Jolene wcale nie miała zamiaru być ostrożna! Miała zamiar tak upaprać tą sukienkę, że własna-przyszywana matka jej nie pozna, o! Tak chciała! Że te mydliny to będzie trzeba trzy razy wymieniać zanim się ją upierze!
-Ostrożnie nie jest fajnie!-odkrzyknęła, wskakując z impetem (jeszcze większym) w kolejną kałużę. I aż się poślizgnęła i prawie gołym dupskiem chlasnęła o błoto. No cóż, trudno! Zaczęła chichotać jak głupia. Mokra ziemia miała taką śmieszną konsystencję. Aż wzięła trochę w garść i rzuciła nim w jedną z tych wypięknionych dziewuszek, co niby takie ślicznotki, a dwóch przednich zębów im brakowało! Phi! Jolene za to miała dwa najpiękniejsze przednie zęby na świecie! Jak króliczek! Tatuś tak mówił! O, i tak apropo tatusia, to musi wrócić na kolację, bo po niej zawsze śpiewa mu dobranockę o bocianie. A potem zapyta go, dlaczego nie ma takiego przyrodzenia jak Django! To STRASZNIE niesprawiedliwe to wszystko! Czym ona się ma chwalić kolegom jak nie tym, co ma pod spódnicą? Ech!
I w końcu zebrała się z tego błota, ignorując piski swojej ofiary i usiadła sobie smutno na werandzie, wycierając palce w materiał swojego ubrania, dekorując go dodatkowymi barwami ziemi.
-I dobrze!-odparła hardo, zakładając ręce na klatce piersiowej.-Ona nigdy nie jest!-poskarżyła się, jeszcze bardziej naburmuszona.-A przecież kokardki są dla jakichś głupich dziewuch, a nie dla wojowników! A ja jestem Czarną Hańczą, jak na mnie będzie PLEMIE paczeć jak ja będę w koronkach chodzić jak jakaś... jak jakaś... jak jakaś DZIEWCZYNKA?!-wylała całą swoją frustrację, łapiąc się za warkocze i naciągając je na boki.
-Ostrożnie nie jest fajnie!-odkrzyknęła, wskakując z impetem (jeszcze większym) w kolejną kałużę. I aż się poślizgnęła i prawie gołym dupskiem chlasnęła o błoto. No cóż, trudno! Zaczęła chichotać jak głupia. Mokra ziemia miała taką śmieszną konsystencję. Aż wzięła trochę w garść i rzuciła nim w jedną z tych wypięknionych dziewuszek, co niby takie ślicznotki, a dwóch przednich zębów im brakowało! Phi! Jolene za to miała dwa najpiękniejsze przednie zęby na świecie! Jak króliczek! Tatuś tak mówił! O, i tak apropo tatusia, to musi wrócić na kolację, bo po niej zawsze śpiewa mu dobranockę o bocianie. A potem zapyta go, dlaczego nie ma takiego przyrodzenia jak Django! To STRASZNIE niesprawiedliwe to wszystko! Czym ona się ma chwalić kolegom jak nie tym, co ma pod spódnicą? Ech!
I w końcu zebrała się z tego błota, ignorując piski swojej ofiary i usiadła sobie smutno na werandzie, wycierając palce w materiał swojego ubrania, dekorując go dodatkowymi barwami ziemi.
-I dobrze!-odparła hardo, zakładając ręce na klatce piersiowej.-Ona nigdy nie jest!-poskarżyła się, jeszcze bardziej naburmuszona.-A przecież kokardki są dla jakichś głupich dziewuch, a nie dla wojowników! A ja jestem Czarną Hańczą, jak na mnie będzie PLEMIE paczeć jak ja będę w koronkach chodzić jak jakaś... jak jakaś... jak jakaś DZIEWCZYNKA?!-wylała całą swoją frustrację, łapiąc się za warkocze i naciągając je na boki.