Old Whiskey
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Forum RPG


You are not connected. Please login or register

Główna ulica

3 posters

Idź do strony : Previous  1 ... 19 ... 35, 36, 37  Next

Go down  Wiadomość [Strona 36 z 37]

876Główna ulica  - Page 36 Empty Re: Główna ulica Pon Lut 03, 2014 6:26 pm

Gość


Gość

Czekając na odpowiedź panny Randall, przesunął spojrzeniem przed siebie, nie popuszczając konia ani na kilka centymetrów od siebie. Kiedy dojrzał eleganckiego mężczyznę, który próbował opanować dziki tłum za pomocą słowa, miał ochotę jak najszybciej odwrócić spojrzenie. W końcu lepiej było patrzeć na ślicznotkę u swego boku, a nie gościa z wyższych sfer, co to elokwencją i kwiecistością słów próbował przemówić do chołoty. 
Niechybnie dostrzegł, że się zbliża w ich stronę, a że uciekać nie miał w zwyczaju, to odwrócił twarz w jego stronę, mierząc go od stóp do głowy. Nie chciało wysilać mu się języka, kim jest ten fircyk, bo zapewne już za moment się dowie. Jakoś nie spieszyło mu się do tego, aby przystawać - w końcu odprowadzał pannę Beth do przytułku, prawda? Jeśli ktoś ma do niego interes, to niech ładnie zacznie rozmowę. W trakcie spaceru.

877Główna ulica  - Page 36 Empty Re: Główna ulica Pon Lut 03, 2014 6:33 pm

Gość


Gość

W końcu pan Falcone dotarł do mężczyzny. Ukłonił się lekko panience Randall po czym spojrzał na człowieka idącego obok własnego konia.
-Dzień dobry. Przepraszam, że nagabuję. Chciałem panu pogratulować odwagi- powiedział mając na myśli ten strzał na placu, by uspokoić cały ten wrzeszczący tłum.
-Czasami mam wrażenie, że niektórzy to na mózgi ze zwierzętami się w tym mieście pozamieniali, zero oleju w głowie, zero- powiedział zmartwionym głosem.
-Przepraszam, gdzie moje maniery. Gordon Falcone- przedstawił się, przyjrzał się jego twarzy tylko przez moment, potem jednak nie zwracał uwagi na jego oszpecony wizerunek. Człowiek jest czlowiekiem i nic Falconowi do tego.

878Główna ulica  - Page 36 Empty Re: Główna ulica Pon Lut 03, 2014 6:46 pm

Gość


Gość

Naga...co?
Poprawił rondo kapelusza, aby dobrze się mężczyźnie przyjrzeć i dopóki Beth nie przystanęła, on nie zamierzał robić z własnej woli. Jedna brew powędrowała w górę, a połowa twarzy Mike'a nabrała sceptycznego charakteru. Nie odzywał się, słuchając całej przemowy nieznajomego i gdzieś w środku przemknęła myśl, z jakim interesem do nich podszedł. Zerknął w stronę sarenki.
Może to jaki adorator? Jakiś taki dziwny język ma, poplątany. I po chuja mówi o odwadze?
- Mike Cline. - Rzucił tymi dwoma słowami niczym ochłapem, wwiercając spojrzenie w Falcona. Nazwisko nic mu nie mówiło, ale za to zachowanie człowieka tak. Był bogaty i umiał się zachować. 
Trzeba być miłym.

879Główna ulica  - Page 36 Empty Re: Główna ulica Pon Lut 03, 2014 6:52 pm

Gość


Gość

Falcone założył ręce w tył i teraz idąc na równi z mężczyzną patrzył przed siebie co by po drodze nie potknąć się o coś i nie wywinąć orła.
-Powiem wprost panie Cline. Nie szuka pan pracy. Potrzebuję właśnie takich odważnych ludzi jak pan- powiedział jasno i wyraźnie. Oczywiście liczył na to, że mężczyzna pozytywnie rozpatrzy jego prośbę.
-Ostatnio było parę włamań na moją posiadłość. Postawiłem metalowe ogrodzenie, chciałbym też zatrudnić kogoś kto nie boi się strzelić bez ostrzeżenia, dobrze zapłacę- dodał. Przypomniał sobie też nagle, że dzisiaj właśnie jest wesele pielęgniarki Lynch z miasteczkowym szewcem. Musiał się tam udać chociażby na chwilę, by stanąć na tyłach kościola.

880Główna ulica  - Page 36 Empty Re: Główna ulica Pon Lut 03, 2014 7:19 pm

Gość


Gość

Oho, praca? Pewno kogoś dorwać chce, a samemu rączek pobrudzić nie chce.
Komentował wszystkie słowa w myślach, nie zważając na to, że Falcon idzie po jego prawej stronie i ma cudowny widok na pokiereszowaną skórę. 
Ciekawe czy powstrzymuje wymioty? 
I aby sprawdzić reakcję mężczyzny, poruszył dolną szczęką, przez co odsłonięte zęby poruszyły się, odsłaniając również mięśnie. Jakoś zabawnym mu się wydało, że nieznajomy mógłby nabrać zielonkawego wyrazu na twarzy.
Jeszcze raz powie odważny, to mu przypierdolę.
Tylko Beth mogła dostrzec, że wciąż marszczy tą brew i groźnie na niego łypie. Lepiej by dla niej było, aby teraz nie ingerowała. No chyba, że chciałaby poznać Cline'a od tej negatywnej strony. Zmarszczka jakaś pojawiła się między poparzoną częścią a resztą, znacznie mocniejsza niż przed chwilą.
- Nooo? - Wyrzucił z siebie, nie siląc się, aby zostać zrozumianym przez Falcona.

881Główna ulica  - Page 36 Empty Re: Główna ulica Pon Lut 03, 2014 7:29 pm

Gość


Gość

Twarz pana Cline'a rzeczywiście wyglądała okropnie, tak że ten przełknął nawet głośno dużą grudkę śliny w gardle. Utknęła mu ona niczym gula. No ale nie takie okropności się widziało. Gorszy widok był gdy jego żona zginęła pod kołami dyliżansu. Mężczyzna nie był zbyt rozmowny, dla Gordona wręcz cudownie, bo oznaczało to że nie będzie paplał.
Jego "noo" odczytal zaś jako zgodę.
-W takim razie od dziś ma pan pracę panie Cline- powiedział pewnym siebie tonem, jednakże nie silił się by wyciągnąć do niego rękę.
-Prosze przyjść do mnie wieczorem. Jeden z dużych domów na ulicy zachodniej, metalowe ogrodzenie. Trafi pan. Omówimy sprawę pieniędzy i inne- wyjaśnił. Potem zamilkł na jakiś czas, by dać mężczyźnie czas do namysłu. Nie lubił nikogo nigdy poganiać. Chyba, że służbę. No ale i oni mieli u niego dużo luzu.
-Możemy też pójść od razu, ale muszę na moment wstąpić do kościoła na czyjeś wesele, jeśli to nie problem - wyjaśnił.

882Główna ulica  - Page 36 Empty Re: Główna ulica Pon Lut 03, 2014 7:40 pm

Gość


Gość

Oj, chyba się nie zrozumieli, bo Mike przystanął i odwrócił się plecami do Falcona, ażeby stanąć przodem do Randall. Chwycił dłoń kobiety, przyłożył do ust składając wcale nie taki mały pocałunek. Jakoś nie pomyślał nad tym, aby zdjąć kapelusz.
- No, panka Beth wybaczy. Jak słyszy, o intere idzie. A pance tej przejadżki to ne dauje. - Tutaj wyprostował się i mruknął powieką, posyłając dość aroganckie oczko. Nie zważając na to, czy się pożegnała z nim czy nie, pociągnął wodze konia i zwrócił się do Falcone'a odprowadzając go kilka kroków, ażeby mogli spokojniej porozmawiać.
- Robote to ja znom. - Oh, ta kwiecista i wyraźna mowa Mike'a! - No, to wiczorem wpadne. Le pan, a egóły dogodomy. Tyko nie myśl pan, że mne wykiwosz. - Jego twarzy nieznacznie się rozpogodziła, a on sam ruszył obok mężczyzny w kierunku kościoła, zostawiając za sobą pannę Randall. Dopiero po chwili odwrócił się przez ramię i jeśli kobieta wciąż tam stała, patrząc w ich kierunku to poruszył ustami, przesyłając jej całusa bez podnoszenia ręki. 
- No, eden pot metaluwy jest tu? - Zagadnął, chcąc dowiedzieć się dokładniej w którą stronę ma podążać. I tak pewnie przejdzie całe miasteczko, bo z kierunkami to nie było u niego tak łatwo. Szczególnie, że w nowym miejscu był.

883Główna ulica  - Page 36 Empty Re: Główna ulica Pon Lut 03, 2014 7:52 pm

Gość


Gość

Gordon obserwował go uważnie. Mężczyzna byl arogancki a w dodatku bardzo pewny siebie. No i mówił strasznie niewyraźnie, pewnie to przez jego zniekształconą twarz. Gordon wiedział jednak, że nie wolno ludziom na głos mówić to o czym oni doskonale sami wiedzą, przemilczał więc tę sprawę.
-Bez obaw. Wieczorem ktoś pana wpuści do domu- powiedział spokojnym tonem po czym podał mu swoją dłoń na pożegnanie. Gdy ten jednak zapytał go o szczegóły dodał tylko- pyta pan o Falcone, dom stoi na końcu ulicy- powiedział krótko i na temat.
Po tych słowach skierował się w stronę kościoła. Jego nowy murzyn pojechał zaś wolno za nim, by potem przy kościele, pan Falcone mógł znowu wsiąść do powozu i wrócić do domu. 

zt

884Główna ulica  - Page 36 Empty Re: Główna ulica Pon Lut 03, 2014 7:56 pm

Gość


Gość

Żadnych przeszkód nie widział do tego, aby ścisnąć jego rękę. Może od tego przejdą na niego jakieś bakterie i zarazi się bogactwem? To byłoby całkiem piękne, trzeba przyznać, że Mike'owi spodobała się taka możliwość. 
Wysłuchał co miał do powiedzenia, a potem bez większego zwlekania wsiadł na konia i udał się ponownie w kierunku obrzeży. Nie cofał się, bo i jakoś nie chciał ponownie wpadać na pannę Randall. Pewno by znów się oburzyła i czerwona cała, rumiana taka.

zt --> w ciemność!

885Główna ulica  - Page 36 Empty Re: Główna ulica Sro Lut 05, 2014 2:56 pm

Gość


Gość

Obco. Kompletnie obco. Nawet ta cholerna główna ulica wyglądała obco! Człowiek wyjeżdża na kilka miesięcy, a tu nagle, cholera, jakieś zmiany wprowadzają. Nowi ludzie, nowe stoiska. Teraz trzeba mieć tylko nadzieję, że jej chałupka się nie rozleciała. Albo, że ktoś w niej nie zamieszkał. O, to by było straszne. A zwłaszcza, gdyby ten lokator był małych rozmiarów i miał wąsiki przy nosku. To by była tragedia. Pozbyć się tego cholerstwa z domu to nie taka prosta sprawa.
Wzdrygnęła się na samą myśl.
Szarpnęła kolejny raz walizkę, z cichym przekleństwem ciągnąc za sobą ten mały przybytek.
Czy wyglądała jak kobieta w opałach? Nie, zdecydowanie nie. Widok przeplatał się z komicznego w żałosny.
Zapewne walizka byłaby o wiele lżejsza, gdyby ta drobna kobietka nie postanowiła zarządzać swoim czasem, tworząc "syropy na kaszel". I właśnie te "syropy" cicho pobrzękiwały w tej cholernej, ciężkiej walizie.
Sapnęła, zirytowana, zatrzymując się na chwilę. Zmierzyła gniewnym wzrokiem ulicę, jakby cała ta sytuacja była spowodowana przez zebranych tu ludzi. Jej wzrok mówił: winni!

