6 : /
Beatrice siedziała jeszcze przez jakiś czas, gdy została sama. W końcu podniosła się i ruszyła w stronę zgliszczy. Wciąż bił od nich żar i gorąc, który czuła, gdy stąpała ostrożnie po ziemi. Chyba odkleiła jej się podeszwa. W każdym razie chodziła w jedną i drugą stronę, pochylała się i wspinała na palce, by coś zauważyć. Lecz nic, nic znaleźć nie mogła, prócz resztek szkła, popękanych naczyń, niedopalonych, pogruchotanych mebli.
Znów zebrało jej się na płacz, a potem zaczęła kaszleć od dymu. Nie ma. Zniknął. Roztopił się może? A może przysypały go resztki dachu? Fakt faktem, sejfu znaleźć nie mogła. Kręciła się jeszcze pół godziny, może dłużej, dopóki nie zrobiło jej się całkiem niedobrze, a dół nocnej koszuli całkiem nie osmalił, a może i zaczął lekko dymić? Zdecydowanie czas, by odejść.
/zt
Beatrice siedziała jeszcze przez jakiś czas, gdy została sama. W końcu podniosła się i ruszyła w stronę zgliszczy. Wciąż bił od nich żar i gorąc, który czuła, gdy stąpała ostrożnie po ziemi. Chyba odkleiła jej się podeszwa. W każdym razie chodziła w jedną i drugą stronę, pochylała się i wspinała na palce, by coś zauważyć. Lecz nic, nic znaleźć nie mogła, prócz resztek szkła, popękanych naczyń, niedopalonych, pogruchotanych mebli.
Znów zebrało jej się na płacz, a potem zaczęła kaszleć od dymu. Nie ma. Zniknął. Roztopił się może? A może przysypały go resztki dachu? Fakt faktem, sejfu znaleźć nie mogła. Kręciła się jeszcze pół godziny, może dłużej, dopóki nie zrobiło jej się całkiem niedobrze, a dół nocnej koszuli całkiem nie osmalił, a może i zaczął lekko dymić? Zdecydowanie czas, by odejść.
/zt