Old Whiskey
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Forum RPG


You are not connected. Please login or register

Plac

Idź do strony : Previous  1 ... 21 ... 38, 39, 40

Go down  Wiadomość [Strona 40 z 40]

976Plac             - Page 40 Empty Re: Plac Pon Lut 04, 2013 3:38 pm

Gość


Gość

No tym razem Audrey nie zamierzała się wyróżniać, spośród grona dziewcząt w swym wieku i również znalazła się na placu, na którym zbierali się ochotnicy do niebezpiecznej wyprawy. Co prawda nie piszczała i nie zamierzała rzucać się na żadnego śmiałka, jak to niektóre pragnęły, jednak kogo to obchodziło. W sumie ją też nie interesowało zachowanie fanek poszczególnych śmiałków, bo nie na nich skupiała swą uwagę. Siedząc na drewnianym ogrodzeniu coby mieć lepszy widok, rozpisywała się zawzięcie w swym notatniku, opisując postawę i zachowanie uczestników zebrania. No dobrze, w końcu musiała spojrzenie swe zwrócić w stronę krzyczących panienek, gdy to Django dał popis specjalnie dla nich, a piski tylko wezbrały na sile.
- Zabierzcie mnie stąd...
Audrey powiedziała do siebie i parsknęła śmiechem, kręcąc głową. Takie zachowanie jej było zupełnie obce i wręcz z pobłażliwością traktowała je u innych. Co za głupie gęsi. W myślach śmiała tak określić dziewczęta w podobnym wieku i popatrzeć na nie z wyższością i pewnością siebie, której jej nie poskąpiono.

977Plac             - Page 40 Empty Re: Plac Pon Lut 04, 2013 3:45 pm

Gość


Gość

Nie miała pojęcia, w jaki sposób udało jej się wstać na czas do pracy, skoro wczoraj tak sobie... pofolgowała. Zdecydowanie teraz nie reprezentowała wszech rozumianej świeżości, bo ledwo co udało jej się zatuszować pudrem podkrążone oczy!
Powinna sobie znaleźć inny sposób na rozstawanie się z problemami, zdecydowanie.
Była co najmniej słabo przytomna, bo dopiero wchodząc na plac zauważyła dziwne zamieszanie. To chyba nie było normalne, by faceci zbierali się w jednym miejscu, w pełnym, cóż, uzbrojeniu, wszyscy "na koń"? Och, cholera. Szkoda, że pracowała w takim miejscu, w którym ludzie raczej nie dzielą się plotkami.
Och, na pewno jadą złapać jakiegoś bandziora. Strażnicy prawa za odpowiednią sumą.
Hmm, chyba zazwyczaj nie była taka zgryźliwa?
Spojrzała na te tłumy kobiet. Biedne, nie będzie miał kto im spojrzeć pod spódnicę! Głupie babska. ...Chyba zupełnie wyślizgnął się z głowy fakt, że sama wczoraj traciła głowę dla kogoś z... pewnym wyposażeniem w kroku. Cóż, to się nazywa wstać lewą nogą!
Cholera, niech tylko któryś ją zaczepi, to chyba wałkiem zatłucze!
Uniosła brew, gdy usłyszała damski głos, który również nie wyrażał podniecenia sytuacją.
Obejrzała się, by sprawdzić, do kogo należał. Szybko dopasowała go do dziewczyny, która aktualnie kręciła głową, jakby z niedowierzaniem. Robiła jakieś notatki. Tutaj?
A niech to! Kobiece towarzystwo byłoby miłą odmianą, tak?
-Dzień dobry.-podeszła do niej, posyłając jej lekki uśmiech.-Panienka również... podziwia przedstawienie?-uniosła delikatnie brew, rzucając wymowne spojrzenie w stronę grupy mężczyzn.

978Plac             - Page 40 Empty Re: Plac Pon Lut 04, 2013 3:46 pm

Mistrz Gry

Mistrz Gry

Gdy wierzchowiec Django wykonał tę niezwykle atrakcyjną sztuczkę, wszystkie dziewczyny zapiszczały jeszcze głośniej. Wszystkie wyglądały na podekscytowane i... przygotowane? Każda miała wpięte kwiaty we włosy, zaplecione warkocze, a ich sukienki nie wyglądały na robocze stroje. Wielbicielki kowboja zdecydowanie wystroiły się na to spotkanie - jedna miała zieloną sukienkę, druga zaś narzuciła na siebie coś na miarę żółtego ponczo, trzecia przyodziała białą, świeżo wyprasowaną bluzkę i czerwoną spódnicę.
- Django, kocham cię! - krzyknęła ta w żółtym stroju.
- Nie, nie, ja cię kocham! - wrzasnęła druga w zielonej sukience.
Gdy tak pannice przekrzykiwały się, która pała większym uczuciem do kowboja, kilka metrów dalej członkinie kółka modlitewnego podeszły do śmiałków. Miedzy innymi Richarda - lokalnego szewca.
- Życzymy panu szczęścia! - zachichotała jedna ze staruszek a na jej polikach pojawiły się wypieki. Podała mężczyźnie niewielką paczuszkę w której był... kawałek sernika na zimno.

http://oldwhiskey.my-rpg.com

979Plac             - Page 40 Empty Re: Plac Pon Lut 04, 2013 3:57 pm

Gość


Gość

Audrey aż oczy szerzej otworzyła, słysząc tak bezceremonialne wyrazy miłości, jaką dziewczyny obdarzały Django. No dobrze, Ona rozumiała te ogólne podekscytowanie, jakie i jej się nawet udzieliło, jednak w końcu to byli mężczyźni, którzy tu mieszkali od jakiegoś czasu! Teraz pannice sobie na nich zwróciły uwagę? Tego dziewczyna nie mogła pojąć, a by się powstrzymać od kolejnych uwag, aż zęby na końcówce ołóweczka zacisnęła, podśmiewając się dalej. Ona nigdy nie zrobi z siebie takiego głupiego dziewczątka! Nigdy!
- O dzień dobry! Ja... nie, nie podziwiam. Zbieram materiały do artykułu! Audrey Cameron, córka dziennikarza! Może tym razem tatuś dopuści mnie do zrelacjonowania czegoś! Wie Pani, trzeba być przygotowanym!
Audrey opuściła dłoń z ołóweczkiem i wyprostowała się, nie zamierzając jednak opuszczać swego miejsca na drewnianym płocie, skąd rozpościerał się tak dobry widok! Teraz jednak, nieco z góry, z ciekawością przyglądnęła się nieznajomej, zastanawiając komu też przyszła Ona kibicować? Pewnie Richardowi! W sumie, tak na oko młodej Camerówny, to by nawet do niego pasowała. Hmmm tylko kim Ona była? Ciekawe, ciekawe.
- A Pani żegnać kogoś przyszła? Męża? Ojca?
Cwaniara! Ładnie pod włos kobietę wzięła, by niewinnie wyciągnąć o niej informację. I to od razu takie na starcie. No ale nie ma czasu, nie ma czasu! Jeszcze potem Audrey jej nie spotka przez dłuższy czas i będzie musiała zachodzić w głowę kim była nieznajoma, która ją zaczepiła. Dziewczę uśmiechając się szeroko, czekało na odpowiedź i nie spuszczało z kobiety spojrzenia.

980Plac             - Page 40 Empty Re: Plac Pon Lut 04, 2013 4:02 pm

Gość


Gość

Carswell nie musiał się martwić o wybuch entuzjazmu wielbicielek. Nie był darzony ani szacunkiem, ani kobiety za nim nie przepadały, bo cham był i gbur.
- Ale cyrk - mruknął do Kevina i zarzucił karabin z powrotem na plecy. - Żeby za czarnym takie histerie...
Nieee, Krzyś nie był rasistą. Po prostu lubił CZARNY humor.
Odpalił papierosa i patrzył dalej na przedstawienie z czarnymi kobietami w roli głównej.

981Plac             - Page 40 Empty Re: Plac Pon Lut 04, 2013 4:03 pm

Gość


Gość

Coraz więcej mężczyzn zbierało się na placu, kilkoro z ich twarzy rozpoznawał. Więcej jednak niezbyt. Zmarszczył brwi, kiedy dojrzał szkapę, której co jakiś czas doglądał tak jak obiecał tego Jackiemu. Zamierzał podjechać do chłopca i strzepać mu tyłek, aby wracał do zakładu - na szczęście drogę zagrodziły mu starsze kobiety z tutejszego kółka modlitewnego. Jedną bądź dwie obsługiwał i pomagał im dobrać odpowiedni rozmiar buta, dzięki czemu łatwiej było mu sprecyzować resztę kobiecin.
Nie dało się nie usłyszeć dzikich wrzasków czarnych kobiet, które postanowiły nadać kowbojowi jakiegoś bóstwa. Richard stwierdził, że już od teraz będzie się trzymał od niego z daleka.
- Dziękuję pani. - Powiedział uprzejmie wychylając się z końskiego grzbietu, aby odebrać od niej pakunek. - Nie trzeba było. - Dodał po chwili, ale jakoś tak jego uśmiech nieznacznie powiększył się. Miło się człowiekowi robiło, że ich wyprawa nie pozostaje bez echa i kobiety będą się modliły za powodzenie tej misji.
Kątem oka rozejrzał się w poszukiwaniu rudej czupryny, ale nie był w stanie tego zrozumieć. Mimo tego, uśmiech pani Whittmore chyba by zmotywowała go do działania.
Uh, co on do jasnej ciasnej robił?! Życie dla kilku dolarów i wdzięczności kobiety? Uh, doprawdy, starzejesz się Richardzie.

982Plac             - Page 40 Empty Re: Plac Pon Lut 04, 2013 4:04 pm

Gość


Gość

POWARIOWAŁY.
Ja pierdole. Django, coś ty się wpakował. Ale skoro już wdepnąłeś to można sobie porobić jaja, nie? A może akurat po powrocie jakaś ładna dupeczka odda się w jego ramiona.
Toteż powoli podjechał koniem do tych trzech dziewcząt. I tak nie ruszają to pogadać można i nacieszyć oczy.
-Moje panie, jestem dużym facetem, wystarczy mnie dla każdej.-szelmowski uśmiech wkradł się na jego przystojną twarz.

983Plac             - Page 40 Empty Re: Plac Pon Lut 04, 2013 4:10 pm

Gość


Gość

Oderwała na chwilę wzrok od dziewczęcia, by spojrzeć na czarnoskóre kobiety, które jakby na siłę chciały odebrać od siebie resztki respektu, na które zasługiwały. Za to po drugiej stronie obozu były chichoczące, rumieniące się pannice (cóż, te starsze głównie), które tym zaciętym mruganiem rzęsami chyba miały zamiar zdmuchnąć mężczyzn z koni, by potem bez precedensów się na nich rzucić.
STOP!
Wyobraźnia zdecydowanie zaprowadziła ją ZA daleko.
-Och, rozumiem. Bardzo mi miło, panienko Audrey. Nazywam się Elisabeth Ramsay.-uśmiechnęła się, cierpliwie wysłuchując strzelającej zdaniami Audrey, musiała naprawdę celnie wstrzeliwać się w przerwy miedzy jej zdaniami, by móc coś powiedzieć.-Bardzo dobre podejście, panienko.-pochwaliła ją, przyglądając jej się uważnie.
Więc jednak nie wszystkie kobiety marzyły tylko i wyłącznie o zamążpójściu. Ech, dzieci (w porządku - młodsze pokolenie) potrafią czasami przywrócić wiarę w ludzi.
-Akurat tędy przechodziłam.-nie zdejmowała uśmiechu z twarzy, delikatnie unosząc jedną brew do góry.-Może mi panienka zdradzić, kogo nasi dzielni mężczyźni jadą ścigać? Przyjechałam niedawno do miasta i chyba nie jestem na bieżąco.-stanęła obok niej, przyglądając się zgromadzonym chłopom.
Coś jej się wydawało, że dziewczyna mogła być całkiem... ciekawym źródłem informacji.

984Plac             - Page 40 Empty Re: Plac Pon Lut 04, 2013 4:17 pm

Gość


Gość

Na placu było coraz więcej ludzi. Oprócz łowców, którzy wymierali się na wyprawę pojawiło si mnóstwo gapiów. Kilka panienek wykrzykiwał jakieś wyznania miłości, do czarnoskórego mężczyzny, który im odkrzykiwał. Ben tylko uśmiechnął się kpiąco., jak to miał w zwyczaju. Oparł się o słupek. Zaplótł ręce na umięśnionej klatce piersiowej i ze spokojem obserwował otoczenie. Och gdy już wróci z tej wyprawy w glorii chwały to na jego widok będą tak krzyczały panienki i miały mokro w pantalonach.
A propos panienek. Dostrzegł w tłumie Audrey. Mała szelma i tutaj się zlazła. Zapewne pisze swój wielki artykuł do gazety. Ben uśmiechnął się promiennie i po chwili nawet do niej pomachał.

985Plac             - Page 40 Empty Re: Plac Pon Lut 04, 2013 4:17 pm

Mistrz Gry

Mistrz Gry

Kolejne kobiety z kółka modlitewnego podeszły do Richarda i wręczyły mu kolejne pakunki. Kolejne kawałki ciasta... i kolejne chichoty. Widocznie szewc był ulubieńcem babć w miasteczku.
- Bardzo się cieszymy, ze sprawiedliwość jest w rękach takiego mężczyzny jak pan! - zaśpiewała najniższa i najgrubsza staruszka.
Gdy miłe staruszki obdarowywały szewca słodkościami, kilka metrów dalej Django witał się z fankami. Te aż się zapowietrzyły, gdy kowboj do nich podjechał. Nawet jedna z nich, odziana w żółte poncho, zemdlała i padła na ziemię.
Jej dwie towarzyszki się tym nie przejęły i ponownie pisnęły z radości, widzą twarz ukochanego mężczyzny.

http://oldwhiskey.my-rpg.com

986Plac             - Page 40 Empty Re: Plac Pon Lut 04, 2013 4:26 pm

Gość


Gość

O ja pierdole po raz kolejny. Zemdlała? On serio tak działał na kobiety? Ja rozumiem, że był przystojny, miał cudowny uśmiech, cięty język, brodę fajną do miziania i co nieco w spodniach, co by panienka Lily zapewne do potężnej kiełbasy przyrównała... ale żeby tak od razu mdleć?
-Pomóżcie koleżance.-powiedział, wskazując na leżącą dziewoję.
No co, chyba nie każecie gwieździe z konia schodzić?

987Plac             - Page 40 Empty Re: Plac Pon Lut 04, 2013 4:30 pm

Gość


Gość

Audrey uśmiechała się przyjaźnie, w sumie nawet ciesząc się tą małą odmianą i tym razem poznając jakąś młodą kobietę, zamiast dorosłych mężczyzn czy małoletnich chłopaków. Jedno i drudzy uważali, że pozjadali wszystkie rozumy, więc może w końcu trafi się rozmowa, nie wywołująca u Audrey stanów agresji? Nieznajoma wydawała się tak sympatyczna, aż można było zacząć wysnuwać jakieś podejrzenia, no ale młoda dziennikarka, tak złośliwa bez powodu nie zamierzała być.
- Ahh bo Pani nowa w mieście! No to ja Pani wszystko powiem! Ci wszyscy mężczyźni to śmiałkowie, którzy chcą odnaleźć bandytów napadających na biedną Panią Whitemoore, właścicielkę restauracji. Ale ja sądzę, że Oni tacy odważni by nie byli, gdyby nie nagroda w wysokości tysiąca dolarów!
Audrey wyjaśniła z wyraźnym przejęciem i wzruszyła ramionami. Jak dla niej ta cała wyprawa powinna się odbyć już dużo wcześniej. Tak jak poszukiwanie wioski Indian, czym jeszcze nikt się nie zajął, a Ona nie mogła już spokojnie myśleć o samotnych wycieczkach poza miasto. A tam kopalnia na odkrycie czekała!
- Tam, o, proszę popatrzeć, jest nasz szewc, Richard Moore... o a ten czarnoskóry, na widok którego głupi... znaczy dziewczyny piszczą - prychnięcie - to Django, pracuje na ranczu państwa Quinallych, chyba najbogatszej rodziny w tym mieście hmm Ale ja tam nie wiem... O! A tam mój znajomy Benjamin!
Audrey niemal podskoczyła na miejscu, widząc machającego mężczyznę i pomachała mu również, dalej wesoło się uśmiechając, choć zaraz trochę posmutniała, bo martwiła się nieco. Aby szybko zatuszować więc swą minę, znowu nachyliła się w stronę swej rozmówczyni i dalej wskazywała uczestników wyprawy, dodając krótkie o nich informacje.

988Plac             - Page 40 Empty Re: Plac Pon Lut 04, 2013 4:40 pm

Gość


Gość

Elisabeth wychodziła z zasady, że uprzejmości nigdy za dużo. Kontakty kobiece zawsze były nieco skomplikowane, a ona miała, cóż, czasem trudny charakter, więc na starcie zdecydowanie wolała sobie "zapunktować" uśmiechami. I było to dla niej kompletnie naturalne!
Zaśmiała się, gdy dziewczyna zaczęła jej opowiadać. Ach, ta młodość!
I jak można nie polubić takiej osóbki? Młoda, a do tego wydawała się być inteligentna.
-Ach, no tak, za takimi czynami muszą kryć się pieniądze. I sława!-uśmiechnęła się szeroko.
Chwilę potem musiała się skupić, bo Audrey zaczęła jej opisywać wszystkich śmiałków. Jej uwagę znowu zwróciły piski murzynek. I... jedna nawet zemdlała!
-Głupie krowy.-burknęła, widząc, że żadna się nie pokwapiła do ocucenia koleżanki.
Zaraz ruszyła w tamtym kierunku, przykucając przy nieprzytomnej kobiecie.
-Słyszy mnie pani?-mówiła głośno, odchylając jej głowę do tyłu, by umożliwić jej lepsze oddychanie.
Przyłożyła ucho do jej ust, obserwując klatkę piersiową. Oddychała!
-Proszę się odsunąć!-warknęła na zapatrzone dziewoje.-A pan, panie gwiazdor, mógłby pan nie robić takiego zamieszania, bo widzi pan, do czego to prowadzi!-rzuciła mu piorunujące spojrzenie, tym samym wracając do cucenia kobiety.
A niech jej się tutaj któreś odezwie, to chyba wyjdzie z siebie!

989Plac             - Page 40 Empty Re: Plac Pon Lut 04, 2013 4:47 pm

Mistrz Gry

Mistrz Gry

Dziewczyny jednak jakoś nie pchały się do tego by pomóc swojej koleżance. Cieszyły się bardziej z tego, że odpadła konkurencja! Całe szczęście dla nieprzytomnej, ze w tłumie znalazła się pielęgniarka.
Gdy Elisabeth podbiegła do murzyńskiej dziewczyny ta juz zaczęła się przebudzać. Otworzyła swoje ciemne oczy i szepnęła słabo:
- Chcę rodzić mu dzieci!
Po tych słowach dwie inne murzynki zaczęły piszczeć, że to one będą matkami dzieci Django.

http://oldwhiskey.my-rpg.com

990Plac             - Page 40 Empty Re: Plac Pon Lut 04, 2013 4:51 pm

Gość


Gość

-Baby. Wiecznie są z nimi problemy.-mruknął, a mina mu trochę zrzedła, gdy dostał opieprz od pielęgniarki. Chyba jakaś nowa, bo jeszcze jej nie widział. Chyba, że to nie pielęgniarka tylko jakaś pieprzona Matka Teresa od siedmiu boleści.
Django zeskoczył z konia i podszedł do Elizabeth i zemdlonej niewiasty.
-Nie ma sprawy, nawet dziesięć, tylko mi tu nie mdlej.-odparł, pochylając się nad dziewczyną i delikatnie się uśmiechając. Tak, olał dwie pozostałe fanki, ta była ładniutka.

991Plac             - Page 40 Empty Re: Plac Pon Lut 04, 2013 4:55 pm

Gość


Gość

Audrey nie o wszystkich mogła wiele powiedzieć, ale wspomagała się swą wyobraźnią i dopowiadaniem historii, z czego całkiem niezła relacja wyszła. A przynajmniej tak sobie myślała dziewczyna, która lubiła pochlebstwa i jeśli ich nie usłyszała z ust kogoś innego, to sama je sobie ofiarowywała. A co! Trzeba mieć trochę samoluba we krwi, bo inaczej zginąć by można było. A ponieważ Audrey ginąć nie zamierzała, gdy wielka kariera na nią jeszcze czekała, to tym bardziej znajdowała w sobie same pozytywne cechy i dumna była ze swych słów, gestów i czynów.
- Sława, tak! O ile wrócą żywi hmm Sama bym chciała wziąć udział w takiej wyprawie. O tam na przykład jest Michael Storm. Wie Pani, że to łowca głów? Ten to musi mieć życie! Czy Pani kiedykolwiek pozna...
Audrey na nowo się rozgadała, dopiero po chwili zauważając, że nie jest słuchana, a jej towarzyszka oddala się w szybkim tempie. Czy Ona powiedziała głupie krowy? Ohh podoba mi się! Audrey nie czekała na zaproszenie, tylko sama szybko zeskoczyła z płotu i żwawym krokiem ruszyła w stronę w którą podążała jej nowa znajoma. Pielęgniarka? Camerówna uniosła brwi do góry, gdy ta zbeształa wszystkich naokoło i uśmiechnęła się pod nosem. Zdecydowanie coraz bardziej jej się ta nowa znajoma podobała!
- Jesteście nienormalne! Przecież On sobie z Was żarty stroi!
Audrey stanęła przy pielęgniarce i nie powstrzymała się przed podsumowaniem całego widowiska. Jakże ją irytowały takie małolaty, co to rozumu w ogóle chyba nie posiadały. Przynajmniej w jej mniemaniu, gdy patrzyła pobłażliwym spojrzeniem na dziewczyny i kolejny raz pokręciła głową. A na Django tylko popatrzyła raz i oparła ręce na biodrach, nie wiedząc czy się śmiać czy płakać. Hoho nie mogła mu teraz przypominać tej zapłakanej nastolatki na Prerii!

-------

http://oldwhiskey.my-rpg.com/viewtopic.forum?t=959

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 40 z 40]

Idź do strony : Previous  1 ... 21 ... 38, 39, 40

Similar topics

-

» Plac
» Plac
» Plac z rusztem
» PLAC - JARMARK
» Plac budowy

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach