Old Whiskey
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Forum RPG


You are not connected. Please login or register

Dom państwa Wright

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down  Wiadomość [Strona 3 z 4]

51Dom państwa Wright - Page 3 Empty Re: Dom państwa Wright Sob Paź 19, 2013 6:24 pm

Gość


Gość

<- Bal, dzień później

- Nie, dziękuję, naprawdę nie trzeba. - kiwnął głową w stronę zmartwionej gosposi. Co chwila spoglądała na jego powolne ruchy i jakiś wysiłek na twarzy kiedy próbuje się przesunąć. Nie wiedzieć czemu proponowała mu dodatkową herbatę. Uśmiechnął się do kobieciny i chyba głównie dla niej próbował wyglądać naturalnie, nonszalancko i radośnie. W końcu odeszła pozostawiając młodego Mann'a samego w oczekiwaniu na przybycie Oscara. Wczorajsza sytuacja kosztowała Winfreda sporo nerwów i pieniędzy. Ojciec nie był zadowolony, szczególnie dlatego, że martwił się o reputację. O takich rzeczach miasto będzie mówić jeszcze przez długi czas. Oczywiście, przeprosiny względem gości zostały dopełnione, szkody na rzecz hotelu pokryte. Wszystko szło w dobrą stronę. Teraz, nie rezygnując z załatwienia kolejnych spraw i w złudnej myśli, że może przestanie się czuć jakby ktoś oderwał mu rękę, zawędrował do państwa Wrightów mając sprawę do ich syna.

52Dom państwa Wright - Page 3 Empty Re: Dom państwa Wright Sob Paź 19, 2013 6:31 pm

Gość


Gość

Nie tak miał wyglądać ten bal. To znaczy, Oscar bawił się bardzo dobrze, ale nikt chyba nie zakładał, że beztroskie przyjęcie zamieni się w strzelaninę. W każdym razie Oscar raczej sądził, że uda mu się spotkać Winfreda, wypić z nim, pogadać, może przedstawić mu pannę Pines...
Skoro jednak to nie wyszło, trzeba było zrobić co innego.
Ha, jakież było jego zaskoczenie, gdy służąca poinformowała go, że przyszedł pan Mann w odwiedziny. Musiał wywołać go myślami, na pewno! Oscar poprawił krawatkę i zszedł na parter. Wszedłszy do salonu, uśmiechnął się i podszedł podać przyjacielowi dłoń na powitanie.
- Winfred! Jak ręka? - zapytał, spoglądając na ramię, w które wczoraj oberwał.
- Jak twój ojciec? Bardzo przeżywa straty?



Ostatnio zmieniony przez Oscar Wright dnia Sob Paź 19, 2013 7:31 pm, w całości zmieniany 1 raz

53Dom państwa Wright - Page 3 Empty Re: Dom państwa Wright Sob Paź 19, 2013 6:42 pm

Gość


Gość

< - hotel

Poppy dziękowała bogu za to, że wyszła z balu przed tą całą strzelaniną. Jednak całą noc zamartwiała się, co się stało z Oscarem. Niestety, władze hotelu zabroniły wychodzić komukolwiek z pokoi, a policja pilnowała wejścia do holu i salonów. Dopiero rano pozwolono gościom na opuszczenie sypialni.
Zaraz po tym, gdy pozwolono jej wyjść z hotelu, udała się w stronę centrum, gdzie skierowała się do domu Wrigthów. Nigdy tam nie była, lecz adres był jej znany. 
Jednak gdy stanęła przed drzwiami, sparaliżował ją jakiś strach i wstyd - nie wiedziała ile stała w bezruchu nim zdecydowała się zapukać... 
Wzięła głęboki oddech i poczęła tłumaczyć służącej kim jest i po co przyszła... chociaż zdawało się, że wcale sobie nie pomaga jąkając się i owijając w bawełnę powód swego przybycia.
Bo jak to tak, panna idzie do kawalera?
Gdy w końcu ją wpuszczono, nie zaproponowano nawet zdjęcia płaszcza, jakby służąca chciała ją jak najszybciej wygonić.

54Dom państwa Wright - Page 3 Empty Re: Dom państwa Wright Sob Paź 19, 2013 6:54 pm

Gość


Gość

Nie miał zbyt wiele do zrobienia poza załatwieniem spraw naglących. W końcu powinni zrobić coś ze sprawą Oscara, który w świetle dnia, w oczach prawych ludzi, w gazetach wychodzi na oszusta. Albo dopiero wyjdzie. Jak można się spodziewać, powiązanie tego wszystkiego z Mann'ami nie będzie czymś zadowalającym. Henry nie poklepie syna po pleckach mówiąc, że wykonał dobrą robotę. Trzeba wziąć sprawy w swoje ręce... a przynajmniej rękę. Lewe ramię zostało usztywnione i odpowiednio zabezpieczone, co dawało niewielką możliwość ruchu. Młodzieniec czuł za każdym razem jakby coś rozrywało go od środka przenosząc ból na inne mięśnie. Niemożliwe, aby sobie to wszystko uroił. Pił herbatę, kiedy nagle pojawił się Oscar. Winnie położył filiżankę na spodek i podtrzymując się zdrową ręką, wstał z ociąganiem.
-Oscar... - Opanowując grymas niezadowolenia, podszedł do przyjaciela i potrząsnął jego dłoń w uścisku. Nie udało się jakby tego oczekiwał. - Cóż... Boli jak cholera, jeśli mam być szczery. - zaśmiał się.
- Nie jest zadowolony. Chociaż to nie nasza wina, musimy pokryć straty poniesione przez hotel. - Nie chciał wspominać o tym, że wątpił, aby rodziciel przejął się jego postrzałem niż utratą pieniędzy. Chociaż miał ich przecież jak lodu.
- Oczekujesz kogoś? - uniósł brwi spojrzawszy w bok. Myślał, że zostaną sami z możliwością dogrania wszystkich szczegółów.

55Dom państwa Wright - Page 3 Empty Re: Dom państwa Wright Sob Paź 19, 2013 7:08 pm

Gość


Gość

- Spodziewam się - odparł, nachmurzając się trochę. Warto pamiętać, że szanowny pan O'Dwyer spuścił mu niezły łomot, więc o bólu trochę wiedział. Postrzelony wprawdzie nie został, ale... Nie, nie wywołujmy wilka z lasu.
Gestem zaprosił Manna, by ponownie zająć swoje miejsce i sam usiadł w fotelu naprzeciwko.
- Domyślam się. Mój ojciec również nie jest zadowolony... Z tego, co wiem, usiłuje teraz ratować budżet waszej firmy - uniósł nieznacznie brwi. Oj tak, senior wrócił wzburzony z balu, a do pracy wychodził dziś w jeszcze gorszym humorze.
Pytanie Winfreda i kryjące się za nim niezadowolenie zbiło Oscara z tropu.
- Umm, raczej nie... - mruknął niewyraźnie, ale nie zdążył nic więcej powiedzieć, bo do salonu weszła służąca z zapowiedzią.
Oscar spojrzał szybko na Winfreda i skinął głową, by gosposia wprowadziła gościa. Cóż tu robiła panna Pines? Czy zostawiał jej swój adres? Ach, głupiec, wszak wymieniali ze sobą listy, musiała go zatem znać.
- Och, hm... Nie było okazji, byście mogli się poznać, więc... - Chryste, Oscarze! Brzmisz, jakbyś zamierzał się z nią żenić, a Manna prosić na świadka! Jezu Chryste. Wright zrobił mocno niewyraźną minę. Wstał, by powitać dziewczynę, gdy tylko wejdzie.
- Witam, panno Pines... Winfredzie, to jest panna Helena Pines - rzekł w końcu, kiedy się zjawiła. - Panno Pines, mój przyjaciel, Winfred Mann.



Ostatnio zmieniony przez Oscar Wright dnia Sob Paź 19, 2013 7:35 pm, w całości zmieniany 1 raz

56Dom państwa Wright - Page 3 Empty Re: Dom państwa Wright Sob Paź 19, 2013 7:15 pm

Gość


Gość

Widząc Oscara, miała ochotę rzucić mu się na szyję i zapłakać ze szczęścia, ze nic mu nie jest. Lecz wiedziała, ze to niestosowne i.. w dodatku Wright nie był sam. Obecność obcego mężczyzny była da niej niepokojąca na tyle, że wraz z przekroczeniem progu tego domu czuła się jakby ingerowała w czyjąś intymność. A teraz? Czyżby w czymś przerwała?
Uśmiechnęła się nerwowo i wyciągnęła na powitanie rękę w stronę młodego Manna. Dygnęła lekko, czując nieprzyjemny dreszcz przechodzący jej przez plecy.
- Przyszłam tylko  zobaczyć jak się pan czuje, panie Wright.  - Powiedziała cicho, ściskając w drugiej ręce torebeczkę. - Widzę, ze pan jest zajęty, to może... kiedy indziej.
Znowu uśmiechnęła się niepewne, odwracając wzrok jak jawnogrzesznica w kościele.

57Dom państwa Wright - Page 3 Empty Re: Dom państwa Wright Sob Paź 19, 2013 7:25 pm

Gość


Gość

Wstawanie i siadanie, aby powtarzać tę czynność było dla niego tak męczące jakby obok najlepszych koni biegł pardubicką. Nie był niezadowolony, może zaintrygowany. Przecież pojawienie się Winfreda znikąd mogło pokrzyżować plany Wrighta, na co najwyraźniej się zanosiło. Poderwał się do góry asekurując ponownie drugą ręką, wyprostował się, wygładził brzeg koszuli i po chwili stał już przed panną Pines. Panna Pines, panna Pines. Czy coś mu to nazwisko mówiło? Oscar wspominał o tej damie? Głowił się i myślał wciąż, nieustępliwie, nie mogąc dojść ze wszystkim do ładu, jednak nie pokazał tego na zewnątrz. Ujął dłoń kobiety i pochyliwszy się złożył na jej wierzchu pocałunek.
- Miło mi panią poznać. - Skonfundowanie nie minęło, ale pozostawiał to swoim własnym myślom. Czyżby była to owa kobieta, zamieszana w całą aferę? Wright coś wspominał, coś wspominał...
- Właściwie, ja się tutaj wprosiłem. - zaśmiał się siadając po raz kolejny na swoim miejscu.

58Dom państwa Wright - Page 3 Empty Re: Dom państwa Wright Sob Paź 19, 2013 7:52 pm

Gość


Gość

Zauważył tę nerwowość, to skrępowanie, w jakie wpadła dziewczyna, widząc, że Oscar nie jest sam. On zaś przenosił spojrzenie to z jednego gościa, na drugiego, nie będąc pewnym, jak sytuację rozwiązać. Może dobrze się stało?
- Dziękuję za troskę, panno Pines - odparł pospiesznie.
Zarówno panna Pines, jak i Mann wyrazili teraz możliwość opuszczenia włości Wrightów. Miał pozwolić na to Winfredowi, Poppy, czy?... Zatrzymać ich oboje? Swoją drogą, owszem, wspominał Mannowi o pewnej damie zamieszanej w sprawie, ale nie używając nazwiska. A przyjaciel nie wyraził nim też, ani samą kobietą, zainteresowania.
- Cóż, skoro już pani przyszła, nie miałbym serca pani wyrzucać. Proszę, może zostanie pani chociaż na herbatę - wskazał jej miejsce na kanapie. - Anne! - podniósł nieco głos, spoglądając w stronę holu. Gdy w progu stanęła gosposia, odezwał się znowu: - Weź płaszcz od pani, a potem zaparz herbatę. I przygotuj jakiś poczęstunek.
No, to zapowiadało się przemiłe popołudnie!

59Dom państwa Wright - Page 3 Empty Re: Dom państwa Wright Sob Paź 19, 2013 8:06 pm

Gość


Gość

- Cóż, jeśli to panu nie przeszkadza mogę na chwilkę zostać. - Powiedziała, siląc się na odważniejszy u.śmiech. 
Gdy tylko gosposia odebrała od niej płaszcz, zasiadła na fotelu wskazanym przez gospodarze. Wciąż jednak była spięta, wyprostowana - spuszczony wzrok, dłonie na kolanach. Jakby bała się poruszyć.
Chciała się wtopić w tapicerkę fotela, ale trudne to by było w tej niebieskiej, sukience w kratkę.
- Słyszałam o panu same dobre rzeczy! - przełamała się i w końcu odezwała, kierując swoje słowa do młodego Manna. A potem, jakby chcąc wsparcia, spojrzała w stronę Oscara.

60Dom państwa Wright - Page 3 Empty Re: Dom państwa Wright Sob Paź 19, 2013 8:14 pm

Gość


Gość

Pochylił się do przodu przyglądając chwilę Oscarowi. Jeszcze nie upijał kolejnego łyka swojej herbaty czekając uprzejmie na gosposię, która miała obsłużyć zaraz Poppy. Można powiedzieć, że Winfred czuł się lekko niezręcznie. Wciąż zastanawiał się, czy powinien pannę Pines znać. Skoro jest kimś ważnym dla Oscara to owszem. Nie skojarzył jej z postacią związaną z aferą finansową chociaż taka myśl chodziła mu po głowie stając się coraz bardziej realna. Było jednak, jak mniemał Mann, wiele kobiet w życiu pana Wrighta. Kobiet, które równie dobrze mogłyby wywołać niejeden skandal.
- Um... Dziękuję. - kiwnął głową. Niesamowicie niezręcznie. Oscarze, zrób pan coś! Już miał coś mówić, ale ugryzł się w język, żeby nie palnąć głupoty. - Wydawało mi się, że widziałem panią na wczorajszym balu. Najmocniej przepraszam za zamieszanie, całą fatalną farsę i nieprzyjemności... - Wiele razy musiał powtarzać podobną regułkę.

61Dom państwa Wright - Page 3 Empty Re: Dom państwa Wright Sob Paź 19, 2013 8:27 pm

Gość


Gość

No faktycznie, trochę się zrobiła gęsta atmosfera. Oscar zajął swoje miejsce i znów zerknął na swoich gości. Jakie to szczęście, że jego ojciec był w pracy, a matka u przyjaciół, bo z pewnością zrobiłoby się jeszcze dziwniej, gdyby ich tu tak zastali.
Chwilę krępującej ciszy przerwała sama Poppy.
Wright posłał jej pokrzepiający uśmiech, gdy na niego spojrzała.
- Winfred jest synem głównego organizatora wczorajszej zabawy - wyjaśnił, w razie jakby Poppy nie załapała, dlaczego ten ją przeprasza. - Swoją drogą, całe najgorsze zamieszanie chyba panią ominęło?
Do drzwi zapukała gosposia i po chwili weszła z tacą. Postawiła na stoliku dzbanek, nalała herbaty dla Poppy i Oscara. Na środek wystawiła półmisek z pokrojonymi w kawałki owocami i ciastem, a potem zabrała tacę i wyszła.
- Winfredzie, panna Pines to... to ta kobieta, o której ci wspominałem. Zamieszana w sprawę - powiedział w końcu, rozwiewając pewnie tym samym wątpliwości Manna.

62Dom państwa Wright - Page 3 Empty Re: Dom państwa Wright Sob Paź 19, 2013 8:46 pm

Gość


Gość

- Ach! - Westchnęła i pokiwała głową, dając znak, ze rozumie. - Proszę się nie martwić. Na szczęście zapamiętam to co w tym balu było najlepsze!
Sięgnęła po owoce, ale zawahała się nim włożyła kawałek do ust. Dokładnie w tym samym momencie, gdy Oscar tłumaczył Winfredowi kim jest.
Kobieta, o której ci wspominałem. Zamieszana w sprawę.
Aż się wzdrygnęła. Poczuła się nieswojo i jakby... rozżalona? 

Nie było to wszak najtrafniejsze określenie, a Poppy odniosła wrażenie, że teraz dla Oscara jest tylko elementem afery. 
Och, ale czy powinna się dziwić, jeśli wcześniejszej nocy Oscar spędził czas z kobitą, którą naprawdę lubi i odciąga go od trosk?
Nie powinna być na niego zła.

63Dom państwa Wright - Page 3 Empty Re: Dom państwa Wright Sob Paź 19, 2013 8:55 pm

Gość


Gość

Robił to raczej dla ochrony panny Pines słusznie zauważając, że im bardziej zamieszana w sprawę się staje, tym bardziej naraża się na niebezpieczeństwo. Winfred trochę wiedział o szalonych przygodach pana Wrighta, trudnościach jakie musiał pokonać przed dostaniem się do San Francisco. Teraz? Mają wrócić prosto w paszczę lwa? Ależ oczywiście. Proszę bardzo. Niewinny stawia czoło swoim oskarżeniom. Czy należy zdać się na wymiar sprawiedliwości pozornie zapewniający swoim obywatelom bezpieczeństwo? W tym wypadku, musieli coś zrobić.
Młody Mann kiwnął głową sięgając w końcu po filiżankę herbaty. Wpatrywał się bez uczucia w przedmioty leżące poza stołem. Odłożył naczynie i zwrócił się ku Oscarowi i Poppy przemawiając głównie do kobiety.
- Bardzo dobrze się składa. Właśnie w tym zamiarze zjawiłem się u Oscara, to jest pana Wrighta. Proszę nie traktować tego jako nacisk, ale będę starał się przychylić państwa, do podróży ku Old Whiskey. Rehabilitacja jest konieczna, uciekać nie można w nieskończoność. Szczególnie w świadomości, że ktoś może deptać nasze nogi za plecami.

64Dom państwa Wright - Page 3 Empty Re: Dom państwa Wright Sob Paź 19, 2013 9:17 pm

Gość


Gość

- Już to przecież uzgodniliśmy, Winfredzie, że tam jedziemy. Ja i ty. I twój - przydupas - ...pomocnik.
Oscar przymknął na chwilę powieki. Mówił ze spokojem, ale wcale nie chciał tam wracać. Obawiał się, że wszystko potoczy się zupełnie w inną stronę, niżby tego chcieli.
Zastanawiał się, czy powiedzieć Mannowi, że wspominał o tych wszystkich planach Helenie. Ostatecznie jednak przemilczał to, uznając, że sama się wypowie i (taką miał przynajmniej nadzieję) zrobi to z wyczuciem.
- Możemy jechać nawet za kilka dni, nie ma co więcej zwlekać - rzekł wreszcie. Sięgnął po kawałek ciasta, uważając, by się nie ukruszyło.

65Dom państwa Wright - Page 3 Empty Re: Dom państwa Wright Sob Paź 19, 2013 9:24 pm

Gość


Gość

- W takim razie muszę się spakować. - powiedziała i wpakowała kawałek winogrona do ust. Potem spojrzała po mężczyznach, tak jakby chcąc się upewnić, że usłyszeli to co powiedziała.
Potem przypomniała sobie , dlaczego jeszcze tak bardzo chciała jechać do Old Whiskey.
Audrey.
Rano wszak dostała list od Bena, w którym oświadczył jej, ze jej przyjaciółka zaginęła. I wtedy rozwiązała się zagadka, dlatego pani Curwood nie odpowiadała na telegrafy słane przez Poppy w ostatnim czasie.
Przyłożyła dłoń do ust i zdławiła płacz.
- Przepraszam.

66Dom państwa Wright - Page 3 Empty Re: Dom państwa Wright Sob Paź 19, 2013 10:03 pm

Gość


Gość

Wiedział. Jechali. Mieli zamiar wyruszyć chociaż szło im to nieprzebaczalnie wolno. Winfred miał na uwadze teraz wytłumaczenie sytuacji. Czy panna Pines może pojechać? Nie wiadomo. Jak bardzo zaangażowana jest w sprawę?
- Nie wiem, czy to jest dobry pomysł... - wtrącił, jednak nie dane mu było dokończyć myśli. Przetarł twarz zdrową ręką. To nie było bezpieczne wyjście. Szloch Poppy przykuł zapewne uwagę Oscara, zresztą nie tylko jego. Z niemałym trudem Winfred począł grzebać w kieszeni marynarki szukając czystej, zdobionej chusty, którą miał zamiar podać pannie Pines. Chociaż był coraz bardziej zdezorientowany.

67Dom państwa Wright - Page 3 Empty Re: Dom państwa Wright Sob Paź 19, 2013 10:21 pm

Gość


Gość

Wymienił spojrzenie z Mannem. Nie był pewien, co ten sądził o zabieraniu dziewczyny z nimi. Osobiście uważał, że lepiej byłoby dla niej, a na pewno bezpieczniej, gdyby zrezygnowała z tej podróży. Wiedział też jednak coś, czego nie wiedział Winfred, a co było głównym powodem, dla którego Poppy chciała jechać.
- Panna Pines mogłaby... złożyć zeznania w sprawie... - odchrząknął - pogróżek i fizycznego stręczenia - pospieszył z wyjaśnieniem pewnego tonu dziewczyny. Żeby Mann nie miał wątpliwości, że mogłaby się przydać.
Jednak już kończąc zdanie zauważył, że coś jest nie tak. Przeniósł spojrzenie z przyjaciela na Helenę i z powrotem. Boże, co się stało?
- Panno Pines? - odezwał się niepewnie. - Nie nalegam, wie pani, prawda? Może to zbyt wiele i... nie musi pani jechać - mówił, popadając w coraz większy popłoch.

68Dom państwa Wright - Page 3 Empty Re: Dom państwa Wright Sob Paź 19, 2013 10:27 pm

Gość


Gość

Pokręciła głową i pociągnęła noskiem. W pośpiechu poszukała chusteczki w torebce i wpierw otarła łzy z policzków by po chwili głośno wysmarkać nos.
- Przepraszam. - Powtórzyła, uspokajając się. - Ja po prostu muszę wrócić. Nie tylko po to by zeznawać. Chociaż, Oscarze... znazy panie Wright, to ważne, bardzo ważne, znaczy te zeznania!
Znowu wysmarkała nos.
- Ae też... moja przyjaciółka ma kłopoty, bardo z duże kłopoty. Och, to wszystko się tak pomieszało. Ja się boję, że to przeze nie, tę całą aferę jej się coś stało!

69Dom państwa Wright - Page 3 Empty Re: Dom państwa Wright Nie Paź 20, 2013 12:47 pm

Gość


Gość

Znalazł chusteczkę, przemknęła mu myśl niezdolna do zatrzymania, że może powinien podać ów kawałek materiału, lecz słysząc głośne siorbnięcia na przemian ze smarknięciami, schował chustę z powrotem do kieszeni. Nos uratowany. Przez chwilę, może zlękniony wybuchem płaczu panny Pines siedział nieruchomo, ale w końcu spojrzał na nią, przeniósł pytający wzrok na Oscara i nie chcąc wyjść na kompletnego altruistę mogącego przypominać doskonałego mówcę-Jehowy, odchrząknął starając się nie tyle zwrócić na siebie uwagę, co pozbierać myśli przed kolejnym czynem.
- Skoro sytuacja przedstawia się w ten sposób... Panno Pines, zna pani dokładną skalę szkód wyrządzonych na pańskiej przyjaciółce? Jestem zdania, że przy odpowiednich środkach można rozwiązać problem i wyjść z kłopotów.

70Dom państwa Wright - Page 3 Empty Re: Dom państwa Wright Nie Paź 20, 2013 1:02 pm

Gość


Gość

- Przyjaciółka?... - Oscarowi już się robiło niedobrze. Przyjaciółka. Czy ta, do której zaprowadziła go kiedyś panna Pines, gdy został pobity? Ta, przed której domem się wcześniej spotkali? Czy jeśli ktoś to widział, jeśli ktoś połączył obie panie ze sobą, ktoś - mówiąc ściśle, zdolny do wszystkiego, w s z y s t k i e g o...
Mężczyzna poczuł, jak na jego barki w tym momencie spada poczucie winy tak wielkie, strach tak wielki go ogarnia, ściska wnętrzności, że mimowolnie skulił się w sobie, zacisnął powieki, tak jakby coś naprawdę go uderzyło.
Boże. Boże, cóżem ja uczynił. Boże, czemu wystawiasz mnie na takie próby. Ile lat będę musiał pokutować, ile lat biczować cierniem, by zmazać swe parszywe winy?
Nie słuchał ani Poppy, ani Winfreda. To nie panna Pines tu zawiniła, nie. To on. Jego wina, jego wina, jego bardzo wielka wina.
Chciał wstać, poruszyć się, odwrócić od nich, by z wyrazu jego twarzy nie odczytali wyroku - winny. Ale nie mógł. Nie mógł ruszyć choćby małym palcem. Ani jedna fibra jego ciała nie odpowiadała na rozkazy mózgu.
Wdech, wydech.
W końcu podźwignął się na nogi. Był pewien, że chwiejnie, był pewien, że oni widzą i wiedzą. W rzeczywistości po prostu wstał i odszedł do komody, o którą oparł się dłońmi. Ot, jakby chciał zmienić miejsce, by lepiej myśleć, albo coś. Ramiona mu drżały, drżało całe ciało i był pewien, absolutnie pewien, że jego goście słyszą, jak serce wyrywa mu się z piersi.
- W takim razie musimy jechać jak najszybciej. Im szybciej, tym lepiej. Żebyśmy mogli się dowiedzieć, co się stało - odezwał się, a własny głos wydał mu się obcy.

71Dom państwa Wright - Page 3 Empty Re: Dom państwa Wright Nie Paź 20, 2013 1:33 pm

Gość


Gość

- Ja nie wiem co się stało! - Odpowiedziała, może aż nazbyt gwałtownie. Była zła. Na siebie, Oscara i też Winfreda, który zdawał jej się jakby nie rozumiał powagi sytuacji. Oczywiście, złudne to było wrażenie, jednak teraz Poppy była rozemocjonowana, rozżalona i szukała winy w każdym tylko po to by dać ujście swojej złości i bezradności.
Przeprosiła cicho i wytarła łzy na policzkach, które piekły ją tak, jakby spaliła je sobie na słońcu.
- Jedźmy. - Powtórzyła za Oscarem, a gdy ten wstał, jakby gotowy do wyjścia, miała ochotę uczynić to samo.

72Dom państwa Wright - Page 3 Empty Re: Dom państwa Wright Nie Paź 20, 2013 1:47 pm

Gość


Gość

Patrzył się na nich, zbity z tropu, nie wiedząc co mówić, czynić. Wyglądał jak zagubiona antylopa w stadzie pełnym bawołów. Najchętniej wstałby i wyszedł zostawiając tę dwójkę samym sobie. W rzeczywistości nie było żadnych antylop i bawołów, a największą przeszkodą do uczynienia tego co było w zamyśle, stała się niezręczność. Jako trzeci z obecnych pan Mann wstał, krzywiąc się oczywiście co niemiara.
- Radzę się państwu najpierw spakować i przygotować żeby w tej gorącej wodzie nie zostać utopionym. - pokręcił głową i idąc w stronę holu, odwrócił się jeszcze do zgromadzonych.
- Wyruszę jutro rano. Muszę jeszcze dopełnić kilku obowiązków, rozmówić się z ojcem i ostatecznie wszystko zgotować na podróż... - przerwał i spojrzał gdzieś w kąt zatrzymując spojrzenie na nieokreślonym punkcie. - Muszą mi państwo powiedzieć gdzie mam się stawić. Chodzi mi o miejsce pobytu, lokalizację, w której się spotkamy.

73Dom państwa Wright - Page 3 Empty Re: Dom państwa Wright Nie Paź 20, 2013 2:06 pm

Gość


Gość

- Jutro rano. - powtórzył, jakby chcąc się upewnić, zapamiętać. Jutro rano Oscar Wright zacznie podróż do przeszłości.
Przymknął jeszcze na chwilę oczy. Teraz myśl o powrocie tam przerażała go jeszcze bardziej. Jedna myśl pociągała drugą i już widział, już czuł, już nie widział żadnej innej drogi, jak tylko tę, że zostanie ukarany. Zostanie ukarany za przekręty finansowe, do których się nie przyczynił, za spalenie biura, do którego nie chciał przecież dopuści, zostanie ukarany za okaleczenie panny Pines i o cokolwiek, co stało się z jej przyjaciółką.
Boże.
- Pojedziemy jednym pociągiem, Winfredzie - odezwał się znowu. Jego głos znów zadudnił obco w uszach. Wdech, wydech. Odwrócił się do przyjaciela.
- Zatrzymamy się w... - w Arizonie? Rozmawiał o tym z panną Pines, ale nie mógł sobie przypomnieć, co zadecydowali. Pustka w głowie i przedłużające się milczenie. Boże. - Zdecydujemy w drodze - dokończył wymijająco.
- Jeszcze dziś kupię dla nas bilety - dodał.

74Dom państwa Wright - Page 3 Empty Re: Dom państwa Wright Nie Paź 20, 2013 3:07 pm

Gość


Gość

- Tak, jutro. - Powtórzyła, ale na tyle cicho, że słyszała to tylko ona. Gdy Winfred poszedł do holu, sama wstała, ściskając w ręce chusteczkę.
Zrobiła kilka kroków, ale bała się podejść bliżej mężczyzn, jakby pozwalając im na to by oni zdecydowali o jej losie.
- Może uda mi się... znaleźć nam jakieś lokum w mieście. Tak by nie musieć się meldować. - Dodała od siebie niepewnie, chociaż wiedziała, ze bez Audrey nie mają na to szans.

75Dom państwa Wright - Page 3 Empty Re: Dom państwa Wright Nie Paź 20, 2013 3:27 pm

Gość


Gość

- Dobrze, omówimy wszystko w drodze. - uciął krótko. Możliwość mieszkania gdzieś bez zameldowania wydawała się być opcją najbezpieczniejszą. Nie tyle dla Winfreda, który jest na razie niepowiązany, ani też dla Oscara, ten to chyba do stracenia nic nie ma, ale mamy tutaj na myśli pannę Pines. Młodemu Mannowi coś podpowiadało, że Wright ma jej zdrowie i bezpieczeństwo na szczególnej uwadze. To wszystko było takie poplątane.
- Życzę miłego dnia. - rzucił znowu lakonicznie, spojrzał na przyjaciela, kiwnął głową w stronę Poppy, po czym wyszedł z salonu. Opuścił dom Wrightów z przewieszonymi na zdrowej ręce ubraniami.

z/t

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 3 z 4]

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next

Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach