Old Whiskey
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Forum RPG


You are not connected. Please login or register

PLAC - JARMARK

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Go down  Wiadomość [Strona 2 z 9]

26PLAC - JARMARK - Page 2 Empty Re: PLAC - JARMARK Pon Lip 08, 2013 8:18 pm

Gość


Gość

- Ekhm...tak, tak. Słusznie. - zdjął dłoń ze swojej głowy po czym uśmiechnął się bardziej przepraszająco. Musiał przyznać, że nawet jej cichy głos był bardzo intrygujący. Oj chciałoby się, żeby tak jeszcze trochę poszeptała...Edwardzie! Weź się w garść! Był oczywiście dość długi czas w wojsku, ale powinien zachowywać się jak przystało na kawalerzyste. Przynajmniej w miejscu publicznym. Przez te ruchy ręką jego włosy tylko bardziej się rozczochrały, ale on na to uwagi nie zwracał, w końcu jego wzrok i cała uwaga była poświęcona zupełnie innej, ciekawszej osobie.
- No niebiesko-zielonych, ale tak, tak. - na jego twarzy cały czas widniał szeroki uśmiech, który na pewno powodował, że twarz była o wiele przystojniejsza. Kto by w końcu zwracał uwagę na smutasa? Wszystko jednak wynikało z siebie, a raczej z zakłopotania, które z każdą kolejną sekundą przechodziło. Jego wzrok starał się już utrzymywać kontakt wzrokowy z poznaną kobietą, nie chciał bowiem zaliczyć kolejnej wpadki. Jednak los chciał inaczej i siłą rzeczy musiał ponownie przyjrzeć się kobiecie, która przyłożyła do ciała wybraną sukienkę.
- Oj tak, tak! Pani bardzo dobrze się w niej prezentuje... - Edwardzie myśl! Nie przyszedłeś wybierać sukni dla Megary! Mężczyzna jednak szybko zdołał się zreflektować i zakończył zdanie.
- ...więc i Judith na pewno też pięknie w niej wypadnie. Muszę przyznać, ze ma Pani bardzo dobre oko. Tak, zdecydowanie biorę tę suknię. - uśmiechnął się radośnie do kobiety po czym dał krok do przodu drastycznie zmniejszając odległość między dwójką. Wyciągnął dłoń ku sukni by chociaż dotknąć materiału, ale był chyba zbyt zajęty wpatrywaniem się w lico kobiety. Delikatnie złapał ją za rękę, która trzymała suknie, ale szybko zsunął ją niżej na materiał i udawał, ze nic się nie stało! Nic a nic!
- Może Pani wie jeszcze za ile mogę ją dostać? - przekrzywił głowę delikatnie na prawą stronę po czym wysłał w jej kierunku kolejny uśmiech, tzreba przyznać, ze był bardzo zadowolony z tego spotkania i jakoś nie miał zamiaru szybko go kończyć.

27PLAC - JARMARK - Page 2 Empty Re: PLAC - JARMARK Pon Lip 08, 2013 8:20 pm

Gość


Gość

- Ojej, nic się nie stało! - odparła wesoło nieco mocniej chwytając jego ramię, ponieważ podskoczyła. - Oj, tak, muszę się z panem zgodzić. Lubię swoje miasto- pokiwała głową i znów nieco uniosła się na palcach.
- Miałam tu przyjechać z mamą, ale zatrzymała ją przykra choroba. Dojedzie do mnie za kilka dni. Przyznam panu, panie Bolitar- wymówiła powoli jego nazwisko a potem spojrzała na Josha.- Że myślałam, że to miasto będzie większe. Mniejsze jednak nie znaczy, że gorsze! Prawda? Och, możemy tam podejść?
Pociągnęła go lekko za sobą, w stronę stoiska Giselle Gilmore i jej wyszywanek. Oooch... nie miała żadnych piratów.

28PLAC - JARMARK - Page 2 Empty Re: PLAC - JARMARK Pon Lip 08, 2013 8:28 pm

Gość


Gość

Te jego poszarpane, zwichrzone włosy. Przeczesał je dłonią, sprawiając, że wyglądał na jeszcze bardziej potarganego niż był. Megara na samą myśl o tym miała ochotę się roześmiać, no ale przecież jej nie wypadało.
Spojrzała na mężczyznę, powiedział, że na niej ta sukienka leżałaby idealnie, och, Meg prawie ponownie spłonęłaby rumieńcem gdyby nie odwróciła twarzy w kierunku cennika, który wisiał na jednej z poręczy stoiska.
-Na pewno spodoba się pańskiej siostrze. Stwierdzi, że ma pan nienaganny gust, ja zaś stwierdzam że i pańskie maniery są nienaganne- powiedziała pewnym siebie, serdecznym tonem patrząc teraz na niego radosnymi oczyma.
-Ta suknia jest z jedwabiu więc kosztuje 25$, weźmie pan, czy szukamy tańszej sukienki z innego materiału?- zapytała. Dla siebie bowiem wzięła wizytową sukienkę z jedwabiu za tą samą cenę, jednakże w kolorze jaśminu, która idealnie pasowała do jej śniadej karnacji.
Przypadkiem dotknął jej dłoni, a może celowo. Powinna siebie skarcić w duchu, ale chciała aby to powtórzył, jeszcze jeden raz i drugi i trzeci. Miał takie ciepłe, miłe w dotyku dłonie.
Zastanawiało ją czy jak kupi już sukienkę to każde odejdzie w swoją stronę czy on jej nie da tak po prostu odejść. Może zatrzyma ją i zaprosi gdzieś. Na to skrycie liczyła.

29PLAC - JARMARK - Page 2 Empty Re: PLAC - JARMARK Pon Lip 08, 2013 8:36 pm

Gość


Gość

Josh poczuł się nieco niezręcznie, gdy panna Eliott mocniech chwyciła jego ramię, ale nie dał tego po sobie poznać. Nie wypadało, w szczególności, że jeśli ktoś miałby się obruszać na niezręczność i zbytnią bliskość, to raczej panna niż młodzieniec. 
- Och, przyznam, że i ja myślałem podobnie, zanim tu przyjechałem - przyznał. - Ale Old Whiskey na tyle szybko się rozwija, że nawet nie zdążymy się obejrzeć, a stanie się drugim Waszyngtonem! - Czyżby Josh powoli stawał się lokalnym patriotą? Cóż, jakoś trzeba było zastąpić utraconą wiarę w Najwyższego. 
- Oczywiście, panno Eliott. - Uśmiechnął siędo niej ciepło. Podeszli do stoiska panny Gilmore i Josh spojrzał na wyszywanki. Ładne, prawda, ale to raczej towary dla pań. Stał więc, kolejny raz jak kołek i uśmiechał się, udając zainteresowanie.

30PLAC - JARMARK - Page 2 Empty Re: PLAC - JARMARK Pon Lip 08, 2013 8:37 pm

Gość


Gość

<- mieszkanie Mev

Pastor wraz ze swą narzeczoną i córką szli przez targ. Gloria zapewne była niepocieszona tym faktem, ale w końcu musiały się poznać. Mev dyskretnie szepnął ukochanej, by na razie o ślubie nie wspominała. Niech się poznają w neutralnych warunkach,a nie pod presją. 
- Och, szarlotka - wskazał na stoisko Emmy  Scott
Dawno jej nie jedli, co ?
- Kto chce szarlotke? - zagadnął ucieszony myślą, że zaraz znów zje szarlotkę

31PLAC - JARMARK - Page 2 Empty Re: PLAC - JARMARK Pon Lip 08, 2013 8:46 pm

Gość


Gość

Gloria szła niepocieszona ale z nieco innego powodu. Pani Clark nie zachowywała się względem taty jakoś podejrzanie (albo się skutecznie przed Glorią ukrywali), więc nie miała powodów do niepokoju.
- A mogę babeczkę czekoladową? - zapytała taty ciągnąc go lekko za rękaw.
Jarmark, jak jarmark. Dużo, wesoło i kolorowo. Gloria się wprawdzie uczyła w szkole, że jest takie święto jak Dzień Niepodległości ale nie do końca je rozumiała.

32PLAC - JARMARK - Page 2 Empty Re: PLAC - JARMARK Pon Lip 08, 2013 8:56 pm

Gość


Gość

- A dlaczego Whiskey? Pewnie tu się dużo pije! - gdyby tylko wiedziała, że ma rację, to... no właśnie. To nic by się przecież nie stało.- Bo whiskey się tu chyba... nie produkuje? - w sumie, to nie wiedziała, czy tak faktycznie jest. Bo może znajdowała się tu jakaś ukryta fabryka?
- Rozwój aglomeracji miejskich jest ważny - powiedziała mądrze, choć nie do końca wiedziała co to znaczy.- Tak zawsze mówi mój tatko - no, i właśnie przyznała sie do swej niewiedzy. - A pan? Czym się pan zajmuje? Ojej, proszę wybaczyć mi takie pytania, ale jestem tak strasznie, strasznie ciekawa!

33PLAC - JARMARK - Page 2 Empty Re: PLAC - JARMARK Pon Lip 08, 2013 9:04 pm

Gość


Gość

Och, że też córką nie odziedziczyła jego uzależnienia od szarlotki! Czy nikt nie docenia tej feerii smaków podczas jedzenia tego ciasta?
- Pewnie cukiereczku - rzekł pieszczotliwie - Poprosimy tą babeczkę....szarlotkę... -  tu spytał Mev co chcę - ...i kawałek ciasta cytrynowego.
Zapłacił za całą tą słodką ucztę i ruszyli dalej.

34PLAC - JARMARK - Page 2 Empty Re: PLAC - JARMARK Pon Lip 08, 2013 9:08 pm

Gość


Gość

Oj tak, panna Eliott miała rację. Whiskey to ulubiony napój mieszkańców, a przynajmniej męskiej części. Nie powiedział tego na głos, nie chcąc wywoływać w dziewczęcia zgorszenia. 
- Nie, nie ma tu rozlewni whiskey - odparł. - Ale nie wiem, czy nigdy nie było. Przyczyn nazwania miejscowości własnie tak może być wiele, ale, niestety, nie znam żadnej. 
Powstrzymał śmiech, gdy panna Eliott powiedziała o aglomeracjach i ich rozwoju. Old Whiskey i aglomeracja? Miasto się rozwija, ale nawet Josh nie wyobrażał sobie, żeby Old Whiskey kiedykolwiek zyskało takie miano. 
- Ależ to całkowicie naturalna ciekawość, panno Eliott. - Uśmiechnął się do niej ciepło. - Jestem weterynarzem - powiedział spokojnie. - Co prawda dopiero na stazu, ale można powiedzieć, że już mam własny gabinet. - Nie, wcale się nie chwalił. Bo i po co się chwalić?

35PLAC - JARMARK - Page 2 Empty Re: PLAC - JARMARK Pon Lip 08, 2013 9:20 pm

Gość


Gość

Giselle miała aż ochotę przyklasnąć, kiedy podeszli do niej klienci. Nie chciała im przeszkadzać rozmowy, więc czekała, by w końcu dygnąć im z gracją.
Pana Boltaira znała - był drugim w mieście weterynarzem, ponoć miał słabą głowę i kochał poezję. Och, Gigi tak właśnie wyobrażała sobie wizualnie swojego męża. Był taki przystojny, a jednocześnie jego twarz była tak słodka! Towarzyszki pana Boltaira nie znała i trochę ją to zaskoczyło. Przecież ona znała wszystkich.
- Witam państwa bardzo serdecznie - przywitała, jakby odbywał się bal, a nie wiejski festyn. - W czym mogę państwu usłużyć? - Dygnęła ponownie.

36PLAC - JARMARK - Page 2 Empty Re: PLAC - JARMARK Pon Lip 08, 2013 9:23 pm

Gość


Gość

Gloria podziękowała za babeczkę i przyjęła ją nawet z uśmiechem. Ojej, ale pyszna. Szkoda, że takie słodkości psują zęby. Trzymała ją w obu dłoniach (żeby jej się przypadkiem nie wysunęła z palców, bo byłoby naprawdę szkoda) i powoli zajadała się smakołykiem rozglądając dookoła.
- Tato, a co to jest ten niepodległość? - zapytała posyłając mu ciekawskie spojrzenie.

37PLAC - JARMARK - Page 2 Empty Re: PLAC - JARMARK Pon Lip 08, 2013 9:32 pm

Gość


Gość

Pastor wmłucił kawałek szarlotki i oblizał palce.
- TA niepodległość - poprawił ją - To niezależność państwa od innych państw, skarbie  - wyjaśnił córce z uśmiechem.
Cieszył się, że dużo czytał i mógł objaśniać córce jak funkcjonuje świat, bez martwienia się o to, że czegoś wiedzieć nie będzie.

38PLAC - JARMARK - Page 2 Empty Re: PLAC - JARMARK Pon Lip 08, 2013 9:39 pm

Gość


Gość

Laura wcale by się tym nie zgorszyła. Wręcz przeciwnie, chyba nawet zapytałaby go, czy nie poszedłby z nią do restauracji, żeby spróbować kieliszeczek. Mamy nie było, a skoro kota nie ma, to myszy harcują!
- Weterynarzem! Ojej, to strasznie ciekawa praca- stwierdziła. Częściowo z grzeczności ponieważ wiedziała, że weterynarze często muszą babrać się w zwierzęcych kupkach, a to nie było miłe. - Staż, nie staż... pracuje pan już w zawodzie! - westchnęła.- Och, też bym chciała móc wykonywać jakąś porządną pracę. Nawet byc weterynarzem! - ups, przypadkiem zdradziła swoje poprzednie myśli. Udała jednak, że wcale tak nie było.
- Czy ma pani może chusteczki z wyszytymi piratami? Albo rycerzami? - uśmiechnęła się do Giselle.

39PLAC - JARMARK - Page 2 Empty Re: PLAC - JARMARK Pon Lip 08, 2013 9:40 pm

Gość


Gość

- TA niepodległość - powtórzyła za tatą.
Państwo niezależne od innego państwa. To państwa są od siebie zależne? Musi tatę dopytać.
- Jak państwa mogą być od siebie zależne? Przecież każde państwo to osobne państwo, nie? - pytała dalej.
I zjadła babeczkę. Jej, jaka była dobraaaa.

40PLAC - JARMARK - Page 2 Empty Re: PLAC - JARMARK Pon Lip 08, 2013 9:46 pm

Gość


Gość

Słuchał panny Eliott z pewnym smutkiem. Wiedział, że jego zawód nie cieszy się taką renomą, jak choćby ludzcy lekarze, ale on sam uważał, że jest co najmniej tak samo potrzebny. Osobiście co prawda spotkał się po raz pierwszy z takimi słowami, ale jego koledzy ze studiów niejednokrotnie wspominali opinie rodziny czy przyjaciół o wybranym kierunku kształcenia.
- Na pewno znajdzie sobie pani zajęcie, które pokocha - powiedział spokojnie. Przecież kobiety także miały możliwość wyboru swojej życiowej drogi.
- Dzień dobry - przywitał z uśmiechem pannę Gilmore.

41PLAC - JARMARK - Page 2 Empty Re: PLAC - JARMARK Pon Lip 08, 2013 9:48 pm

Gość


Gość

Pokiwał głową.
- No tak... czasem może dojść do sytuacji, że któreś z państw, napada na inne państwo i je...hmmmm jakby ci to wyjaśnić....o ! Zajmuje przemocą to państwo. Wtedy to państwo co zaatakowało jest zaborcą. - wyjaśniał dalej z anielska cierpliwością.

42PLAC - JARMARK - Page 2 Empty Re: PLAC - JARMARK Pon Lip 08, 2013 9:51 pm

Gość


Gość

Chłopak zaśmiał się delikatnie, chociaż bardziej wyglądało to jak szerszy uśmiech dosłownie przez moment. W końcu pomimo paru wpadek udało mu się zrobić wrażenie na kobiecie, widać dobre maniery zawsze popłacały. Edward starał się wypaść jak najlepiej, szło mu to z różnym skutkiem, ale koniec końców można powiedzieć, ze wygrał. Spojrzał przez chwilę w ziemię, żeby tuż później przenieść wzrok ponownie na Meg. Jakoś nie mógł długo na nią nie patrzeć. Widać jej piękna twarzyczka przyciągała jego oczy jak magnes.
- Mam taką nadzieję, że będzie zadowolona. W końcu pewnie teraz opiekuje się rannymi czy chorymi. Pracowita dziewczyna zasługuje na choć trochę wytchnienia. - uśmiechnął się bardziej do siebie niż do kobiety, do której teoretycznie powinien kierować wszelkie emocje. Do jego głowy doszły bowiem myśli na temat siostry i co teraz ciekawego wyrabia, ale tak samo jak szybki weszły tak samo szybko wyszły. Teraz czuł się nieco dziwnie po dotknięciu dłoni Meg, cóż...zachowuje się jak nastolatek! Przydałoby się kiedyś wydorośleć w kwestii uczuć, ale może za parę lat.
- 25$ co? Biorę, biorę. Nie mam zamiaru oszczędzać, jeśli chodzi o prezent. Chociaż już w pewnym momencie chciał ugryźć się w język i jeszcze trochę poszperać z kobietą. W końcu dzięki temu mógłby spędzić z nią więcej czasu, ale to byłą pierwsza myśl dodatkowo wyjątkowo głupia, dlatego szybko została porzucona. W końcu są inne sposoby, żeby zatrzymać kobietę przy sobie! Jakkolwiek dziwnie to nie brzmi.
- Zatem poproszę o jej spakowanie. - przekręcił głowę w kierunku osoby, która zajmowała się tym stoiskiem, w końcu to do niej zostały wypowiedziane te słowa. Sam ujął tym razem suknie w obie dłonie, przed tym jednak ponownie przesunął dłonią po materiale. Tym razem umyślnie jego dłoń ponownie znalazła się na jej, nieco dłużej niż wcześniej. Uśmiechnął się do dziewczyny po czym poczekał aż postanowi oddać mu suknie i zostanie zapakowana. Zaraz po tym od razu zwraca się do kobiety, która niebywale mu pomogła.
- Dziękuje bardzo za Pani cenny czas...może w ramach rekompensaty moglibyśmy się przejść gdzieś? Chociaż tutaj mamy kolejny problem. Nie jestem stąd i nie wiem gdzie może być tutaj ładne i spokojne miejsce, szczególnie w tak huczny dzień jak dzisiaj. - jego usta ponownie zostały wykrzywione w uśmiechu, który był coraz bardziej śmielszy. Sam Edward nie wiedział co robił, w końcu wedle wszelkich posiadanych przez niego informacji Meg była już zajęta.

43PLAC - JARMARK - Page 2 Empty Re: PLAC - JARMARK Pon Lip 08, 2013 9:53 pm

Gość


Gość

Ojej, ojej, ojej! Za dużo informacji na raz! Powoli! Państwo atakuje inne. Znaczy wywołują wojnę. Zawsze jej się wydawało, że ten co wygrywa wojnę to zajmuje teren i nie ma tego drugiego państwa. A jednak to drugie państwo może sobie istnieć! I wtedy jest zależne od zaborcy. Ojej, jakoś to ogarnęła.
- Tata, ty jesteś taki mądry! - powiedziała z nieskrywanym zachwytem.
Ale dalej była jakaś taka lekko... smutna?

44PLAC - JARMARK - Page 2 Empty Re: PLAC - JARMARK Pon Lip 08, 2013 10:00 pm

Gość


Gość

Pastor pokrasnial z zadowolenia. Ach! Jego córeczka go pochwaliła! Powiedziala, że jest mądry! Ach! ACH!
Nie dało się jednak nie zauważyć jej smutku.
- A co to za.smutna minka? Chcesz jeszcze jedną babeczke? - zapytał z usmiechem

45PLAC - JARMARK - Page 2 Empty Re: PLAC - JARMARK Pon Lip 08, 2013 10:03 pm

Gość


Gość

- Babeczkę? Nieee... - powiedziała.
W sumie to by chciała, ale perspektywa odwiedzenia kiedykolwiek lekarza od zębów tak ją przerażała, że wolała nie jeść słodyczy.
- No bo... - zaczęła niechętnie. - No bo my wszyscy poszliśmy tutaj na jarmark... a pastor Evans został tam całkiem sam! Sam jak paluszek! Zupełnie jakby nie miał tutaj przyjaciół. Powiedz sam, czy to nie jest smutne? - zapytała wlepiając w tatę swoje oczy.
Takie same jak jego.

46PLAC - JARMARK - Page 2 Empty Re: PLAC - JARMARK Pon Lip 08, 2013 10:10 pm

Gość


Gość

Och MOJ BOŻE. To było slodsze od czekoladowego tortu polanego miodem. Jego kochana córeczka była aniołem! Taka kochana i troskliwa! Niech mu mówią, że. ją rozpuszcza, ha! Patrzcie jakie dobre dziecko!
- Och, kochanie, pastor Evans ma taki typ charakteru. Ceni sobie ciszę i spokój, nie lubi takich głównych miejsc. - powiedział gladząc aniołka po głowie.
- Poza tym...by się z kims zaprzyjaźnić trzeba czasu i jestem pewien, że niedługo zostaniemy jego przyjaciółmi. - rzekł wesoło

47PLAC - JARMARK - Page 2 Empty Re: PLAC - JARMARK Pon Lip 08, 2013 10:10 pm

Gość


Gość

-Oczywiście, ja też poproszę tę suknię- powiedziała podając pani Clark suknię z jasnego materiału, którą ta wybrała dla siebie. Kobieta ładnie zapakowała ją w torbę i podała Megarze. Czarnowłosa zaś podała jej 25 dolarow, miała nadzieję, że naprawdę było warto.
-Oczywiście, że mogę panu towarzyszyć w dalszej podróży. Oprowadzić po tym miasteczku. Oczywiście jeśli pan sam gdzieś nie będzie mógł trafić. Dzisiaj niestety wszystko pozamykane, wiec proponuję napić się kawy na jednym ze stoisk i zjeść pyszne babeczki drogiej Emmy, również ze stoiska- powiedziała radosnym wręcz zadowolonym tonem. Widocznie dzień zapowiadał się wyjątkowo, a on uradował tylko jej serce. Miała tylko nadzieję, że to wszystko nie będzie na darmo, a wręcz przeciwnie, coś tym osiągnie.
Gdy przytrzymał dłużej dłoń na jej dłoni, wytrzymała jednakże gdy puścił powiedziała tylko cicho.
-Przyprawia mnie pan o dreszcze panie Milton- uśmiechnęła sie ledwo dostrzegalnie. Poprawiła kapelusz na głowie, nie wiedzieć czemu bowiem leżał idealnie. Pewnie był to odruch warunkowy.
Teraz pójdą coś zjeść i wypić kawę.
-Na długo ma pan zamiar zostać w naszym miasteczku?- zapytała z zainteresowaniem w głosie. Jeśli mężczyzna wierzył, że Megara nie jest samotną kobietą to pewnie nie dowie się dopóki sam się nie zapyta albo nie dostrzeże tego. Bowiem niby czemu Megara miałaby być zamężną?

48PLAC - JARMARK - Page 2 Empty Re: PLAC - JARMARK Pon Lip 08, 2013 10:14 pm

Gość


Gość

Słuchała taty z lekko otwartą buzią. Jak on umiał wszystko wyjaśnić! Jak profesor!
- To dlatego tak niewiele mówi? - podzieliła się spostrzeżeniem.
Gloria by się ucieszyła, gdyby tata i pastor Evans zostali przyjaciółmi. Nareszcie tata miałby jakiegoś przyjaciela płci męskiej!
Dla odmiany.

49PLAC - JARMARK - Page 2 Empty Re: PLAC - JARMARK Pon Lip 08, 2013 10:14 pm

Gość


Gość

<-plebania, Mike i Danielle

-Gdybym wiedział, że to panienki pierwszy bukiet kwiatów, przyniósłbym róże! - zdziwił się Michael w trakcie spaceru z plebanii na jarmark.
-Ale stokrotki też chyba pasują? Są takie delikatne i wesołe jak panienka. - uznał. Dziś mówił wyjątkowo dużo, co było wyjątkowo dziwne, wziąwszy pod uwagę, że był absolutnie trzeźwy. Może po prostu przejął trochę zwyczajowej paplaniny Danielle?
-Ma panienka ochotę na coś do jedzenia, picia? - zaproponował gdy już znaleźli się na jarmarku. Zerkał kątem oka na dziewczynę, jakby chcąc się upewnić, że wszystko w tym jego "szalony" pomyśle się jej  podoba.

50PLAC - JARMARK - Page 2 Empty Re: PLAC - JARMARK Pon Lip 08, 2013 10:16 pm

Gość


Gość

Oczywiście Laura wcale nie uważała, że zawód weterynarza nie jest renomowanym. Chodziło jej jedynie o te nieszczęsne kupki. Opacznie jednak ubrała wszystko w słowa i wyszło, jak wyszło. Gdyby wiedziała, że Joshowi zrobiło się przykro, natychmiast by go przeprosiła!
- Oj, mam nadzieję, panie Bolitar, mam nadzieję! Tylko rodzice wolą, bym nie studiowała- przyznała.- Lubi pan może poezję?

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 2 z 9]

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach