Rozchwytywany, a jednak.
- Tak- powtórzył. I tyle z jego odpowiedzi. Dzień piękny, wesoły, ale nie dla niego. Darcy wypłynął umysłem na suchego przestwór oceanu i się w tej suchocie topił. Nie było nawet tu zieleni, w którą zwabyć by go mogło leśne licho. Licho złapało go wcześniej, w sadzie pełnym pomarańczy.
- Polowanie...? - spojrzał na Popowa.- Tak.
Świetny pomysł, panie aptekarzu. Dawać samobójcy broń.
- Tak- powtórzył. I tyle z jego odpowiedzi. Dzień piękny, wesoły, ale nie dla niego. Darcy wypłynął umysłem na suchego przestwór oceanu i się w tej suchocie topił. Nie było nawet tu zieleni, w którą zwabyć by go mogło leśne licho. Licho złapało go wcześniej, w sadzie pełnym pomarańczy.
- Polowanie...? - spojrzał na Popowa.- Tak.
Świetny pomysł, panie aptekarzu. Dawać samobójcy broń.