Dlaczego pośród mężczyzn panuje przeświadczenie, że wszystkie problemy należy rozwiązywać przemocą? To miała być forma demonstracji wigoru przed samicami? O ile Fiona potrafiła zrozumieć, że mężczyźni potrzebowali agresji polując, kiedy ich jedyną ambicją było zachowanie gatunku, czy tam ewentualne przetrwanie, o tyle do zrozumienia przemocy w rodzinie brakowało jej chyba jakiegoś męskiego członka. I nie o członku rodziny tu mowa.
Czego mogła spodziewać się Fiona, gdy Shane się przeżegnał? Teoretycznie wszystkiego. Ale chyba mniej zszokowałaby ją faktyczna przemiana Shane'a w Hulka, niż rzeczywistość, która odrobinę ją przerosła. Jęknęła głośno, kuląc się pod siłą uderzenia brata. Zasłoniła usta dłonią, przyciskając ją jednocześnie do twarzy, która teraz wręcz promieniowała piekącym bólem. W ustach czuła smak krwi. Aż zrobiło jej się z tego wszystkiego niedobrze.
Gdy szarpnął ją za ramię, gwóźdź, który wciąż tkwił w jej sukni rozerwał ją mniej więcej na szerokości uda niemalże po samą kostkę. W normalnej sytuacji pewnie umierałaby ze wstydu. Teraz jakby jej to zobojętniało.
- Z nikim nie uciekłam! - wybuchła nagle. Trzęsąc się ze strachu, szoku i złości Fiona uniosła spuszczoną dotąd głowę. W jej oczach szkliły się łzy. Próby ratowania jej Micheala powinny wprawdzie zostać nagrodzone choćby wdzięcznym spojrzeniem, jednak Fiona zmierzyła go teraz równie chłodnym wzrokiem, co Shane, które zresztą szybko też na brata przeniosła. Tak na dobrą sprawę było ono też jemu, a nie Mike'owi przeznaczone.
Czego mogła spodziewać się Fiona, gdy Shane się przeżegnał? Teoretycznie wszystkiego. Ale chyba mniej zszokowałaby ją faktyczna przemiana Shane'a w Hulka, niż rzeczywistość, która odrobinę ją przerosła. Jęknęła głośno, kuląc się pod siłą uderzenia brata. Zasłoniła usta dłonią, przyciskając ją jednocześnie do twarzy, która teraz wręcz promieniowała piekącym bólem. W ustach czuła smak krwi. Aż zrobiło jej się z tego wszystkiego niedobrze.
Gdy szarpnął ją za ramię, gwóźdź, który wciąż tkwił w jej sukni rozerwał ją mniej więcej na szerokości uda niemalże po samą kostkę. W normalnej sytuacji pewnie umierałaby ze wstydu. Teraz jakby jej to zobojętniało.
- Z nikim nie uciekłam! - wybuchła nagle. Trzęsąc się ze strachu, szoku i złości Fiona uniosła spuszczoną dotąd głowę. W jej oczach szkliły się łzy. Próby ratowania jej Micheala powinny wprawdzie zostać nagrodzone choćby wdzięcznym spojrzeniem, jednak Fiona zmierzyła go teraz równie chłodnym wzrokiem, co Shane, które zresztą szybko też na brata przeniosła. Tak na dobrą sprawę było ono też jemu, a nie Mike'owi przeznaczone.