886Główna ulica  - Page 36 Empty Re: Główna ulica Sro Lut 05, 2014 6:52 pm

Gość


Gość

Cholernie nieprzychylnie. Kuśtykał sobie swoim tempem, nie denerwując się nawet, że jakaś kobieta z prowizorycznym balkonikiem zaczęła go mijać na zakręcie po zewnętrznej. Wsadził ręce do kieszeni idąc już bez płaszcza a w samej marynarce. Może kwestią tych rąk i niewysokiej temperatury były późniejsze nieprzyjemności? Na razie nie wydawało się, aby zaraz miała nastąpić jakaś tragedia. Przyspieszył kroku wchodząc na główną ulicę.
Do przyszłego tygodnia, Mann. Do przyszłego tygodnia, a dwa to już w razie konieczności!
Wśród swoich rozmyślań tak się zagłębił, poruszając nie tylko kwestie wyjazdu, ale kolejnym planowaniu interesów zza Atlantyku, że nie zauważył jakiejś kobieciny. Myślał, że to jakaś starsza dama jest! No bo kto się z tobołami po mieście tłucze kiedy można dorożkę jakoś zamówić. Tak czy siak wpadł na pannę Ramsay, siarczyście pod nosem przeklinając. Na co dokładnie? Potknął się na to wielkie i ciężkie torbicho zatrzymując się na słupie nieopodal. Tutaj ponownie zaklął jak szewc, bo rana, na którą miał uważać, zabolała go jak diabli pulsując na całe ciało. Zdołał w tym locie bąknąć jakieś Przepraszam najmocniej! i z już bez gracji dżentelmena, ruszył na pomoc owej damie. Co jak się okazało taka stara i brzydka nie była, a wręcz przeciwnie!
- Ja pomogę z tym wszystkim.- Cholera...!

887Główna ulica  - Page 36 Empty Re: Główna ulica Sro Lut 05, 2014 7:11 pm

Gość


Gość

Kto? Ano ten, komu szkoda tych kilku centów na pokonanie kilku przecznic, skoro można się pomęczyć samemu. No, choć szczerze, gdyby miała podejmować tą decyzję jeszcze raz, to prawdopodobnie mocno rozważyłaby tą opcję z dorożką. Te butelki były piekielnie ciężkie! Może powinna stanąć na boku i je sprzedawać - byłoby lżej no i pozbyłaby się problemu, co potem z tym zrobić. Znowu skończyłoby się na tym, że połowę swoich tworów będzie sama spożywać pod pretekstem "gryzienia" w gardle, będzie żyć jak nocna kreatura, zacięcie twierdząc, że w jej pracy najlepiej być lekko pijanym - zwłaszcza, gdy większość twoich pacjentów jest w podobnym stanie upojenia. Ale wtedy znowu wszyscy zaczną pytać, czy wszystko u ciebie w porządku i sugerować, że mogłaby szukać pomocy.
Czując, że nagle torba zrobiła się jakaś cięższa, zupełnie, jakby jakiś ciężar się na niej na chwilę oparł, ponownie szarpnęła ją - jakże się zdziwiła, gdy torba puściła, a ona sama poleciała do przodu.
Zaklęła (co nie do końca damie wypadało), lądując na kolanach.
Z rezygnacją usiadła na swoich piętach i przetarła dłonią czoło. Spojrzała w górę, w kierunku powodu tego całego zdarzenia. Bardzo starała się usunąć zirytowanie z wyrazu twarzy.
Ostatnio miała jakąś dziwną awersję do mężczyzn. Raz takiemu zaufała i nigdy więcej! Od tego czasu pałała nienawiścią do każdego osobnika tej płci, oprócz Promnitza, który dziwnym trafem się nie liczył.
-Rzucił mnie pan na kolana.-rzuciła z przekąsem, chcąc zażartować.
Zaczęła zbierać się do pozycji prostej. Patrzyła na swojego - o ironio - wybawcę, jednak kątem oka dostrzegła dziwną plamę, która zrobiła się pod jej torbą. Coś musiało się zbić! Kurrr...!
Nie mogła powstrzymać się przed cichym zaklęciem. No ale co? Otworzy torbę, by zobaczyć, co ocalało i na pewno taka ilość butelek nie wzbudzi podejrzliwości, prawda? Ale i tak ten zapach... spirytusu zaraz dojdzie do jego nozdrzy. I do nozdrzy wszystkich zebranych na ulicy. Bo do jej już doszedł.
Zakryła nos dłonią, odurzona nagłą intensywnością zapachu.
-To leki.-bąknęła nieśmiało, chcąc się wytłumaczyć.
Taaa... Blisko 40% syropy.

888Główna ulica  - Page 36 Empty Re: Główna ulica Sro Lut 05, 2014 8:22 pm

Gość


Gość

Po obadaniu drewnianego słupa, odbił się od niego i jak zostało napisane, próbował swe winy odkupić. Co do win, sprawa miała się stricte alkoholu, bo po chwili wokół dwójki nieznajomych zaczęło charakterystycznie capić. Winfred początkowo chciał chwytać za tę dużą torbę i sprzątać co zostało zepsute, ale zatrzymał się opierając na walizce.
- Dobry początek znajomości. - uśmiechnął się wiedząc, że pewnie tylko ją wkurza. Pomógł jej z tą waligą. Po chwili stanął prosto kładąc ręce na bokach. - Szczególnie jeśli jest pani dystrybutorką... ach, tak, leków. - kiwnął głową ze zrozumieniem. Obama Face i kiwnięcie głową powinno potwierdzić, że zrozumiał i wierzy.
- Intensywne. - W końcu przykucnął przy rozpiętej walizce starając się nie krzywić przez cholerną ranę. O, nie skrzywił się.

889Główna ulica  - Page 36 Empty Re: Główna ulica Sro Lut 05, 2014 8:33 pm

Gość


Gość

Brew jej drgnęła, nieznacznie pokazując zirytowanie.
-Cóż, niektórzy mężczyźni wolą widywać kobiety właśnie w takiej pozycji.-niby rzuciła mimochodem, unosząc do góry podbródek w geście lekkiego wyzwania, może lekkiego wyrzutu?
Hm, to raczej nieodpowiednia postawa dla szanującej się kobiety. Gdyby Elisabeth była bardziej doświadczona w tych sprawach, to pewnie spaliłaby buraka, bo trwanie w pozycji klęczącej nie oznaczało tylko i wyłącznie czynności sprzątających (pranie, mycie podłogi), ale także mogło sugerować pewną aktywność, która zdawała się dawać dużo... przyjemności mężczyznom.
Ale na szczęście była nieświadoma, jak bardzo jej zdanie mogło brawurowo brzmieć w jej ustach.
Na uwagę o dystrybutorce leków zarumieniła się lekko.
Oho, pięknie. Zaczyna się!
Uniosła wzrok, badając jego minę. Roześmiała się, widząc, że nie ma wielkiego zagrożenia.
-Niech pan się ze mnie nie naśmiewa.-poskarżyła się z szerokim uśmiechem.-Jestem pielęgniarką. A tutaj ciągle brakuje leków i... Trzeba sobie radzić.-wytłumaczyła, kończąc swoją wypowiedź kolejnym, rozbawionym uśmiechem.
W sumie jej "syropy" były całkiem podobne do receptur jej mamy. Z małą różnicą. Jej zawierały trochę więcej procentów. No ale w takim małym miasteczku alkohol był najlepszym lekiem na wszystko!
Zagryzła wargę, słysząc jego komentarz.
-Na gardło.-podsunęła cichutko, jednak nieco zawstydzona.
CHOLERA, NO.

890Główna ulica  - Page 36 Empty Re: Główna ulica Sro Lut 05, 2014 9:11 pm

Gość


Gość

- Zakłada pani, ze takim właśnie jestem mężczyzną? - Aż brew sama idzie w górę w niedowierzaniu, że się takie słowa posłyszało. Po chwili parsknął śmiechem kręcąc głową. - Nie śmiem twierdzić, że właśnie taką pani sobie pozycję upodobała. - rzucił jeszcze, mimochodem. Również mimochodem odczytał wszystko w sposób sobie bliższy. No tak, tak, miał na myśli tę podłogę i w ogóle...
Kucając tak przy tej walizce uniósł głowę z jakimś takim mogę? we wzroku i bez pytania sięgnął wgłąb po magiczne syropy. Odkręcił jedną z buteleczek i przechylił łykając parę razy w gardziołko.
- Zrobią furorę. - wyszczerzył się w uśmiechu nadal z butelką w łapie.

891Główna ulica  - Page 36 Empty Re: Główna ulica Sro Lut 05, 2014 9:22 pm

Gość


Gość

Jej mina zrobiła się bardziej harda, oczy straciły nieco na cieple, a powieki lekko się zmrużyły. Miała ochotę odwrócić się na pięcie, zostawić to wszystko w pieruny.
Każdy jest. - odpowiedziała mu w myślach.
Zacisnęła szczękę, milcząc przez chwilę. To ciekawe, że ciągle nie potrafiła sobie poradzić z tymi emocjami. Złamane serce kobiety to nie przelewki! I miała ogromną nadzieję, że z jej twarzy nie dało się wyczytać powodu tych gorzkich słów.
Brew jej drgnęła, gdy usłyszała jego docinek. Oho, panna Ramsay przygotowuje się do trybu bojowego.
Postanowiła nie zapytać: A jaka jest pana ulubiona pozycja?, bo mogło być to odebrane jako propozycja. Cóż, zdając sobie sprawę z pewnej korelacji słowa pozycja, o której rozmawiali, nabrała podejrzliwości i postanowiła być ostrożna. Coś jej mówiło, że nie mają tego samego na myśli.
Rozchyliła usta, zaskoczona, gdy nieznajomy mężczyzna właśnie odkorkował jeden z jej wyrobów i skosztował go na ŚRODKU ULICY w BIAŁY DZIEŃ - ona to przynajmniej robi w zaciszu własnego domu!
Parsknęła śmiechem.
-A pan myśli, że z jakiego powodu wkładałabym tyle wysiłku, by te buteleczki przetransportować?-zapytała przekornie, może nieco figlarnie.
Była chyba po prostu zaintrygowana. Bo jego reakcje były trochę niekonwencjonalne.
Zmierzyła go wzrokiem.
-Nie przywykłam do prowadzenia tak długich... konwersacji z obcymi mężczyznami, panie...?-podjęła, dalej lekko rozbawiona.

892Główna ulica  - Page 36 Empty Re: Główna ulica Sro Lut 05, 2014 9:45 pm

Gość


Gość

Na pewno rozpoczęliby kolejną, niezwykle długą i emocjonującą rozmowę o pozycjach i upodobaniach jednej, czy drugiej osoby. Czy doszliby do porozumienia kiedy jedno myśli o innym, drugie o innym?
Winfred opuścił wzrok na otwartą butelkę uśmiechając się pod nosem. Zmarszczył nochala kiedy coś go znowu zakuło, przez co musiał wstać, nie mówiąc już o zmianie pozycji.
- Nie wiem, jakaś mała przestępcza organizacja? - wzruszył ramionami biorąc jeszcze łyczka.
- Mann. Miło mi się z panią prowadzi te długie konwersacje, mimo wszystko, pani...? - zagadnął podając jej butelkę. No gulnij sobie.

893Główna ulica  - Page 36 Empty Re: Główna ulica Sro Lut 05, 2014 10:00 pm

Gość


Gość

Och, wątpliwe. Choć pewnie w większości przypadków komunikacja na poziomie damsko-męskim odbywa się właśnie w takim trybie. Czasami działa.
Zmarszczyła brwi, zastanawiając się, skąd ta nagła zmiana pozycji. Szybko jednak przypisała ją temu, że mężczyźni nie lubili, gdy kobiety nad nimi górowali. Wolała tak o tym myśleć.
Udała urażoną minę.
-Myśli pan, że dałabym się tak łatwo skorumpować małej organizacji przestępczej?-założyła dłonie na biodrach, próbując ukryć rozbawienie.
Pokręciła głową z niedowierzaniem.
-Panie Mann, z uwagi na to, że każdy lek należy stosować w umiarkowanych ilościach, jestem naprawdę zmartwiona pana postawą!-rzuciła, nie kryjąc śmiechu.
Kto to mówi!
-Panna Ramsay.-odpowiedziała gładko.
No nie mogła się powstrzymać! Poprawianie każdego weszło jej w nawyk, a zwłaszcza w tym temacie.
Zmrużyła oczy, przejmując butelkę. Czy to było wyzwanie? Och, Elisabeth korzystała z każdej okazji, by zaznaczyć swoje podejście do kobiet. Nie wypadało robić to, tamto, sramto.
Uśmiechnęła się przekornie, przychylając butelkę. Nie oderwała wzroku od twarzy owego rebelianta (ohohoh, rebelia w ciul!).
BOŻE, co za DEPRAWACJA!
-Często pan raczy się trunkami w równie... niestandardowych miejscach z obcymi osobami, panie Mann?-zapytała, odejmując butelkę od ust.

894Główna ulica  - Page 36 Empty Re: Główna ulica Sro Lut 05, 2014 10:14 pm

Gość


Gość

Zmrużył oczy unosząc jeden kącik ust w górę. Tak się nudził w tym mieście, a tu proszę. Ewenement na skalę światową. Zawsze mógł przebrać się za starą babę i obrzucić gównem kwiaciarnie, ale to nie w jego stylu i za dużo zachodu.
- Myślę raczej, że byłaby pani skłonna prowadzić tę organizację samowystarczalnie. - W tym też momencie nastąpiło przekazanie butelki. Winfred z nieukrywaną ciekawością oglądał poczynania panny Ramsay. Panna Ramsay.
Przekrzywił głowę na prawy bok, jakby chciał widzieć czy nie oszukuje.
- Panno Ramsay? - zaczął po chwili przyjmując postawę greckiego filozofa. Ach, nie mógł zadać pytania, wciął się w tym samym momencie co ona ze swoim pytaniem. Zaśmiał się kiedy usłyszał je w całości.
- Panno Ramsay, czy często boli panią gardło? - uniósł głowę w górę, wskazując brodą na butelkę, którą trzymała w rękach. Jak nieładnie! Próbować lekarstwa. Mann na pewno był przeziębiony.

895Główna ulica  - Page 36 Empty Re: Główna ulica Sro Lut 05, 2014 10:24 pm

Gość


Gość

Cóż, idzie wiek XX, postęp rusza do przodu, na szczęście skończyło się palenie wiedźm na stosie to i niektóre kobiety stawały się odważniejsze, tak?
-Panie Mann!-powiedziała z upomnieniem, jednak zdradzały ją oczy, w których igrały wesołe iskierki.-Jak pan może w ogóle coś takiego sugerować? Taka kobieta jak ja i takie... brudne interesy...?-zapytała z uśmiechem.
Oho, znowu daje się wciągać. Ale jest miło. Może sobie pozwolić na miłe chwile. Czasem... Chyba?
Spojrzała na niego, zaskoczona, nie rozumiejąc, co chciał wyartykułować tym pytaniem.
Prawie upuściła butelkę z wrażenia, nie mogąc uwierzyć, co ten mężczyzna jej implikuje! Ale czy ona przez cały czas ten nie popychała tej granicy, niejako bawiąc się jej obszarem?
-Wie pan, panie Mann... Przebywając z chorymi bardzo łatwo jest się zarazić...-podjęła, niewinnym tonem.-Rozumiem, że pan ma problemy z gardłem?-zapytała, równie niewinnie.
A w środku mała diablica szczerzyła zęby.

896Główna ulica  - Page 36 Empty Re: Główna ulica Sro Lut 05, 2014 10:31 pm

Gość


Gość

- Nie wiem... Czyli to czysty interes. Jestem pewien, że żadnych brudów, by się panienka nie tknęła. - pokręcił głową. A potem założył ręce na klatce piersiowej, kciuk i palec wskazujący na moment podtrzymywał brodę w zadumaniu bohatera.
- Wie panienka co? - spojrzał na nią. - Myślę, że powinienem się zbadać... - zakasłał teatralnie zasłaniając usta dłonią zaciśniętą w pięść. - Taki mamy klimat. - dodał jeszcze kilka słów nie wiedząc, że ktoś kiedyś wypowie je w identyczny sposób i będzie to premier Polski!
- Ale możemy o tym porozmawiać... kiedy będę panienkę odprowadzał... - pochwycił walizkę z "lekami" i zaczął kroczyć w byle jaką stronę. - ...gdzie tylko panienka zechce. - zerknął do tyłu na Elisabeth.
Ach te Elki!

897Główna ulica  - Page 36 Empty Re: Główna ulica Sro Lut 05, 2014 10:47 pm

Gość


Gość

Napawała się cichym zwycięstwem, że wygrała ten mały konkurs droczenia się. Ale dała się podejść, bo ten oto mężczyzna zaczął z nią rozmawiać w sposób, z którym sobie nie radziła. Sugestywny, naznaczony malutkimi komplemencikami.
Uśmiechnęła się przelotnie, próbując odepchnąć to nieswoje uczucie. Och, chyba jednak nie była tą wielką wygraną.
Spróbowała skryć rozbawienie.
-Och, faktycznie, panie Mann, wydaje pan bardzo niepokojące dźwięki!-rzuciła z przejęciem.
Zawahała się. Z jednej strony mogłaby wykorzystać uczynnego "nieznajomego" do przeniesienia walizki do jej domu, z drugiej... Z drugiej bała się trochę przejścia z miejsca publicznego w bardziej... intymne.
Wzięła się jednak w garść. Jest dużą dziewczynką. Poradzi sobie. A walizki się przecież same nie przeniosą, prawda?
-Naprawdę ratuje pan kobietę z opresji.-rzuciła przez ramię.-To jakie ma pan objawy, panie Mann? Na jaki ból pan się skarży?-podpytała, nie wychodząc z roli.

Skierowali się raźnym krokiem w stronę chatynki Elki.
zt => klik

898Główna ulica  - Page 36 Empty Re: Główna ulica Nie Paź 09, 2016 5:20 pm

Gość


Gość

9 PAŹDZIERNIKA 1898 GODZINA 18:00

Błoto, wszędzie błoto – po ostatnich kilku dniach ulewy drogi w Old Whiskey przypominały gnojowisko. Rzadko kiedy to miasto tonęło w takiej ilości bagna – dosłownego. Można by było się kłócić co do metafor – wszak wielu tutaj ludzi nie miało ani sumienia ani moralności. Teraz jednak na pierwszy plan wyszedł wylewający rynsztok i ubrudzone trzewiki.
Sklepikarze zamykali swoje sklepy, panny wracały przed zmrokiem do domu, bezdomne psy szukały schronienia pod gankami.
Czyjś wóz utknął w kałuży, kilku chłopa przeklinało i poganiało konie; stare kobieciny plotkowały o zmarłej babce Bucket, a młode panienki chichotały na wspomnienie o kilku przystojnych kawalerach z okolicy. Wieczór jak zwykle – leniwy, bo całe życie przeniosło się do saloonu.

899Główna ulica  - Page 36 Empty Re: Główna ulica Nie Paź 09, 2016 5:56 pm

Jolene Promnitz

Jolene Promnitz

Zabawa, zabawa, świetna zabawa! Biegała od kałuży do kałuży, wskakując w nie, ślizgając się po błocie, rozchlapując tą breję na prawo i lewo, już widząc radość okropnej jaszczury, kiedy przyjdzie w tych okropnych, falbaniastych sukienkach do domu i zacznie brudzić jej te wszystkie wazy i koronki! HA! Niedoczekanie!
Skończyła już strzelać z procy w szyldy sklepów, bo stary Joe trochę pogroził jej pięścią, kiedy znów niebezpiecznie kolejny kamień odbił się od witryny jego sklepu. Ale przecież nie chciała! Do teraz miała ciągle słomę we włosach, bo chowała się przed nim w snopie. Ta jego laska wygląda całkiem niebezpiecznie!
Teraz przysłuchiwała się plotkom dziewcząt o imponującym przyrodzeniu Django, bo któraś dojrzała go jak kąpał się w rzece i aż sama spojrzała pod własną kieckę. Ech, też chciałaby mieć takie! Ale by się chwaliła Ogórkowi! Może wtedy by ją pokochał?

900Główna ulica  - Page 36 Empty Re: Główna ulica Nie Paź 09, 2016 6:17 pm

Gość


Gość

- Jolene! Ostrożnie! - zawołała, z trudem utrzymując równowagę podczas przedzierania się przez ulicę przypominającą bardziej bagnisko, niż klepisko. Widziała dziewczynkę już z daleka, wesoło biegającą po kałużach i nic sobie nie robiącą z tego, że pół spódnicy uwalane już było błotem.
Uniosła wyżej materiał własnej sukni. Z ulgą dotarła do podestu przy sklepikach. Drewniany chodnik nie był w wiele lepszym stanie, ale nie musiała się męczyć aż tak. Kiwnęła głową kilku mężczyznom, znanymi z lokalnych sklepików. Znała ich wszystkich. I choć starała się tego nie okazywać, była przekonana, że oni wszyscy wiedzą i widzą, jak bardzo się zmieniła. Jak bardzo wyblakła, jak życie z niej uciekło. Nawet rude pukle, zawsze przykuwające uwagę, straciły blask i spinała je teraz wysoko, by schować je pod kapeluszem.
Mimo zmęczenia i faktu, że taszczyła ze sobą kosz z zakupami zrobionymi na targu, na jej twarzy pojawił się lekko uśmiech, gdy obserwowała strzelającą z procy Jolene. Zastanawiała się, czy jej córka też taka będzie. Jej samej nie było dane takie dzieciństwo. Korzystając z tego, że dziewczynka się zatrzymała, Beatrice podeszła bliżej i przystanęła obok, zerkając na grupę chichoczących dziewcząt.
- Pani Promnitz nie będzie chyba zadowolona - zauważyła, spuszczając wzrok na brudną sukienkę.

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 36 z 37]

Idź do strony : Previous  1 ... 19 ... 35, 36, 37  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach