Old Whiskey
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Forum RPG


You are not connected. Please login or register

Jadłodajnia Johnny'ego

2 posters

Idź do strony : Previous  1 ... 21 ... 38, 39, 40  Next

Go down  Wiadomość [Strona 39 z 40]

951Jadłodajnia Johnny'ego  - Page 39 Empty Re: Jadłodajnia Johnny'ego Sro Lip 31, 2013 10:32 pm

Gość


Gość

Ethel natomiast była przyzwyczajona do jadłodajni i niespecjalnie salonowej atmosfery, która w niej zazwyczaj panowała. Panna Kirkwood żywiła się tu ilekroć nie miała w domu niczego zdatnego do jedzenia, bądź po prostu nie chciało jej się pichcić. Zresztą nie można powiedzieć, żeby była najlepszą kucharką, jaką nosiła ta ziemia; jej zdaniem najlepszym, było jedzenie proste, szybkie i pożywne, dające energię do pracy.
Teraz także zamówiła coś niespecjalnie wysublimowanego, pewnie jakieś mięso i potężny kawał chleba. Poczekała, aż kuchnia wyda jej jedzenie i wzięła je. Nie dbając o maniery, wgryzła się w pieczywo już po drodze do stolika. Była tą czynnością tak zajęta, że nawet nie zauważyła Jamesa przy jego stoliku i potrąciła go biodrem!

952Jadłodajnia Johnny'ego  - Page 39 Empty Re: Jadłodajnia Johnny'ego Sro Lip 31, 2013 10:37 pm

Gość


Gość

Lubił być potrącany biodrami przed kobiety, ale może akurat w innych sytuacjach. W łóżku na przykład!
Podniósł wzrok na damę, która ośmieliła się go trącić i przekonał się, że kobieta nie wygląda wcale na damę. Raczej na...chłopkę!
Zaraz zaś syknął, bo zobaczył, że nieznajomej rozlało się z talerza trochę gęstego sosu. Wprost na jego piękne spodnie!
-Ej, uważaj, panno! - warknął, próbując wytrzeć plamę. Niestety, tylko ją rozmazał. No nie. I jak on to teraz wypierze?

953Jadłodajnia Johnny'ego  - Page 39 Empty Re: Jadłodajnia Johnny'ego Sro Lip 31, 2013 10:51 pm

Gość


Gość

- Przepraszam - mruknęła pod nosem, niechętnie i nieprzyjemnie i niestety nie zabrzmiało to jak przeprosiny, więc pewnie nie zadowoliło Jamesa. Gdyby Ethel wiedziała, że pomyślał o niej jako o chłopce, pewnie wściekłaby się jak wcześniej na Michaela. Na szczęście nie wiedziała. Poza tym była tak głodna, że skupiła się tylko na swoim jedzeniu. Pewnie wkurzył ją fakt, że rozlała sos; teraz już nie mogła go zjeść! No, zlizywanie go ze spodni Jamesa jakoś nie wchodziło w grę. Zresztą, fuj, cóż to w ogóle za pomysły!
Na domiar wszystkiego okazało się, że w jadłodajni nie ma żadnych wolnych stolików. Ci, którzy przeżyli ospę, pewnie rzucili się na proste, chłopskie żarcie!
- Wolne? - spytała zaraz, patrząc na jedyne wolne krzesło w całym lokalu. Krzesło przy stoliku zajmowanym przez Jamesa.

954Jadłodajnia Johnny'ego  - Page 39 Empty Re: Jadłodajnia Johnny'ego Sro Lip 31, 2013 10:57 pm

Gość


Gość

-Przeprasza panna, a spodni to mi pewnie panna nie wypierze! -żachnął się James, załamany tym, że będzie musiał nauczyć się prać. Zwykle robiła to za niego mamusia albo siostra. 
W sumie to opcję zlizywania sosu wolałby nawet bardziej od prania, ale niestety Ethel nie podzieliła się z nim tą kuszącą/zbereźną myślą.
I jeszcze bezczelna pytała, czy wolne.
Zmierzył ją spojrzeniem spode łba i wzruszył ramionami.
-Ano wolne. - mruknął posępnie i zaczął pałaszować swoją zupę.

955Jadłodajnia Johnny'ego  - Page 39 Empty Re: Jadłodajnia Johnny'ego Sro Lip 31, 2013 11:05 pm

Gość


Gość

- Świetnie - postawiła swój talerz na stole, zdjęła kapelusz i zaczepiła na oparciu krzesła, a potem posadziła na nim swój tyłek, na krześle, nie kapeluszu. Gdyby była panną z dobrego domu, pewnie odbyłaby teraz cały rytuał wycierania rączek w jedwabną chusteczkę i zaplatania kostek pod stołem, co by się zabrać w końcu za delikatne skubanie kotlecika... Ale nie była panną z dobrego domu, więc rozsiadła się wygodnie, złapała kawał chleba i zaczęła jeść. Nie łapczywie i nie obrzydliwie, żeby było to jasne, nie mlaskała ani nie parskała jak niektórzy klienci jadłodajni. Ale nie przejmowała się okruszkiem chleba, który spadł jej właśnie na spodnie. - To smacznego panu życzę - dorzuciła w przerwie między kęsami - Przyda się panu siła, jak będzie pan prał te gatki.

956Jadłodajnia Johnny'ego  - Page 39 Empty Re: Jadłodajnia Johnny'ego Sro Lip 31, 2013 11:09 pm

Gość


Gość

Obserwował ją spod zmrużonych ze złości powiek. Przypominała mu o wszystkim, o czym chciał zapomnieć. O dzieciństwie na wsi, od którego uciekał, tworząc sobie fikcyjny życiorys potomka bogatych dublińskich kupców. O silnych kobietach, które hodowały świnie i drwiły ze słabowitych chłopaczków. O tym, że jego spodnie są brudne.
No i jeszcze z niego zadrwiła! Z hukiem odłożył łyżkę i spiorunował tą pseudodamę rozeźlonym wzrokiem.
-To panna popisała się niezdarnością i to panna powinna prać te spodnie! Albo chociaż okazać skruchę! - wytknął, celując w Ethel łyżką.

957Jadłodajnia Johnny'ego  - Page 39 Empty Re: Jadłodajnia Johnny'ego Sro Lip 31, 2013 11:20 pm

Gość


Gość

- Miły panie! - fuknęła, bez zastanowienia wyciągając dłoń. Złapała Jamesa za przegub i odsunęła jego rękę z groźnie wycelowaną w nią łyżką. Nie lubiła, kiedy jej grożono. Czymkolwiek, choćby sztućcami. W życiu widziała zbyt wiele obrazków przedstawiających tak zwanych gentlemanów w czystych spodniach, terroryzujących swoje żony, córki albo matki bezkarnie, żeby komukolwiek pozwolić, by tak ją traktował. Gardziła takimi mężczyznami, naprawdę. - Pan mi tu nie grozi i nie naucza mnie o skrusze, bo chyba sam pan gówno - oo, nieładnie, Ethel - o niej wiesz! - zdenerwowała się, a uwaga, że to ona powinna prać jego spodnie, zadziałała na nią jak płachta na byka. Ethel Kirkwood nie będzie prała niczyich spodni, najwyżej swoje własne. A i z tym pewnie różnie bywało (chociaż podobno najlepsze kowbojskie dżinsy to takie, które same stoją :d).

958Jadłodajnia Johnny'ego  - Page 39 Empty Re: Jadłodajnia Johnny'ego Sro Lip 31, 2013 11:25 pm

Gość


Gość

-Miła panno! Ja wcale nie grożę, chyba że boi się panna łyżki! - upuścił łyżkę, która głucho stuknęła o blat i wyszarpnął przegub. Albo i nie wyszarpnął, bo Ethel (co za obciach!) była silniejsza i sprawniejsza od niego!
-Ja wiem o skrusze i MANIERACH - co za babsztyl, jeszcze mu tu używała niecenzuralnych i niesmacznych słów! Jak on teraz przełknie to zupę! -...sporo, a na pewno więcej niż panna! No i ja nie mam powodów do skruchy, bo nikomu ubrania nie ubrudziłem! - wyłożył. Biedna Ethel. James był prawnikiem. Tendencja do "nie bycia przez nikogo przegadanym" była wpisana w jego zawód i zawsze musiał mieć ostatnie słowo.

959Jadłodajnia Johnny'ego  - Page 39 Empty Re: Jadłodajnia Johnny'ego Sro Lip 31, 2013 11:33 pm

Gość


Gość

Ethel zamknęła się w końcu i wróciła do swojego talerza. Wyglądał jej na prawnika. Albo może jakiegoś lekarza. Ale raczej to pierwsze... Zdradzał go sztywniacki strój, zbyt czyste włosy i paznokcie i jeszcze ta nadęta, ryża gęba! Od razu było widać, przynajmniej w jej odbiorze, że za bardzo się starał. Pewnie miał problemy z erekcją i stąd ta frustracja. Wolałaby już siedzieć przy stoliku z miejscowymi pijaczkami, od nich przynajmniej mogła dowiedzieć się czegoś o prawdziwym życiu. A tymczasem tak się wpakowała z tym stolikiem! Nie była w stanie przegadać Jamesa, skupiła się więc na swoim kotlecie. Cała chodziła ze złości.
 - Pewnie się pan dopiero ubrudzi - mruknęła, bardziej do siebie niż do Jamesa, nie podnosząc nawet głowy, ale a w jej oczach zabłysnęły dwa złowrogie ogniki - Bo ta zupa nie pachnie zbyt świeżo.

960Jadłodajnia Johnny'ego  - Page 39 Empty Re: Jadłodajnia Johnny'ego Sro Lip 31, 2013 11:36 pm

Gość


Gość

Gdyby wysłuchał swojej psychoanalizy zrobionej przez Ethel (zwłaszcza fragmentu o erekcji) to dopiero by się wkurzył!
A na razie pałaszował zupę. 
I od razu przestał, gdy usłyszał jej uwagę. Odłożył błyskawicznie łyżkę i z niepokojem przełknął ślinę. Nieświeża zupa? Czyli że...biegunka?
-No co panna... - mruknął z wyrzutem. Ależ mu ta kobieta obrzydzała jedzenie.
Poczuł jakieś "gulgulgul" w brzuchu. Ojej. To jego hipochondria czy zupa naprawdę mu zaraz zaszkodzi?
Westchnął, wstał, wymamrotał "dziękuję" i wziął miskę, aby odnieść ją do kuchni. Zostało tam jeszcze trochę zupy.
Ale idąc, poślizgnął się o sos rozlany uprzednio przez Ethel! Trochę zupy wylało się na trzewiki i spódnicę kobiety.
-Ojej. Przepraszam. - on wydawał się na serio skruszony. Choć teraz są kwita!

961Jadłodajnia Johnny'ego  - Page 39 Empty Re: Jadłodajnia Johnny'ego Sro Lip 31, 2013 11:44 pm

Gość


Gość

Sorry sorry, Ethel nosiła spodnie! Pewnie gdyby miała na sobie spódnicę, wkurzyłaby się o wiele mniej. Gardziła spódnicami, tak samo, jak gardziła tymi dziwacznymi elementami bielizny: falbaniastymi stanikami, koronkowymi galotami i pudrowymi, śliskimi pończoszkami, za które większość mieszkanek Old Whiskey była gotowa dać się obedrzeć ze skóry, pomadkami i pudrami oraz innymi 'dziewczyńskimi' rzeczami. Spodnie były jej ulubioną częścią garderoby, och, jakże jej było w nich wygodnie. A teraz ten sztywniacki elegancik wylał na nie swoją obrzydliwą kartoflankę!
- No, teraz to żeś pan przesadził! - aż ją poderwało. Złapała się pod boki - Musisz pan zapłacić za znieważenie mnie swoją zupą, albo pójdziemy do szeryfa!- chlapnęła pierwsze, co przyszło jej na myśl.

962Jadłodajnia Johnny'ego  - Page 39 Empty Re: Jadłodajnia Johnny'ego Czw Sie 01, 2013 10:37 am

Gość


Gość

Oboje stali i patrzyli sobie prosto w oczy, z pewnością wzbudzając niezłe widowisko. James z hukiem odłożył zupę na stół, czując się zirytowany. Nieznajoma kojarzyła mu się z siostrą, a ona zawsze potrafiła wyprowadzić go z równowagi.
-O, paniusiu, wypraszam sobie! Jestem prawnikiem i wiem lepiej od panny, za co można iść do szeryfa, a za co nie! -wytknął, krzyżując ręce na swoim marnym torsie.
-Możemy co najwyżej wspólnie zrzucić się na pralnię. - zaproponował wspaniałomyślnie. On, skąpy James, chce się na coś zrzucać...!
To pewnie dlatego, że wyjdzie taniej niż jakby sam miał opłacić praczkę.

963Jadłodajnia Johnny'ego  - Page 39 Empty Re: Jadłodajnia Johnny'ego Czw Sie 01, 2013 10:42 am

Gość


Gość

- Nie mam pieniędzy - powiedziała, zresztą zgodnie z prawdą. Na dowód wsunęła obydwie ręce do kieszeni i wyciągnęła podszewkę. Istotnie, kieszenie panny Kirkwood były, nie licząc kawałka sznurka i jakiegoś piórka, zupełnie puste. - Ale mogę pana eskortować nad rzekę, to sobie pan przepierzesz te spodnie ręcznie - zaproponowała. I James McCarthy, choć Ethel na to nawet specjalnie nie liczyła, naprawdę powinien docenić jej propozycję. Ethel zakładała, że McCarthy nie przeżyłby w lesie jednego dnia bez kogoś, kto powiedziałby mu, które owoce nadają się do jedzenia i jakich rodzajów owadów lepiej nie prowokować.

964Jadłodajnia Johnny'ego  - Page 39 Empty Re: Jadłodajnia Johnny'ego Czw Sie 01, 2013 10:50 am

Gość


Gość

Zrobił dziwną minę. Nad rzeką?! Prać?! Tam są komary! Muł! Brud! Na pewno spodnie wyszłyby z takiej przygody jeszcze brudniejsze niż teraz.
-Mam miednicę w mieszkaniu. Też mogę tam pannę eskortować. - mruknął, ale jego spojrzenie nieco złagodniało. Przynajmniej łączyło ich ubóstwo, echhh.
Z lekką rezerwą wyciągnął do nieznajomej dłoń.
-James McCarthy, prawnik.

965Jadłodajnia Johnny'ego  - Page 39 Empty Re: Jadłodajnia Johnny'ego Czw Sie 01, 2013 10:56 am

Gość


Gość

- Ethel Kirkwood, hodowca świń - powiedziała z dumą, prostując się i nawet uścisnęła dłoń McCarthy'ego, wcześniej wycierając ją szybko o tylną kieszeń spodni, jak to miała w zwyczaju. James powinien wiedzieć, że to wyraz pewnego szacunku; w końcu nie chciała mu podać brudnej ręki! W każdym razie, James'a mogła zdziwić siła uścisku dłoni Ethel, raczej niespotykana u innych panien z miasteczka. Ale inne panny nie parały się ciężką fizyczną pracą, a to wiele wyjaśniało. - Pan wybaczy, ale nie będę panu towarzyszyła w drodze do pańskiego mieszkania - rzekła z rezerwą - Za ostrożna jestem na takie numery - dodała. Wiele się słyszało o różnych zboczeńcach, a McCarthy, prawnik, nie prawnik, też mógł okazać się świrem - Jeszcze teraz, kiedy miasto nam wariuje. Ale jakoś panu tę zniewagę - z rozbawieniem popatrzyła na niespecjalnie apetyczną plamę wykwitłą na odzieniu mężczyzny - Wynagrodzę. Mogę panu przynieść ziemniaków, jak je już wykopię.

966Jadłodajnia Johnny'ego  - Page 39 Empty Re: Jadłodajnia Johnny'ego Czw Sie 01, 2013 11:00 am

Gość


Gość

Au! Ten uścisk zabolał! Ethel miała silniejszy ścisk od biednego Jamesa.
Zmusił się do bladego uśmiechu.
Co za kobieta! Co za dziwna kobieta!
Była tak mało kobieca, że nie podobała mu się ani trochę. Wyczuł jednak podskórnie, że pewnie warto mieć w niej sprzymierzeńca, bo wrogiem mogła się okazać koszmarnym. Dlatego musiał złagodzić swoje nastawienie.
-Uhm, dobrze. W takim razie powodzenia w praniu i e...bardzo chętnie przyjmę ziemniaki. Jakby potrzebowała panna jakiejś porady prawnej to z kolei zapraszam do siebie. - zaproponował wielkodusznie.
Ukłonił się na pożegnanie.
-Do widzenia. 
I opuścił to straszne miejsce.

/zt domek

967Jadłodajnia Johnny'ego  - Page 39 Empty Re: Jadłodajnia Johnny'ego Czw Sie 01, 2013 11:02 am

Gość


Gość

<-biuro burmistrza

Po zebraniu rady i kłótniach z babcią Wiadro, Michael aż zgłodniał. Wszedł więc do jadłodajni i skierował się do pierwszego wolnego miejsca, które właśnie opuścił James.
Usiadł, podniósł głowę i wstał. Na powitanie.
-Ojej. To panienka. - wykrztusił na widok Ethel. Tylko jej mu tu brakowało. 
Wyglądał o wiele trzeźwiej niż przy ostatnim spotkaniu, ale za to gorzej. Był blady, miał podkrążone oczy i wyraz niepokoju na twarzy.
-Danielle jest chora. Na ospę. - obwieścił jej grobowym głosem.

968Jadłodajnia Johnny'ego  - Page 39 Empty Re: Jadłodajnia Johnny'ego Czw Sie 01, 2013 11:09 am

Gość


Gość

Ethel zbierała się już do wyjścia, kiedy nagle w jadłodajni pojawił się ten specyficzny i w dodatku jednoręki jegomość. No, co tu dużo mówić, nie miała dziś szczęścia do udanego towarzystwa. Chciała jak najszybciej wrócić do swoich ukochanych knurów, których obecność dawała jej o wiele więcej radości niż rozmowy z różnymi parszywymi kawalerami, jednym gorszym od drugiego. Pewnie zbyłaby Storma jakimś krótkim, uszczypliwym komentarzem i wzięła swój tyłek w troki, ale jego słowa kazały jej się zatrzymać w pół kroku.
- Co? Słucham? - sama będąc zaszczepioną, przestała myśleć o ospie. Fakt, miasto wariowało, ale Ethel widziała w Old Whiskey już niejedno i była przyzwyczajona do dziwacznych wydarzeń, z których jak na razie wychodziła bez szwanku - Danielle Palmer?

969Jadłodajnia Johnny'ego  - Page 39 Empty Re: Jadłodajnia Johnny'ego Czw Sie 01, 2013 11:12 am

Gość


Gość

Pokiwał głową. Gwiazdka szeryfa przy jego koszuli zabłysła w słońcu. Była to chyba obecnie jedyna błyszcząca część Michaela, bo on sam oklapł i zszarzał ze zmartwienia.
-Tak, Danielle Palmer. Panienki się znają, prawda? - odparł smutno.
Przeczesał jasne włosy swą jedyną dłonią.
-Doglądam jej, ale jutro muszę jechać po szczepionkę do Phoenix i zostanie sama... - zwierzył się i wbił w Ethel błagalne spojrzenie. Ostatnio rozstali się skłóceni i w ogóle poznali się w nieprzyjemnych okolicznościach...ale skoro panna Kirkwood to przyjaciółka Dani, to może zajmie się nią przez jeden dzień?

970Jadłodajnia Johnny'ego  - Page 39 Empty Re: Jadłodajnia Johnny'ego Czw Sie 01, 2013 11:17 am

Gość


Gość

- A pan nagle taki zmartwiony! - prychnęła, przypomniawszy sobie całą dramatyczną scenę w kościele i to, jak potwornie wpłynęło to na biedną, biedną Danielle. Mimo, że znały się tak krótko, Ethel czuła do dziewczyny sympatię. Panna Palmer wydawała jej się być dobrą, skromną i mądrą osobą, a Ethel najchętniej, jeśli już musiała znajdować się wśród ludzi, przebywała właśnie wśród takich osób, których, jak wiadomo, ze świecą szukać. Szczególnie w Starej Whiskey. Kirkwood chciała coś jeszcze dorzucić, jakiś ironiczny i  nieprzyjemny komentarz, ale jedno spojrzenie na nagle poszarzałą i jakby o kilka dobrych lat starszą twarz Michaela Storma sprawiło, że odechciało jej się zabawy w złą wiedźmę. - Oczywiście - pokiwała głową - Udam się do niej niezwłocznie. W zasadzie mogę to zrobić nawet teraz... Niech pan powie - zaczęła i Michael mógł zobaczyć autentyczną troskę wypisaną na jej opalonej twarzy - bardzo z nią źle?

971Jadłodajnia Johnny'ego  - Page 39 Empty Re: Jadłodajnia Johnny'ego Czw Sie 01, 2013 11:25 am

Gość


Gość

Wreszcie i jego oczy rozbłysły, autentyczną wdzięcznością. Spróbował uśmiechnąć się blado.
-Dziękuję. Naprawdę, będę panience bardzo zobowiązany. Jestem radnym i szeryfem, więc w razie potrzeby proszę się do mnie śmiało zwracać. - usłyszał kolejne pytanie Ethel i znów posmutniał.
-Byliśmy na obiedzie, a ona zaczęła dosłownie blednąć w oczach. - zwierzył się, przy okazji dając pannie Kirkwood poszlakę odnośnie tego, że się z Dani pogodzili. -Zaprowadziłem ją do lekarza, a ten wydał tą straszną diagnozę... jest teraz w lazarecie i zasnęła, osłabiona. Ja musiałem iść na zebranie radnych, gdzie zlecono mi wyjazd po szczepionkę. Boję się, że jak się obudzi to nikogo przy niej nie będzie. - jego troska o Danielle była doprawdy wzruszająca, jak na kogoś kto dwa dni wcześniej całował Fionę i zachwycał się biustem Ethel!

972Jadłodajnia Johnny'ego  - Page 39 Empty Re: Jadłodajnia Johnny'ego Czw Sie 01, 2013 11:32 am

Gość


Gość

- Nie dbam o tę pana gwiazdę - wycelowała opalony, szczupły palec w gwiazdę zdobiącą koszulę mężczyzny - I nie potrzebuję pańskiej wdzięczności, czy innych przysług. Będę się zajmować Danielle aż dojdzie do siebie, ponieważ jest ona osobą szlachetną i nie zasługuje, by być samą w chorobie - wypowiedziała chyba jedną z najdłuższych kwestii w życiu. Jaka honorowa się nagle ta panienka Kirkwood zrobiła, och! - A nie dla jakichkolwiek zysków. Ale niech się pan nie martwi. Nie będzie sama podczas pańskiej nieobecności. - Ethel pokiwała głową z rozmysłem - Jakkolwiek długa by ona nie była. - dodała zaraz, nie mogąc się niestety opanować. Michael mógł to chyba potraktować jako osobisty przytyk. Ale niech się facet nie dziwi! Po tym, co Ethel zobaczyła w jego wykonaniu parę dni wcześniej trudno, żeby miała o nim najlepsze zdanie. Teraz, trzeźwy i czysty, z dumnie połyskującą gwiazdką szeryfa, robił lepsze wrażenie. Niestety, panna Kirkwood miała za dobrą pamięć, by dać się zwieść.

973Jadłodajnia Johnny'ego  - Page 39 Empty Re: Jadłodajnia Johnny'ego Czw Sie 01, 2013 6:21 pm

Gość


Gość

Michael uniósł lekko brwi, ale pilnował się, aby nie okazać zdziwienia/zagubienia w żaden inny sposób. W końcu on i Danielle potrzebowali troski tej kobiety. 
Jednej z najniezwyklejszych, najdumniejszych i najdziwniejszych kobiet, jakie w życiu spotkał. Z charakteru wydawała się trochę podobna do Valentiny (zwanej również Aną Cortes)-jego przyjaciółki z dzieciństwa. Tyle, że z Valentiną sprawa była o tyle jasna, że jej meksykańska uroda zupełnie nie leżała w typie Michaela. Dzięki temu ich dziwna przyjaźń była, przynajmniej z jego strony, wolna od damsko-męskich podtekstów.
Z kolei blondynka Ethel idealnie wpasowywała się w typ niewiast podobających się Mike'owi. Nie licząc spodni. Chociaż i one kusząco opinały jej zgrabną pupę...
-Jest panienka...bardzo szlachetna. - wykrztusił w końcu i odważył się posłać pannie Kirkwood swój uśmiech numer jeden. Gdyby nie worki pod oczyma i to zmęczenie/smutek widoczne na jego twarzy, wyglądałby teraz bardzo przystojnie.
-Dziękuję. Będę bardzo zobowiązany. Danielle też będzie raźniej. Dobrze, że ma taką przyjaciółkę jak panna.
Zignorował złośliwość i wyjrzał za okno. Na ulicy dojrzał gromadzących się już mężczyzn, przygotowanych na podróż do Phoenix.
Skłonił się lekko Ethel.
-A teraz proszę wybaczyć, obowiązki szeryfa wzywają. Do zobaczenia! - uchylił kapelusza i wyszedł. Miał nadzieję, że wróci prędko. Myśli o chorej Danielle i pociągającej Ethel będą mu pewnie towarzyszyć przez całą drogę.

/zt

974Jadłodajnia Johnny'ego  - Page 39 Empty Re: Jadłodajnia Johnny'ego Pią Sie 23, 2013 2:33 pm

Gość


Gość

Gdzieś się tam kręciła 

Przysiadła przy  jednym ze stolików na tarasie, bez przekonania wpatrując się w ludzi przechodzących ulicą. Zdążyła zamówić sobie zupę ziemniaczaną i butelkę wody, którą teraz sączyła leniwie. Wyraźnie jej się do niczego nie śpieszyło. Ani teraz, ani do powrotu do Chaparral, choć właściwie przecież nic jej tu już nie trzymało. Zamoczyła usta w wodzie i upiła kilka łyków. W tym samym momencie wydawało jej się, że ujrzała czyjąś znajomą sylwetkę na ulicy. Niemal się zakrztusiła rozpoznając w tym człowieku Smitha. Odkaszlnęła, odkładając szklankę na stolik i chrząknęła sobie pod nosem. A może jej się tylko wydawało? Ostatnio wszędzie widziała Brada i Titusa. Podświadomie musiała liczyć na spotkanie z nimi, natomiast świadomie… no cóż. Dla bezpieczeństwa przesiadła się na krzesło obok, znajdujące się dalej od barierki na tarasie.

975Jadłodajnia Johnny'ego  - Page 39 Empty Re: Jadłodajnia Johnny'ego Pią Sie 23, 2013 3:18 pm

Gość


Gość

Ana się nie myliła. Ten, który przechodził obok - to był Titus. Ba, nawet nie tyle co przechodził co nawet zaszedł. A gdy przyuważył swoją przyjaciółkę, to nie wahał się do niej dosiąść.
- Dobry, Cortes. - Przywitał się nonszalancko i rozsiadł na krześle naprzeciw kobiety. - Jak się czujesz?
Oczywiście, że pamiętał jej pijaństwo i wybryki sprzed kilku dni, toteż bardzo go ciekawił stan zdrowia kobiety.

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 39 z 40]

Idź do strony : Previous  1 ... 21 ... 38, 39, 40  Next

Similar topics

-

» Jadłodajnia Amaranty

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach