Old Whiskey
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Forum RPG


You are not connected. Please login or register

Plac

Idź do strony : 1, 2, 3 ... 20 ... 40  Next

Go down  Wiadomość [Strona 1 z 40]

1Plac             Empty Plac Wto Cze 19, 2012 2:59 pm

Mistrz Gry

Mistrz Gry

Jest to dosyć spory plac wybudowany po pożarze, w miejscu zniszczonych budynków mieszkalnych. Niektórzy z lokatorów przenieśli się na obrzeża, pozostawiając tutaj wolne miejsc epod nowe budowle. Postanowiono postawić swoisty plac, z podestem i sporym miejscem na widownię i publiczność. Odbywają sie tu przemówienia, wygłaszane są mowy, czytane listy do miasteczka. ale także tutaj odbędzie się coroczny jarmark, który zazwyczaj miał miejsce przy kościele.
Wokoło są budynki, płotki, ulica. Jest to miejsce spotkań i rozmów, szczególnie upodobały sobie plac kobiety wracające z targu.


Plac             8vnazm

http://oldwhiskey.my-rpg.com

2Plac             Empty Re: Plac Pią Lip 13, 2012 11:23 pm

Gość


Gość

Długie i dość głośne ziewnięcie wydobyło się z ust rudej dziewczyny. Zasłoniła swój otwór gębowy pokrytą drobnymi piegami dłonią, po czym przeciągnęła się powoli. Przetarła oczy i przymknęła powieki, podziwiając kolorowe plamki, które przez chwilę się pod nimi ukazały.
Oj, Biddy się nie wyspała.
Wyciągnęła przed siebie nogi i oparła się wygodnie o ławkę, wspominając poranek. Dziś, zaraz przed świtem, cieliła się chyba największa na ranczu krowa, której Roisin nadała wdzięczne imię Dyliżans i oczywiście, musiała przy tym wydarzeniu być! A że swoje obowiązki wypełniła, postanowiła się przebrać i odsapnąć od tego wszystkiego. Podrapała się po lekko zadartym nosie, zastanawiając się, gdzie udać się teraz.
Och, doprawdy, życie w Oldwhiskey czasem potrafiło być nużące, zwłaszcza za dnia i gdy nie było się już dzieckiem, a bezkarne latanie po ulicach już by nie przeszło.

3Plac             Empty Re: Plac Sob Lip 14, 2012 12:02 am

Go??


Gość

Wtem egzystencję Biddy zburzyło nagłe pojawienie się Heleny. Jasnowłosa nie kłopotała się nawet z jakimś powitaniem. Wyrosła jak spod ziemi tuż za plecami Roisin, zamaszystym ruchem opadła na ławkę koło niej i wskazała palcem gdzieś w nieokreślonym kierunku. Niebieskie oczy pociemniały jej nieco, a brzoskwiniowa mieniła się kilkoma znanymi rudowłosej dobrze rumieńcami ostatecznej furii.
- Czy ty rozumiesz, że on nie odpisał - powiedziała, ledwo będąc w stanie zaczerpnąć dech. Wypuściła zaraz powietrze z piersi z głośnym świstem, co musiało być ogromną ulgą nie tylko emocjonalną - klatkę piersiowa opinał jej wyjątkowo ciasno spięty gorsecik. Helena strzepnęła niewidzialny pyłek z materiału błękitnej, żorżetowej sukni i prychnęła. Roisin oczywiście wiedziała, że mowa o nowojorskim chłopcu, z którym korespondowała po kryjomu od kilku miesięcy i stali się sobie na tyle "bliscy", że miała już niemalże zapewnione mieszkanie, pracę i kilka pomocnych osób, by na nowo zakomodowała się w metropolii. Wszystko, żeby wyrwać się z Oldwhiskey i wrócić do wielkiego miasta!
- Czy rozumiesz, że on ma jakąś swoją panienkę w Nowym Jorku, ona odkryła wszystkie listy i zagroziła mu ujawnieniem tajemnic, przez które zbankrutowałoby pół jego prawniczej rodziny?!
Założyła ręce na piersiach i oparła się o ławkę, naburmuszona.
- JA chciałam to zrobić.

4Plac             Empty Re: Plac Sob Lip 14, 2012 1:44 am

Gość


Gość

Biddy może i by nawet podskoczyła, ale że jej się nie chciało, obróciła tylko głowę w stronę blond panienki, która z gracją przycupnęła na ławeczce, tuż obok niej. Jej urocze blade lica powleczone były w delikatne jak poranne róże rumieńce. Piękna suknia opinająca jej ciało była śliczną ramą do tego cudnego obrazu!
Hm.
Cóż, przynajmniej to zdanie z suknią się zgadza!
- Nie odpisał? - Roisin zmrużyła oczy, kojarząc fakty. - Aaa... TEN facet z... - urwała, bo Helena zaczerpnęła oddech i była gotowa do dalszego monologu.
- To... Suka - powiedziała z wahaniem Biddy. - Jak mogła odebrać ci przyjemność szantażowania tego faceta? Jezu, niektóre kobiety nie wiedzą co to granice przyzwoitości! - Powiedziała teatralnie oburzonym głosem, przewracając przy tym wielkimi, zielonymi ślepiami. Na chwilę ucichła.
Na ławce obok niej znów siedziała mała Helenka, niezadowolona, że coś poszło nie po jej myśli. Na takie kręcenie nosem na początku pozwalała sobie tylko przy Biddy, w końcu nie miała wielu towarzyszy zabaw. Prawie zawsze zakładała wtedy ręce na piersi i przyciskała je mocno do siebie, a dolna warga wywijała się trochę na kształt podkowy. Doprawdy, rozczulający widok.
- Spójrz na to z tej strony - powiedziała do niej spokojnie, chwytając ją za dłoń. Poczekała chwilę, aż Helena spojrzy w jej kierunku. - Możesz się dłużej nacieszyć swojskim Oldwhiskey! - Uśmiechnęła się szeroko, charakterystycznie mrużąc oczy. - Chodź, pójdziemy doić krowy, wiem, że zawsze poprawiało ci to humor!
Zerwała się z ławki, ciągnąc ją lekko za rękę, jednak całą akcję wyciągnięcia Heleny na krowy zakończyła dramatycznym niepowodzeniem i opadła na ławkę, oddychając ciężko, co najmniej jakby przebiegła całą Ulicę Główną.
- Ok, rozumiem, nie chcesz iść - uniosła ręce w obronnym geście. Jeden z rękawów prostej kremowej sukienki przekręcił się, a włosy wypadły z niedbałego upięcia przy tej całej "szarpaninie".
- Nie możecie go obie szantażować? - Zapytała od niechcenia. Skoro obydwie miały coś na tego dupka, to przecież tylko kwestią czasu było ujawnienie tego... Czegoś. - Mogę ci pomóc, jeszcze nikogo nigdy nie szantażowałam! - Biddy wydawała się być zachwycona tą perspektywą.

5Plac             Empty Re: Plac Sob Lip 14, 2012 2:08 am

Go??


Gość

- No, dokładnie - prychnęła z rozgoryczeniem. Doskonale wiedziała, że zachowuje się w tej chwili wyjątkowo infantylnie, ale przed kim miałaby wybuchnąć, jak nie przed Roisin? Chociaż Titus z pewnością by zrozumiał, że wielomiesięczne obnażanie swej fałszywej emocjonalności i erotyczne kuszenie biednego młodzieńca pikantnym słowem pisanym (skropionym odpowiednią dozą perfum, naznaczonym odbiciem ust umalowanych szminką na papierze, a raz nawet jedwabnymi, kusymi majtkami, gdy musiała się upewnić w kwestii umiejscowienia mieszkania w centrum!) zakończyło się fiaskiem, więc nie mogła opuścić tego zawszonego, dusznego miasteczka i wrócić do ukochanego Nowego Jorku. Absolutnie tak. Dałby jej również swoje błogosławieństwo i może dorzucił nawet swoje gacie.
Na żarty o Oldwhiskey i dojeniu krów Helena wcale nie miała ochoty, więc wyrwała się szybko i fuknęła kilkakrotnie w kierunku rudowłosej, sygnalizując bardzo wyraźnie niezadowolenie z zaistniałej sytuacji.
- Ale to nie to samo. Co mi to da, poza świadomością, że go szantażuję? To wysublimowana sztuka. Zdobyć jego zaufanie, obracać się w kręgach jego przyjaciół, zapewnić sobie udział w jego fortunie, by mieć ewentualne zaplecze... i dopiero potem zniszczyć go w oczach swoich i jego znajomych, zabrać mu towarzystwo i pieniądze, a przy tym wszystkim obserwować obraz zdewastowanego człowieka o złamanym sercu i pustym koncie!
Zaśmiała się głośno na samą wizję. Nie diabolicznie; oczywiste, że tak sobie tylko gdybała. Była w stanie wymyślać takie plany... ale nie wiadomo właściwie było, czy potrafiłaby faktycznie je zrealizować. Bywała nieznośna, ale czy zła do szpiku kości... może niekoniecznie.
- Cóż, cudownie, kolejne miesiące tutaj.
Spojrzała na Biddy zaokrąglonymi oczami, wypełnionymi nagle strachem i ujęła ją za rękę, jak przyjaciółka zrobiła chwilę wcześniej.
- STĄD NIE MA RATUNKU - wyszeptała capslockiem.

6Plac             Empty Re: Plac Sob Lip 14, 2012 11:12 am

Gość


Gość

Ach, Helena była wyraźnie bardziej obyta, jeśli chodzi o te sprawy damsko-męskie. Dla Biddy sprezentowanie komuś swoich majtek było co najmniej dziwaczne i zawstydzające, a otrzymanie takowych - trochę obleśne. Niby miała nauczycielkę, który mówiła jej, jak zachować się w towarzystwie mężczyzn - nie gadać za dużo, słuchać go z zainteresowaniem, opuszczać wzrok, nie śmiać się na głos i miliard innych rad, a pisanie listów wydawało się jeszcze prostsze, bo zawsze można było zacząć pisać je od początku, ale... To nie była Biddy. Jakby się zaparła, to by tak zrobiła, ale że zaprzeć się nie chciała...
- Och... - Roisin zacisnęła usta i otworzyła szeroko oczy. - Przerażasz mnie - pisnęła, gdy Helena skończyła się śmiać.
- Jakiś na pewno jest - pogłaskała uspokajająco przyjaciółkę po dłoni. - Spójrz na to w ten sposób: w Nowym Jorku nie ma mnie - wskazała na siebie. - To wystarczający powód - pokiwała głową z powagą. A niech tylko spróbuje zaprzeczyć!

7Plac             Empty Re: Plac Sob Lip 14, 2012 12:16 pm

Gość


Gość

Stukot końskich kopyt na placu i unoszący się kurz i piach - zdawaćby sie mogło, że to nic niezwykłęgo, codziennosć Jednak gdy dodamy do tego najmniej oczekiwanego w tych okolicach jeźdźca, wzystko się zmienia - cały ten hałas i brud staje się zwiastunem czegoś złego.
A raczej kogoś, kogo nikt w Old Whiskey nie chce za często widywać.
Sam N. Whittmore, syn starego Ala, panoszył się ostatnio po meiście nazbyt często, że podobno już sam pastor modli się o to, by wyjechał ze swym małym gangiem jak najdalej od chcących spokoju, obywateli.
Jednak nic wielce nie zapowiadało, by Old Whiskey znikneło z mapy młodego Whittmore'a, zawsze będzie tu wracał, zawsze, póki jeszcze będzie dane mu żyć.
Jeśli zaś zginie z kulką między oczami, to bedzie pochowany tutaj, w tym piachu, by o sobie przypominać nawet zza grobu.

Młody Whittmore wjechał na plac i zatryzmał się tuż przedHeleną i Roisin - jego wielki wierzchowiec prychnał kilka razy, smród końskiego zada i tytoniu, zdawał się być bardziej drażniący niż zwykle. Chłopak patrząc z góry na młode kobiety, uśmiechał się pod nosem. Uchylił kapelusza stwarzając pozory, że jest grzecznym młodzieńcem. Poprawił swoje ponczo, tak by odsłonić zawieszony u pasa nowy, lśniacy rewolwer
- Dobry! - rzucił, śmiejąc się. - Cudny poranek, he?
Koń był niespokojny, co chwila przestępował z jednej nogi na drugą, jakby chciał się wyrwać i pogalopować przed siebie jak najdalej.Sam nie zwracał za bardzo na to uwagi, tylko puścił oczko w stronę Bidy, nie przejmując się zupełnie obecnością panny Smith.
- Co tam, słodka Bidy? - zapytał - To wyjdziesz w końcu za mnie?

8Plac             Empty Re: Plac Sob Lip 14, 2012 3:33 pm

Gość


Gość

Helena nie zdążyła nawet odpowiedzieć, gdy nadjechał sam Sam Whittmore. Najpierw nadjechał zapach jego konia, potem zapach tytoniu, a na koniec młody mężczyzna na wierzchowcu.
- Sam! - Zaskoczona Biddy rzuciła porozumiewawcze spojrzenie przyjaciółce. Wydawało jej się, że stosunki między nimi zawsze były napięte, a przebywanie w towarzystwie tylko i wyłącznie tej dwójki było dla niej stresujące. Mimo tego podniosła wzrok an jeźdźca, przysłoniła oczy dłonią i uśmiechnęła się, w ten charakterystyczny dla siebie sposób, mrużąc oczy. - Piękny, jak zawsze, gdy czuję twojego konia - zaśmiała się. Potem śmiech wyrwał się z jej piersi po raz drugi, gdy usłyszała propozycję matrymonialną.
- Wiesz, może innym razem - pokręciła głową. Zawsze uważała to za żarty, a nawet jeśli podświadomie wiedziała, że Sam Whittmore coś do niej ma, wolała udawać, że to nieprawda. - A poza tym, gdzie mój pierścionek z diamentem? I jakieś kwiaty, albo czekoladki? I czemu nie klęknąłeś przede mną? Inaczej się nie liczy - obruszyła się, ponownie kręcąc głową.
Poza tym... Sam był złym dzieciakiem. Niedobrym. Lubiła go, mimo wszystko, lubiła spędzać z nim czas, ale trochę się go obawiała, jego i znajomych, przez których drżała połowa miasteczka. Najbardziej się bała, że przez swoje szczeniactwo trafi do trumny przed trzydziestką.

9Plac             Empty Re: Plac Sob Lip 14, 2012 5:21 pm

Go??


Gość

Nie dość, że John-James-Jack-Jakkolwiekmubyło nie odpisał, straciła okazję do ucieczki z Oldwhiskey, dzień był znów duszny i gorący, plac ogarnął smród petów i końskiego gówna, to jeszcze Sam Whittmore postanowił wpieprzyć się w sam środek Helenowego narzekania. Dzień chyba nie mógł być gorszy, chyba że wyewoluowane do człowieka nasienie McConnora postanowiłoby podpalić jej dom. Albo włosy.
Westchnęła ciężko i oparła łokcie na kolanach, a głowę podparła na dłoni, sygnalizując skrajne znudzenie. Rzuciła chłopakowi zirytowane spojrzenie i przewróciła oczami, gdy zaczął znów pół żartem - pół serio łasić się do Roisin. Po pierwsze, wrodzona próżność napełniała ją pewnym prymitywnym rodzajem zazdrości (do którego nie przyznałaby się nawet za cenę życia), a po drugie obecność Sama bywała po prostu męcząca. To bardzo źle, gdy kilku egocentryków znajdzie się w jednym miejscu, a każdy z nich obiera inną formę zwracania na siebie uwagi.
Nie odezwała się słowem, słuchając ich żartobliwego świergotania. Przez twarz przemknął wyraz zniecierpliwienia, a Helena wyprostowała się, oparła o ławkę i zaczęła zajmować się niewielką skórką przy paznokciu palca wskazującego. Znacznie bardziej interesujące.
Odezwała się dopiero wtedy, gdy koń, najwyraźniej chcąc sobie ulżyć od stresu, zaczął defekować wprost pod siebie na placu.
- Na Boga, Whittmore - syknęła, wstając, zbierając materiał sukni i odchodząc kilka kroków dalej, chociaż końskie łajno i tak nie miało szans jej dosięgnąć. - Czy ty wszędzie musisz zostawiać za sobą burdel?
Dosłownie i w przenośni. Attention whore, pf.

10Plac             Empty Re: Plac Sob Lip 14, 2012 5:31 pm

Gość


Gość

- Pierścionek da się załatwić. - powiedział całkiem na poważnie, w jakiś dziwny sposób dumny sam z siebie. Fakt, Sam w każdej chwili mógł zorganizować diamenty, musiał tylko wyjechać w kilka miejsc i postrzelić kilka osób,ale hej, czego się nie robi dla ukochanej?
Z tych marzeń o tym, co by dla Bidy jeszcze ukradł wyrwał go pisk ten kwoki Heleny, która według Sama cały czas marudziła i wydawała z siebie dźwięki podobne bardziej do gdakania niż mowy ludzkiej. Westchnął ciężką, słysząc uwagę o burdelu.
- Już wolę go zostawiać, niż pracować w nim jak niektórzy. - rzucił, mrużąc oczy i spoglądając na Helenę. Tak, wiedziała, że może i ona nie pracuje jako dziwka, ale w jego ocenia za wiele się od dziwek nie różniła.
Mogła się ubierać w te piękne, barwne sukienki, za które złamanego grosza nie zapłaciła, ani nigdy na nie nie zapracowała, ale co z tego, jak w środku była zepsuta?
- Zresztą, to ja burdel dopiero zostawię! - rzucił z tym swoim bardzo wyraźnym, wręcz teksańskim akcentem. Wyciągnał swój rewolwer i parę razy obrócił go w dłoni, jakby to była zwykła zabawka. - Radzę się przygotować, moje drogie panie!

11Plac             Empty Re: Plac Sob Lip 14, 2012 5:50 pm

Gość


Gość

Sytuacja była troszkę niekomfortowa. W sumie, to atmosfera była tak gęsta, że dałoby się ją ciąć nożem. Z jednej strony Helena z rządzą mordu w oczach i wręcz wyczuwalnym wzrostem zniecierpliwienia, z drugiej Sam z tymi swoimi chamskimi odzywkami i błyszczącymi rewolwerami przy boku.
I śmierdzącym koniem, który srał im pod nogi.
- Nie trzeba, naprawdę - machnęła zrezygnowana ręką, bo pomyślała w podobny deseń, co Sam i ani trochę jej się to nie spodobało. Dlaczego nie może przejść cudownej przemiany, tak jak jego ojciec, Al? Tylko bez tej całej fazy z nową żoną, bogatą Angielką o bladej skórze.
- Przestańcie, obydwoje - powiedziała ostro Biddy, tupiąc nogą. - Sam, na Boga, schowaj tą broń! - Syknęła. - Proszę - dodała po chwili. Jeszcze tylko tyle brakowało, żeby kogoś postrzelił w środku miasta.
- Jesteście nieznośni, jak dzieci! - Fuknęła. Zawsze, ale to ZAWSZE musieli się o coś pokłócić.
- Mam pomysł, porozmawiajmy na jakiś neutralny temat - powiedziała szybko, zmieniając ton, nie dając nikomu dojść do słowa. - Na przykład pogoda... Whisky... Co jedliście na śniadanie... - Mówiła, przeciągając samogłoski i gestykulując przy tym żywo.
- ...Albo nie rozmawiajmy w ogóle - skończyła, uważając ostatni pomysł za najlepszy.

12Plac             Empty Re: Plac Sob Lip 14, 2012 6:17 pm

Go??


Gość

Czasami Helena rozważała, czy ma spróbować chociażby udawać, że Sam jej nie wnerwia, tak ku uciesze Roisin. Ale pomysł ten szybko odchodził w zapomnienie. Może i byłaby w stanie to zrobić, gdyby z niego był jakiś przyzwoity człowiek, ale skoro on nie miał zamiaru zachowywać pozorów, ona też nie miała ochoty niepotrzebny wysiłek. Chociaż nie, nie oszukujmy się, nawet gdyby on był dla niej miły, Helena po prostu powstrzymywałaby się od tak wyraźnych zniesmaczonych spojrzeń i w ogóle jakiegokolwiek komunikowania się z nim.
- Naprawdę, tylko na to cię stać? - zapytała, unosząc jedną brew i cmokając cicho z niezadowoleniem. - Pomyślałby kto, że wszystkie te twoje niezwykłe przygody, o których lubisz tak mówić, wyostrzyłyby ci trochę dowcip.
Podkreśliła słowo "niezwykłe", by zasugerować, że nie wierzy nawet w połowę krążących o nim plotek. Zapewne część sam rozpuścił, by ludzie mieli go za rozrabiakę.
Zaśmiała się lekko, gdy wyciągnął broń. Rzadko kiedy spotykała takich
efekciarskich pozerów, ale Sam naprawdę ciężko pracował na miano szpanera.
Zaśmiała się kolejny raz, gdy Roisin wpadła na genialny pomysł zaradzenia sytuacji. Założyła dłonie na biodra i spojrzała z rozbawieniem na rudowłosą, zgodnie z jej życzeniem milknąc. Jeszcze niech Sam się dołączy i spędzą w końcu wspaniały czas w trójkę!

13Plac             Empty Re: Plac Sob Lip 14, 2012 6:27 pm

Gość


Gość

- Stać mnie na wiele więcej, słońce! - warknął wściekły. Miał ochotę zejść z tego konia i pokazać tej dziewusze, ze powinna trzymać język za zębami, bo można go łatwo stracić...ale nie chciał się narażać Titusowi ni tym bardziej Belasco.
Oczywiście, ze nie muszą rozmawiać, jasne, proszę bardzo, zresztą, Samowi tak bardzo się gadać nie chciało. Schował rewolwer, zakrył go ponczo, a z drugiej kieszeni spodni wyciągnął skręconego wcześniej, papierosa i go odpalił.
- Oj Biddy, nie przesadzaj, nie jestem dzieckiem - rzucił wreszcie, spluwając na bok - Ale jak chcesz to ci jedno dziecko mogę zrobić bez problemu. Tylko podaj czas i miejsce a przybędę na skrzydłach!
Cały czas Sam się zastanawiał dlaczego ta dziewucha się jeszcze upiera i spławia go tymi żartami i chichotem, jak on tu z sercem na dłoni!

14Plac             Empty Re: Plac Sob Lip 14, 2012 7:13 pm

Gość


Gość

Tylko złapać się za głowę. Sam, nieważne jak by go lubiła, wydawał się jej zawsze troszkę nieobliczalny, a Helena (dzięki ci Boże za Titusa i Belasco!) jak gdyby nigdy nic śmieje mu się w twarz. Takie wariatkowo, że nawet nie ma po co się starać - i tak też zrobiła Biddy. Najwyżej zginą, a co tam!
Jednak Helenka bywała dla niej kochana i teraz Roisin zalała ją spojrzeniem pełnym wdzięczności.
Chwilę później przeniosła go na Sama. Nie było to spojrzenie szczęśliwej osoby.
Biddy lubiła uważać za kobietę, która była na równi z mężczyznami. Silna i niezależna. Bo ja nie znajdzie męża, to ranczo przejdzie na nią i jeśli ktokolwiek chciałby go dotknąć, odgryzłaby mu głowę. Nie potrzebuje żadnego przygłupiego faceta, a co!
- Nie, dziękuję - odparła, unosząc głowę. Był to widok niecodzienny, Biddy rzadko kiedy kierowała się urażoną dumą. - Zająłbyś się czymś pożytecznym w życiu, to może i bym się zastanowiła - mówiła całkiem serio. Wzięła Helenę pod ramię. - Po co mi mąż, który zabija cudzych mężów? Albo gorzej, martwy mąż?
Pociągnęła przyjaciółkę i zaczęła się oddalać od miejsca, w którym siedziały. Doprawdy, ona, taka spokojna dziewczyna i tak ją zdenerwować?!

15Plac             Empty Re: Plac Sob Lip 14, 2012 7:41 pm

Gość


Gość

OOC: Ajs poszła, powiedziała, ze możemy sobie popisać 8D

Sam nieco się naburmuszył, przez co wyglądał teraz bardziej jak dziecko niż dorosły mężczyzna. Odejście Biddy uznał za swego rodzaju zniewagę, czego nie mógł ot tak zostawić.
Zacmokał na swojego konia i już za chwilę zajechał dziewczynom drogę. Masywne ciało zwierzęcia górowało nad drobnymi chudymi dziewczętami. Sam nie wyglądał na zadowolonego i nie było na jego twarzy już śladu rozbawienia, który gościł tam jeszcze parę chwil temu.
Zeskoczył z konia, był dokładnie kilka centymetrów od Roisin – wpatrywał się w nią wściekły za to, że ot tak, po prostu odwróciła się do niego plecami.
DO NIEGO, SAMA WHITTMORE’A!
- Biddy… - rzucił ze skrzywioną miną – mała słodka Biddy…

16Plac             Empty Re: Plac Nie Lip 15, 2012 12:10 am

Gość


Gość

OOC: To umówmy się, że Helenka poszła, żeby jej tak z rozmowy nie wykluczać!

Tylko parę kroków udało się przejść dziewczętom, gdy koń bezpardonowo zajechał im drogę. Obie zatrzymał się gwałtownie, a Helena mruknęła tylko szybkie pożegnanie i odeszła. I dobrze pomyślała Biddy. Inaczej mogłoby dojść między nimi do rękoczynów, a tego nikt nie chciał. A poza tym, to była sprawa między nią i Samem.
No, cóż, Biddy też na szczęśliwą nie wyglądała. Spojrzała hardo w oczy Sama.
- Nie taka mała i nie taka słodka. Chyba w ogóle mnie nie znasz - burknęła. Była przekonana, że zdenerwowała go swoimi słowami, nie odejściem. - A co, może nie mam racji? Poza tym za co ty mnie masz, za maszynkę do dzieci? - Prychnęła. Zdenerwowała się i włączył się jej tryb trajkotania, a to był dopiero początek!

17Plac             Empty Re: Plac Nie Lip 15, 2012 9:40 am

Gość


Gość

Nie zna jej?
Chyba to ona nie zna jego, jeżeli uważa, że takie pyskówki w jakikolwiek sposób odstraszą Sama. Wręcz przeciwnie, będą go zachęcać do tego by samemu atakować, słownie i fizycznie.
Podszedł jeszcze bliżej, sprawnym ruchem ręki objął dziewczynę w asie i przyciągnął do siebie. Jego twarz był milimetry od buźki Biddy, dziewczyna mogła wyraźnie czuć smród alkoholu i tytoniu z jego ust i włosów.
Sam pokazał swoje zęby w uśmiechu, które o dziwo nie były w złym stanie, co bardzo rzadko się zdarza jeśli prowadzi się tryb życia wiecznego palacza i przeżuwacza tytoniu.
- Oj Biddy, po co te nerwy! - teraz to Sam przyjął minę spokojnego człowieka - No, jeden buziak i sobie znikam.

18Plac             Empty Re: Plac Nie Lip 15, 2012 10:22 am

Gość


Gość

Ach, Sam był nieprzewidywalny jak mokry proch strzelniczy. Roisin czasem zastanawiała się, czy on sam siebie zna, albo przynajmniej wie, kim jest (odpowiedź 'nie jestem moim ojcem' się nie liczy!). Prawda jest taka, że rzeczywiście mogła się już nauczyć, co go napędza, ale w tym momencie była tak zdenerwowana, że nawet o tym nie myślała.
Kiedy poczuła dłonie Sama na talii chciała szybko od niego odskoczyć, ale nie zdążyła i mocnym ruchem, jakim się ciągnie krowy które nie chcą iść, została przysunięta na tyle blisko, że mogła określić, jaki alkohol pił i jaki tytoń palił przed godziną.
Obleśne doprawdy.
Sama lubiła pić i palić, ale nie zionęła potem na ludzi oparami ze swoich ust.
Biddy nie wiedziała, co zrobić z rękoma. Z jednej strony miała ochotę zatkać nos, a z drugiej okładać go pięściami, żeby dał jej w końcu święty spokój. Był dzisiaj okropny. Nie dość, że pił z rana, zwyzywał Helenę, to jeszcze pozwala sobie na takie zuchwalstwa na środku ulicy! Dobra, damą nie była, ale tatuś nie byłby zadowolony, kiedy doszłyby do niego słuchy, że jego córcia obściskuje się na ulicy z młody Whittmorem.
Zacisnęła drobne dłonie i zaczęła bić Sam'a na oślep po klatce piersiowej, ramionach, raz nawet dosięgnęła jego twarzy. A biła mocno, w końcu była kobietą pracującą.
Mocno, jak na kobietę, oczywiście.
- Wolałabym całować się z krową, przynajmniej lepiej pachnie jej z pyska! - krzyknęła szamocząc się.

19Plac             Empty Re: Plac Nie Lip 15, 2012 10:28 am

Gość


Gość

Na te głupie szczęście Sama, był on silniejszy od Roisin i na pewno bardziej wytrzymały na ciosy tych drobnych (acz zapracowanych) dłoni. Wystarczyła chwila nieuwagi dziewczyny, by młody Whittmore chwycił ją mocniej i uniósł kilka centymetrów nad ziemię. Chwilę później Bidy już wisiała przez jego ramię, wypinając się drobnym tyłeczkiem na cały plac.
- Mówiłem spokojnie! - zaśmiał się chłopak i splunął pod swoje nogi. Był gotowy na to, ze dziewczyna zacznie mu okładać plecy, miał tylko nadzieję, ze nie będzie walić po nerkach.
Czy jak to się tam nazywa, co tak boli jak się uderzy.
- Widzisz, dałabyś całusa to byś teraz sobie w podskokach do domu jechała, a tak?
Zaśmiał się perfidnie, i równie bezczelnie klepnął dziewczynę w tyłek.

20Plac             Empty Re: Plac Nie Lip 15, 2012 11:27 am

Gość


Gość

Z ust Biddy wyrwał się zduszony okrzyk. No tego było już za wiele! Co on sobie myślał?!
- Pożałujesz tego Whittmore! - Mówiła przez zaciśnięte zęby, szamocząc się i bijąc go w plecy, w każde miejsce w które mogło zaboleć. - Nie jestem workiem ziemniaków, żeby mnie tak przerzucać! Postaw mnie na ziemię, słyszysz?
A poza tym co on teraz zamierzał zrobić? Chodzić tak z nią po mieście jak z trofeum? Chyba w końcu kiedyś się zmęczy albo znudzi, prawda?
Po klepnięciu w tyłek Biddy wściekła się jeszcze bardziej i zaczęła wierzgać nogami, aż w końcu stwierdziła, że się zmęczyła, a Sam bawi się zbyt dobrze. Przestała więc się ruszać i zwiesiła się przez jego ramię jak trup. A do tego postanowiła się nie odzywać.

21Plac             Empty Re: Plac Nie Lip 15, 2012 12:24 pm

Gość


Gość

- O, teraz będziesz obrażona? - zapytała dalej się śmiejąc. Podszedł do swojego konia i klepnął jego w zad a nie Roisin. Na jej szczęście.
- To może podwieźć cię na ranczo co, a potem pokażesz mi stodołę? - zapytał i nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź, zwinnie i zgrabnie wrzucił dziewczynę na grzbiet konia. Biddy była tak drobna, ze Sam robił to be żadnego wysiłku.
Zanim dziewczyna zdążyła zareagować, sam już był w siodle, skutecznie przy tym blokując samą Roisin, by ta mu się nie wymknęła.
- Nie dajesz mi zbyt wielkiego wyboru, Biddy! - powiedział i zacmokał na konia. Para powoli zaczęła jechać w stronę głównej ulicy. Wielu na nich patryzło, ale mało kto miał jakąkolwiek ochotę zareagować.

22Plac             Empty Re: Plac Nie Lip 15, 2012 12:49 pm

Gość


Gość

Bajecznie wprost! Biddy nienawidziła, jak ktoś ją do czegokolwiek zmuszał. Jakby sama chciała, to by to zrobiła. Na przykład wsiadła na konia. To, że akurat teraz nie chciała, nie znaczyło, że trzeba ją było tam tak po prostu wrzucać!
Nie odezwała się już ani słowem, cały czas siedziała z rękoma skrzyżowanymi na piersiach, odchylona jak najbardziej od Whittmore'a, z podkową na ustach i złym wzrokiem. Tak na wypadek, gdyby ludzie, którzy tak garnęli się, żeby jej pomóc, nie zauważyli, że wcale nie uśmiechało jej się jeżdżenie z Whittmore'm.

----> na ranczo?

23Plac             Empty Re: Plac Sro Lip 18, 2012 6:56 pm

Go??


Gość

Brud, piach i błoto. A do tego okazjonalne kupy końskiego łajna. Cóż za piękna sceneria. Idylla, raj, kraina mlekiem i miodem spływająca. Psia jego kurwa mać. Ileż to człowiek musi się namęczyć, by nie wdepnąć w jakieś gówno. No jasna cholera, i po to był w łaźni i przywdział świeże ubranie. I po to wyglądał jak szanowany obywatel w czystych spodniach i koszuli? Żeby teraz deptać po gównach? To dlatego własnie zazwyczaj nie trudził się zakładaniem świeżych ubrań. Chociaż... Chociaż jak zobaczył sie w odbiciu jednej z szyb, to prawie się nie poznał. No jasna cholera, zacny i przystojny jegomość.
Tak czy inaczej, szedł teraz przez plac. Ot i cała historyja.

24Plac             Empty Re: Plac Sro Lip 18, 2012 7:17 pm

Mistrz Gry

Mistrz Gry

Dziś na placu było dosyć sporo ludzi, wszak niedawno na targu pojawiły się nowe towary i ludzie dziś wybrali się na spore zakupy.Świeże mięso w Old Whiskey to święto! Trzeba brać, póki można!
Gdy tak William uprawiał zacny slalom między puszystymi pannami z koszami pełnymi ziemniaków, nagle poczuł, że ktoś na niego wpada. A byłą do mała, około dziesięcioletnia dziewczynka. Po jej wyglądzie można było stwierdzić, ze do bogatych nie należała. Bura, brudna sukienka, zdarte buty i potargane włosy. Bużka bez przednich zębów, ubrudzone policzki.
Odskoczyła od Willa i piskliwym głosikiem zaczęła przepraszać. Robiła to nerwowo, sepleniąc... i już chwila, i jej nie było!
A William poczuł, ze jego kieszeń jej jakby lżejsza...
Czyżby dziewczynka ukradła mu jego dolary?!
Całe szczęście Will zdążył zauważyć w którą stronę dziecko biegnie, a fakt, ze miało one krótkie i koślawe nóżki działał na jego korzyść. Już po chwili zauważył, ze dziecko biegnie ku wyjściu z placu.

http://oldwhiskey.my-rpg.com

25Plac             Empty Re: Plac Sro Lip 18, 2012 7:23 pm

Go??


Gość

Cholera, co to? Gdy ktoś na niego wpadł, William odwrócił się gwałtownie. Ach, to tylko dziecko. Wstrętne grube baby zamiast opychać paskudnę gęby kartoflami, pilnowałyby lepiej swoich bachorów. Przez chwilę patrzeli sobie z dziewczynką w oczy, po czym dziecko zaczęło go przepraszać.
- Wytrzyj lepiej nos - mruknął mężczyzna, a dziewczynka nagle... Uciekła. Co jest, przecież wystroił się i wymył. Nie mógł odstraszać ani zapachem ani wyglądem.
"Wręcz przeciwnie" - pomyślał z dziwnym zadowoleniem.
I wtedy zorientował się o co chodzi. No tak cholera! Idiota z niego.
"Nogi z dupy powyrywam" - pomyślał i rzucił się biegiem za dziewczynką. A że zdrowy był z niego chłop, to biegał szybko.

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 1 z 40]

Idź do strony : 1, 2, 3 ... 20 ... 40  Next

Similar topics

-

» Plac
» Plac
» Plac z rusztem
» PLAC - JARMARK
» Plac budowy

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach