Old Whiskey
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Forum RPG


You are not connected. Please login or register

Namiot dla zarażonych # 2

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, ... 9, 10, 11  Next

Go down  Wiadomość [Strona 2 z 11]

26Namiot dla zarażonych # 2 - Page 2 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Pon Lip 29, 2013 1:40 pm

Gość


Gość

Wsunął dłoń do kieszeni by upewnić się, że trzy ampułki są wciąż na swoim miejscu. Podszedł do jednego ze stolików i drugą ręką sięgnął po nie (coś, co dla Michaela byłoby niemożliwe do wykonania).
Zaczął przygotowywać nowe okłady czując się przy tym okropnie. I bynajmniej nie było to spowodowane objawami ospy. Czuł się jak jakaś pielęgniarka, a przecież nie był kobietą! Co za koszmar. Jednak nie marudził, to nie było na to czasu.
Podał mokre, zimne szmatki Milton. Miał ochotę zapalić.

27Namiot dla zarażonych # 2 - Page 2 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Pon Lip 29, 2013 1:44 pm

Gość


Gość

Amaranta przysiadła na brzegu łóżka i pogłaskała córeczkę po główce, odgarniając mokre włosy do tyłu i nakładając na jej czoło chłodny kompres. Uśmiechnęła się do Remi, by ją uspokoić i nachyliła się lekko.
- Śpij kochanie... potem poczujesz się lepiej.
Powiedziała, mając nadzieję, że dziewczynka ją posłucha i nie będzie marudzić. Przetarła jej ręce nawilżoną zimną wodą, by zbić gorączkę i nie pozwolić, by cierpiała z powodu przegrzania.

28Namiot dla zarażonych # 2 - Page 2 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Pon Lip 29, 2013 2:01 pm

Gość


Gość

Przyglądała się pastorowi uważnie, próbując opanować spazmatyczne drżenie brody. strasznie się bała, w dodatku nie było przy niej nikogo, do kogo miałaby tak duże zaufanie. Dobrze, że pastor się nią zajął. Dobry był z niego człowiek! Może on faktycznie był z nieba, jak te anioły, o których kiedyś opowiadała jej mama?
- Naprawdę? I... i ten zastrzyk... to jest naprawdę potrzebny? - objęła się swoimi chudymi ramionkami. - No... no dobrze... ale po nim już wyzdrowieję, prawda?
Było jej zimno, bardzo zimno.

29Namiot dla zarażonych # 2 - Page 2 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Pon Lip 29, 2013 2:05 pm

Gość


Gość

-Ale....
Patrzyła się na mamę, zastanawiając się czemu ona jest chora, a mama nie. Ale to dobrze, że mamusia chora nie była, bo mogła się nią zajmować, a nie jakieś obce panie ze strzykawkami.
-Ale nie umrę?

30Namiot dla zarażonych # 2 - Page 2 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Pon Lip 29, 2013 2:10 pm

Gość


Gość

Alphonse otarł łezki, gdy dostał książkę. Nareszcie może się czymś zająć. Podziękował pastorowi za książkę i cudem jej nie obrzygał, bo był tego całkiem bliski. Książka uratowana !
- Na widok pani doktor ucieszył się, choć tylko chwilowo
- Pani doktor....mogę tu zostać na zawsze? - zapytał nagle - Mama się na mnie obraziła, bo zachorowałem. Bedę na siebie zarabiał sprzątając - obiecał solennie

31Namiot dla zarażonych # 2 - Page 2 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Pon Lip 29, 2013 2:16 pm

Gość


Gość

Joseph przyłożył Rosemary wilgotną szmatkę do czoła.
- Na pewno nie od razu, ale wyzdrowiejesz dużo szybciej - powiedział swoim łagodnym głosem.
Przykrył małą Rosemary kocem. Kurna, książkę dał Ogórkowi. Co on mógłby jej opowiedzieć?
- Leż grzecznie to ci opowiem bajkę o rycerzyku Symfonisławie - powiedział przysiadając na brzegu łóżka.
Yyhmmm... jak to szło?
Był Symfonisław znany na świecie
Gdyż w wolnych chwilach grał na klarnecie 
Siadał z klarnetem on na balkonie
Przygrywał dzieciom, przygrywał żonie...
Przygrywał wszystkim których spotykał 
Symfonisława każdy unikał
Mówi mu żona:
„Mój mężu drogi 
Twoja rozrywka to problem srogi
Nawet sąsiedzi choć są za miedzą 
Na jedną chwilę nas nie odwiedzą
Każdy ma nadmiar talentu twego
Może byś robił więc coś innego...

32Namiot dla zarażonych # 2 - Page 2 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Pon Lip 29, 2013 2:29 pm

Gość


Gość

Amaranta nie spodziewała się takiego pytania. W pierwszym momencie nie wiedziała co odpowiedzieć, a zaraz potem zachciało się jej płakać. Zdusiła w sobie tą chęć i pokręciła szybko głową.
- Nie umrzesz. Najświętsza Panienka na to nie pozwoli.
Odpowiedziała i pocałowała córeczkę w policzek, nie przestając głaskać jej wilgotnych włosków. Amaranta miała ochotę zapłakać w stronę nieba i prosić, by zabrali ją a nie jej córeczkę. Tylko dzięki niej miała siły żyć.
- Eres luz en mi vida. Eres mi sueńo. Eres parte del día. Eres mi anhelo. Eres la garantía de mi recuerdo. Eres mi vida y mucho más. Eres un cuento eterno.
Zaczęła cicho śpiewać piosenkę, którą niegdyś śpiewała córeczce gdy była mała i nie chciała bez tego zasypiać. Może ją pamiętała, może dzięki niej zaśnie.

33Namiot dla zarażonych # 2 - Page 2 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Pon Lip 29, 2013 2:45 pm

Gość


Gość

Wszyscy mieli ręce pełne roboty, a dzielny Ogórek chciał nawet pomagać!
- Na razie musisz wyzdrowieć. - powiedziała przykrywając go tą narzutką. Dzieciaki płakały, wrzeszczały, Johny srały, Amaranty śpiewały, Josephy rymowały, Pancza rzygały...
- Wrócę jeszcze. - Musiała przejść dalej, do kolejnego dziecka, którym była Gloria. Mogła sądzić, że Darcy jest stworzony do swojej roli pielęgniarki. Wyglądał wspaniale w akompaniamencie rzygów. Będzie musiała się zapytać, czy działają razem. On i Promnitz, dreamteam.
Podobnie jak przy Alfonsie, sprawdziła stan zdrowia dziecka.
- Jak się masz? - zapytała.

34Namiot dla zarażonych # 2 - Page 2 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Pon Lip 29, 2013 3:00 pm

Gość


Gość

Potulnie posłuchała słów pastora i położyła się. Gdy nakrył ją kocem, opatuliła się nim aż po samą szyję. Kompres przyniósł jej nieco ulgi. Propozycję opowiedzenia bajki przyjęła nawet z lekkim uśmiechem, który zdołała z siebie wykrzesać. Słuchała jej z największym zainteresowaniem!
- Ale... ale jak to tak? Żona rycerza była strasznie niegrzeczna. Pan Syfosław na pewno ładnie grał.
Syfosław? A może on się inaczej nazywał? W każdym razie miał bardzo skomplikowane imię, którego Rosemary nie potrafiła powtórzyć. Ogórek na pewno by umiał!
- A pan potrafi na czymś grać, pastorze?
Kątem oka obserwowała panią doktor i jej ręce. Miała nadzieję, że nie podejdzie do niej ze strzykawką... chociaż przyjęła do wiadomości, że dzięki temu mogłaby szybciej wyzdrowieć!

35Namiot dla zarażonych # 2 - Page 2 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Pon Lip 29, 2013 3:03 pm

Gość


Gość

Co za urocze dziecko. I jest tutaj tak sama, bez rodziców? Dziwne.
- Symfonisław - poprawił ją z uśmiechem. - A Symfonisława każdy unikał, więc niekoniecznie musiał grać dobrze.
Och, czy on sam na czymś grał? On kochał muzykę. To była jego druga miłość. Pierwszą był... ten, no... nieważne.
- Tak, nauczyłem się grać na skrzypcach - odpowiedział zaspokajając ciekawość Rosemary.

36Namiot dla zarażonych # 2 - Page 2 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Pon Lip 29, 2013 3:10 pm

Gość


Gość

- Symfonisław... - powtórzyła powoli. - Więc dlaczego nie przestawał grać? To dziwne...
Tata zawsze jej powtarzał, że trzeba robić to, co się kocha, więc może dlatego rycerz Symfonisław nie przestawał grać? Wszystkim na pewno uszy więdły od tej gry, skoro tak go wszyscy unikali! Biedny rycerz!
Wytarła nos o rękaw sukienki, bo niczego innego nie miała pod nosem. No, ewentualnie koc. O koc też można efektownie wytrzeć nos.
- Skrzypce są pięęęękne. A pokaże mi pan kiedyś jak pan gra?
I kichnęła na koniec z tego wszystkiego.

37Namiot dla zarażonych # 2 - Page 2 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Pon Lip 29, 2013 3:15 pm

Gość


Gość

Gdyby Darcy usłyszał myśli Judith, gdyby tylko dowiedział się, że wspaniale wygląda mocząc okłady przy dźwiękach wymiocin, to by się chyba wściekł i popłakał, i płakał tak przez resztę tygodnia. Świadomość ,że promnitzowi oberwało się rykoszetem nie bardzo by pomogła.
Podał lekarce kilka okładów z nadzieją, że więcej nie będzie musiał nic robić. Wsunął na nos okulary przeciwsłoneczne, wyciągnął z kieszeni papierosa i zapałki i wyszedł przed namiot by zapalić w spokoju.

38Namiot dla zarażonych # 2 - Page 2 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Pon Lip 29, 2013 3:16 pm

Gość


Gość

- Będę grał na koncercie charytatywnym, gdzie będziemy zbierać pieniądze na przytułek, ale z powodu epidemii ospy będziemy musieli to wydarzenie przenieść. Pytaj mamy, na pewno będzie wiedziała kiedy. A teraz wróćmy do Symfonisława - powiedział, żeby móc kontynuować historię tego rycerza.
Dzieci kierowały się własną logiką, to Joseph doskonale wiedział.
Mówi mu żona:
„Mój mężu drogi 
Twoja rozrywka to problem srogi
Nawet sąsiedzi choć są za miedzą 
Na jedną chwilę nas nie odwiedzą
Każdy ma nadmiar talentu twego
Może byś robił więc coś innego...
Może szydełkiem wydziergasz ścierkę 
A potem ścierka przetrzesz paterkę 
Albo też szybciej czas wolny zleci 
Kiedy na spacer zabierzesz dzieci."
Muzyk nasz skrzywił się niesłychanie
Jednak zostawił klarnetowanie
Cieszy się żona, cieszą się dzieci 
Z graniem jest spokój już miesiąc trzeci
Lecz dnia pewnego nadeszła paczka
Na paczce znaczek 
Pod paczką taczka
No i listonosz wiezie z podwórza 
Tę paczkę taczką - bo taka dużą!
A w paczce leżą co widać z bliska 
Poukładane wielkie bębniska 
Werble, talerze, kotły, dzwoneczki 
I do tych kotłów z drewna pałeczki
A Symfonisław skacze z uciechy
Promienne wszystkim daje uśmiechy

39Namiot dla zarażonych # 2 - Page 2 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Pon Lip 29, 2013 3:21 pm

Gość


Gość

Gloria leżała tak nie ogarniając nadal sytuacji, w jakiej się znajduje.
- Ciepło mi... tak strasznie ciepło... - wystękała w stronę pani doktor. - Gdzie jest tata...?
Dlaczego było jej tak słabo i gorąco?
- Co mi jest...? - zapytała jeszcze ciszej niż przedtem.
I zaczęła sobie przypominać różne wydarzenia, jakie miały miejsce w jej życiu.

40Namiot dla zarażonych # 2 - Page 2 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Pon Lip 29, 2013 3:32 pm

Gość


Gość

Mogłaby mu wtedy zaproponować kolejny raz seans hipnotyczny, może przestałby płakać zamknięty w jednym gabinecie z doktorką. Ach nie, złe myśli nawiedzały panią doktor. To zmęczenie, to zmęczenie.
Najgorsze było to, że ona kompletnie nie wiedziała co powiedzieć dziecku, które jest chore. Robiła wszystko automatycznie, jak robot. Musiała wysilić się na kilka miłych słów, które tak bardzo były im potrzebne. Przyłożyła swoją zimną dłoń do czoła dziewczynki.
- Hm... Jest takie coś, takie niedobre coś co czasem się pojawia na jakimś terenie. Lata w powietrzu i robi szkody jeśli spotka człowieka. Z jednej osoby skacze na drugą. - mówiła sama nie wiedząc co tak bredzi. - Twój organizm z tym czymś walczy, niedługo wygra. I wiesz co? Jeśli raz się z tym czymś wygrało, to już nie wraca. - wytłumaczyła najładniej jak potrafiła. Podziękowała za kompres i położyła go na czole dziewczynki.
- Jak wyzdrowiejesz to wrócisz do taty. On... Na razie nie może tu przyjść. - Jak tu jej powiedzieć, że mógłby nie przeżyć zarażony ospą? Nie mówić, Milton, nie mówić.

41Namiot dla zarażonych # 2 - Page 2 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Pon Lip 29, 2013 3:36 pm

Gość


Gość

W zasadzie to Gloria chciała znać nazwę tej paskudnej choroby, ale skoro choruje się na nią tylko raz w życiu to ta wiedza nie będzie jej potem do niczego potrzebna.
- Nie może przyjść... bo jestem chora... a jak on będzie chory to znowu zabiorą go gdzieś daleko... - wymamrotała.
Z tego gorąca i zmęczenia zaczynała najzwyczajniej na świecie przysypiać. Nie miała zbyt wiele sił, żeby rozmawiać z kimkolwiek.
Och, domek dla kotka był nadal nieskończony! Pastor Evans na pewno będzie zawiedziony i to bardzo!

42Namiot dla zarażonych # 2 - Page 2 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Pon Lip 29, 2013 4:02 pm

Gość


Gość

Rosemary zmarszczyła usta i podciągnęła lekko kołdrę pod nos. Tak, mama na pewno by wiedziała! Ona zawsze wszystko wiedziała! Na pewno zaradziłaby jakoś, gdyby się dowiedziała, że Rosemary jest chora.
- Nie mam mamy. - mruknęła. - Taty też nie. Mam tylko ciocię... i wujka... i Biddy.
Strasznie za nimi tęskniła! No, może za wujkiem trochę mniej, ale za ciocią i Biddy jak najbardziej. Szkoda, że ich tu z nią nie było. Może poczułaby się lepiej.
Jej nieco ponure myśli zostały rozwiane za pomocą powrotu do opowieści o Symfonisławie. Znów na kilka krótkich chwil przestała myśleć o tym, że bolał ją brzuch, że miała gorące czoło i że było jej zimno.
- Oh, już wiem. To znaczy, że rycerz kochał muzykę, prawda? Ja też wolałabym grać zamiast robić szmatki... rycerz Symfonisław przypomina mi trochę pana. Ale pan potrafi ładnie grać, prawda? To ludzie od pana nie uciekają.

43Namiot dla zarażonych # 2 - Page 2 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Pon Lip 29, 2013 4:17 pm

Gość


Gość

Joseph powinien się czasem ugryźć w jęzor. Jak on mógł być tak nietaktowny i niedelikatny wobec tej dziewczynki. Teraz już wiadomo, czemu Rosemary była tu sama. Już chciał ją przepraszać, ale zaczęła mu zadawać kolejne pytania.
- Tak, rycerz kochał muzykę. Jesteś taka mądra - pochwalił ją z uśmiechem. - Ach... no jeszcze nikt nie uciekł jak grałem na skrzypcach. Nie zauważyłem.
Czy w tym miasteczku jakieś dziecko miało komplet kochających rodziców? Im więcej dzieci Joseph poznawał (o tych z przytułku nie wspominając) tym bardziej w to wątpił. Jednak rycerz Symfonisław czekał! Ponieważ to już był prawie koniec bajki o nim.

A Symfonisław skacze z uciechy
Promienne wszystkim daje uśmiechy
I głośno woła:
„Zmieniłem zdanie!
Dziś inne będzie muzykowanie
 Decyzją moja klarnet porzucę
I na perkusji grać się nauczę!"

44Namiot dla zarażonych # 2 - Page 2 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Pon Lip 29, 2013 4:28 pm

Gość


Gość

Uśmiechnęła się lekko, gdy pastor sprezentował jej taki komplement. Gdyby nie fakt, że całe policzki miała czerwone od gorączki, to pewnie by się zarumieniła. Przez tę opowieść zrobiła się nawet śpiąca! Pastorze, wykonał pastor kawał dobrej roboty!
Ziewnęła cicho.
- To ja bardzo chętnie posłucham jak pastor będzie... będzie grał...
Widział ktoś dziecko, które tak nagle zasypia? Jeśli nie, to macie teraz taką Rosemary. Jej mózg nawet nie zdążył zaprotestować. Choroba odjęła jej wszystkie jej dziecinne siły.

45Namiot dla zarażonych # 2 - Page 2 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Pon Lip 29, 2013 4:37 pm

Gość


Gość

Joseph obserwował chwilę to zasypiające dziecko. Zaschło mu w gardle przez tą bajkę i rozmowę, jeszcze nigdy w życiu nie kłapał tyle dziobem co teraz, więc poszedł się napić. Był już wieczór, więc mógł wrócić na plebanię, tym razem zająć się Bąblem. Pożegnał się z tymi dziećmi, które jeszcze nie spały, z pielęgniarkami i z samą panią doktor. Obiecał stawić się możliwie jak najwcześniej rano. Teraz mógł się iść wykąpać dokładnie. Wykąpie się tutaj, a potem jeszcze raz na plebanii (na wszelki wypadek). Eliasowi pewnie teraz ciężko ze świadomością, że jego córka leży chora w namiocie.


-----> Plebania

46Namiot dla zarażonych # 2 - Page 2 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Pon Lip 29, 2013 4:38 pm

Gość


Gość

- Tak, właśnie... - powiedziała dziękując w duchu, że jej problem został samoistnie rozwiązany. Zbliżała się już noc, większość dzieci po takich przeżyciach powinna za chwilę zasnąć. Jak na zawołanie, oczka Glorii zaczęły się zamykać. - A ty musisz być dla taty silna. - Dziewczynka już pewnie spała, kiedy pani doktor od niej odeszła. Zerknęła w stronę pastora Evansa, który odwalił kawał dobrej roboty. Uśmiechnęła się obserwując kolejną śpiącą dziewczynkę.
- Dziękuję za pomoc pastorze. - powiedziała półszeptem mijając go w drodze po swoją torbę z lekami i strzykawkami. Pielęgniarki zajmą się dzieciakami. Ona sama musiała odwiedzić namiot dorosłych. Wstrzyknąć jednemu, czy drugiemu delikwentowi surowicę. Wyszła z namiotu, na tle ciemniejącego nieba unosił się dym z papierosa pana Corneliusza, zaczęło się powoli robić coraz chłodniej. Na szczęście.

[z/t] ---> [Namiot dla zarażonych #1]

47Namiot dla zarażonych # 2 - Page 2 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Pon Lip 29, 2013 4:54 pm

Gość


Gość

Niespiesznie dopalił papierosa wpatrując się w zachodzące w oddali słońce. Szlag by to wszystko... pomyślał.
Powiódł wzrokiem za doktor Milton, która zniknęła po chwili w namiocie dla chorych. Dobrze, że tu przyjechała. Artur by się chyba zesrał, gdyby wszystkim miał zajmować się sam. Wyrzucił niedopałek na ziemię, zdeptał go i zastanowił, czy powinien się tam plątać. Może powinien najpierw odpocząć po podróży? z doktor Milton też porozmawia innym razem.

---> zt, dom.

48Namiot dla zarażonych # 2 - Page 2 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Pon Lip 29, 2013 10:10 pm

Gość


Gość

dom Campbellów --->

Django przyniósł dzieci Arethy do namiotu dla najmłodszych. Nawet jemu serce się krajało, gdy widział tyle dzieci trawionych chorobą. Położył wpierw Jacoba, a potem Naomi, na łóżkach obok siebie. Pochylił się nad dziewczynką i odgarnął jej włosy ze spoconego czoła.
-Zaraz przyjdzie lekarz, będzie wszystko dobrze.-pogłaskał ją po głowie i zaczął rozglądać się za jakimś doktorem.

49Namiot dla zarażonych # 2 - Page 2 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Pon Lip 29, 2013 10:32 pm

Gość


Gość

Spieszyła do namiotu dzieci nie sądząc nawet, że wszystkie grzecznie śpią. Widziała czarnoskórego mężczyznę, który przyprowadził, a raczej wniósł dwójkę dzieci. Poleciła pielęgniarkom czym prędzej się nimi zająć.
- Pan się szczepił? Przechodził przez ospę w dzieciństwie? - zadała mu pytania, które będą się śnić po nocach. Ile to już osób zapytała tego dnia? Przynajmniej pięćdziesiąt. Musiała wszystko zapisać. Z ołówkiem za uchem, rozwianym włosem, zaspanymi oczami i burczącym brzuchem, zabrała się za sprawdzanie stanu dzieciaków. Zamoczyła szmatkę, wycisnęła ją i położyła na czole Naomi. Zaraz miała zrobić to samo z Jacobem.

50Namiot dla zarażonych # 2 - Page 2 Empty Re: Namiot dla zarażonych # 2 Pon Lip 29, 2013 10:39 pm

Gość


Gość

Spojrzał się na kobietę z lekka zdziwiony. To był lekarz? Baba? Lepszy w sumie taki lekarz niż by nie mieli żadnej pomocy uzyskać.
Machnął ręką.
-Przechodziłem już to cholerstwo.
Spojrzał się na kobietę i obserwował jak zajmuje się dziećmi. Wyglądała jakby od wczoraj nie spała.
-Czy ja mogę się do czegoś przydać?-zapytał, bo był pewien, że w takim rozgardiaszu każde ręce do pomocy się przydadzą.

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 2 z 11]

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, ... 9, 10, 11  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach