Old Whiskey
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Forum RPG


You are not connected. Please login or register

Namiot dla zarażonych # 2

Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Next

Go down  Wiadomość [Strona 10 z 11]

226Namiot dla zarażonych # 2 - Page 10 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Czw Sie 01, 2013 9:21 am

Gość


Gość

Amaranta dalej tkwiła przy córeczce, niemal nie nie ruszając się z miejsca. Tym bardziej gdy zobaczyła tragedię jednej z młodych matek. Serce jej ścisnął żal. Jakby pomyślała, że to samo mogło spotkać ją i Remi...
Pogładziła córeczkę po policzku, obserwując jak śpi i czekając na poprawę zdrowia. Przecież gorączka nie mogła ją długo męczyć. Kompresy zmieniane jak tylko wyschły, chłodna woda czekała na przebudzenie dziewczynki.
- Chodź tu do mnie, kochanie.
Amaranta usiadła na łóżku z kubkiem wody i przygarnęła córeczkę, otaczając ramionami i podając powoli wodę. Posiedzi tak z córeczką, by poczuła się lepiej i bezpieczniej.

227Namiot dla zarażonych # 2 - Page 10 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Czw Sie 01, 2013 9:25 am

Gość


Gość

Remi przesunęła się i oparła o mamę, kiedy ta dawała jej wody. Piła powoli i małymi łyczkami, rączkami trzymając kubek. Dobrze, że ona nie widziała jak umierają ludzie, bo przeraziłaby się jeszcze bardziej, że nawet Najświętsza Panienka jej nie pomoże.
Przestała pić i wtuliła główkę w sukienkę mamusi, której zapach zawsze ją uspokajał. Kiedy była blisko czuła się bezpieczna.
-Opowiesz mi bajkę...?

228Namiot dla zarażonych # 2 - Page 10 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Czw Sie 01, 2013 9:43 am

Gość


Gość

Amaranta odłożyła kubeczek na stolik obok, po czym pogłaskała dziewczynkę po włosach i nachyliła się, by ucałować czubek jej głowy. Przez chwilę nie odrywała ust od włosów córeczki, zamykając oczy i przytulając ją mocniej. Jej jedyny skarb na świecie. Mogłaby już zostać sama do końca życia, byle tylko nie odbierano jej małej Remedios.
- Bajeczkę? Hm a pamiętasz bajkę o kredkach?
Amaranta wyprostowała się i nachyliła nad ramieniem dziewczynki tak, by ta mogła zobaczyć jej uśmiech. Idealna bajeczka dla Remi, która pokochała rysowanie. Meksykanka zmrużyła oczy, przypominając sobie jak to ta bajka szła i powoli zaczęła ją opowiadać.
- Pewnego dnia wczesnym rankiem, kiedy wszyscy jeszcze spali, w małym pudełku spały także kolorowe kredki.
Spała kredka niebieska, której śniło się niebo, spała kredka pomarańczowa i śniły się jej pomarańcze, żółtej kredce przyśniła się cytryna, a zielonej kredce nie śniło się nic. Obudziła się więc wcześnie, przeciągnęła, ziewnęła i wyszła z pudełka. Rozejrzała się wokół i zobaczyła, że wszyscy jeszcze śpią. - Zrobię im niespodziankę i narysuję coś ślicznego - mruczała do siebie i, szur-szur, narysowała...?
Pamiętasz co?

229Namiot dla zarażonych # 2 - Page 10 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Czw Sie 01, 2013 9:50 am

Gość


Gość

Dziewczynka kiwnęła głową, że pamięta tę bajkę. Zresztą była to jej ulubiona, chociaż mama rzadko ją opowiadała. Ale nie miała jej tego za złe, w końcu było tyle innych bajek na świecie do opowiedzenia! 
Słuchała, wpierw uśmiechając się pod noskiem. Chciałaby mieć takie zaczarowane kredki, które by dla niej niespodzianki robiły!
Kiedy Amaranta przerwała mała Remi uśmiechnęła się.
-Zielonego, grubego kota!
Nagle tak troszkę posmutniała. Chciałaby teraz pokolorować. Namalować laurkę dla mamy i konika dla wujka Jenkinsa. Mamunia o Małym Johnie ostatnio jej nie mówiła, więc siłą rzeczy Remi była myślami przy wujku Bradzie, za którym tęskniła.

230Namiot dla zarażonych # 2 - Page 10 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Czw Sie 01, 2013 9:57 am

Gość


Gość

Amaranta zerknęła na córeczkę i sama uśmiechnęła się, gdy ta doskonale wiedziała co zielona kredka narysowała. Tylko zabolało ją to, że uśmiech z twarzy dziewczynki tak szybko zniknął. Przytuliła ją więc mocniej i ucałowała w policzek, by kontynuować bajkę i mieć nadzieję, że poprawi ona humor Remi.
- Hej, pobudka! - zawołała. - Wstawajcie! Zobaczcie, co wam narysowałam.
Zaspane kredki wstawały i powoli kolejno wychodziły z pudełka. Ziewały i przecierały oczy ze zdumienia, aż nagle wszystkie zaczęły się śmiać.
- Zielony kot? Kto widział zielonego kota? Takie koty nie istnieją!
- Co wam się w nim nie podoba? - pytała zawstydzona zielona kredka. - Czy ten kot nie jest piękny? Popatrzcie, jakie ma puszyste futerko, sterczące uszy i długi ogon.
- No tak, ale nie może być zielony - mówiły kredki. - Są koty rude, czarne, białe, szare albo w paski. Ale nigdy, przenigdy nie bywają zielone.
- Tak bardzo się starałam. Chciałam wam zrobić niespodziankę - smuciła się zielona kredka. - Co mam teraz zrobić?

231Namiot dla zarażonych # 2 - Page 10 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Czw Sie 01, 2013 10:03 am

Gość


Gość

Remi była ciekawa czy taki zielony kot gdzieś naprawdę istnieje. Bo te kredki na pewno nie mają racji! Musi gdzieś istnieć zielony kot, na przykład w magicznej krainie czarów. I tam będą też żółte i czerwone i różowe i zielone koty.
-Trawa i żabki w stawie są zielone...!-powiedziała z entuzjazmem, przypominając sobie dalszą część bajki.

232Namiot dla zarażonych # 2 - Page 10 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Czw Sie 01, 2013 10:08 am

Gość


Gość

Pokiwała głową z uśmiechem. Remedios tak pamiętała bajeczkę, że mogła sama ją opowiadać innym dzieciom.
- - Popatrz przez okno - radziły kredki. - Zobacz, jaka zielona jest trawa, listki na drzewach, żabki w stawie. Możesz to wszystko narysować, bo wiosna jest bardzo zielona.
Zielona kredka nie namyślała się długo. Narysowała zieloną trawę, po której szła Wiosna ubrana w zieloną sukienkę.
- Patrzcie teraz! Podoba się wam?
- No dobrze - mówiły inne kredki. - Narysowałaś zieloną, wiosenną trawę i Wiosnę w zielonej sukience, ale dlaczego tam jest zielony kot?
- Nic nie rozumiecie - tłumaczyła zielona kredka. - To jest wiosenny kot i dlatego musi być zielony.
- Sprytnie to sobie wymyśliłaś - śmiały się kredki. - Jeśli wiosenny kot, to musi być zielony.
Dokończyła opowiadanie i żeby zaakcentować rozbawienie kredek, pogilgotała córeczkę, by i ta się śmiała jak wszystkie kredki z bajeczki.

233Namiot dla zarażonych # 2 - Page 10 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Czw Sie 01, 2013 10:59 am

Gość


Gość

Otrząsnął się wreszcie z szoku, chwili agonii i zmęczenia. Nie mógł sobie na nie pozwolić. Musiał znaleźć Poppy Pines i dać jej surowicę. Żeby tylko i ona nie była chora.

---> zt, pałęta się

234Namiot dla zarażonych # 2 - Page 10 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Czw Sie 01, 2013 11:07 am

Gość


Gość

Alphonse jak każdy wie, był dzieckiem dość inteligentnym. Rozumiał co do niego mówiła i może dlatego czuł się znacznie gorzej niż by sądzono?
Jego rodzice umarli. mama i tata umarli na ospę. Jak to?
Patrzył na dr Milton, jakiś taki zesztywniały na ciele, a potem zaczął konwulsyjnie dygotać
- Mama mówiła, że kiedyś wpędzę ich do grobu, jak nie będę grzeczny i to się stało - wargi mu zadygotały - Zabiłem mamę i i tatę, bo byłem niegrzeczny, bo zachorowałem.
Wysoce nieracjonalne myślenie, jak na tak mądrego chłopca, ale co miał myśleć taki Ogórek, gdy ostatnie co usłyszał od rodziców, że jest niegrzecznym chłopcem i żeby się do niej (matki) nie odzywał?
- mamusiu....tatusiu- zaczął szarpać za włosy i tracić oddech

235Namiot dla zarażonych # 2 - Page 10 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Czw Sie 01, 2013 11:19 am

Gość


Gość

Poderwała się w górę zawisając nad łóżkiem Alphonse'a. Chwyciła chłopca za nadgarstki pilnując, aby nie robił sobie krzywdy. Przeczuwała, że wpadnie w panikę, będzie płakał, Bóg wie co jeszcze, ale nie spodziewała się takiej reakcji zrzucania winy na siebie.
- To-o nie twoja wina. - Pewnie go to nie przekonywało. Ją by nie przekonało. - Oni też byli chorzy, to nie twoja wina. - powtórzyła starając się położyć jego ręce po bokach tułowia.
- Nie wybieramy sobie długości życia i nikt za to nie odpowiada. - Chyba zbyt dosłownie, ale przecież był bardziej dorosły niż niektórzy ludzie, z jakimi miała do czynienia. To mieli pisane? Odejść? Uparcie, bez pożegnania z synem, zapominając o nim? Judith ufała, że w ostatnich chwilach swojego życia uświadomili sobie błąd w rodzicielstwie, który polegał na poświęcaniu zbyt małej uwagi chłopcu. Doktor trzymała jego dłonie nie wiedząc co powiedzieć, co zrobić dalej. To była chyba najgorsza chwila od momentu rozpoczęcia tej cholernej epidemii.

236Namiot dla zarażonych # 2 - Page 10 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Czw Sie 01, 2013 11:36 am

Gość


Gość

Rosemary coraz silniej odczuwała, że jest chora. Nadal było jej zimno, chociaż leżała pod dwoma kocami i tuliła się do nich jak nigdy. Dodatkowo wszystko zaczęło ją swędzieć. Jakaś pielęgniarka powiedziała jej, że nie może się drapać, ale to wcale nie było takie proste do zrealizowania! W każdym razie, starała się.
Co rusz pod namiotem albo na zewnątrz gromadzili się ludzie, słyszała płacz i rozmowy, raz chyba pastor wyrecytował psalm, który Rosie słyszała raz na nabożeństwie. A potem wydarzyło się coś o wiele gorszego. Leżała blisko łóżka Ogórka, więc słyszała jego rozmowę z panią Milton. Stracił rodziców?
Nagle poczuła się jakoś tak mu bliższa. Chciała się odezwać, ale na razie nie miała odwagi.

237Namiot dla zarażonych # 2 - Page 10 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Czw Sie 01, 2013 11:43 am

Gość


Gość

Ogórek jej nie słuchał, zwyczajnie wpadł w histerie - pierwszy raz w życiu. Nawet jak dostał czwórkę z dyktanda !
Nie mógł złapać oddechu, cały dygotał.
- Ja nie chcę do przytułku, nie chcę ! - mama mówiła, że to straszne miejsce !

238Namiot dla zarażonych # 2 - Page 10 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Czw Sie 01, 2013 12:08 pm

Gość


Gość

Gryzła się z myślami co zrobić. Co powiedzieć. Pustka w głowie, nic, żadna myśl nie napływała jej do głowy. Chłopiec robił się coraz to bardziej niespokojny.
- Chodź do mnie. - powiedziała puszczając nadgarstki chłopaka i chcąc go przytulić. Nic, że był cały w krostkach, już praktycznie zaschły. A tam epidemia.
Nie mogła mu niczego obiecać, nie mogła zapewnić o niczym. Serce jej się łamało, ale nadal czuła się jak robot przeznaczony do trudnych zadań, które trzeba było wykonać bez mrugnięcia okiem.

239Namiot dla zarażonych # 2 - Page 10 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Czw Sie 01, 2013 12:20 pm

Gość


Gość

Joyce nie wzięła udziału w pogrzebie Gregory'ego. Nie podeszła nawet ani do Audrey, ani do Benjamina. Odkąd Finnegan przyniósł chorą Flo, miała wrażenie, że nawet raz nie mrugnęła, jakby w obawie, ze przegapi moment, kiedy będzie mogła pomóc córce.
Florence zasnęła, wyczerpana po długich godzinach płaczu, jednak Joyce nie zeszła ze swojego posterunku. Wciąż monitorowała, czy jej pierś się unosi, czy rusza się choć minimalnie, czy słychać było jej oddech. W tej chwili ciszy dosłyszała co się stało z małym Ogórkiem i jego rodzicami. Nie miała śmiałości nawet się odwrócić w jego stronę, bo bała się, ze rozpłacze się już zupełnie. Rzeczywiście, to było za dużo, nawet dla niej.

240Namiot dla zarażonych # 2 - Page 10 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Czw Sie 01, 2013 1:36 pm

Gość


Gość

Remedios zachichotała cicho, kiedy mama ją pogilgotała. W końcu buzia jej się jakby trochę rozpromieniła i mimo bolącej główki i brzuszka czuła się lepiej. Bo wiedziała, że mamusia nigdy jej nie zostawi i zawsze ją obroni i pocieszy. Bo mamusia była jej rycerzem!
-Szkoda, że nie mam tutaj kredek. Chciałabym narysować coś dla wujka.-powiedziała troche smutniejąc znów, bo w końcu dawno Brada nie widziała.-A wujek do nas przyjedzie?-spojrzała się na Amarantę.

241Namiot dla zarażonych # 2 - Page 10 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Czw Sie 01, 2013 1:50 pm

Gość


Gość

Ucieszyła się widząc, że jej starania nie poszły na marne i Remedios przynajmniej psychicznie lepiej się czuje. Jej uśmiech był jedynym co teraz Meksykanka potrzebowała. Pozostawiona zupełnie sama, musiała sobie radzić. Żadnych wujków Remi nie mogło być w pobliżu.
- Jak zaśniesz znowu to ja pójdę po Twoje kredki i potem porysujemy. We dwie, bo wujek mógłby się zarazić. A tego nie chcemy, prawda?
Pogłaskała włosy dziewczynki i zaczęła je zaplatać w warkocz, by nie przeszkadzały jej swymi mokrymi kosmykami. Zaraz też sięgnęła po nowy kompres i przyłożyła do czoła córeczki, w dalszym ciągu rozpalonej.

242Namiot dla zarażonych # 2 - Page 10 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Czw Sie 01, 2013 1:58 pm

Gość


Gość

Pokręciła przecząco główką. Oczywiście, że nie chciała, żeby wujek był chory! Chociaż Remi uważała, że skoro wujek jest taki dużym, silnym, odważnym kowbojem to nie może się zarazić. Po prostu zastrzeliłby chorobę jak jakiegoś bandytę. Ona i mamusia broni nie miały to zastrzelić jej nie mogły, więc Remi zachorowała!
-Dobrze.-powiedziała, uśmiechając się, kiedy mama zaczęła pleść jej warkocza. 
Odgarnęła trochę włosów z czoła i grzecznie się położyła, kiedy Amaranta kładła jej na czoło kompres.
A potem zamknęła oczy. Stwierdziła, że może jak będzie udawać, że śpi to może mama pójdzie po kredki.

243Namiot dla zarażonych # 2 - Page 10 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Czw Sie 01, 2013 5:28 pm

Gość


Gość

Ogórek już się nie powstrzymywał i beczał bezwstydnie.
- Ja chcę do domu, ja chcę do mamyyyyyyyyyy! - zawył żałośnie, wtulając się w panią doktor.
Trochę był z niego maminsynek, więc ciężko będzie mu się pogodzić ze stratą, nawet jeżeli ta kobieta nigdy nie darzyła go zbyt gorącym uczucie,

244Namiot dla zarażonych # 2 - Page 10 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Czw Sie 01, 2013 5:32 pm

Gość


Gość

A to cwaniara mała z Remi! Amaranta poprawiła jej kocyk, okrywając dokładnie ze wszystkich stron. Zmieniła jeszcze raz kompres, bo ten wcześniej, zdążył się już nagrzać w ciągu minut i ucałowała córeczkę, pewna będąc, że dziecko zaśnie.
- Wrócę za niedługo.
Szepnęła bardziej do siebie i napełniła szklankę wodą, w razie gdyby podczas jej nieobecności, Remi się obudziła spragniona. Amaranta powoli skierowała się do wyjścia z namiotu i poszła do domu po kredki i przybory do malowania. Weźmie więcej, może ktoś jeszcze będzie chciał porysować.

245Namiot dla zarażonych # 2 - Page 10 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Czw Sie 01, 2013 6:31 pm

Gość


Gość

Django, siedzący przy rodzeństwie Campbell i na wpół śpiący musiał się w końcu ruszyć. 
Wytłumaczył Noemi, że musi wyjść i na pewno niedługo przyjdzie ich mama i jeżeli będą czegoś potrzebowali to ma się zwrócić do pani doktor albo którejś z pielęgniarek.

główna ulica --->

246Namiot dla zarażonych # 2 - Page 10 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Czw Sie 01, 2013 6:37 pm

Gość


Gość

Przytuliła go do siebie mocniej głaszcząc wolno po plecach. Nie chciała żeby płakał, ale co mogła poradzić? Westchnęła pozwalając mu się wypłakać. Pierwszy raz poczuła, że to co robi może być dla kogoś dobre, może faktycznie się przydać, uratować życie, któremu na tę chwilę nie była pisana dobra przyszłość.
- Nie będziesz sam. - powiedziała w końcu po kilku minutach. - Ja się tobą zajmę. - Zamknęła oczy, czuła się spokojna. Jakby to co powiedziała, co zamierza zrobić było właściwe.
- Zamieszkasz ze mną, przy lazarecie. - Pójdziesz do dobrej szkoły, sama też będę cię uczyć różnych rzeczy. Nie zastąpię ci rodziców, ale będę się starać żebyś nie czuł się sam. Samotność to taka straszna trwoga.

247Namiot dla zarażonych # 2 - Page 10 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Czw Sie 01, 2013 8:08 pm

Gość


Gość

Nawet w obliczu tak wielkiej tragedii, było to małe światełko w tunelu.  Nie trafi do przytułku, pani doktor pozwoli mu mieszkać w lazarecie i będzie pracował na swoje utrzymanie.
Pocieszająca perspektywa - lepsze to niż sierociniec....alei tak było mu tak smutno, że ciągle płakał.
W końcu usnął zmęczony tym wszystkim. Sen był w tym momencie najlepszym co mógł zrobić.

248Namiot dla zarażonych # 2 - Page 10 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Czw Sie 01, 2013 9:45 pm

Gość


Gość

Została z Ogórkiem do czasu aż się nie uspokoił. Niezależnie od tego jak długo to trwało, musiała i chciała zostać przy nim. Może nie zdawała sobie sprawy jak te kilka słów zaważą na jej życiu, jaka to odpowiedzialność. Na pewno nie będzie musiał niczego odpracowywać. I nie będzie mieszkał w lazarecie, ale przy lazarecie. A to różnica! Promnitz obiecał jej przecież mieszkanie, prawda? Jej drobna chatka całkowicie się nie nadaje. Być może Edward coś z tym zrobi, zamieszka tam. Jeśli wcześniej nie wyjedzie. Judith będzie musiała odbyć rozmowę z pastorem, dowiedzieć się co zrobić dalej. Obietnic się dotrzymuje, szczególnie takich.
Siedziała przy Alfonsie jeszcze chwilę po tym jak zasnął. Poprawiła koce przykrywając go odpowiednio. Musiała sprawdzić co dzieje się w drugim namiocie. Ile tak trwała przy blondynku? Czas nie grał roli. Nie patrząc się na nikogo, wróciła do swoich obowiązków.

[z/t] ---> [Namiot #1]

249Namiot dla zarażonych # 2 - Page 10 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Pią Sie 02, 2013 9:49 pm

Gość


Gość

Plebania ----->

Wszystkie dary rozdzielone, a choroba przemijała. Coraz mniej pacjentów przebywało w namiocie, nie przybywało następnych, więc mogli zwijać część prowizorycznych łóżek, a obecnych jeszcze pacjentów przenosić na wygodniejsze. Chyba zbliżał się koniec. Całe szczęście, bo garderoba skurczyła mu się okrutnie, a jak tu przyjechał to nie miał przesadnie wiele ubrań.
Mógł się znowu użalać nad sobą.

250Namiot dla zarażonych # 2 - Page 10 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Pią Sie 02, 2013 10:00 pm

Gość


Gość

<--- ranczo

W końcu do miasteczka przybyła szczepionka... w końcu ktoś zajął się tą ospą i wreszcie ktoś pomyślał! Och, ileż to się strachu najadła Patty Quinally przez tę całą zarazę. Ile nerwów zjadła to tylko ona wie... och, chyba nawet posiwiała od tego wszystkiego!
Lecz w końcu mogła odetchnąć z ulga. W końcu mogła przyjść po swoją Rosemary do namiotu i zabrać ją do domu! Okryła więc głowę chustą, na ramię narzuciła kosz z owocami i pobiegła do bratanicy.
- Rosie! rosie! - Zawołał już u wejścia i podbiegła do łóżka swojej podopiecznej. - Ach, moje kochanie! - Zaświergotała, siadając obok i głaszcząc dziecko po głowie. - Dziś wracasz do domu!

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 10 z 11]

Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach