Old Whiskey
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Forum RPG


You are not connected. Please login or register

JARMARK-SZKOŁA

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, ... 10, 11, 12  Next

Go down  Wiadomość [Strona 2 z 12]

26JARMARK-SZKOŁA - Page 2 Empty Re: JARMARK-SZKOŁA Pon Sie 05, 2013 9:29 pm

Gość


Gość

<--- dom Curwoodów
Wszedł na jarmark i rozejrzał się, usiłując się rozeznać w sytuacji.  Trochę ludzi było, w końcu zbierali na szczytny cel. W oddali dostrzegł Audrey rozmawiającą z tym przeklętym Edwardem. Coś go ścisnęło w środku. Nie chciał skończyć tak jak Kevin. Tak już najwyższy czas na zmiany.
Podszedł do Poppy, która miała w rękach Alice i zabrał jej dziewczynkę ze słowami.
-Teraz ja się nią zajmę.
Panna Pines mogła się nie martwić. Był trzeźwy, na pewno nie zrobi krzywdy swojej córeczce.
W kilku krokach znalazł się obok Audrey i jej towarzysza z maleństwem na rękach. Nadal się nie mógł nadziwić, że Alice jest taka krucha. Odsunął myśli o jej braciszku. Przez chwilę stał tylko usiłując w końcu przełamać ten cholerny dystans, który wisiał między nimi.
-Cześć.- Przywitał się i nachylił by pocałować żonę w policzek.- Tak stanowczo czas na zmiany.- Dzień dobry.- przywitał się z Edwardem.

27JARMARK-SZKOŁA - Page 2 Empty Re: JARMARK-SZKOŁA Pon Sie 05, 2013 9:39 pm

Gość


Gość

Beth zgodnie z dana obietnicą Eliasowi upiekła mnóstwo szarlotek. Ustawiła je wszystkie. Miała nadzieję, że znajdzie się choć jedna osoba, która się na nie skusi. Przywitała się z paniami z koła i wesoło pomachał do Eliasa, który krążył wśród swoich owieczek. Widać było, że jest w swoim żywiole. Jednocześnie zastanawiał się, gdzie też podziała się Fiona, przecież nie mogła się tutaj nie pojawić.  Rozejrzała się i uśmiechnęła na widok Glorii i jakiegoś chłopczyka sprzedających lemoniadę. Ciekawe co na to Elias, że jego mała dziewczynka przyjaźni się z chłopcami. Beth uśmiechnęła się sama do siebie, na myśl co w Eliasie wywoływał ten temat.

28JARMARK-SZKOŁA - Page 2 Empty Re: JARMARK-SZKOŁA Pon Sie 05, 2013 9:51 pm

Gość


Gość

Dani nie bardzo miała ochotę iść na jarmark, ale przecież obiecała pastorowi. Nie złamie teraz słowa z powodu kilku strupków tu i ówdzie. Na szczęście większości nie było widać. Znów miała na sobie schludną bluzeczkę zapiętą pod szyję i brązową spódnicę. Miała nadzieję, że jakoś dotrwa do końca jarmarku.
Udała się ta gdzie wyznaczono miejsce dla dzieci. Czekały tam już dwie  inne panie. Dani podeszła i przywitała się.
-Dzień dobry. Ja również mam pomagać przy dzieciach. – W przytułku nabyła w tym całkiem niezłej wprawy.

29JARMARK-SZKOŁA - Page 2 Empty Re: JARMARK-SZKOŁA Pon Sie 05, 2013 9:53 pm

Gość


Gość

Audrey znowu spojrzała na Edwarda i kiwnęła głową. A co miała mu powiedzieć? Że mąż pije od tygodnia i już nie pamięta jak wygląda i zachowuje się na trzeźwo? Nie narobi wstydu sobie ani mężowi. Przemilczała więc słowa Edwarda, który może jakiś grymas na jej twarzy mógł dostrzec. A może to znowu usta miały ochotę wygiąć się w podkówkę?
- Co...? Nie, nie oberwałbyś, nie... Edward, nie wiem czy to dobry pomysł.
Audrey nic nie wiedziała, niczego nie była pewna i na nic nie miała w zasadzie ochoty. A już najpewniej się śmiać. Nie, nie. Dawna Audrey chyba już nigdy nie wróci. Za dużo zmian w jej życiu nastąpiło, by miała bawić się jak kiedyś. Znowu dziewczyna opuściła spojrzenie na swą puszkę i zaraz zrobiła wielkie oczy. Nie spodziewała się męża na jarmarku. I to z Alice na rękach.
- Ben... dzień dobry.
Odpowiedziała, pozwalając się pocałować i wbijając zaskoczone i pytajace spojrzenie w męża. Przeczytał w jej myślach i dlatego wyglądał zupełnie inaczej niż jeszcze wczoraj?

30JARMARK-SZKOŁA - Page 2 Empty Re: JARMARK-SZKOŁA Pon Sie 05, 2013 10:00 pm

Gość


Gość

z rezydencji swej ukochanej cioci --->

Jakże mogła nie uczestniczyć w tak pięknej inicjatywie, jaka był  charytatywny jarmark? jak widać mieszkańcy Old Whiskey to nie tylko brudasy, dzicz i swołocz, ale też ludzie z dobrym sercem, mający w sercu żywego Jezusa! Och!
Nad stoiskami unosił się zapach jedzenia, jednak pomimo iż Polly należała do osób, które były głodne w każdym momencie, postanowiła skierować swoje kroki do stoiska z lemoniadą. Stanęła za Clyde'em, machając sobie przed twarzą wachlarzem, mając nadzieję, że palące niemiłosiernie słońce nie przypali jej za bardzo piegowatego nosa.

31JARMARK-SZKOŁA - Page 2 Empty Re: JARMARK-SZKOŁA Pon Sie 05, 2013 10:06 pm

Gość


Gość

Pokręcił głową.
- Nie... Nie, ospa mnie oszczędziła. Musiałem przejść ją w dzieciństwie, dawne czasy - stwierdził wymijająco. Wolał nie mówić, że większość czasu, gdy szalała choroba, przesiedział schowany w hotelu i biurze, nie kontaktując się prawie z nikim.
Zerknął we wskazanym kierunku i pokiwał głową, na znak, że widzi wskazane stoisko i jego sprzedawczynię.
- W takim razie na pewno je odwiedzę - stwierdził. - Nie... Nie wydaje mi się, bym słyszał. Ostatnio nie mam wielkiej ochoty na lektury. - Tak naprawdę, ostatnio Oscar na nic nie miał ochoty. Szczytem jego aktywności w zakresie czytania było ślęczenie nad księgami rachunkowymi i czytanie coraz dłuższych listów od panny Pines. Czasem zdawały mu się tak długie, że literki zaczynały przeskakiwać z miejsca na miejsce i musiał odkładać kartki na bok, czekać i zaczynać od nowa, by być w stanie przeczytać całość.
- Skoro jednak pan poleca, to może i ja kiedyś sięgnę po tę książkę - rzekł po chwili, głównie dla podtrzymania rozmowy.

32JARMARK-SZKOŁA - Page 2 Empty Re: JARMARK-SZKOŁA Pon Sie 05, 2013 10:07 pm

Gość


Gość

Nie była zadowolona z tego, ze odebrano jej Alice. Ale czy miała prawo sprzeciwiać się ojcu dziecka? Nie patrzyła przychylnym okiem na Bena, szczególnie po ostatniej nocy. Jednak nic nie mogła zrobić. Kiwnęła tylko głową i pokornie się wycofała.
- Wyliczanki... wyliczanki. A zaśpiewać jakaś umiesz? - Zapytała, powracając wzrokiem do Chloe. Przyglądała się dziewczynie jak ta skacze na skakance, a sama przysiadła na drewnianej ławie.Sięgnęła po jakiś plik kartek i rysik i zaczęła bez większego zastanowienia coś kreślić.
- Jeśli będzie więcej dzieci... możemy pobawić się z nimi w podchody. - Uznała, zaczynając rysować jakiś koślawy portret.
Westchnęła i spojrzała na dziewczynę, by potem wzrokiem podążyć za tłumem gości na jarmarku, jakby szukając w nim innych znajomych twarzy.
Po jakimś czasie, w kąciku dla dzieci, pojawiła się kolejna opiekunka. Poppy przywitała się z nią i grzecznie przedstawiła. Zdaje się, ze w ciągu ledwo dwóch dni pozna tu więcej osób, niż w ciągu pierwszego miesiąca w Old Whiskey.



Ostatnio zmieniony przez Poppy Pines dnia Pon Sie 05, 2013 10:13 pm, w całości zmieniany 1 raz

33JARMARK-SZKOŁA - Page 2 Empty Re: JARMARK-SZKOŁA Pon Sie 05, 2013 10:10 pm

Gość


Gość

Clyde poczuł jakiś miły powiew, w tym skwarze przynoszący mu choć minimalną ulgę. Najpierw myślał, że to jakiś zabłąkany zefir, ale zaraz się zorientował, że stanęła za nim urocza niewiasta z wachlarzem, którym to machała tak zawzięcie, jakby zależało od tego jej życie. Cóż, może zresztą zależało, jeśli, na przykład, miała problemy z ciśnieniem. Zupełnie jak stara ciotka Ruth, najstarsza z sióstr matki Clyde'a, która nic innego nie robiła, tylko siedziała w bujanym fotelu, zapieprzała wachlarzem i jęczała, że zaraz umrze z powodu uderzeń gorąca.
Clyde zerknął przez ramię, niepewny, bo może to Ruth zmartwychwstała? Ale na szczęście ujrzał Polly, nie mogąc się w tej sytuacji nie uśmiechnąć.
- Panienka po lemoniadę? - zapytał, szalenie błyskotliwie... - Ale gorąco, hm?
Podrywacz.

34JARMARK-SZKOŁA - Page 2 Empty Re: JARMARK-SZKOŁA Pon Sie 05, 2013 10:24 pm

Gość


Gość

Pochłonięta swoimi rozmyślaniami początkowo nawet nie zauważyła, że chłopak przed nią coś do niej mówi. Gdy na niego w końcu spojrzała i zorientowała się, że swe słowa kieruje właśnie do niej, Polly zaczerwieniła się, zasłaniając się na moment swoim wachlarzem.
- Och, doprawdy z nieba leje się istny żar. Dzięki Bogu za stoisko z napojami! Mój świętej pamięci daleki wuj Kleofas wylądował podczas wojny na pustyni, gorąc doskwierał mu dosłownie taki sam jak teraz nam i nie zgadniesz co się stało! Wysuszył się na wiór! Podobno w trumnie wyglądał jak mocno wysmażony plasterek bekonu, Panie świeć nad jego duszą! - przeżegnała się zamaszyście, po czym ucałowała swój medalik z wizerunkiem Matki Boskiej. 
- Ach, ja się znów tak strasznie rozgadałam, że aż zapomniałam się przedstawić. Polly Margaret Donovan - chwyciła rąbek swojej lawendowej, zdobionej koronkami sukienki, po czym dygnęła wdzięcznie przed chłopakiem.
 

35JARMARK-SZKOŁA - Page 2 Empty Re: JARMARK-SZKOŁA Pon Sie 05, 2013 10:31 pm

Gość


Gość

Michael przybył na jarmark nie tyle w celu pomocy dzieciom (choć to też szlachetny cel!) co odszukania pewnej drogiej mu osóbki.
Wypatrzył Dani w tłumie, uśmiechnął się do siebie i podszedł do niej od tyłu. Zakrył jej oczy ręką i wymruczał:
-Zgadnij, kto to?
Szkoda, że skoro zakrywał jej oczy, to nie mógł trzymać bukieciku stokrotek. Najwyżej kupi jej kwiaty potem.

36JARMARK-SZKOŁA - Page 2 Empty Re: JARMARK-SZKOŁA Pon Sie 05, 2013 10:32 pm

Gość


Gość

- Panienko Donovan - Clyde jak na komendę zerwał z głowy swój ciut przyduży kowbojski kapelusz i machnął nim zamaszyście, prawie trafiając jakąś, przemykającą obok starszą panią w czubek stożkowatej peruki - To wielka przyjemność panienkę poznać - strzelił obcasami, ukłonił się prawie w pas i chciał pocałować Polly w dłoń, ale uznał, że może ją to spłoszyć albo przestraszyć albo zniechęcić, więc się powstrzymał. - Nazywam się Clyde Rooster - dodał z miną tak poważną, jakby jej właśnie wyznał, że spłodził go sam Napoleon - Proszę przyjąć moje najszczersze kondolencje z powodu wysmażonego wuja - miał problem z doborem odpowiednich słów, ale bardzo się starał - Czy pozwoli panienka, że kupię jej lemoniadę?

37JARMARK-SZKOŁA - Page 2 Empty Re: JARMARK-SZKOŁA Pon Sie 05, 2013 10:33 pm

Gość


Gość

Ben poprawił sobie córeczkę na ręku która, mógłby się założyć, uśmiechnęła się słysząc  głos swojej mamy. Z dnia na dzień robiła się coraz bardziej podobna do Aud. Nie chciał myśleć nad tym, czy Gregory również przypominałby mamę. 
Przyjrzał się żonie, która w tej ciemnej sukience wcale nie przypomina siebie. Wychudzona i ze smutnymi oczami. Sam tez jej pewnie dołożył trosk. Przeszłości nie mógł zmienić, ale przecież ją kochał. Nie chciał skończyć jak Kevin dowiadując się, że zona puszcza się na boku. Rzucił mordercze spojrzenie Edwardowi. Jak to się działo, że jak tylko spuścił Audrey z oczu to on się pojawiał jak jakiś sęp. 
Musieli pójść z Aud do przodu i ratować to małżeństwo, w przeciwnym wypadku będzie musiał sobie karnet stałego klienta w saloonie  wykupić.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. Pomyślałem, że razem z Alice ci potowarzyszymy.- uśmiechnął się niepewnie. Miał nadzieję, ze zona nie zdzieli go czymś za chwilę.

38JARMARK-SZKOŁA - Page 2 Empty Re: JARMARK-SZKOŁA Pon Sie 05, 2013 10:36 pm

Gość


Gość

Zupełnie niespodziewanie ktoś stanął za Dani i zakrył jej oczy. Można sobie tylko wyobrazić jak zareagowało biedne dziewczę, które ogarnęło przerażenie i złe wspomnienia. Instynktownie podniosła nogę i wbiła ją w stopę napastnika. Dopiero wtedy dotarł do niej znajomy głos.
Odwróciła się gwałtownie.
-Michael. Przepraszam. Nie wiedziałam, że to ty.- uch chyba się nieco wygłupiła.

39JARMARK-SZKOŁA - Page 2 Empty Re: JARMARK-SZKOŁA Pon Sie 05, 2013 10:39 pm

Gość


Gość

[Niewiemgdzie] --->

Obiecała Ogórkowi, że przyjdzie, a jakoś nie było jej widać w pobliżu. Ba, zobowiązała się, że zrobi jakiś placek. W dodatku śliwkowy, ubolewając, że nie będzie go mogła zjeść. Musiała jeszcze skoczyć do gabinetu, zanieść torbę medyczną, zabrać teczkę z papierami, zostawić wszystko w mieszkaniu. Alphonsa już nie było. Powiedziała mu, że może mieć lekki poślizg w pracy. Teraz szukała w tłumie ludzi dwóch osób, pastora Eliasa i właśnie swojego syna. W myślach coraz częściej tak go nazywała. Nie powinno to wychodzić poza jej głowę w obecności chłopaka, bo przecież może jakoś źle to przyjąć? Za bardzo się przejmowała. A co do przejmowania, wypatrywała jakiejś większej grupki dzieci, stoiska z lemoniadą, coby mogła go tam zauważyć.
Uf, jest. Kamień z serca.
Kolejną uporczywą myślą, która latała po łepetynie doktor Milton była Sophie, Sophie, Sophie... Do Popowa, musi z nim pogadać, wcześniej rozezna sprawę. Będzie w porządku. Jakieś tabletki nasenne, na wszelki wypadek.
Co ona taka niespokojna dziś? Pewnie dlatego, że... No właśnie. Zauważyła państwo Curwood. Ale na szczęście znalazła też pastora. Przywitawszy się z nim, zajęła swoje miejsce za stoiskiem witając ludzi i oferując swoje super-duper ciasto śliwkowe!

40JARMARK-SZKOŁA - Page 2 Empty Re: JARMARK-SZKOŁA Pon Sie 05, 2013 10:41 pm

Gość


Gość

-Au! - jęknął zaskoczony. Za co to?! Przecież nie mogła wiedzieć, że tej nocy śnił o tym, jak łapali razem świnie. I że w połowie tego snu Dani przemieniła się w Ethel, która zdjęła spodnie i zaczęła ujeżdżać Michaela jak na rodeo. Och. Ach. Brr.
Rozluźnił się dopiero, gdy Danielle przyznała się do pomyłki.
-Wybaczę, jeśli dasz się zaprosić na spacer. - skłonił się szarmancko.

41JARMARK-SZKOŁA - Page 2 Empty Re: JARMARK-SZKOŁA Pon Sie 05, 2013 10:51 pm

Gość


Gość

Dziewczyna rozejrzała się przyszła tutaj pomagać a nie w celach rozrywkowych, ale jej dwie nowe znajome radziły sobie całkiem nieźle, wiec jak zniknie na kilka minut to chyba nic złego się nie stani.
-Dobrze, ale tylko na momencik, bo mam tutaj obowiązki. – uśmiechnęła się, ale nie był to taki uśmiech jakim zawsze obdarzał Michaela. Nadal pamiętała, że nie odwiedził jej w lazarecie, ale nie zamierzał dociekać dlaczego. Była tchórzem i wolała nie wiedzieć, że pewnie od razu popędził do panny O’Dwyer

42JARMARK-SZKOŁA - Page 2 Empty Re: JARMARK-SZKOŁA Pon Sie 05, 2013 10:52 pm

Gość


Gość

Zauważyła badawcze spojrzenie męża, skierowane w swoją stronę i zaraz pomyślała, że może wygląda strasznie. Opuściła nieco twarz, dłonią dotykając włosów i wsuwki przytrzymującej za długą grzywkę. Myślała, że już może nie podobać się mężowi, jednak jakaś intuicja podpowiedziała jej, że źle myśli. Podniosła więc spojrzenie na Bena i sama również uśmiechnęła się lekko. Prawdziwie cieszyła się z jego obecności.
- Dobry pomysł.
Stwierdziła i spojrzała przepraszająco na Edwarda. Musiał jej wybaczyć, że nie weźmie udziału w wymyślonych przez niego zawodach i że nie porozmawiają. Audrey chciała skorzystać z chwil gdy jej mąż stał przed nią w pełni trzeźwy i chętny do poświęcenia jej swego czasu.
- Do zobaczenia.
Odezwała się do przyjaciela i spojrzała na męża, kiwnąwszy głową. Zaraz też pochyliła się nad córeczką i ucałowała jej pyzaty policzek. Dopiero wtedy spacerkiem ruszyła dalej i wyciągnęła puszkę w stronę przechodnia, zerkając na męża, który miał jej towarzyszyć.

43JARMARK-SZKOŁA - Page 2 Empty Re: JARMARK-SZKOŁA Pon Sie 05, 2013 10:56 pm

Gość


Gość

Przyglądała się z uwagą, kiedy to Clyde kłaniał się przed nią w pas jak istny dżentelmen. Wyglądał na młodego chłopca, zapewne w jej wieku. Słyszała o takich, że z reguły tylko  gołe kolana i głupie zabawy im w głowie. Że siorbają, mlaszczą, są głośni, bezczelni, podkradają ojcom bimber z piwnicy i sikają w miejscach publicznych. Clyde w pierwszym momencie wydawał jej się nieco inny od jej wyobrażeń o chłopcach w jej wieku, jednak może nie powinna wyciągać żadnych wniosków, w końcu nie należy oceniać książki po okładce.
- Och, a czym sobie zasłużyłam na taki miły gest? - poczerwieniała jeszcze bardziej, intensywniej machając wachlarzem przed nosem - Ależ proszę, jeśli to n-nie problem... - zająknęła się lekko, po czym zatrzepotała rzęsami.

44JARMARK-SZKOŁA - Page 2 Empty Re: JARMARK-SZKOŁA Pon Sie 05, 2013 11:03 pm

Gość


Gość

- Och, ależ panienko Donovan - żachnął się - Panienki zasługą jest już samo pojawienie się w tym miejscu - miał dobry nastrój, więc odezwał się jego wewnętrzny, nieudolny tudzież nieopierzony, ale jakże entuzjastyczny Casanova, który wkładał w jego usta te wyniosłe, wyczytane niegdyś w kiepskich książkach słowa - Będzie dla mnie zaszczytem, jeśli się panienka ze mną przespaceruje - pospiesznie wyłuskał z kieszeni dziesięć centów, prawie je upuszczając w piach, ale na szczęście popisał się refleksem i zapłacił za napoje. Lemoniada była podejrzanie zielonkawa, niespecjalnie chłodna i trochę zbyt słodka, ale i tak smakowała jak ambrozja, przy tym upale. Zresztą, Clyde mógłby nawet pić mocz za możliwość spacerku z Polly. Albo mu odbiło, albo hormony buzowały w nim jak dawno, albo jakiś potłuczony amor strzelił go prosto w kościsty zadek swoją magiczną strzałą, ale panna Donovan nieźle i ekspresowo zawróciła mu w głowie.

45JARMARK-SZKOŁA - Page 2 Empty Re: JARMARK-SZKOŁA Pon Sie 05, 2013 11:12 pm

Gość


Gość

Mógł odetchnąć z ulgą, że nie przyłożyła mu z puszki, którą trzymał w dłoni . Nawet się do niego uśmiechnęła a jeśli miał być szczery to nie pamiętał kiedy widział ostatnio jej uśmiech. Chyba tylko do córeczki.
- To co kruszynko, pospacerujemy z mamusią.- odezwał się do Alice i poprawił jej czapeczkę, która się przekrzywiła. Robił to trochę niezdarnie jak to facet, ale najgorzej mu nie szło.
-Do widzenia.- pożegnał się z Edkiem, a spojrzenie które mu rzucił nad głową żony wyraźnie mówiło, że się ma od niej trzymać z daleka.  Być może obecnie nie stanowili idealnej rodziny, ale nadal nią byli i Curwood miał zamiar sprawić by tak nadal zostało.
Ruszył razem z Audrey zbierać datki. Powinni mieć całkiem niezły wynik. Alice była tak urocza, że przechodnie na pewno nie będą się jej wstanie oprzeć i wrzucą sporą sumę do puszki, oczarowani nią.
-Sporo ludzi się pojawiło.- zagaił by podtrzymać rozmowę i do szału doprowadzał go fakt, że kiedyś potrafili godzinami gadać o wszystkim i o niczym a teraz szło jak po grudzie. Zastanawiał się czy powiedzieć je o Frani i jej zdradzie , ale zrezygnował. Nie chciał dokładać jej zmartwień. – Pastor miał doskonały pomysł.

46JARMARK-SZKOŁA - Page 2 Empty Re: JARMARK-SZKOŁA Pon Sie 05, 2013 11:22 pm

Gość


Gość

Polly zachichotała, kiedy Clyde z wdziękiem baletnicy złapał tych niesfornych kilka centów, które wypadały mu z rąk. Wypiła swoją lemoniadę duszkiem, jako że była mocno spragniona, po czym zacisnęła mocno usta, czując, że zaraz jej się odbije. Ale byłby wstyd! Walczyła więc przez moment z reakcją swojego organizmu, po czym uśmiechnęła się, gdy stan zagrożenia minął. UF. 
- Ależ z przyjemnością pójdę z tobą na spacer - zgodziła się, zanim doszła do wniosku, że nie wypada się prowadzać z chłopcem bez zgody mamy. No ale już trudno, najwyżej nikomu nie powie! Spojrzała jeszcze na czubki swoich obrzydliwie drogich pantofelków, mając nadzieję, że nie połamie sobie obcasów na dziurawych drogach.
- Spacery w końcu służą zdrowiu - przyznała, odrywając wzrok od butów i spoglądając na chłopaka. Och, w końcu zdrowie jest ważniejsze niż pantofle, prawda? - ...mój wuj by z pewnością to potwierdził. Jest lekarzem, goszczę własnie w rezydencji jego małżonki, siostry mojej mamy, pani Adelaide kiedyś-Duncan-teraz-Promnitz. Zapewne słyszałeś o niej, jeśli jesteś stąd... - znowu zaczęła swoją paplaninę - Przyjechałam tu na ich wesele, niespotykane wydarzenie. Zaatakował mnie tam ptak i...och... - spuściła głowę, nieco zawstydzona tym, że znowu nie zdążyła ugryźć się w język zanim zaczęła zanudzać swoimi historyjkami Clyde'a.

47JARMARK-SZKOŁA - Page 2 Empty Re: JARMARK-SZKOŁA Pon Sie 05, 2013 11:29 pm

Gość


Gość

- Ptak? Czyżby kondor? - zainteresował się Clyde, żywo wsłuchując w opowieści Polly. Co tu dużo mówić, wszystkie zawarte przez niego do tej pory w Old Whiskey znajomości były pasjonujące, ale i męczące; każdy, kogo poznał, był od niego starszy i Clyde bezustannie musiał się pilnować, by się nie zdradzić, że w zasadzie ma jeszcze mleko pod nosem. A tu nagle takie szczęście, gadatliwa i radosna rówieśniczka z tendencją do słowotoków! - W moich rodzinnych stronach krążą takie opowieści o kondorach, które porywają niewiasty, myląc je z padłymi owcami... - zapędził się, a potem spłonął młodzieńczym rumieńcem, potrójnie intensywnym na tym upale - Nie, żeby panienka wyglądała jak padła owca! Nawet w tym upale daleko pannie do padliny, czego nie można o wszystkich powiedzieć... - rozejrzał się z miną wielkiego konspiratora - Niestety nie wiem, o kim panienka mówi, gdyż sam dopiero tydzień temu zjawiłem się w Old Whiskey - "i zdążyłem zaprzyjaźnić się z czarną służącą, która próbowała mnie okraść, oraz wdałem w bójkę w herbaciarni", chciał dodać, ale nie dodał w końcu, na szczęście.

48JARMARK-SZKOŁA - Page 2 Empty Re: JARMARK-SZKOŁA Pon Sie 05, 2013 11:33 pm

Gość


Gość

Z nicości < ------
Po powrocie z wyprawy po szczepionki Thomas wrócił do monotonnej pracy w banku. Nudziło go to, praktycznie nikogo nie znał w tym mieście, więc ucieszyła go wiadomość, że zorganizowano jarmark. Będzie mógł rozerwać się trochę i może uda się zawiązać jakieś nowe znajomości.
Ruszył więc dupsko z domu i poszedł w kierunku szkoły. Gdy dotarł na miejsce, ujrzał tłum ludzi przechadzających się między stoiskami, bawiących się i wspierających szlachetny cel.  Thomas widząc to uśmiechnął się do siebie i ruszył między alejkami. Chodził tak chwilkę rozglądając się. Po drodze wrzucił jakiejś nieznanej mu osobie 2 $ do puszki. Niech będzie, że  i on przyłożył się do rozbudowy przytułku. W czasie swojej wędrówki zgłodniał trochę, więc zaczął szukać jakiegoś miejsca gdzie mógłby coś przegryźć . Wypatrzył stoisko z ciastem śliwkowym od którego pachniało tak, że aż ślinka ciekła. Ruszył więc tam czym prędzej.
- Dzień Dobry. - Przywitał się. - Poproszę jeden kawałek ciasta. - Powiedział po czym zaczął przyglądać się kobiecie. Pani chyba jest tą lekarką, o której wszyscy mówią. Kawał dobrej roboty. - Uśmiechnął się do niej serdecznie i wyjął pieniądze by przygotować odpowiednią kwotę do zapłaty.

49JARMARK-SZKOŁA - Page 2 Empty Re: JARMARK-SZKOŁA Pon Sie 05, 2013 11:36 pm

Gość


Gość

<--- dom

Trudno było, bu w taki dzień Darcy został w domu. Powoli zaczął się zbierać w garść, choć przyznać trzeba, że najchętniej znów zamknąłby się w czterech ścianach z butelką pełną alkoholu. Teraz jednak poczuł się w obowiązku by pomóc Eliasowi w zbiórce pieniędzy na przytułek i dla wyzdrowiałych-chorych.

50JARMARK-SZKOŁA - Page 2 Empty Re: JARMARK-SZKOŁA Pon Sie 05, 2013 11:37 pm

Gość


Gość

z czwartego wymiaru ----->

O ile na czas epidemii Joseph zrobił się podejrzanie rozgadany (chorzy go potrzebowali!) tak po jej zakończeniu zrobił się małomówny i aspołeczny. Chował się po różnych zakamarkach, licząc na to, że nikt nie będzie niczego od niego chciał. W muzykowaniu się ostatnio poprawił, więc nie powinien dać dziś ciała.
Spojrzał w stronę stoiska z lemoniadą. Ten Pickles to taki grzeczny chłopiec, nadal taki grzeczny mimo okropnej straty, jakiej doznał podczas epidemii. Chyba bardzo lubił Glorię. Będzie musiał na to zwrócić uwagę Eliasowi. A tak odnośnie Eliasa... czemu on był tak piekielnie przystojny? Wpatrywał się w niego przez dłuższą chwilę wyjątkowo maślanymi oczyma.

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 2 z 12]

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, ... 10, 11, 12  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach