WYŚCIG ROWEROWY - ETAP PIERWSZY

2

Fatima pedałowała spokojnie dalej, przyglądając się ze zgrozą co się dzieje na początku toru. Zdziwiło ją, że tyle pań bierze udział w zawodach. Och, a konkurencja była taka zażarta! Oby nikt jej tylko nie potrącił. Albo nie rzucił w nią fasolą, bo jest Meksykanką. O Boziu, to by było straszne!

/początek/

Po tym, jak Biddy znalazła dzień wcześniej urzniętego ojca w stajni, ranek nie należał do najłatwiejszych. Rodzice nawet się nie kłócili, po prostu nie rozmawiali. Miała wrażenie też, że Harrisonowie odnoszą się jakoś chłodniej - na pewno do niej. To była jej wina, że ciocia zachorowała i teraz się na niej odgrywali. Potrzebowała odpoczynku od całego tego domowego zgiełku, więc postanowiła trochę się pobawić. 
Na początku szła trochę niemrawo z rowerem u boku, ale widząc znajome twarze i po drodze rozmawiając z paroma osobami, szybko odzyskała swój pogodny humorek. Raz tak się zagadała, że byłaby spóźniła się na wyścig!
(39)
Ruszyła z całkiem dobrym przyspieszeniem i miała nadzieję na chociaż drugie miejsce - mama opowiadała jej, że zajęła je w Santa Barbara, a potem dostała od zwycięzcy pierwszego miejsca jego trofeum!

62!

Jacob pędził naprzód, nie zdając sobie nawet sprawy, że wysunął się na prowadzenie! Ach, był szybki jak gazela, jak Etiopczyk na olimpiadzie...!

26 + 2+5 = 36

Gdyby wyścig odbywał się na asfalcie, można by zażartować, że Jaycoba nie było widać, tak pędził. Wiecie, asfalt czarny, on czarny...?
Biddy nawet się nie łudziła, że dogoni młodego, ale dalej pedałowała!

43 ;____;

Matt starał się, pedałował i wyciskał z siebie więcej niż mógł. A wszystko na nic, bo w końcu zagapił się na Jaycopa i mało nie wpadł w jakąś inną panią. Zahamował tak gwałtownie, że spadł z roweru i wyrżnął boleśnie o glebę. Z płaczem musiał ewakuować się z peletonu.
---> trybuny

64 <3

Poppy dawała z siebie wszystko, chociaż czuła, ze za chwilę zemdleje... och, ale jeszcze trochę, mozę dojedzie do mety!

--> etap drugi

40+15=55>45 yeah!

Fatimka pedałowała, prowadząc rower w sposób przyjazny dla otoczenia. Nie zajeżdżała nikomu drogi, nie popychała niczego, ani nie rozjeżdżała małych, słodkich kotków. I tak pędziła prosto do mety pośród innych uczestników!
---> etap 2

26 + 6*5 = 56!

Ha! Biddy znacznie przyspieszyła, czując się coraz lepiej z każdym przejechanym kawałkiem. Mogłaby sobie taki rower sprawić, ale... Co na to jej koń powie?!

----> drugi etap!

3 - Jedziesz sobie spokojnie


Na szczęście dla Audrey, żadne kamienie ani kotki nie stawały na jej drodze i spokojnie mogła jechać sobie ona dalej, cokolwiek by się nie działo. (80) A nic się nie mogło wydarzyć i dziewczyna swobodnie przejechała do kolejnego etapu!

> etap II

70
Emma jechała dalej. Nie zdążyłam przekleić posta i został usunięty. Załóżmy, że to jego treść, bo już jej nie pamiętam.

etap II.

62!

Udało się udało! Wzium! --> etap 2