Biddy może i by nawet podskoczyła, ale że jej się nie chciało, obróciła tylko głowę w stronę blond panienki, która z gracją przycupnęła na ławeczce, tuż obok niej. Jej urocze blade lica powleczone były w delikatne jak poranne róże rumieńce. Piękna suknia opinająca jej ciało była śliczną ramą do tego cudnego obrazu!
Hm.
Cóż, przynajmniej to zdanie z suknią się zgadza!
- Nie odpisał? - Roisin zmrużyła oczy, kojarząc fakty. - Aaa... TEN facet z... - urwała, bo Helena zaczerpnęła oddech i była gotowa do dalszego monologu.
- To... Suka - powiedziała z wahaniem Biddy. - Jak mogła odebrać ci przyjemność szantażowania tego faceta? Jezu, niektóre kobiety nie wiedzą co to granice przyzwoitości! - Powiedziała teatralnie oburzonym głosem, przewracając przy tym wielkimi, zielonymi ślepiami. Na chwilę ucichła.
Na ławce obok niej znów siedziała mała Helenka, niezadowolona, że coś poszło nie po jej myśli. Na takie kręcenie nosem na początku pozwalała sobie tylko przy Biddy, w końcu nie miała wielu towarzyszy zabaw. Prawie zawsze zakładała wtedy ręce na piersi i przyciskała je mocno do siebie, a dolna warga wywijała się trochę na kształt podkowy. Doprawdy, rozczulający widok.
- Spójrz na to z tej strony - powiedziała do niej spokojnie, chwytając ją za dłoń. Poczekała chwilę, aż Helena spojrzy w jej kierunku. - Możesz się dłużej nacieszyć swojskim Oldwhiskey! - Uśmiechnęła się szeroko, charakterystycznie mrużąc oczy. - Chodź, pójdziemy doić krowy, wiem, że zawsze poprawiało ci to humor!
Zerwała się z ławki, ciągnąc ją lekko za rękę, jednak całą akcję wyciągnięcia Heleny na krowy zakończyła dramatycznym niepowodzeniem i opadła na ławkę, oddychając ciężko, co najmniej jakby przebiegła całą Ulicę Główną.
- Ok, rozumiem, nie chcesz iść - uniosła ręce w obronnym geście. Jeden z rękawów prostej kremowej sukienki przekręcił się, a włosy wypadły z niedbałego upięcia przy tej całej "szarpaninie".
- Nie możecie go obie szantażować? - Zapytała od niechcenia. Skoro obydwie miały coś na tego dupka, to przecież tylko kwestią czasu było ujawnienie tego... Czegoś. - Mogę ci pomóc, jeszcze nikogo nigdy nie szantażowałam! - Biddy wydawała się być zachwycona tą perspektywą.