Old Whiskey
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Forum RPG


You are not connected. Please login or register

Główna ulica

3 posters

Idź do strony : Previous  1 ... 19 ... 34, 35, 36, 37  Next

Go down  Wiadomość [Strona 35 z 37]

851Główna ulica  - Page 35 Empty Re: Główna ulica Nie Lut 02, 2014 11:31 am

Gość


Gość

Beth zatrzymała się gwałtownie, tuż przed kopytami konia. Poziom adrenaliny podskoczył we krwi a serce jej łomotało głucho. Jeszcze parę sekund i skończyłaby pod końskimi kopytami, rozgnieciona na papkę. Bezwiednie przyłożyła rękę do falującej piersi usiłując się uspokoić. Bóg widocznie dzisiaj nad nią czuwał. Będzie musiała zapalić świecę w kościele.
Dopiero teraz zwróciła uwagę na okrzyk mężczyzny i to, że zabrał się do zsiadania z konia. Świetnie zaraz zacznie na nią krzyczeć, że nie patrzy jak chodzi. W sumie będzie miał rację.
-Nie, nic mi się nie stało.- zapewniła pospiesznie.

852Główna ulica  - Page 35 Empty Re: Główna ulica Nie Lut 02, 2014 11:37 am

Gość


Gość

- Pewno nic? - Wyrzucił, stojąc już obok konia i klepiąc go po szyi, chwycił uzdę, co by nie uciekło konisko. Dopiero teraz Mike przeniósł spojrzenie na nieznajomą, szybko ocenił jej ubiór i bezczelnie spojrzał na dłoń, czy aby nie ma tam pierścionka. Jakoś tak nie zależało mu, ażeby kobita dojrzała jego twarz, więc nie poprawił kapelusza, kryjąc się niejako w cieniu ronda. Może ma coś ze wzrokiem i zbyt przejęła się koniem, aby dostrzec twarz rozmówcy?
- Praszam, po dugiej podróży i kuń zmęczony. Ja tyż, winc praszam paniene. - Powinien postarać się, aby mówić wyraźnie. Właściwie to starał się, ale mając nieznacznie sparaliżowane mięśnie prawej strony twarzy, jest to trudne. Cholernie trudne
Niemniej, jakoś tak nie garbił się, tylko przesuwał spojrzeniem po nieznajomej. Ładną buzię miała, taka przeciętna, z dużymi ustami i sarnimi oczyma.

853Główna ulica  - Page 35 Empty Re: Główna ulica Nie Lut 02, 2014 11:53 am

Gość


Gość

- Na pewno nic.- Zapewniła Beth i podniosła spojrzenie na mężczyznę i dostrzegła jego twarz. Choćby jak się chował w cieniu ronda nie mógł ukryć tego jak bardzo miał zdeformowaną jedną część twarzy. Oczy Beth rozszerzyły  się a potem wypełniło je współczucie, dla tego biednego człowieka. Nie wyobrażała sobie co strasznego musiało go w życiu spotkać i jak pewnie ciężko mu żyć z takim wyglądem. Tutaj pewnie będzie mu jeszcze trudniej. Czy dzieciaki uciekały z krzykiem na jego widok? Biedny człowiek.
Beth uświadomiła sobie, że chyba zbyt długo wpatruje się w nieznajomego.To było bardzo niegrzeczne a kiedy sobie to uświadomiła to zaczerwieniła się po korzonki włosów.
- Nie musi mnie pan przepraszać, to ja powinnam uważać, gdzie idę.- posłała mu nieśmiały uśmiech.

854Główna ulica  - Page 35 Empty Re: Główna ulica Nie Lut 02, 2014 12:00 pm

Gość


Gość

Jakoś tak nie miał nic innego do roboty, więc stał i podziwiał kobietę, ujmując ją w kategoriach saloonów. Nie miała jakiegoś wielkiego biustu, ale szerokie biodra, tak z pierwszego rzutu dobre do rodzenia dzieci. Grube włosy, pewno zadbane i w nich wszy nie było, czego nie można było powiedzieć o Mike'u. 
Nieeee, nie może być dziwką. Ma jeszcze to niewinne spojrzenie kobita.
Jakiś taki nieokreślony smutek zawładnął Clinem kiedy stwierdził ten fakt. Przyzwyczajony do współczucia, zmieszanego z obrzydzeniem w oczach kobiet spodziewał się, że panna podwinie sukienkę i ucieknie w drugą stronę. A ona tylko sobie stała i gapiła się na niego, jakby był jaką atrakcją. 
- Noo.. - Rzucił niezwykle inteligentnie, najwyraźniej nie zamierzając brać całej winy za to zdarzenie na siebie. - Paninka uważa, gdzie lezie, a ja pacze jak kunia prowadzę. - Bystry to on jakoś mocno nie był, a jeśli Beth miała jakieś złudzenia co do tego, to poprzez urwane słowa i niezbyt składne zdania - zostały one rozwiane. Lewa strona twarzy mężczyzny drgnęła i uśmiechnęła się, co dało dość upiorny ogląd na całokształt.
- Panienka - oh, udało mu się wypowiedzieć w końcu to słówko prawidłowo! - wi, gdzie do pracy szukajo? - Skoro już nie odbiegła z krzykiem, ani jajami w niego rzucać nie zamierzała, no to popyta się jak stoi ta rzecz w Old Whiskey.

855Główna ulica  - Page 35 Empty Re: Główna ulica Nie Lut 02, 2014 12:23 pm

Gość


Gość

Beth nie uciekała, bo i nikt jej póki co krzywdy nie robił. W przeciwnym wypadku inaczej rzecz by się przedstawiała. Trzeba też wziąć pod uwagę miękkie serduszko Beth, które co rusz wpędzało ją w kłopoty, więc o ile mężczyzna dostrzegł w jej oczach współczucie to obrzydzenia na pewno tam nie było. Pewnie, że zerkała na jego twarz, bo taka natura ludzka, ale czy nie czułby się dużo dziwniej, gdyby udawała, że nie ma zniekształconej buzi.
- Ma pan w sumie rację. Będę następnym razem bardziej uważać, bo nie chciałabym dokonać żywota pod końskimi kopytami.- ponownie się uśmiechnęła jak gdyby odwzajemniając upiorny uśmiech mężczyzny. Domyśliła się, że jegomość ma problemy z wymową z powodu swojej twarzy.
O czyli był nowy w miasteczku skoro pytał o pracę i drugi wniosek skoro o nią pytał, to chyba chciał się zatrzymać tutaj na dłużej.
-Praca? Tak w tartaku pani Promnitz szuka.- zastanowiła się na chwilę i słyszałam, że u państwa Quinnally szukają kogoś do koni. Powinien pan popytać u nich. - doradziła i miała ochotę jeszcze dodać by nieznajomy najpierw odwiedził miejską łaźnię, bo wyglądał jak gdyby miał bliskie spotkanie z obornikiem.

856Główna ulica  - Page 35 Empty Re: Główna ulica Nie Lut 02, 2014 12:36 pm

Gość


Gość

Dziwna ta kobieta była, skoro jedynie patrzyła i nie bała się, ani też nie wstrząsała z obrzydzenia. Skinął jedynie głową, stwierdzając że całkiem ładnie się uśmiecha w jego stronę. A jakoże Mike miał problem ze zrozumieniem kobiet, darował sobie doszukiwanie jakiegoś głębszego sensu.
- Pani Poszmic? - Powtórzył za nią przeinaczając nazwisko, co niezbyt go obeszło. Zmarszczył brwi, poprawiając kapelusz, aby zwiększyć sobie zakres widzenia reszty uliczki. Słońce oświetliło surowe oblicze, wyraźnie niezadowolone. - To kobita tu interes prowadzi? - Tym razem postarał się, żeby łania co stała przed nim usłyszała wszystko prawidłowo. Miętosił już przekleństwa pod nosem, ale nie wyrzucał ich na razie, póki się nie upewnił. Nie mniej, nie miał nic przeciwko temu, aby wziąć i splunąć w prawą stronę flegmą, co mu zalegała. Ot, dla podkreślenia też tego, co myśli o wszystkich kobietach wyzwolonych. 
Najwyraźniej Mike'owi nie przeszkadzało takie niekulturalne zachowanie w obecności ślicznotki, co to z nim spokojnie rozmawiała. Podrapał się dłonią pod brodą, unosząc głowę w kierunku nieba, w zamyśleniu.
- Noo, to pana dużo we - Stwierdził, a potem pochylił się i bezczelnie zabrał dłoń Beth, muskając ustami wierzchnią część. - Noo, żem zapomniał. Cline jestem, mio poznać. Mike. - Przedstawił się, puszczając rękę biednej dziewczyny. A rąsie też miała milutkie, chociaż trochę spracowane. 
Pewno wiele nimi robiła, hehe. 
Od razu kosmate myśli do łba przyszły Mike'owi, ale nie dał po sobie tego poznać. Od stał już sobie spokojnie i patrzył na ciemnooką śmiało. Może jeszcze nie wyczuła tego smrodu, co od niego zalatywał?

857Główna ulica  - Page 35 Empty Re: Główna ulica Nie Lut 02, 2014 12:50 pm

Gość


Gość

-Tak pani Promnitz. Prowadzi tartak i hotel.- Beth potwierdziła, miała ochotę dodać, że radzi sobie znakomicie i pewnie gdyby nie to to jej mąż nie mógłby mieć grzesznego trójkąta z panną Lynch i panem Moorem. Oczywiście panna Randall nie odezwała się na ten temat ani słowa. Była na to zbyt dobrze wychowana a i mężczyzna pewnie nie miałby pojęcia czego dotyczy ta cła historia. Powinna w końcu przestać o tym myśleć.
- Beth Randall- przedstawiła się również nieco zaskoczona tym pocałunkiem w dłoń. Zazwyczaj tak zachowywali się gentlemani  pokroju pana Wrighta czy też tacy jak Gregory. Tak, więc była nieco zaskoczona.
- Dużo wiem? A no tak, ale ja tutaj długo mieszkam, wiec to dlatego. A pan na dłużej się zatrzyma w Old Whiskey?- zapytała z ciekawością?

858Główna ulica  - Page 35 Empty Re: Główna ulica Nie Lut 02, 2014 1:10 pm

Gość


Gość

- To una chłopa ni ma, czy jaka.. - tutaj podniósł dłoń i pokazał na swoje czoło, wyrażając gestem co miał na myśli. Dla Mike baba zajmująca się interesami i prowadząca aż dwa stoiska była ewenementem na skalę światową. Machnął ręką, a niezadowolenie jakoś nie znikało z jego twarzy. - Tartak i hotel, no paczcie gdzie mie wywiao. - Pokręcił z niedowierzaniem głową, zastanawiając nad tym czy aby tartaku bądź hotelu jej nie podpalić na dniach. Może by się z jakimi chłopami dogadał, co się im nie podoba, że baba w mieście tak szajsta pieniędzmi i kuje w oczy, że to niby lepsza jest od nich.
- Beth, ładnie. - Skomentował, nie siląc się na to, ażeby dowiedzieć się jak brzmi rozwinięcie tego skrótu. On sam przecież przedstawiał od zawsze Mike, bo mu też łatwiej teraz było. Nieokrzesany to na pewno był, ale jakieś tam zasady od niektórych to podpatrzył i wiedział, że młodek i nie należy traktować tak samo jak dziwek. Przecież tej ślicznotki za tyłek nie capnie teraz, chociaż tamtej blondynie to by z chęcią mocnego klapsa zasadził. Ale, niech no tamta się najpierw ogarnie, a dopiero potem Mike ją odwiedzi. Może do tego czasu uda mu się jakieś pieniądze zdobyć, co by zapłacić jej za robociznę. Bo że za darmo dostanie, to w to on nie wierzył.
- A bo ja wiem. - Wzruszył ramionami, zerkając na konia co mu się nudziło chyba bo postąpił naprzód i tknął Beth w ramię. Przynajmniej próbował, bo Mike przepchnął się przed kobietę i zwierzę, klepiąc go uspokajająco po pysku. Stał teraz lewym profilem do niej i jakoś nie miał zamiaru zmieniać pozycji, co by nie gapiła się na bliznę, tylko zerknęła na tę ładniejszą część. Może i polubi go? - Znajomek mi polecił, że tu spokojno po gorączce zota. Przynajmnij na tyle, co by mie za gębę co dzień nie wsadzali do aresztu, bo za bandziorami z listów gonią. No jak się spodoba, no to i pewno zostane. - Aż się zmachał z tego wszystkiego, bo to dłuższa wypowiedź była i kosztowała go nie lada wysiłku. Jakoś nie miał ochoty dzielić się z nią informacją, że miał dość kawalerii co go zamiast zostawić na śmierć, to uratowała. Stracił gospodarstwo i rodzinę, nim porządnie zabrał się za chędożenie młodej żonki. - No, a warto tu zostawa? - Zagadnął, patrząc na kobietę podejrzliwie.

859Główna ulica  - Page 35 Empty Re: Główna ulica Nie Lut 02, 2014 3:41 pm

Gość


Gość

Beth lekko zmarszczyła brwi nim do końca zrozumiała o co chodzi mężczyźnie. Dopiero po sekundzie albo dwóch zrozumiałą ten gest i szybko przecząco pokręciła głową. Gdzie tam wariatka, raczej kobieta z głową na karku skoro tyle interesów prowadziła.
- No ma męża. Jest tutaj lekarzem.- wyjaśniła i nie rozumiała tego zdziwienia tym faktem. Jak pan Cline tutaj dłużej pobędzie to przekona się, że w tym miasteczko mnóstwo kobiet ma swoje interesy. Ot by daleko nie szukać ona sama prowadziła własne gospodarstwo. Ktoś nawet stwierdził, ze była kobietą interesu.
- Dziękuję.- uśmiechnęła się słysząc, że ma ładne imię i wyciągnęła rękę by p pogładzić chrapy konika, który najwidoczniej miał ochotę ją pozaczepiać. Nim to jednak zdążyła zrobić, mężczyzna oddzielił ją od zwierzaka. No przecież by krzywdy nie zrobiła. Ustawił się nie deformowanym profilem i Beth przebiegło przez głowę czy robił tak instynktownie.
- Nie no szeryf Burnett to porządny człowiek, nie wsadza za byle co do więzienia.- zapewniła Beth. Sama co prawda nie znała go zbyt dobrze i lepiej dla jej własnego bezpieczeństwa było unikanie go.- Mam nadzieję, że się panu u nas spodoba, chociaż czasami bywa niebezpiecznie. Sam pan zadecyduje czy się panu tu podoba czy nie.- ponownie się uśmiechnęła.

860Główna ulica  - Page 35 Empty Re: Główna ulica Nie Lut 02, 2014 5:08 pm

Gość


Gość

Mąż lekarz co pozwala swej kobiecie robić interesy, no chyba go piorun pierdyknął zdrowo. Mike przeklął pod nosem, ale na tyle niewyraźnie, że Beth trudno było ocenić co powiedział. A może w ogóle nie znała tego słowa? Jedna baba to jeszcze niegroźna, ale jak się innym poprzestawia we łbach, to dopiero burdel na kółkach się zrobi. 
Jeszcze niech ślicznotka powie, że czarnuchy prowadzą jakiś interes, to się zesram na miejscu.
Zamiast powiedzieć swe myśli na głos, mruknął tylko pod nosem: 
- W dupie sę przewraca. - Pokręcił przecząco głową, stwierdzając że tu se żonki spokojnej raczej nie znajdzie. - Szyskie tu kobity takie? - Skoro wszystkie brały przykład z tej całej Proszmic, to co się dziwić, że taka afera na debacie była. Jak na razie do szeryfa to Mike miał mieszane uczucia, bo jakoś nie kwapił się do ruszenia tyłka z bezpiecznego stołka, co by uspokoić tłum. Zapamiętał oba nazwiska i wzruszył ramionami, jako jedyny swój komentarz. On już wiedział swoje, że za krzywy ryj można trafić, bo przekonał się na własnej skórze.
No i patrzył na kobitkę, co tak mu dość neutralnymi słówkami rzucała, bo ani rusz nie powiedziała tego, o co mu chodziło - czy jej się tu podoba. Bo że niebezpiecznie, to wiedział, że wszędzie może być. I czy się zaadoptuje to też kwestia nastawienia: jego samego i mieszkańców. Zlustrował kobietę jednym okiem łypiąc, nad tymi kwestiami się zastanawiając.

861Główna ulica  - Page 35 Empty Re: Główna ulica Nie Lut 02, 2014 5:32 pm

Gość


Gość

-Przepraszam co pan powiedział?- Spojrzała na niego groźnie, bo proszę wybaczyć ale nie byli na takim stopniu zażyłości, by używać przy niej słowa "dupa".  Nawet z Fioną używały innego zamiennika. Proszę trochę szacunku dl nowo poznanej panny, skoro jej nie zakwalifikował jako dziwki. Zresztą z jej skromnym ubiorem ciężko by to było zrobić.
- Co pan ma na myśli, pytając czy wszystkie kobiety tutaj takie są. -Lekko przechyliła głowę i zlustrowała mężczyznę.- Jeżeli pyta pan czy samodzielne, odważne i wrażliwe. To tak. Takie właśnie są tutejsze kobiety.- no cóż chyba niechcący trafił w czuły punkt Beth.

862Główna ulica  - Page 35 Empty Re: Główna ulica Nie Lut 02, 2014 5:43 pm

Gość


Gość

Mike rzadko kogo darzył szacunkiem, a jakoś nie pojął o co chodzi z tym całym obruszeniem ślicznotki obok. Odwrócił całą twarz w jej stronę, unosząc lewą brew w górę, z pewnym niezrozumieniem, a spomiędzy jego warg wyleciało niezrozumiałe: - Hę? - Patrzył na nią trochę jak na kwokę, która stwierdziła że jest krową i będzie dawać mleko. Iskierki w oczach groźne to miała, trzeba przyznać, że chyba potrafiła pazurem wziąć i drapnąć kiedy trzeba. 
Wysłuchał tego krótkiego wzburzonego wywodu z pozornym spokojem, bo na twarz mu zakwitł jakiś taki kpiący uśmieszek. - Jeśli strzelbe czymać potrafią to dobe, że odwaszne. - Słowa niewyraźne, ale dało się wyczuć rozbawioną nutkę w głosie Mike'a. - Nooo... - Wydukał z szerszym uśmiechem, obserwując uważnie twarz Beth. Na dłuższy moment zerknął tylko, czy zaciska już piąstki czy nie. - A na mysli to to miaem, sze mężów majo gupich, skoro ich uczymać nie umiejo i za prace sie brac muszom. O dom dbać, dzieciaki wychowac, a o pieniondze to sie martwic nie powinny. - Wyjaśnił po krótce swój tok rozumowania, nie domyślając się jeszcze, że ma do czynienia z taką jedną kobietą wyzwoloną właśnie. 
Coś w oczach mu błysnęło i pochylił się nieznacznie w kierunku Beth, jakby w przypływie olśnienia. - A, to panka sów bszydkich nie kce suchać. A to prraszam, ja cale życie w kawlerii, to sie człek odzyczai od kultury. - Słowa słowami, ale trudno było orzec czy mówił szczerze. Wyprostował się i położył jedną dłoń na biodrze, odgarniając płaszcz.

863Główna ulica  - Page 35 Empty Re: Główna ulica Nie Lut 02, 2014 5:58 pm

Gość


Gość

- No pewnie, że potrafią.- Beth była pewne, że nie jedna z miejscowych kobiet leniej sobie radziła w siodle i z bronią jak nie jeden mężczyzna. W sumie nawet taką znała choć mieszkanką Old Whiskey, nie można jej nazwać.
-Nie wszystkie mają mężów to sobie muszą jakoś radzić.- dodała już trochę spokojniejszym tonem, no bo co zrobić skoro podzielała poglądy tego mężczyzny. Mężczyźni byli od utrzymywanie i zapewnienia bezpieczeństwa, kobiety od opieki i dmuchania nad domowym ogniskiem. Porządek świata ustalony od lat. To, że jej życie inaczej wyglądało, to już zupełnie inna sprawa. Pogodziła się z tym co nieuniknione i cieszyła tym co miała nie próbując już więcej czegokolwiek zmieniać.
- Właśnie, nie chcę.- potwierdziła ze skinieniem głowy?- A pan skąd do nas przyjechał? Jeżeli oczywiście można zapytać.

864Główna ulica  - Page 35 Empty Re: Główna ulica Nie Lut 02, 2014 6:23 pm

Gość


Gość

Dobry początek. Jak sobie już znajdzie jakąś ładną i ogarniętą laleczkę, to nie będzie musiał uczyć ją podstaw strzelania, tylko w razie problemów sama sięgnie po broń i się nią obsłuży. Ostatnim razem pokazywał żonie i trenował z nią codziennie, a jak przyszło co do czego, to i tak na niewiele się to zdało. Przez moment na jego twarzy można było dostrzec bliżej niesprecyzowany grymas, który starał się ukryć poprawiając kapelusz na głowie. Trza przyznać, że młódka obok niego wcale się nie bała podnieść głosu i okazać zbulwersowania zachowaniem. 
Na to, że nie mają mężów to nic poradzić nie mógł, bo wybrzydzały i czekały na jakiego ze śliczną buźką. A przecież najważniejsze było zapewnienie bezpieczeństwa i miłość, jaką mężczyzna mógł obdarzyć, prawda? - No, do takich co ni majo, to czepiać sę ni mogę. No chyba, że wybrzydzajo i.. jak sę to zwie.. no.. idea szukają. - Zamyślił się na moment, najwyraźniej nie mając żadnych większych oporów w swobodnej rozmowie z Beth. Po chwili machnął ręką, odganiając jakieś nieznośne myśli. - No, a pana jaki ma idea? Można wiedzieć? - Zmusił się ponownie, ażeby ostatnie pytanie powiedzieć wyraźnie. Patrzył na nią badawczo, trochę rozbawiony, trochę zirytowany. Jakoś nie pomyślał, że to niestosowne pytanie może być. Ot, prosty chłopak był.
- To panika.. znaczy, paninka mnie szturcha jak co źle powim. Bo urazić takiej ślicznotki to ostatnie, czego bym chciał. - Przy komplemencie też trzeba uważać, więc zmusił się i otworzył szerzej gębę, co by kwestię wyraźnie powiedzieć. Przeniósł spojrzenie na wierzchowca i pogładził go po chrapach. - A byo się tu, to tam. Można rzec, że spod Tombstone w sumi. - Powiedział bez większych emocji, zerkając na sarenkę. - A ja paninki ni zatrzymuje, aby? Może gdzie odprowadzi? - Zaproponował, unosząc wargi lewej części twarzy.

865Główna ulica  - Page 35 Empty Re: Główna ulica Nie Lut 02, 2014 7:59 pm

Gość


Gość

Świat się chyba uparł by przypominać jej na każdym kroku, że nie ma męża. W sumie jak by miała takiego mieć co to przed ślubem jeszcze innym romanse proponuje to lepiej jej samej było. Miała ochotę tupnąć nóżką, ale oczywiście sobie na to nie pozwoliła zamiast tego tylko miło się uśmiechała. Zupełnie nie miała pojęcia jakim cudem rozmowa z pracy zeszłą na tematy matrymonialne. W każdym bądź razie ona o swoim osobistym życiu nie miała zamiaru opowiadać, a czy miała jakieś ideały czy nie to pbyła tylko i wyłacznie jej osobista sprawa. Taktownie więc tylko się uśmiechała ale nic nie powiedziała.
- Hmm spod Tombstone? A czy to daleko stąd? Bo Prawdę mówiąc nie mam pojęcia?- zapytała z zainteresowaniem, a może jej żyłka podróżnicza się odezwała.
- Właściwie to szłam do przytułku pomóc pastorowi, więc jeżeli udaje się pan w tamtą stronę to nie mam nic przeciwko temu by mi pan towarzyszył.- objaśniła.- To na co się pan zdecyduje tartak czy ranczo?- zapytała podtrzymując rozmowę.

866Główna ulica  - Page 35 Empty Re: Główna ulica Nie Lut 02, 2014 8:11 pm

Gość


Gość

Nie tupnęła nóżką, nie odpowiedziała i dała Mike'owi jasno do zrozumienia, że tajemnicza z niej kobieta, co nie chce zdradzać wszystkich szczegółów na pierwszym spotkaniu. Mina mu nieznacznie zrzedła, bo się będzie wysilał nad mięśniami, skoro Randall raczej odprowadzić się do domostwa nie da. Na głupią gąskę to nie wyglądała.
- Zagadkowa paninka. - Dodał szeptem, bardziej do siebie niż do niej.
- Toćke drogi jest, ale truno dokładne mi podać. Po drodze rzem się zatrzymywał to tu, to tam, no to ne liczyłem. - Ponownie wzruszył ramionami, chwytając swobodniej wodze od konia. Nie musiała wiedzieć, że nie zamierzał wracać do tamtego miejsca. - To prować, paninka Beth. - Na krótki moment ukłonił się w iście teatralny sposób, nie zdejmując kapelusza, ale bardziej go naciągając na czoło, co by mu mniej facjaty było widać. - Toć przytułek tu macie? - Jakoś nie miał zamiaru jej informować, że zmierzał w zupełnie inną stronę. Gdzieś w środku odczuł obawę, że dzieciaki będą uciekać od niego z krzykiem pod spódnicę Randall. I mimo, że wyobraził sobie jak kobieta podwija spódnicę, to jakoś nie zrobiło mu się od tego lżej.
- A ranczo chyba, z kuńmi lepiej się dogadać niż z drzewem. - Dodał wyraźniej, klepiąc po szyi swojego wierzchowca, czekając aż ta wskaże kierunek.

867Główna ulica  - Page 35 Empty Re: Główna ulica Nie Lut 02, 2014 8:39 pm

Gość


Gość

- No tak. Racja. Nie pomyślałam o tym, ze przecież pan jechał konno i od czasu do czasu zatrzymywała się i to pewnie na dłużej. - Beth pokiwała lekko główką jednocześnie ruszyła w stronę przytułku. W między czasie koński łeb znalazł się w pobliżu jej dłoni, więc pogładziła zwierze po nim. Lubiła zwierzęta i można to było wyczuć. Krzywdy im robić nie pozwalała.
-A czy tamto miasteczko podobne do naszego?- zapytała, choć wolałaby zapytać jaki wypadek mu się przydarzył, że z taką twarzą skończył i czy to było za czasów jak służył w kawalerii. Nie zapytała jednak. Nie znał mężczyzny zbyt dobrze i nie chciała go urazić, ani tym bardziej przywoływać niemiłych wspomnień. Jak pobędzie dłużej w miasteczku to i tak pewnie pozna jego historię.
- Pewnie też wybrałabym ranczo.

868Główna ulica  - Page 35 Empty Re: Główna ulica Nie Lut 02, 2014 8:57 pm

Gość


Gość

Rzeczy oczywistych nie trzeba mówić, więc tylko spojrzał na Beth kiedy mówiła i gładziła równocześnie zwierzę. Najwyraźniej była z nimi obyta, skoro tak ochoczo podchodziła i nie bała się, że nieznany ją dziabnie w ramię. Albo rękę na przykład.
- Nooo.. - Odpowiedział na zadane przez nią pytanie i przez dłuższy moment Beth mogła nabrać przekonania, że to cała wypowiedź rozmówcy. - Gozpodarstwo miaem, do mista rzadko jechaem. Samowystarczalne gospodarstwo. - Doprecyzował, nie mając najwyraźniej żadnych przeszkód, ażeby podzielić się z Beth tą informacją. Prędzej czy później mieszkańcy się o tym dowiedzą, to był fakt. Inaczej rzecz się miała z atakiem Indian, spaleniem żywcem synów i gospodarstwa, czy też zamordowaniem żonki. Tego to już ludzie nie musieli wiedzieć, a tym bardziej nowo poznana mieszkanka Old Whiskey.
- Lubi panka kunie, co? - Zagadnął i uśmiechnął się w jej stronę, a potem niezrażony rzucił: - Może kiedy by się zgodziła panka na jazdę, co? - Dopiero po chwili, jego uśmiech nabrał jakichś lubieżnych odcieni, co można było pomylić z próbą zapanowania nad sparaliżowaną częścią mięśni.

869Główna ulica  - Page 35 Empty Re: Główna ulica Nie Lut 02, 2014 9:20 pm

Gość


Gość

Beth to krótkie noo odebrała, że tak, że miasteczko w którym mieszkał było podobne do Old Whiskey. Beth mogła się tylko domyślać, ze po całym kraju jest pewnie mnóstwo takich miasteczek rozsianych i we wszystkich ludzie walczą o swój byt.
- O widzi pan to prawie tak jak ja. Tez mam niewielkie gospodarstwo, które całkiem nieźle sobie radzi. Hoduję na nim krowy.- dodała z dumą w głosie. W końcu radziła sobie jakoś praktycznie sama z niewielka pomocą parobka i ciągle udawało się jej utrzymać na powierzchni a to był powód do dumy.
-Lekcje jazdy? Dziękuję panu ale potrafię się doskonale utrzymać w siodle.- Beth pinformowała z uśmiechem. Co prawda podczas jazdy z Gregorym zleciała z konia ale nazwijmy to wypadkiem przy pracy i przemilczmy.

870Główna ulica  - Page 35 Empty Re: Główna ulica Nie Lut 02, 2014 9:37 pm

Gość


Gość

Spojrzał na nią uważniej, przypominając sobie słowa o tych kobietach co to mężów nie miały i jakoś radzić same musiały. Duma aż promieniała z Beth, jednak Mike zacisnął mocniej zęby, że takiej tu ślicznotce się powodzi, a jemu życie musiało pierdyknąć. To się nazywa ta, no, boska sprawiedliwość? Nie, miłosierdzie czy jakoś tak. 
Daleko mu było do składania gratulacji gospodarnej kobiecie, afiszującej się swoim gospodarstwem. Może niewielkie, może kilka krów, ale jakiś zadzior wbił się w serce Cline'a.
- Lekce? Dzie tam. - Tutaj machnął wolną ręką, stwierdzając że chyba nie ma ochoty na uczenie jakiejkolwiek kobiety czegokolwiek. Skoro sarenka utrzymywała gospodarstwo i dobrze sobie radziła bez męża, to trzeba było taką usidlić, aby w piórka czasem nie obrosła. - Przejażdżke. - Powiedział powoli, walcząc z zamykającymi się wciąż ustami z prawej strony. Spojrzał dość bezczelnie na jej prawą dłoń, upewniając się, że na pewno nie ma na niej obrączki. Dopiero po chwili podniósł wzrok na uśmiechniętą twarz. - Pokaże mi panka okolicę, czy co takiego. - Określił bardziej konkretnie, przyglądając się reakcji dziewczyny. Przekonany był, że pierwsze o czym pomyśli, to będzie jego zachłanność na myśl o gospodarstwie. 
No cóż, na gębę i ciało to raczej już żadna nie poleci.
Zaczął więc myśleć intensywnie, czym mógłby zaimponować takiej kobiecie pokroju Randall. Skoro było ich więcej, to trzeba obrać jakiś plan działania. Gotowe gospodarstwa, aż się proszą o przejęcie przez żelazną rękę.
- No, rozumie panka Beth? - Uniósł brew w górę, patrząc nań uważniej. Może go w gębę zaraz strzeli?

871Główna ulica  - Page 35 Empty Re: Główna ulica Nie Lut 02, 2014 10:16 pm

Gość


Gość

-Och chodziło panu o przejażdżkę. A ja odniosłam wrażenie, że lekcje,których nie potrzebuję.- NO czasami można było mieć problemy ze zrozumieniem mężczyzny. Trzeba było uważnie słuchać. Choć Beth pomyślała, że pewnie jak ktoś przebywa a panem Clinem codziennie to nie ma z tym problemów. Ona jednak pierwszy raz go w życiu widziała. Tak więc i propozycja przejażdżki wydała się jej niestosowna, pomijając już zdrowy rozsądek. A nuż mężczyzna okaże się jakimś groźnym bandyta labo gwałcicielem albo samym diabłem. Może i była kobietą, puchem marnym ale kompletną idiotką nie.
- Widzi pan, chyba trochę zbyt mało pana znam by się na wspólne przejażdżki wybierać.- uśmiechnęła się uprzejmie osładzając odmowę.

872Główna ulica  - Page 35 Empty Re: Główna ulica Pon Lut 03, 2014 6:45 am

Gość


Gość

Ponowne podkreślenie faktu, że nie potrzebuje nauki jazdy konnej jakoś tak zakuło go w oczy. Ciszy przerywać ze swej strony nie zamierzał, bo skoro uważała się za dobrego jeźdźca, to nie jemu to negować. Jak sama stwierdziła chwilę potem, nie znali się i mogła okazać się całkiem niezła w tej sztuce. Przykładowo, ojciec mógł ją uczyć. Albo jakiś starszy brat, co by chciał aby potrafiła sobie radzić w tych trudnych czasach. Gdyby Mike miał siostrę, zapewne nauczyłby ją najbardziej potrzebnych umiejętności do przeżycia na dzikim zachodzie.
Uśmiech miała naprawdę śliczny, jednak nie spieszyło mu się do skomentowania odmowy. Można pomyśleć, że się speszył albo zawstydził. - Noo.. To trzeba się poznać lepiej, co nie? - Wysilił się, by rzucić wyraźną propozycję, przyglądając się z zaciekawieniem tej nieznajomej kobiecie. Otaczała się murem zasad i tego co stosowne, ale Mike odbierał to za zachowanie cnotki niewydymki. Ot, wojsko przewartościowało jego światopogląd, a życie zweryfikowało, że niektórych zasad nie trzeba się trzymać.
- Nooo.. Panka Beth pyta, to lepij mne pozna. - Zaproponował po chwili, stwierdzając że i tak niewiele straci. Nie zawsze musi powiedzieć prawdę, gdyby jakieś pytanie mu się nie spodobało. - Nooo? - Zachęcił, powstrzymując się ostatkiem sił, aby nie dłubać w nosie. Skoro nie chciała przekleństw, no to pewnie i to się sarence nie przypadnie do gustu. Tok jego rozumowania był prosty-aby coś osiągnąć, musiał pokazać się ze względnie dobrej strony.

873Główna ulica  - Page 35 Empty Re: Główna ulica Pon Lut 03, 2014 8:42 am

Gość


Gość

- Właśnie tak.- kiwnęła głową potwierdzając swoje słowa. Wyglądało na to, że mężczyzna nie poczuł się urażony jej odmową. To dobrze, bo wcale nie miała tego na celu.Zerknęła na mężczyznę, który wyglądał jakby się nad czymś zamyślił. Beth nie miała pojęcia co mogło mu chodzić po głowie. Co w ogóle mogło siedzieć w głowie człowieka tak skrzywdzonego przez los? NIe mogła sobie tego nawet wyobrazić.
Szli tak przez jakiś czas milcząc. Czy Beth przeszkadzała cisza? Nie. Była zbyt do niej przyzwyczajona. Tak samo jak do trzymania się zasad. Wiedziała, że od czasu do czasu można je odrobinę nagiąć czy przekroczyć, ale ostentacyjne ich łamanie dla wielu już w tym miasteczku się źle skończyło, Najbliższy przykład pani McLagen.
Kiedy zaczął nalegać by pytała. To trochę ją przytkało i nie mogła wymyślić żadnego sensownego pytania.w końcu jednak
-Czy pana rodzina również tu przyjedzie?

874Główna ulica  - Page 35 Empty Re: Główna ulica Pon Lut 03, 2014 9:52 am

Gość


Gość

No i co miał powiedzieć? Spojrzał uważniej na kobietę, marszcząc pozostała po pożarze brew. Oczy pozostały nieprzeniknione, a emocje kręcące się w środku Mike'a nie były w nich widoczne. To tak, jakby człowiek stracił zdolność odczuwania, a wzrok był pusty.
- Neee.. - Powiedział zadziwiająco rozbawiony i uśmiechnął się, chociaż był to grymas aż nadto kpiący. - Nigdy. - doprecyzowal, zastanawiając się czy kobieta w ten sposób chciała wywiedzieć się, czy to co stało się z jego twarzą, dotyczyło również najbliższych. Z takiego pytania jednak trudno coś wywnioskować, więc czekał na kolejne, bardziej już uszczegółowione. Zerknął na nią ponownie, a słowa które wypowiedział znów zostały zaowolowane w ciekawski, choć niewyraźny ton.
- Nooo... To ja tyż mam pytań. Tyko nie wie czy wypado. - Oczy nabrały na nowo blasku, niewielkiego, ale tego samego co na początku ich rozmowy.

875Główna ulica  - Page 35 Empty Re: Główna ulica Pon Lut 03, 2014 6:17 pm

Gość


Gość

Falcone opuścił właśnie debatę, która zamiast ze zwykłej kulturalnej debaty zamieniła się w istne piekło. No cóż, nie dziwiło go to, ludzie z niższych sfer nie mieli żadnych zasad, a te dewoty? Ktoś musiałby im pokazać jak powinno się prawidłowo zachowywać, a nie biegają tylko z tym swoim różańcem i najlepiej to by każdego zamordowały wodą święconą. Powóz stał na brzegu głównej ulicy i czekał na niego. Murzyn zaś siedzący na koźle czekał na niego i tylko rozmawiał sobie z koniem, wymuskanym specjalnie na tę uroczystość. Mężczyzna już miał wsiadać do powozu, gdy nagle coś go zatrzymało. Dostrzegł  mężczyznę, który strzelił na debacie z broni. Ich wzrok się spotkał, więc skinął do niego głową. Potem ruszył wolno w jego kierunku.

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 35 z 37]

Idź do strony : Previous  1 ... 19 ... 34, 35, 36, 37  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach