Boże, jaki tu był syf i rozgardiasz. Falcone właśnie wysunął się z bezpiecznej kryjówki i otrzepywał z kurzu, który znalazł się na jego eleganckim fraku. No tak, coś za coś. Teraz miał słodką miłą Chloe, więc po powrocie odda to ubranie do prania i wszystko będzie ładnie i cacy. Dostrzegł Zoję ale do niej nie dotarł. Na szczęście nie oberwał żadną kulą, jednakże przeszło mu przez myśl, że chciałby aby owa pielęgniarka właśnie teraz jego opatrywała i mu pomagała. Chore myśli bogacza. Zastanawiał się czy komuś pomóc. W całym tym rozgardiaszu zgubił się totalnie.
Old Whiskey