Old Whiskey
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Forum RPG


You are not connected. Please login or register

Ferma Patricka

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Go down  Wiadomość [Strona 2 z 7]

26Ferma Patricka - Page 2 Empty Re: Ferma Patricka Czw Wrz 06, 2012 12:11 pm

Gość


Gość

-Morgan.... - Krzyś powoli tracił cierpliwość - W Chaparall jest albo jeden bank, albo nie ma w ogóle. To jest kompletne zadupie, czego ty tam oczekujesz, metropolii?- przewrócił oczyma
No tak. Angielka w tych swoich miastach miała jeden bank koło drugiego. A w Oldwhiskey jeden i to kiepsko chroniony. O Chaparall nie wspominając.
- Nie jestem pewien czy tam w ogóle jest jakiś bank. Nie przypominam sobie - mruknął cicho- W takim razie załatwiaj interesy i wyruszamy kiedy tylko będziesz mogła. I ani słowa Charlie. Wystarczająco mi narobiłaś kłopotów - burknął.

27Ferma Patricka - Page 2 Empty Re: Ferma Patricka Czw Wrz 06, 2012 12:19 pm

Gość


Gość

To co oni w ogóle tutaj robią?Po prostu niech ruszają i tyle.
- Skoro tak się martwisz o Charlie to z nią zostań. - mruknęła pod nosem dopijając mleko.No, bo mówiła prawdę.Morgan podejrzewała już co się dzieje, ale nie chciała w to się mieszać.to jest ich życie, a ona nie ma prawa na ten temat nic mówić.
- Jedź już do niej. - powiedziała zwykłym tonem. Teraz Krzyś jest potrzebny gdzie indziej.
- Dam ci znać jak będę gotowa. - i tyle. coś Morgan nie jest zbyt gośncinna dlatego pana..Za często go wygania co nie?

28Ferma Patricka - Page 2 Empty Re: Ferma Patricka Czw Wrz 06, 2012 12:34 pm

Gość


Gość

Tak też postanowił. spędzi z nią ten ostatni dzień, zanim wyruszy. Zawsze trzeba było brać pod uwagę te najgorsze scenariusze.
- Daj znać - odrzekł, ignorując jej mordercze spojrzenie. Mógł się kogut do jego buta nie przypierdalać.
Kiwnął głową na pożegnanie, założył kapelusz i wyszedł

[zt]

29Ferma Patricka - Page 2 Empty Re: Ferma Patricka Czw Wrz 06, 2012 2:03 pm

Gość


Gość

Morgan obserwowała w jaki dziwny sposób za Krzysiem zamykają się drzwi. tak ten dom to jedna wielka rudera i nawet drzwi sie porządnie ni zamykają. Coś jakby chybotają. Brytyjka jednak nie zamierzała tego naprawiać. Ona była specjalistką od psucia wszystkiego. Dziewcyzna miała naprawdę dużo rzeczy d załatwienia. Więc wzieła kosz z jajkami i ruszyła.

30Ferma Patricka - Page 2 Empty Re: Ferma Patricka Nie Wrz 09, 2012 12:22 pm

Gość


Gość

Joe przechadzał się wesoło po obrzeżach miasteczka. Lubił tak bez celu chodzić sobie przed siebie. Szok po napadzie mijał i powoli do Oldwhiskey powracał dawny Joe, radosny, odważny i jakże dorosły.
Idąc tak oglądał sobie niewielką zagrodę, za którą znajdowało się kilka kur. Te to mają życie. Tylko sobie chodzą i gdaczą i ktoś je karmi, a one sobie jedzą i nie martwią się o nic, ktoś o nie dba, czasem raz na jakiś czas którąś zabije... To w sumie problem... Ale na przykład być kogutem. Trzeba tylko piać rano i pilnować kur. Całkiem niezła fucha, jakby nie patrzeć!
I Joe zamyślił się nad tym jakby to było jakby był takim wielkim kogutem z kolorowym ogonem, wielkim czerwonym grzebieniem i stadem kur do pilnowania...

31Ferma Patricka - Page 2 Empty Re: Ferma Patricka Nie Wrz 09, 2012 12:40 pm

Mistrz Gry

Mistrz Gry

Coś niedaleko Joe czmychnęło i skryło się za wielkimi beczkami ułożonymi tuż przy płocie, który odgradzał kurniki. Chłopczyk podszedł bliżej i zauważył jakiś długi, jasny ogon.
Potem rozległo się jakieś szczekanie.
Ko ko ko ko, wołały w panice kury, uciekające przed niewielkim, młodym szakalem, który przeciskał się przez dziurę w płocie. Ko ko ko!
Joe mógł coś temu zaradzić, przecież nie może pozwolić aby ten wredny dziki pies zjadł komuś jego ukochane kury!
Niedaleko na drodze leżał stos niewielkich kamieni. Chłopak mógł zacząć nimi rzucać w psa w nadziei, ze go wypłoszy.

RZUT KOSTKĄ. JEŚLI WYRZUCISZ 1,4,6 TU UDAJE CI SIĘ PRZEGONIĆ KOJOTA. JEŚLI 2,3,5 - KOJOT NIE UCIEKA, JEST TYLKO BARDZIEJ ROZZŁOSZCZONY!

http://oldwhiskey.my-rpg.com

32Ferma Patricka - Page 2 Empty Re: Ferma Patricka Nie Wrz 09, 2012 1:13 pm

Gość


Gość

O matko, co to?! Jakiś pies? Lis? Jakieś zwierzę właśnie przebiegło koło płotu i próbowało przecisnąć się. Na pewno chciało zjeść kury. Co robić, co robić?! Z jednej strony ten piesek pewnie też był głodny... Ale te kury nie były jego... Nie. Joe nie mógł przecież pozwolić, żeby jakiś pies, albo coś... Żeby to ukradło i zjadło kury... Zaczął się rozglądać i zauważył niewielkie kamyczki obok swojej nogi. Normalnie mógłby nakrzyczeć na to zwierzątko, podbiec kawałek i je przepłoszyć, ale trochę się bał... Wziął więc małe kamienie i zaczął w niego rzucać. Kilka razy nawet trafił, kilka razy nie, a jeśli nawet to siła uderzenia nie była na tyle duża, żeby przegonić psa. Tylko się rozzłościł. Pewnie pomyślał, że Joe jest smaczniejszy niż kury... Co teraz?

33Ferma Patricka - Page 2 Empty Re: Ferma Patricka Nie Wrz 09, 2012 1:35 pm

Mistrz Gry

Mistrz Gry

Rozwścieczony szakal przyjął pozycję jakby był gotów do skoku. Pokazał wszystkie swoje kły, usiłując nastraszyć dzieciaka - nie wyglądało to zbyt przyjaźnie. Może się to niestety skończyć źle dla Joe.
Chłopak musiał coś szybko wymyślić...

Możesz rzucić jeszcze ostatnim kamieniem. Większym, cięższym.
Jeśli kostka którą rzucisz da liczbę nieparzystą - trafiasz i szakal ucieka z piskiem. Jeśli parzystą - chybiasz a dziki pies zaczyna cię gonić

http://oldwhiskey.my-rpg.com

34Ferma Patricka - Page 2 Empty Re: Ferma Patricka Pon Wrz 10, 2012 8:19 pm

Gość


Gość

Widząc szczerzące się kły, wielkie jak wielkie kły, Joe przestraszył się i na poważnie zaczął zastanawiać się nad ucieczką. Kij z kurami, trzeba ratować życie! Ostatnia iskierka nadziei pozostała w jakiejś smutnej nikomu nie przydatnej cegle, leżącej sobie koło płotu. Chłopiec wziął ją i zamachnął się. Oczywiście celował w sam środek małego pomarszczonego ze wściekłości łebka, ale oczywiście nie wyszło mu i rzucił gdzieś tam obok. Ouh. Co teraz? Pies zaczął niebezpiecznie zbliżać się w jego stronę, po czym jego zbliżanie się przerodziło się w dziką pogoń. Ups. Zły pomysł, rzucać kamieniami w dzikie psy czy co to tam było. W nogi! No bo nawet mężczyzna czasem musi uciec, żeby obronić własną skórę, prawda...?

35Ferma Patricka - Page 2 Empty Re: Ferma Patricka Pon Wrz 10, 2012 8:43 pm

Mistrz Gry

Mistrz Gry

Szakal rzucił się w pogoń za chłopcem. W paręnaście sekund był już przy nim, kłapiąc szczękami. Najwidoczniej miał ochotę pobawić się swoją ofiarą, bo chwycił mocno rękaw bluzy małego Joe i szarpnął tak, że chłopiec upadł na ziemię. Zwierzę wskoczyło na jego pierś, a ślina z jego pyska skapnęła na twarz małego Jasmin'a.
Nagle zwierzę zeskoczyło z chłopca i zaczęło krążyć wokół niego z cichym powarkiwaniem.

RZUT KOSTKĄ
Jeśli wypadnie cyfra nieparzysta - znajdujesz kijka, którym możesz się obronić. Udaje ci się uderzyć szakala. Przy tej opcji - ponowny rzut: 1,2,3 - dobiegasz do przerdzewiałego płotu i udaje ci się przeskoczyć; 4,5,6 - dobiegasz do przerdzewiałego płotu, próbujesz przeskoczyć, ale zahaczasz nogawką o drut.
Jeśli wypadnie cyfra parzysta - szakal znów cię atakuje; nie znajdujesz nic, żeby się obronić.

http://oldwhiskey.my-rpg.com

36Ferma Patricka - Page 2 Empty Re: Ferma Patricka Pią Wrz 21, 2012 8:46 pm

Gość


Gość

Morgan szczerze to chyba nie pamiętała już jak jej dom wygląda. Zaglądała często do kur, ale nie koniecznie do domu. W siatce ogradzającej tą ruderę było można zobaczyć dziury.
morgan prowadziła towarzysza wąską ścieżką gdzie nie mogli iść pod rękę, dlatego ta szła po prostu pierwsza.
- Tutaj mieszkam - powiedziała jakby zapowiadała willę i basen. No cóż w środku niczego ciekawego nie było.
- Tam są kury i dziury w płocie. A tam są drzwi do mojego domu. Co wybierasz najpierw? - powiedziała odwracając się do Salema. Nie w jej propozycji nie było żadnych dwuznaczności. Przecież powinna zaprosić na gorący trunek osobę, która przepędzi jej kojoty. Nieprawdaż?

37Ferma Patricka - Page 2 Empty Re: Ferma Patricka Pią Wrz 21, 2012 9:09 pm

Gość


Gość

Droga należała do krótkich i przyjemnych. Łowca nie sympatyzował za bardzo z głośnym przeżywaniem krajobrazów. To chyba jedyny temat, który nigdy nie skomentuje ani jednym słowem. Baczne przyglądanie się dywanowi gwiazd straszyło ludzki rozum. Salem czuł się małą kruszynką, byle ziarenkiem piasku na byle plaży w byle mini byle świecie. Byle tylko przeżyć swoje i byle nie umrzeć zbyt szybko.
Czy może właśnie taka filozofia pchała go ku gospodarstwu pani Smith? Winchersterka robota wystrzału właśnie tkwiła w męskich dłoniach. Myśliwy poruszał się spokojnym, miarowym krokiem. Oglądał się na boki, to prawo i lewo. Zabrzmi to dość paradoksalnie, ale... nigdy nie polował tak blisko Old Whiskey. Wystrzał może spłoszyć mieszkańców, głównie osoby starsze... oczywiście te, które dalej miały sprawnie działający aparat słuchowy. Sahem znał jednak miasto jak własną kieszeń. Na obrzeżach mieszkali tylko ryzykanci, którzy wiedzą o zagrożeniu ze strony dzikiej przyrody.
- Pani kojoty muszą być fanatykami, by tak blisko podkradać się miasta... - zaczął, dalej maszerując ku ogrodzeniu z kurami. Worek ze świeżym mięsem otworzył szeroko - W nocy powonienie zwierząt jest silniejsze. Mocniej reagują... na różnice. Jeśli tylko umieścimy mięso blisko twoich jeszcze żywych kurek, nie trudno będzie znaleźć pierwszego czworołapnego klienta. Wystarczy, że podejdzie bliżej, a szybko odstrzelimy jego pomysły...
Chrzęst metalowego zamka odblokował karabin.
- Ah... i musisz mi także wskazać miejsce, z którego miałbym czystą pozycję na strzał. Nie za daleko ani blisko. Noc ogranicza wzrok, ale nie długość strzału.
Przyjrzał się uważnie podziurawionemu płotowi. Ocenił dokładnie odległość między drewnianymi paletami a rogiem chatynki Morgan.
- Ustawię się za prawym bokiem domu. Będę gotowy do strzału. Mięso już podrzuciłem. Kojoty uwielbiają ptaki, które mają gniazda na ziemi. Kury to ich specjalność.
Wielokrotnie przecież używał ich do zwabiania zwierzyny. Są sprawdzone przez rzesze myśliwych.
- Nie strzelaj jeśli to nie wskazane. Możesz tylko wypłoszyć. Skup się na ochranianiu kurek.

38Ferma Patricka - Page 2 Empty Re: Ferma Patricka Pią Wrz 21, 2012 9:35 pm

Mistrz Gry

Mistrz Gry

Zarówno Morgan, jak i Salem musieli uzbroić się w cierpliwość. Przez długi czas trawą i liśćmi poruszał tylko słaby wiatr. Po długich minutach oczekiwania, tuż za płotem czmychnął jakiś cień, potem drugi. Ciche warczenie rozeszło się leniwie po kurnikach.

RZUT KOSTKAMI DLA SALEMA
1,3,5 - Pudłujesz, jednak kojoty nie uciekają. W tym przypadku rzucasz jeszcze raz: 1,2,3 - udało Ci się zastrzelić jednego z kojotów; 4,5,6 - pudłujesz, przepłaszasz zwierzęta.

2,4,6 - Trafiasz w jednego z kojotów.

http://oldwhiskey.my-rpg.com

39Ferma Patricka - Page 2 Empty Re: Ferma Patricka Pią Wrz 21, 2012 9:51 pm

Gość


Gość

Padły pierwsze strzały. Gęstość mroku przeszkadzała, blokowała. Noc nadawała granice oczom. Niczym klapki po prostu przyćmiły wzrok. Krzaki porastające obrzeża były doskonałą przykrywką i kryjówką dla przyczajonych kojotów. Salem pociągnął natychmiast za spust. Hałas pocisku na chwilę odebrał mu pojęcie uwagi. Potem drugi strzał. Znów pudło. Zmysł myśliwego kazał mu natychmiast przerwać. Światło wypalanego naboju zapewne powiedziało zwierzętom gdzie się ukrył. McWild wsunął się bardziej w zaćmę przyciemnionego kąta budynku. Nie był wcale zdziwiony sytuacją. Grupy głodnych kojotów to ustrojstwo i pech każdego ranczera. Wiele miast na zachodzie cierpi przez dzikie zwierzęta grasujące wokół płotów, ogrodzeń. Te tutaj chyba tak szybko nie odpuszczą. Zwłaszcza, że po drugiej stronie, tuż przy dziurach, gigantyczne kęsy świeżych pieczeni kur i indyków czekały tylko na obgryzienie do syta. Specjalna potrawka zabrana ze stołu bardziej przyda się ku uciesze pani Smith niż brzuchatych mieszkańców Old Whiskey.

40Ferma Patricka - Page 2 Empty Re: Ferma Patricka Pią Wrz 21, 2012 10:05 pm

Mistrz Gry

Mistrz Gry

Tak, te kojoty były wyjątkowe pechowe dla Morgan - znalazły miejsce na łatwe i pewne polowania, więc nie zaprzestawały przychodzenia tutaj i trudno było je przepłoszyć.
Tak było i w tym przypadku. Kojoty wróciły po paru minutach, lecz z drugiej strony, tam, gdzie Salem nie mógł ich dosięgnąć bez wychodzenia ze swojej kryjówki. Dwa szakale, bardzo możliwe, że te same zaczęły zbliżać się do Morgan, jakby zapominając, że kury są łatwiejszym celem.

RZUT KOŚĆMI DLA MORGAN (Dwie na raz)
1) Rzucasz kostką i mnożysz jej wynik przez celność. Wynik od 55 i w górę - trafiłaś w jedno ze zwierząt; Mniejszy wynik - spudłowałaś.
2) 1,2,3 - strzelasz jeszcze raz, trafiasz jednego kojota.
4,5,6 - strzelasz jeszcze raz, pudłujesz.

http://oldwhiskey.my-rpg.com

41Ferma Patricka - Page 2 Empty Re: Ferma Patricka Pią Wrz 21, 2012 10:13 pm

Gość


Gość

Pierwsze co Morga zrobiła to poprawiła biednego myśliwego.
- Mów do mnie po imieniu - powiedziała niemalże ostrym tonem, nie znoszącym sprzeciwu. No cóż musiał to przeżyć.
Morgan dostosowała się do wszelakich zaleceń. Przede wszystkim nie chciała poczuć zębów szakala w swoi ciele, a po drugie nie chciała po raz drugi zostać postrzeloną.Co jak, co ale to nie należy do jej hobby. Co panienka zrobiła? Wzięła pasze i wysypała tworząc przepiękny krąg. Dzięki temu kury jadły w jednym miejscu i nie oddalały się zbytnio. A sama Morgan była w pogotowiu. Chociaż czekanie na kojoty zdawała się nudne. Nawet jeśli siedziało się obok Salema. Oczywiście kawał od niego. Nie chciała być zbyt blisko wystrzału.
Obserwowała poczynania myśliwego Po czym nie spodobał jej się fakt, że te zwierzaki się wypłoszyły. Morgan wstała aby dosypać kurom paszy. Jednak zrobiła parę kroków i znów zauważyła kojoty. Chwyciła broń. Wycelowała i strzeliła.Psiakrew spudłowała. Szybko przekręciła kolbę i odbezpieczyła broń. Znów.. cel.. pal. i trafiła jednego z kojotów! Po czym uśmiechnęła się zadowolona z siebie do Salema.

42Ferma Patricka - Page 2 Empty Re: Ferma Patricka Pią Wrz 21, 2012 10:26 pm

Mistrz Gry

Mistrz Gry

Salem niezbyt długo mógł podziwiać martwe zwierzę postrzelone przez Morgan, ponieważ w jego stronę zbliżył się jeszcze jeden kojot. Ten był największy i wyglądał jeszcze bardziej dziko, niż reszta atakujących zwierząt. Przeszedł przez płot i wyraźnie nie był zainteresowany kurami. Podobnie jak poprzednie dwa kojoty, z czego jeden zdążył pognać w las, miał wyraźną chrapkę na coś większego. Z głośnym warczeniem zbliżał się do myśliwego.

RZUT KOSTKĄ
Rzucasz jedną kostką i mnożysz przez Refleks.
Wynik od 60 w górę - trafiłeś szakala.
Mniejszy - pudłujesz; w tym wypadku rzucasz jeszcze raz:
1,3,5 - trafiłeś szakala.
2,4,6 - spudłowałeś, możesz jednak spróbować uciec naokoło domostwa.

http://oldwhiskey.my-rpg.com

43Ferma Patricka - Page 2 Empty Re: Ferma Patricka Pią Wrz 21, 2012 11:51 pm

Gość


Gość

Kolejny pocisk już czekał załadowany. Pomknął wystrzelony z karabinu Salema. Zawsze celował w głowę. Lata praktyki na wojence i prerii dzikiej nauczyły go mierzenia z biodra, jak i z celownika. Precyzyjne strzały potrzebują sekund skupienia. W momencie, gdy atakuje zwierzak, nawet pół godziny przygotowań może okazać się klęską... skróconą do zaledwie jednego oddechu. McWild miał niewiele mniej aby pociągnąć za spust.
Wystrzał spłoszył kury. Nagle wokół szakala zatańczyła mgła szaro-białych piór. Kury - próbowały - latać praktycznie wszędzie. Jedna z nich prawie zniosła jajko. Druga wsadziła dziób w dołek z odchodami. Wokół kojota garnęła się stróżka krwi. Wypływała z otworu czaszki przez futro aż do łap i na ziemię. Soki życia powoli wsiąkały w pomarańczową glebę. Salem opuścił karabin i zabezpieczył go. Broń przewiesił przez plecy, na dłonie zaś nałożył rękawice. Martwe zwierzę zbadał paroma pociągnięciami palców. Sprawdził ranę postrzałową, zmierzył wyjątkowe gabaryty szakala. Trafił mu się cenny nabytek. Sprawdził także uzębienie i samo futro. Wyczyszczone z piachu i krwi może nadawać się jako obicie do fotela lub siodła delikatnej panny. Wyjątkowa ofiara łowów prędko została zawiązana liną i włożona do wora. Jeszcze z samego rana Salem dowie się, ile wyciśnie z wartościowego kojota.
- Cóż... to by było na tyle jeśli chodzi o twój zwierzyniec problemów.
McWild uśmiechał się delikatnie, a stoicki głos nawet nie pokazywał po nim radości, jaką dźwigał w worku.
- Chyba złapaliśmy przodownika grupy. Zabiliśmy dwójkę z nich, przy lepszym świetle ocenię ile tak naprawdę ich było w krzakach... tak czy inaczej powinniśmy wiwatować albo chociaż zawyć do księżyca. Dla Indian kojot to prawie świętość. Zabranie im dwóch bożków... cóż, jak na jedno spotkanie to całkiem dużo.
Spojrzał na Morgan uzbrojoną w rewolwer.
- Co zamierzasz zrobić ze swoim łupem? Sama go zastrzeliłaś, masz prawo decydować.

44Ferma Patricka - Page 2 Empty Re: Ferma Patricka Sob Wrz 22, 2012 12:00 am

Gość


Gość

Morgan starła drobinki kurzu z sukienki i z czuła. Był mały moment w którym poczuła adrenalin. Nuda została przerwana fajną zabawą. Kobieta otworzyła bębenek i wyjęła puste łuski. Po czym włożyła na ich miejsce pełne naboje. Jej ruchy były pewne i stanowcze. Dość przerażający widok jak się pomyśli, ze to kobieta. Teoretycznie przyszła matka i żona. W praktyce t nie będzie tak wyglądać.
- Weź go sobie. Co jak co, ale nie kolekcjonuje trupów. - powiedziała podchodząc do niego i obok siadając. Była zmęczona i pokazała to opierając głowę o ścianę swojego domostwa.mimo chłodnej nocy, może spać nawet na zewnątrz. A co jej tam. Jednak zdołała schować pistolet na swoje miejsce.

45Ferma Patricka - Page 2 Empty Re: Ferma Patricka Sob Wrz 22, 2012 12:16 am

Gość


Gość

Rozejrzał się po okolicy. Noc wróciła do normalnego stanu. Rutyna powoli docierała do umysłów. Serca wyciszały się od dudnienia i bicia w klatki. Krzaki nie hałasowały jak przed momentem, gdy sylwetki zwierząt czaiły się w nich. Zielono-brunatne krzewy przypominały bardziej ziemię niż miejsce w którym czeka głodny kojot. Salem mógł tylko narzekać, że nie zabrał ze sobą lampy i oliwy. Jednym zapłonem oświeciłby mroki okropnej nocy. Ustawiczne oglądanie ganku domu przyniosło całe szczęście rezultaty. Mała lampa przymocowana do daszku w mig rozjarzyła się. Wieczór wycofał się o parę kroków, odganianie mroku trwało póki lampa świeciła jarzyście. Bez słów komentarzy czy krytyki Sahem ujął zwłoki kojota. Uklęknął przed nim, gigantyczne ślepia zamknął pociągnięciami powiek. To dziwne, ale widok myśliwego litującego się nad zabraną duszą w pewien sposób mógł być romantyczny i melancholijny.
- Ja też ich nie zbieram. - przyznał spokojnie, gdy tylko wkładał ciało zwierzęcia do worka. Zsunięte z rąk rękawice wcisnął do tylnej kieszeni spodni. - Ale to teraz nasze wspólne dobro. Coś, co możemy mądrze wykorzystać. Z futra krawiec oporządzi piękny szalik lub obicie na siodło, krzesło... lub dodatek do koszuli na zimne wieczory. Zęby wilczurów, kojotów czy niedźwiedzi nawet stosuje się jako ozdoby albo oryginalne nożyki, przyciski do papieru... ostrza kuchenne. Skórę zaś przyjmie każdy garbarz. Twarda i zdrowa stanie się powodem do zarobienia dodatkowych dolarów. Nie zapominając o samym mięsie. Odpowiednia kombinacja u rzeźnika a cztery osoby najedzą się na obiad.
Przeliczniki wielokrotnie powtarzały się w głowie Salema. Wartość upolowanej zwierzyny znał praktycznie na pamięć.
- Bardziej jednak interesuje mnie to jak się czujesz, Morgan. Jeśli miasto dowie się, że samodzielnie zabiłaś kojota... huhu!
Uśmiechnął się szeroko. Salem usiadł naprzeciwko pani Smith. Powolnym ruchem dłoni zsunął z jej stóp buty. Po całym dniu męczeństwa należało im się nieco odpoczynku. Znalazły relaks w dłoniach mężczyzny. McWild bez nagminności w gestach poruszał się palcami po spiętych stopach Morgan.
- Bez wątpienia na placu odbędzie się aukcja licytacyjna. Chociaż tak sobie myślę, że mój kojocik pobije o głowę twojego...
Znacząco powiódł wzrokiem po worku leżącym na schodach domu. Westchnienie tylko uluźniło atmosferę.
- Co teraz? Masz jakieś plany?

+1 DO CELNOŚCI, +1 DO REFLEKSU DLA SALEMA I MORGAN ZA ZABICIE KOJOTÓW. PUNKTY ZOSTANĄ DODANE DO WASZYCH PROFILI

46Ferma Patricka - Page 2 Empty Re: Ferma Patricka Sob Wrz 22, 2012 8:57 pm

Gość


Gość

Morgan wolała przedni ganek swojego domu. Głónie dlaego, że tam elektryka była po porstu zepsuta. W spokoju mogłaby pooglądać gwieździste niebo. Zresztą tutaj wygadawszy jej się, ze jest strasznie cicho. Nawet kury spały już na grządkach i wygrzewały kupy w kurniku. a ona wolała marznąc na dworze! I to było coś.
Brytyjka wysłuchiwała Salema. Ciekawe co by zrobił wiedząc, że to chyba pierwszy raz jak strzelała do zwierzęcia, bo za każdym razem celowała do człowieka? Hmm może lepiej to przemilczeć jeszcze jej aura zgaśnie i chłopak się będzie ewakuował. Są jeszcze na etapie przemilczenia pewnych jej wybryków.Jak ja lepiej pozna, stwierdzi, ze to było oczywiste.
Salem do niej podszedł i zdjął buty. Masaż stóp przyjęła z zadowolonym uśmiechem. Westchnęła cicho jakby cała presja minionego czasu po prostu odleciała.
- Co teraz? Teraz ty mi masujesz stopy. Jeśli chcesz mogę ci zaproponować coś ciepłego do picia, lub jedzenia - powiedziała. Tak dobry układ? Już o kojotach jakoś nie chciała wspominać. Nie wiedzieć czemu chciała to słowo na jakiś czas wyrzucić ze swojego słownika.

47Ferma Patricka - Page 2 Empty Re: Ferma Patricka Sob Wrz 22, 2012 9:36 pm

Gość


Gość

Gwiazdy przypominały aleję lamp. Skwer pełen świateł i migających blasków znajdywał się tuż nad głowami. Tej nocy Salem czuł się bliżej nieba niż ziemi. Gwiazdozbiory, układy, puste przestrzenie wokół poszczególnych ziarenek galaktyk... przestwór nieskończoności omiatany wokół jasnej tafli księżyca. Taaak... dzisiejsza noc zasługiwała na miano wyjątkowej. Upieczenie indyka, wygrane tańce z panią Morgan... Szybki sposób załatwienia kojotów zakończył pewien epizod. Choć zwierzęta nie żyły i leżały związane w worku, McWild co i raz zerkał na niego. Jakby obawiał się, że wstaną z grobu i zemszczą się za splamienie krwią ziemi indiańskiej. Stepy zachodnie należy tylko do nich... do czasu, w którym stopy nie postawił biały człowiek.
Po chwili Morgan poczuła gorące ramie mężczyzny. Myśliwy usiadł tuż obok niej, plecy parł o ścianę budynku. Męski splot palców przebiegł pod jej łopatkami, złapał na wysokości piersi za część talii. Przyjemny ścisk tylko emitował ciepło. Wspólne ogrzewanie się na dworze spajało koczujących. Za czasów młodości, gdy Salem jeszcze spał pod niebem, grupowe leżenie przy ognisku wzmacniało więzi w wojaku. Może dzięki temu jeszcze żyje...?
- Więcej żadnego jedzenia nie tknę... przynajmniej do śniadania.
Uśmiechnięte usta krótko acz treściwie powiedziały swoje, muskając namiętnie wargi Morgan.

48Ferma Patricka - Page 2 Empty Re: Ferma Patricka Sob Wrz 22, 2012 9:54 pm

Gość


Gość

Morgan siedziała i wpatrywała się w gwiazdy. To jej się należało. chociaż ta piękna noc należała do kolejnych nie przespanych. Co za pech. Że ta kobieta ma jeszcze na coś siły. chociaż w końcu jest własnym źródłem energii. W każdym razie, gdy tak siedziała z uśmiechem na twarzy przyjęła źródło ciepła w postaci Salema. Nawet sie przysunęła jeszcze bliżej.
- Ja nie gotuje.. - mruknęła po czym poczuła smak ust pana McWilda. Zdecydowanie ten pocałunek różnił się do tego na placu. Przede wszystkim na nie mógł patrzeć mściwy kogut, który jakimś sposobem wyszedł z kurnika. A po drugie zawierał w sobie o wiele więcej namiętności.
Morgan nie przerywając pocałunku przełożyła nogę i teraz siedziała na kolanach Salema przodem do niego. Potocznie rzecz mówiąc siadła okrakiem. Ale to znacznie wulgarne słowo.
- Teraz to dopiero jesteś zły - powiedziała żartobliwie.

49Ferma Patricka - Page 2 Empty Re: Ferma Patricka Sob Wrz 22, 2012 10:07 pm

Gość


Gość

- No widzisz... - uśmiech ściął się w drobinki - Nawet bym się nie najął złapaną zwierzyną.
Zaśmiał się czarująco. Incydent z pocałunkiem zapadł w pamięci koguta, który wszystkiemu przyglądał się z miną iście pretensjonalną. Popatrzył, obserwował, dziobnął coś na ziemi i odreptał z powrotem w swoim tylko znanym sobie kierunku. Salem nie wiedział jak zareagować. Objął koguta dziwnym spojrzeniem, a gdy tylko zniknął, skoncentrował się znów na apetycznej kobiecie. Jej biodra w najszerszym miejscu ujął bezpiecznie i splótł dłońmi. Ręce wsunął tuż pod materiał sukienki, aby skóra ocierała się o skórę. Oznaczała ją. Zdecydowane poruszenie palcami wprawiło chłodne plecy Morgan w ocieplenie. Masowały je... doszukując się kolejnych śladów strasznej przeszłości.
- Jestem zły? Ja? O, moja droga...
Uśmiechnął się znacznie szerzej, wesoło.
- A cóż dopiero można powiedzieć o tobie, hm?

50Ferma Patricka - Page 2 Empty Re: Ferma Patricka Sob Wrz 22, 2012 10:17 pm

Gość


Gość

Morgan nie mogła uwierzyć, że ten kogut jeszcze nie zaatakował Salema. Szczerze był strasznie terytorialny i jak tylko poczuł w progach tego domu samca od razu go dziabał. Teraz chyba doszedł do wniosku, ze siła uderzenia Morgan może być znacznie większa niż normalnie.
z twarzy Brytyjki nie schodził uśmiech. Może dlatego, ze czuła palce Salema na swoim ciele. Kurde to ona wychodzi tutaj na grzesznice. O nie poczekanie twoje. I szybko raczej śladów jej historii na plecach nie znajdzie. Dopiero na lewym barku mógł wyczuć jakieś blizny.. dosyć znaczne blizny.
- Ja jestem tylko niegrzeczna. - usprawiedliwiła się. Po czym oparła ręce o jego klatkę piersiową.

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 2 z 7]

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach