Old Whiskey
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Forum RPG


You are not connected. Please login or register

Bank Old Whiskey

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Go down  Wiadomość [Strona 7 z 9]

151Bank Old Whiskey - Page 7 Empty Re: Bank Old Whiskey Wto Gru 10, 2013 12:39 pm

Gość


Gość

Steven wciąż strzelał z karabinu. Dobrze, że Richard i Kevin się skryli, bo inaczej by skończyli jako ludzkie durszlaki.
Steven spojrzał na Brada... szlag, sejf!

Teraz wszystko w rękach Any i Marcossa. Jeśli chcecie wsunąć sejf na wóz:


Mnożnik na sprawność fizyczną, próg 70.
(Sprawność Any + Sprawność Marcossa) + k6 * 5
Rzuca jedna osoba! Obojętnie kto!


MACIE JEDNĄ SZANSĘ - Steven jest w stanie jeszcze wystrzelać jedną salwę by was osłonić. Jeśli się wam nie uda - radzę wskoczyć na wóz.

152Bank Old Whiskey - Page 7 Empty Re: Bank Old Whiskey Wto Gru 10, 2013 12:48 pm

Gość


Gość

39 + 19 + 4*5 = 78 < 70

I bingo! Konie się uspokoiły, Ana pognała je po bokach wozu i razem z Marcosem udało im sie wciągnąć sejf na wóz. Gwizdnęła na wszystkich. To był sygnał do odwrotu i dobry moment na ucieczkę. Steven mógł jeszcze puścić jedną serię na osłonę.
- Na konie! - krzyknęła i sama wskoczyła na przód wozu, poganiając bydlęcia, skoro już mieli na nim sejf. I Brada... spojrzała na niego przez ramię. Oby to przeżył... bo ona tego by nie przeżyła.

153Bank Old Whiskey - Page 7 Empty Re: Bank Old Whiskey Wto Gru 10, 2013 12:52 pm

Gość


Gość

Udało im się wspólnym wysiłkiem wpakować sejf na wóz. Marcos wskoczył na niego lokując się tuż koło Brada i licząc na to, że Ramsay zaraz też się tutaj znajdzie. Trochę żałował, że zamiast dynamitu nie zabrał środków opatrunkowych. Teraz by się im przydały.
-Jedź!- krzyknął do Any.

154Bank Old Whiskey - Page 7 Empty Re: Bank Old Whiskey Wto Gru 10, 2013 12:57 pm

Gość


Gość

Wszyscy bandyci mieli teraz czas na ucieczkę. Steven wypuścił ostatnią salwę, w czasie której Tulio i Miguel wskoczyli na konia, a Ramsay doczłapał się w ostatniej chwili do wozu. McConnor wciąż stał w gotowości, szykując teraz rewolwery. Ana pogoniła konie i wszyscy zaczęli się oddalać.

Jeśli jakiś łowca chce oddać strzał po tym, jak salwa ustała: mnożnik na celność, próg 70. Kevin ze względu na rany odejmuje z celności 40 punktów


Gdy przekroczysz próg, rzucasz na ślepy los#1 (kogo trafiłeś):
1,3 - Steven
2,4 - Marcoss
5,6 - Ana



Potem ślepy los #2 (gdzie trafiłeś):
1,3 - W  lewy bark
2,4,5 - Prawy bok
6 - Draśnięcie w policzek

155Bank Old Whiskey - Page 7 Empty Re: Bank Old Whiskey Wto Gru 10, 2013 1:08 pm

Gość


Gość

(102+3-40)+5*1=70 = 70

Burnett dopiero gdy strzały ustały wychylił się z za rogu, wycelował jednak ból był zbyt silny aby strzał był skuteczny. Opuścił głowę w bólu. Och będą musiały go opatrzyć rączki Judith albo Zoji.
- Kurwa - wychylił się ponownie ale opadał z sił, coraz ciężej było trzymać mu karabin, a rana sączyła się coraz mocniej.

156Bank Old Whiskey - Page 7 Empty Re: Bank Old Whiskey Wto Gru 10, 2013 1:13 pm

Gość


Gość

34+5*6=34+30 = 64 < 70

Niestety, wypuścił strzał kiedy salwa z karabinu ustała. Ale ręka rwała bólem, wiec niewiele zdziałał i pocisk poszybował daleko za wozem, omijając go szerokim łukiem. 
Ogień huczał, a Richard zastanawiał się nad tym, ilu poszkodowanych będzie w tym zdarzeniu oraz jak bardzo pożar przeskoczy na inne budynki. W końcu wychylił się zza beczki, kiedy uznał że nic mu nie grozi i trzymając strzelbę w obu rękach. Gdzie biegł? Do nieprzytomnego pana Winchestera. Jeśli po drodze nic mu się nie stało, uklęknął obok mężczyzny i zaczął go walić płaską dłonią po pysku, na przebudzenie.

157Bank Old Whiskey - Page 7 Empty Re: Bank Old Whiskey Wto Gru 10, 2013 1:27 pm

Gość


Gość

Bandyci mieli chyba znowu, więcej szczęścia niż rozumu, bo ponownie... udało im się zwiać. Z hukiem opuścili centrum miasta, kierując się w stronę prerii.
Musieli się spieszyć, jeśli chcieli opatrzyć Brada, który słabł z każdą chwilą.

zt wszyscy bandyci ---> http://oldwhiskey.my-rpg.com/t1590-opuszcozne-gospodarstwo#78295

158Bank Old Whiskey - Page 7 Empty Re: Bank Old Whiskey Wto Gru 10, 2013 1:33 pm

Gość


Gość

Dean ostro musiał dostać w główkę, bo i ostro trzeba było go walnąć w mordę żeby się podniósł. Ocknął się jednak i usiadł, choć łeb bolał go niemilosiernie. Wyglądało na to, że przegapił całą akcję...

159Bank Old Whiskey - Page 7 Empty Re: Bank Old Whiskey Wto Gru 10, 2013 1:34 pm

Gość


Gość

Bandyci odjechali, Kevin usiadł opierając się o ścianę budynku, nie był w stanie za bardzo się ruszać, spojrzał na krwawiący bok, przyciskając do niego chustkę przez którą sączyła się krew. Spojrzał na Bank a właściwie to co z niego zostało. Paliły się jego zgliszcza, a miał taki piękny sen. Rozejrzał się dookoła.
- Ja pierdole ale syf - wycedził.

160Bank Old Whiskey - Page 7 Empty Re: Bank Old Whiskey Wto Gru 10, 2013 1:35 pm

Gość


Gość

<---- Ulica główna

Amy z przerażeniem spojrzała na zniszczony bank i trupy leżące tu i ówdzie. Z wahaniem i strachem w oczach się im przyglądała ale żaden z nich nie był jej bratem. Do jej uszu dotarły informacje, że bandyci zwiali z sejfem.
Amy usiadła pod kawałkiem ściany i rozpłakała się z ulgi. Uciekli. Brad na pewno żył. On jest niezniszczalny.

161Bank Old Whiskey - Page 7 Empty Re: Bank Old Whiskey Wto Gru 10, 2013 1:44 pm

Gość


Gość

- Dasz radę wstać? Wszystko w porządku? - Zabawnym było, że Richardowi tak łatwo przyszło przestawienie się na "ty" w stosunku do Winchestera. Powoli wszystko się uspokajało, chociaż bank wciąż płonął. Mieszkańcy jednak zaczęli wychodzić ze swoich kryjówek, aby pomóc rannym. 
Jeśli potrzebna była pomoc dla Deana, Richi zaoferował jedno swoje ramię, podtrzymując strzelbę postrzeloną ręką. Sam zaś rozejrzał się dookoła, czując jak krew moczy mu coraz bardziej rękaw koszuli i bok.
Bolało jak cholera, ale nie pokazywał tego po sobie.

162Bank Old Whiskey - Page 7 Empty Re: Bank Old Whiskey Wto Gru 10, 2013 1:46 pm

Gość


Gość

Pielęgniarka wracała akurat z więzienia gdzie tak dobrotliwie chciała częstować wrednego Szejna ciastem, którym wzgardził. Nie to nie, ciasto zjedzą strażnicy, łaski bez. W nowym płaszczu szła przez miasto i nie wiedziała, że zaraz i ten nowy płaszcz będzie musiała wymienić, bo będzie cały w krwi. Widząc dym pobiegła w kierunku banku choć miała iść do domu. Nie ma spokoju w tym cholernym mieście. Jak nie strzelają do siebie na polowaniach to... Zamarła na chwilę gdy dotarła przed zgliszcza. Patrzyła po rannych i zabitych szukając znajomych twarzy, ludzi do pomocy, wszystkiego. 
Ja pierdolę! Jeśli już Zoi cisnęły się na usta takie słowa to musiało być źle. Zauważyła między ludźmi Kevina, chyba żył, a przynajmniej nadal siedział. Podbiegła do niego i kucnęła w piachu drogi.
- Kevin.. - chyba zrezygnowała z oficjalnej formy. - Pokaż.. - odsunęła jego rękę od rany. Nie było dobrze, nie było dobrze... Rozejrzała się za kimś, kto mógłby pomóc jej przenieść szeryfa.

163Bank Old Whiskey - Page 7 Empty Re: Bank Old Whiskey Wto Gru 10, 2013 1:47 pm

Gość


Gość

Apteka --->

Strzały umilkły, a noc znów zrobiła się taka jak być powinna - cicha. Cisza była wręcz grobowa, jakby miała być symbolem tego, co właśnie się działo. Gdy Popow miał pewność, że jest już na tyle bezpiecznie by wyjść, postanowił spełnić swój obywatelski obowiązek i ruszyć na odsiecz. Na miejscu zastał iście apokaliptyczny obrazek. Był jednak przygotowany.
Zakasał rękawy (całe szczęście ubrał robocze ubranie) i pobrzękując wypełnioną lekami i przyrządami torbą ruszył pomagać. 
- Hej wy tam. - Krzyknął na jakiś gapiów, których pewnie się trochę zebrało. - Brać te deski i rannych do lazaretu. Migiem! - Akurat desek do noszenia rannych nie brakowało. Chyba cały bank nadawał się do rozbiórki. Trzeba było jak najszybciej przenieść poszkodowanych w odpowiednie do tego miejsce.
Siergiej zaczął się krzątać po pobojowisku, które, jak by nie patrzeć, było jego żywiołem. Opatrunki, temblaki, chusty. Wszystko co mogło pomóc przeżyć i dotrwać do odpowiedniej operacji, która w wielu przypadkach była nieunikniona. Chyba lekarzom przyda się dzisiaj w lazarecie nawet jego pomoc... Święta, święta...

164Bank Old Whiskey - Page 7 Empty Re: Bank Old Whiskey Wto Gru 10, 2013 1:47 pm

Gość


Gość

/Pewnie z hotelu/

Jak tylko słychać było zakończenie strzelaniny, Rodet narzuciła na siebie koszulę i spódnicę, wyskakując z hotelu. Nim dotarła na miejsce, trochę minęło, ale było jeszcze dużo rannych, którym należało się pomóc. Sama de Chaillot poszukała wzrokiem kogoś kto zna się na rzeczy i może wydawać polecenia. Kilku rannych leżało na ziemi, zamierzała im pomóc, nie szkodząc przy tym za wiele. Wyłapała więc wzrokiem Zoję podchodząc do niej.
- Pani jest pielęgniarką? Jak mogę pomóc?
Dopiero teraz zauważyła Kevina i uśmiechnęła się do niego pokrzepiająco, niemrawo trochę, bo był tu niezły młyn. Czekała na polecenie Zoji co zrobić z rannymi, żeby im krzywdy nie wyrządzić. Burnett widocznie miał dobrą opiekę.

165Bank Old Whiskey - Page 7 Empty Re: Bank Old Whiskey Wto Gru 10, 2013 1:51 pm

Gość


Gość

Teraz na "ty" a wcześniej w lesie zachowywal sie jak gburek. I weź tu zrozum człowieka.
- Dzięki. - mruknął Dean podnosząc się z ziemi za rękę Richiego. - Chłopie, wypierdalaj do szpitala. - stwierdził zauważajac rękę. - Znajdź kogoś mniej rannego i zapierdalaj.
Poklepał go po ramieniu i rozejrzał się. Oprócz bólu głowy nic mu nie było więc chciał pomóc na ile umiał. Bank płonął.. teraz ważniejsi są ludzie. Chodził miedzy ludźmi szukajac żywych.

166Bank Old Whiskey - Page 7 Empty Re: Bank Old Whiskey Wto Gru 10, 2013 1:53 pm

Gość


Gość

Kevin widząc Zoje uśmiechnął się. Potem przeniósł wzrok na płaczącą kobietę, pewnie znalazła, brata, ojca albo narzeczonego który dzielnie bronił banku a teraz leżał martwy. 
- Panienka Lynch, to tylko draśniecie, chyba malowanie musimy odłożyć - to nic że bolała jak skurwysyn, potem dostrzegł Rodet.
- Rodet, nic mi nie jest, ale inni... - skrzywił się lekko gdy Zoja zaczęła oglądać ranę.

167Bank Old Whiskey - Page 7 Empty Re: Bank Old Whiskey Wto Gru 10, 2013 1:59 pm

Gość


Gość

Winfred nie miał jednak takiego szczęścia jak się na początku wydawało. Dynamit wybuchł niedaleko, Mann nie zdążył się schować i dostał odłamkiem. Odrzuciło go na ziemię i chyba uratowało od dalszych obrażeń. Nie za dobrze mial się jednak jego prawy bok. Uderzenie i zamieszanie spowodowały, że natychmiastowo wytrzeźwiał. Teraz co? Przynajmniej coś czuł. Szum w głowie i coraz wyraźniejsze głosy ludzi. A potem zamykając i otwierając oczy, próbując wstać,  zobaczył jak wyglądał plac przed bankiem i sam budynek.



Ostatnio zmieniony przez Winfred Mann dnia Wto Gru 10, 2013 2:01 pm, w całości zmieniany 1 raz

168Bank Old Whiskey - Page 7 Empty Re: Bank Old Whiskey Wto Gru 10, 2013 1:59 pm

Gość


Gość

Gdy zaczepiła ją jakaś nieznana kobieta Zoja obróciła się.
- Tak, jestem pielęgniarką. Trzeba w miarę możliwości zebrać rannych w jedno miejsce i organizować ich transport do lazaretu. Jest pani w stanie to zrobić? Tutaj mało uda nam się zdziałać. - widać, że mimo całej tej tragedii myślała nad wyraz logicznie, jakby była w swoim żywiole. - Chyba tyle możemy teraz zrobić. - rozejrzała się - Panie Popow! - krzyknęła w stronę aptekarza, znała go w sumie tylko z widzenia. - opatrunki poproszę!
- Proszę nie udawać. - popatrzyła na Kevina. - Idziemy do lazaretu. A co do malowania to w ogóle długa historia. - dodała po chwili. - Ale to opowiem później!
- Niech pani podskoczy do aptekarza po te opatrunki bo chyba tu nie dotrze.. - zwróciła się do Rodet.

169Bank Old Whiskey - Page 7 Empty Re: Bank Old Whiskey Wto Gru 10, 2013 2:02 pm

Gość


Gość

Siergiej dostrzegł w tym całym zamieszaniu Zoje. No! Choć jedna ogarnięta osoba. Podbił do towarzystwa wzajemnej adoracji skupionego wkoło szeryfa.
- Piękne Święta, nie ma co. - Mruknął i bez kolejnego, zbędnego już słowa wydobył kilka niezbędnych rzeczy przy typowych w takich przypadkach urazach, podając je pielęgniarce. Nie silił się na uprzejmości czy na jakiekolwiek gadulstwo. Miał co innego do roboty. Jedyny gest, na który zdobył się wobec zgromadzonych to kiwnięcie głową. No proszę, Kevin to jednak niezła partia. I pielęgniareczka, i francuzeczka.
- Ty! - Wskazał na Deana. - Pielęgniarka skończy, Szeryfa do lazaretu, zrozumiano? - Powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- Jak bym był potrzebny, to krzyczeć. - Powiedział rzeczowym tonem i ruszył dalej. Przecież nie będą wszyscy przy lekko rannym szeryfie ślęczeć. Odnalazł rannego Manna i przykucnął przy nim.
- Żyjesz Pan? Na jaką cholerę w to piekło przywiało? - Mruknął, oceniając jego rany.



Ostatnio zmieniony przez Siergiej Popow dnia Wto Gru 10, 2013 2:04 pm, w całości zmieniany 1 raz

170Bank Old Whiskey - Page 7 Empty Re: Bank Old Whiskey Wto Gru 10, 2013 2:03 pm

Gość


Gość

Właściwie to nawet nie skrzywił się pod wpływem wulgaryzmu wypływającego z ust mężczyzny. Richard wiedział, że Winchester ma rację i powinien jak najszybciej udać się do lazaretu, jeśli chce wciąż wykonywać dobrze swoją pracę. Jakoś jednak nie potrafił ot tak, bez udzielenia komukolwiek pomocy oddalić się z tego miejsca.
Szewc poklepał Deana po ramieniu i zbliżył się w stronę zgliszczy, przyglądając się im z ukuciem niepewności w sercu. W zdrowej ręce trzymał strzelbę, drugą zaś miał luźno zwisającą wzdłuż tułowia. Dostrzegł płaczącą kobietę gdzieś pod ścianą, rannego Kevina, a przy nim Zoję i pannę Chaillot. Dodatkowo, gdzieś krążył aptekarz wyraźnie zaalarmowany wydarzeniami. 
Według Deana miał zabrać mniej rannych, tylko... no właśnie - kogo?
Nie dojrzał jeszcze sylwetki Manna, dlatego skierował swoje kroki w kierunku nieznanej mu kobiety - Amy.
- Przepraszam, wszystko w porządku? Proszę wstać, jest panienka ranna? - Zagadnął ją, ale łamiąc całą dotychczasową swoją etykietę pochylił się nad nią i zdrową ręką pomógł jej podnieść się.

171Bank Old Whiskey - Page 7 Empty Re: Bank Old Whiskey Wto Gru 10, 2013 2:09 pm

Gość


Gość

Gdy Siergiej przyniósł jej opatrunki bez ceregieli rozerwała Kevinowi koszulę. Tu nie było czasu na ceremoniały, na wypada czy nie wypada. W momencie kiedy chodziło o ludzkie życie Zoja traciła całą swoją niepewność, a etykieta szła w kąt. Oparzyła mężczyznę jak się da i oddała go w ręce Deana, który podszedł chwilę wcześniej by zaprowadzić szeryfa do lazaretu.


(DEAN i SZERYF ZT LAZARET)

172Bank Old Whiskey - Page 7 Empty Re: Bank Old Whiskey Wto Gru 10, 2013 2:10 pm

Gość


Gość

Średnio mu się podobalo szefowanie aptekarza, ale to on wiedział lepiej i teraz nie będzie się klócił o to , czy będzie wykonywać polecenia czy nie. Przejął szeryfa z rąk Zoi, zarzucił sobie jego rękę na ramie i poszedł z nim do lazaretu.


zt x 2 (szeryf i Dean)

173Bank Old Whiskey - Page 7 Empty Re: Bank Old Whiskey Wto Gru 10, 2013 2:12 pm

Gość


Gość

My podniosłą zapłakane oczy słysząc głos jakiegoś mężczyzny, który pochylał się nad nią. Musiała wyglądać strasznie zapłakana, zasmarkana z długimi skołtunionymi włosami a teraz i pewnie z buzią umazaną sadzą. Wytarła rękawem bluzki nos. Eleganckie to to nie było ale kto by się przejmował takimi drobiazgami.
-Nic mi nie jest. Wszystko w porządku.- w końcu podniosła się.- Pan jednak musi koniecznie zabandażować ta ranę.- dostrzegła ranną rękę mężczyzny, który się zainteresował jej losem.- Musi pan iść do lekarza.- powtórzyła i rozglądając się w około uświadomiła sobie, że to wszystko było dziełem jej brata.- Zaraz jakiegoś znajdziemy.- dodała.

174Bank Old Whiskey - Page 7 Empty Re: Bank Old Whiskey Wto Gru 10, 2013 2:15 pm

Gość


Gość

Podniósł się i rozglądał po ludziach jeszcze otępiały, odurzony wybuchem. Potrząsnął głową, a kiedy dotknął dłonią włosów zobaczył na niej z powrotem trochę krwi. Z uporem maniaka próbował się wyprostować,  ale ostatecznie podtrzymywał się o ścianę budynku obok, mur, cokolwiek to było. Bok miał poplamiony własną krwią. 
- Pan się pyta... nie wiem. - uniósł już trzeźwy łeb. I chciał Ruska mijać żeby wrócić do hotelu.

175Bank Old Whiskey - Page 7 Empty Re: Bank Old Whiskey Wto Gru 10, 2013 2:17 pm

Gość


Gość

Django w pewnym momencie, po wystrzeleniu jeszcze paru serii, które kij wie gdzie trafiły, odpuścił. Siedział w krwawiącym udem, przyciskając do niego ręce, bo kurwa jak trzeba to paska nie ma. Ja pierdolę. Klął sobie w tym stylu, siedząc przy jakiejś beczce (miejmy nadzieję, że nie z prochem).
Armagedon się tutaj rozpętał i nawet po ucieczce bandytów pozostał tutaj sajgon.
Nasz murzyn zastanawiał się, czy mu się wydawało, że słyszał tam kobiecy głos ponaglający do ucieczki. Dałby sobie rękę uciąć, że Cortes maczała w tym paluchy. Aż nie wiedział, czy jej pogratulować czy zaciągnąć do aresztu.

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 7 z 9]

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach