- Tamten, o. - Machnął ręką za siebie, podłapując żartobliwy humor Charliego, jak się okazało po chwili. Jakoś bardzo był zdystansowany do swojego paraliżu i mowy, skoro nawet uśmiech złośliwy pojawił się na tej przystojniejszej połowie facjaty. Łapnął za szklankę, ale nie wypił duszkiem, bo płynu mu brakowało od kilku dni i wolał się cieszyć. W końcu poczeka sobie dwie czy trzy godzinki za lalunią!
Odstawił napar wyraźnie zadowolony, odkładając szklankę na blat, ale nie wypuścił z dłoni. Co jeśli ktoś by stwierdził, że bezpańska i zabrał mu sprzed nosa? O nie, kobiet i whiskey to on ze swoich rąk nie wypuszczał, jeśli były już jego. Nie koniecznie musiał kupować, ale skoro zasmakował - to już było jego.
Zaśmiał się krótko pod nosem, a potem przeniósł wzrok na rozchichotaną dziwkę. Szkoda, że widziała go prawym profilem. Ale może z litości mu obciągnie?
Zagwizdał z uznaniem pod nosem, ignorując to wzdrygnięcie.
Odstawił napar wyraźnie zadowolony, odkładając szklankę na blat, ale nie wypuścił z dłoni. Co jeśli ktoś by stwierdził, że bezpańska i zabrał mu sprzed nosa? O nie, kobiet i whiskey to on ze swoich rąk nie wypuszczał, jeśli były już jego. Nie koniecznie musiał kupować, ale skoro zasmakował - to już było jego.
Zaśmiał się krótko pod nosem, a potem przeniósł wzrok na rozchichotaną dziwkę. Szkoda, że widziała go prawym profilem. Ale może z litości mu obciągnie?
Zagwizdał z uznaniem pod nosem, ignorując to wzdrygnięcie.