Główna ulica Sro Lip 18, 2012 6:52 pm

Gość


Gość

Mercedes odwróciła się, słysząc swoej imię. I to jeszcze wypowiadane znajomym jej głosem. Na ustach miała szeroki uśmiech, a oczy jej błyszczały. Była pewna, że jej najlepsza przyjaciółka zna wszystkie soczyste szczegóły ostatniego napadu - pracowała w kantynie w końcu, widywała ludzi, nie to co ona; jakby tylko chciała zapytać pana Smitha o napad, on prawdopodobnie tylko by coś na nią burknął - a nie ukrywajmy, z panny Ortego niezła jest plotkara.
Szybkim krokiem podeszła do koleżanki - wyglądało na to że miała jeszcze inne rewelacje, niezwiązane z napadem. Boże, gwiazdka przyszła w tym roku dwa razy!
- Co ty gadasz! - powiedziała Mercedes zdziwionym tonem - Był w jadłodajni? I gadałaś z nim? No, co ty, Wanita! Nie gadaj z nim, on na pewno ma coś wspólnego z napadem. - podkreśliła ostanie słowa - Wariat, mówiłam ci od razu.
Pochyliła się nad przyjaciółką.
- A coś ty mu powiedziała w ogóle? - zapytała z zaciekawieniem w głosie.

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 2 z 40]

Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... 21 ... 40  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach